Podróż z przygodami. Tak wyszło... We czwartek "obudziłem się wcześniej niż zwykle". Znaczy wyrwało mnie ze snu jakoś około 3 w nocy. Żeby nie zaspać. Nienawidzę się za to, a na dodatek TO się pogłębia. Przecież nic by się nie stało, gdybym zaspał. Najwyżej bym zaspał. Nic to... Wstałem i się spakowałem. Nie lubię się pakować, oj jak bardzo. Wiem, ze zawsze czegoś zapomnę, że zawsze zabiorę w podróż jakieś kompletnie niepotrzebne rzeczy.
(Dalej…)
Chyba dlatego tak dobrze pamiętam o urodzinach kolegi. Najlepszego urodzonym w tym pięknym dniu. Mróz taki, że słychać skrzypienie, nawet w drodze na bazarek. Bazarek prawie pusty. Ale Pani, która sprzedaje wkładki filcowe do butów i sznurowadła stała. Na mrozie. Jak sarenka... Ta z piosenki. Już pojutrze lecę do Chicago. Myślałem, że odpocznę od mrozu.
(Dalej…)
Bo depresja, bo mrozi, bo miesiąc od świąt, a banki ponaglają w sprawie spłat kredytów. Tak wymyślono, że 3 poniedziałek stycznia, to ten najtrudniejszy dzień roku. Najgorszy. A dla mnie był fajny. Może dlatego, że ja lubię poniedziałki? Świeciło słońce, samochód odpalił. Na Czerskiej wypiłem dobrą kawę. A na koniec dnia gruchnęła wiadomość, że wracam do Trójki...
(Dalej…)
To wtedy chce mi się uciekać do "ciepłych krajów". Choćby na zdjęciach. Dziś samochód pokazał mi minus 18 stopni, a to ponoć jeszcze nie najniższa temperatura tej zimy. W poniedziałek rano ma mi pokazać -25. Człowiek przywyka. Nie jest źle. Jeśli do tego świeci słonce, to da się przeżyć. Ale na wszelki wypadek zapraszam do oglądania Australii latem...
(Dalej…)
Miałem dwie fantastyczne Babcie. Leokadię i Zofię. Babcia to jest Babcia! Wszystkie dziś bardzo serdecznie pozdrawiam. Dziadek to jest Dziadek. Dziś mojemu chrześniakowi Filipowi urodził się Braciszek. Kawał chłopa, bo 4330/58. Rodzicom gratuluję, ale WujDziadek też się cieszy! To był chyba niezły dzień. Trzeba będzie zapamiętać tę datę. Kolejna do kolekcji...
(Dalej…)
Pamięć jednak zawodzi. Trzeba zaglądać do dawnych notatek. 17 stycznia 2004 zmarł Czesław Niemen. To była sobota... Radio podało tę informację o 23. PAP napisała, że Kora powiedziała o tym na Balu Dziennikarzy. Zaśpiewała "Szał niebieskich ciał". A planety... Następnego dnia poprowadziłem w radiu jedną z najtrudniejszych audycji w życiu.
(Dalej…)
Jak tak poszukać w zakaMarkach, to zawsze się znajdzie jakieś fajne zdjęcia Marka, których dawno tutaj się nie pokazywało. Te dzisiejsze są z marca 2007 roku, a więc sprzed początku tego dziennika/nocnika. To był ten marzec, kiedy jedno wydanie Listy Trójki prowadziłem z Sydney. Pogoda jak widać wymarzona. Tak na przełomie lata i jesieni...
(Dalej…)
Pamiętam z dzieciństwa takie zimy, że jak napadało w listopadzie, to śnieg leżał do marca. Do szkoły chodziło się korytarzami, które trzeba było zrobić w metrowych zaspach na chodnikach mojego małego miasta. A po szkole jeździło się na łyżwach po zamarzniętej rzecze, która wylewała na wiele kilometrów. Jeździło się tak długo, aż nogi odmawiały posłuszeństwa.
(Dalej…)
Wszędzie czysto, wszędzie biało. Ale jakiś dziwny ten śnieg. Nie taki "puchowy śniegu tren". I za dużo go, przynajmniej w Warszawie. Zawsze coś. A miało sypać w Szklarskiej, Ptaszkowej, ogólnie w górach. Tam gdzie śnieg jest potrzebny narciarzom, fanom kuligów. W mieście nie jest nam aż tak bardzo potrzebny. A może się czepiam? To ja zapraszam do Rotorua...
(Dalej…)
Słuchacz mi pisze, że w lutym leci do Australii. Chce sprawdzić, czy tam jest tak, jak na moich zdjęciach. No to mamy sukces! Znaczy warto pisać i pokazywać... Słuchaczka mi przysyła kalendarz na nowy rok ze zdjęciami z Nowej Zelandii. Pięknymi zdjęciami... To ja z tęsknoty za tamtymi miejscami sięgam po moje wspomnienia. To było dokładnie pięć lat temu...
(Dalej…)
Chciałem śniegu, to go mam! Nawet w nadmiarze. Słuchaczy poprosiłem o pomoc w układaniu "zimowego plakaciku". Jaki wyszedł? Proszę popatrzeć... Moim zdaniem piękny. Aż się chce jechać. Zakładać deski na nogi... No właśnie, mnie się nie chce. Tak, jestem Smerfem Marudą. Zima mrozi, zima sypie śniegiem, mnie tam za nią nie tęskno. I pomyśleć, że za trzy miesiące...
(Dalej…)