No bo kto by się spodziewał że to już? Dziś były 33 stopnie Celsjusza. Za gorąco... Lubię saunę, uwielbiam upały w Australii. Ale żeby tutaj u nas było jak w saunie i Australii? W takie dni jak dziś wydaje mi się, że jednak zima jest fajna. OK, też jest fajna. Kolej rzeczy... Rano woda z miodem i cytryną, dużo cytryny. Na śniadanie dwie kanapki z szynką włoską i sałatka z pomidorów żółtego i czerwonego. Wiem, nie da się najeść tych smaków na zapas. Ale trzeba korzystać...
(Dalej…)
"Są takie dni w tygodniu, gdy nic mi się nie układa...". Tak śpiewała Urszula Sipińska. To ja właśnie wczoraj miałem taki dzień. Bywa... Zdarza się. Przychodzi. I chciałoby się, żeby minęło szybko. A tu jak na złość "ciągnie się, jak makaron". Ale to już zupełnie inna piosenka... A przecież na ogół lubię poniedziałki. To mogło być nagłe przypomnienie, że właśnie wczoraj minęły dwa lata, od dnia śmierci Grzegorza Miecugowa...
(Dalej…)
4 lipca 2009 roku. Dziesięć lat temu byłem w Barossa Valley. Mój ulubiony region winny w Australii. Lipiec to tam środek zimy akurat. A zima tam jak widać zielona, kwitnąca, owocująca. Jak to na końcu świata. Piękny czas. To tam i wtedy pomyślałem o "drzewach Australii". Albumu nie będzie, ale tutaj? Wszystko mogę pokazać i nie zawaham się tego użyć. Dziś pierwsza porcja zdjęć...
(Dalej…)
To w drodze powrotnej z Horizontal Falls. Trochę lotu, głównie jazda autokarem. No, ale na koniec dnia taka plaża. Jak ze snu... Ostatniej nocy znów mi się śniły "dalekie kraje". Tym razem aparat robił zdjęcia, ale trzeba je było wywołać. Jak to we śnie. I wtedy karta kredytowa odmówiła posłuszeństwa. Chyba nie byłem najszczęśliwszy w takiej chwili. Znajomy z mojego autokaru pomógł. Tylko jakoś nie mogłem przeliczyć ilu mu jestem winien. I wtedy się obudziłem...
(Dalej…)
To zatoka morska w północno-zachodniej Australii. W regionie Kimberley. Z wodami Oceanu Indyjskiego łączą ją dwie wąskie cieśniny o szerokości odpowiednio dwudziestu i dziesięciu metrów. Tyle można przeczytać w informatorze. I tak to wygląda... Ale kiedy się płynie ścigaczem, żeby przekroczyć te dwie cieśniny, adrenalina skacze. Jest energia! I są piękne zdjęcia. Znowu po nie sięgam. To był 8 sierpnia 2014 roku...
(Dalej…)
Moja Babcia Leokadia mawiała: "co masz zjeść dzisiaj, zjedz jutro. co masz zrobić jutro - zrób dziś". Ugotowałem leczo - zjem je jutro. A ta druga część przysłowia może się odnosić do pokazywania zdjęć. Jeśli dziś nie wrócę do Zamościa, to mogę o tym zapomnieć. Czwartek, 15 sierpnia. Dzień świąteczny. To było widać nie tylko na rynku. A zdjęcia z chmurami zawsze są fajne...
(Dalej…)
O jakie to piękne miasto! Cztery godziny jazdy samochodem z Warszawy. Pojechaliśmy we czwartek. Hotel Renesans. Flaczki po zamojsku na obiad. Ja je lubię, bardzo lubię. Zdjęcia z czwartkowego spaceru jeszcze tutaj pokażę. Dzisiejszy album to obrazki z piątku i soboty. Dużo słońca i widoki zapierające dech. Na liście ciżba ludzka. Markomania z małego studia Radia Lublin w Zamościu. Nie dało się inaczej, ale słychać było chyba dobrze?
(Dalej…)
Najpierw niebo zimowe, bo zdjęcia z tego dnia, kiedy w Cradle Mountain było tyle śniegu. Następna porcja to listopadowe lato. Groźnie wyglądało, ale nie spadła kropla deszczu. Od pierwszego do ostatniego zdjęcia minęło niewiele ponad pół godziny. Piękne wspomnienia z Tasmanii. Czytelnik zapyta, co ja taki hojny i wylewny? Bo jutro jadę do Zamościa i nie wyświetlę się tutaj pewnie do niedzieli...
(Dalej…)
Nie wszystko pamiętam, bo tak mam. Nie wszystko chcę pamiętać. Czasem udaje mi się wypierać coś z pamięci. Ale lubię pamiętać chwile. Ostatnie zdjęcie w dzisiejszym albumie. To było na kilka godzin przed tym śniegiem, który jest na wcześniejszych zdjęciach. Siedziałem z lampką koniaku i było mi dobrze. Gunia i Konrad szli w deszczu dookoła Dove Lake, a my z Pirackim endżojowaliśmy w Peppers. Piękne miejsce na końcu świata...
(Dalej…)
Taka była 4 lata temu. Koniec lipca, początek sierpnia 2014 roku. Tasmania... Teraz znowu nasypało tam śniegu. Turyści mają problem. U nas lato, zima na Antypodach. Proszę przyznać, że piękna. Ostatnia ósemka zdjęć to już Hobart. Okno z widokiem na zatokę. A te pąki to magnolie? Chyba tak.
(Dalej…)
Markomania, 10 sierpnia 2019 roku. Miejski Dom Kultury w Stalowej Woli. Zdjęcia zrobił Darek Kawka - dziękuję. Ładnie grało? Chyba tak, bo sama tylko piękna muzyka. Gościem audycji był Marek Raduli, świetny gitarzysta. Na rynku już od 40 lat, a Trójki słucha 43 rok. Tak powiedział... I podarował mi winyla grupy Baden Baden. A Pan Paweł dziś mi przypomniał, że rozmawiałem kiedyś z członkami grupy na radiowej antenie. Nie pamiętałem - przyznaję... Nie mam aż takiej dobrej pamięci.
(Dalej…)
Wróciłem ze Stalowej Woli. Długa jazda, kruca bomba! Ale było warto... Dla kilku spotkań, dla kilku wspomnień. Wróciłem bez chleba, ale ze słoikiem soku malinowego i albumem The Essential Isaac Hayes. Prezenter lubi prezenty. Zapraszam tutaj jutro. O tej samej porze...
(Dalej…)
Wtorek, 9 lipca 2019. Pojechałem z Jakuszyc do Gryfowa, Lwówka, Miłkowa... Było tak ciekawie i intensywnie, że nie zostało nam czasu na obiad w Karpnikach. Następnym razem... Kościół pod wezwaniem świętej Jadwigi z wejściem na wieżę. Udało się, a pogoda dopisała. Potem lunch w Kuźni w Lwówku. Polecam placek węgierski. Najlepiej pół porcji, wtedy jest jeszcze szansa na to pyszne ciacho z lodami...
(Dalej…)
To było prawie dokładnie 5 lat temu. 19 sierpnia 2014 roku. Australia... Moja druga podróż do Kimberley National Park. A że tam wszędzie można polatać, no to polatałem. Tym razem helikopterem. Niżej, ale bez szyb, więc zdjęcia mają ładne barwy. Barwy ziemi... To jest ciągle jedno z moich ulubionych tam miejsc. Dzikie, mało dostępne, ale zjawiskowo piękne. Proszę popatrzeć...
(Dalej…)
Marcin przyszedł kiedyś do Kasi Pruchnickiej do audycji "Zapraszamy na weekend". Okazało się, że oprócz latania fascynuje go radio. Odwiedził "Markomanię" i zaprosił nas z Olą na lot nad Warszawą. Dogadywaliśmy terminy, ale Marcin, jak to "pilocik" zalatany. A to Nowy Jork, innym razem Pekin. Dreamlinerami... Ale wczoraj się udało. Z lotniska na Bemowie, tam gdzie kiedyś Michael Jackson występował. Lecimy? Lećcie...
(Dalej…)