Kto może, ten w domu zostaje. Ale są tacy, którzy muszą codziennie iść do pracy. Proszę się trzymać! I uważać... Kino domowe - film na dziś: "Tożsamość" z Liamem Neesonem. Fikcja, ale coraz bardziej prawdopodobna. Sami sobie to wszystko fundujemy. No, ale to zawsze dwie godziny nie myślenia o zagrożeniach. Śniło mi się, że byłem na koncercie Deep Purple. W Warszawie, na stadionie, ze znajomymi...
(Dalej…)
Sam sobie ją zaaplikowałem. Po 2 tygodniach pracy w zagrożeniu zakażenia - 2 tygodnie w domu. Może, żeby dać sygnał tym, którzy dziś wylegli na marcową majówkę? No tak, ale ci pewnie nie słuchają radia, a tym bardziej nie czytają bloga. Niech będzie więc, że miałem taką potrzebę. Też bym pochodził po świecie, bo słońce i bardzo ciepło.
Zaczekam w domu, może przyjdzie bezpieczny czas?
(Dalej…)
Czy jeśli nie będę słuchał i oglądał, to się uda? Może uda się nie zwariować. A to przecież dopiero początek tej nierównej walki. Zostańmy w domu... Wyglądam przez okno i widzę, że nie wszyscy się przejmują apelami. Piękny był świat... Potrzebujemy dobrych wiadomości. Na przykład o tym, że Pacjent, który ma 101 lat wyszedł zdrowy ze szpitala w Rimini. Piękny nadmorski kurort, byłem tam w 1977 roku. Stamtąd pojechaliśmy do San Marino...
(Dalej…)
Urodziłem się w środę rano... Tak mówiła moja Mama. Ważyłem trochę ponad 4 kilogramy. Był marzec 1954 roku, dziewięć lat po II wojnie światowej. Ale to brzmi! Przeżyłem 24 107 dni. I co dalej? Przyszła pandemia i będzie, co ma być. Dziś rano przed 8 wyszedłem na kroki. Było słonecznie, minus 4 stopnie. Zrobiłem prawie 4 tysiące kroków, prawie nie widząc ludzi po drodze...
(Dalej…)
Kto pamięta taki film? Nie ten z 1959 roku, ten z 2000... Dwadzieścia lat temu oglądałem i wiedziałem, że to fikcja. Nikt nie mógł przewidzieć, że takie scenariusze mogą się sprawdzać. Co będzie dalej? A przecież tydzień temu mogłem lecieć z Piratem do Hobart. Nie ma już na świecie takich "ostatnich brzegów", na których można by przeczekać. Dobrze, że są wspomnienia. Dziś na zdjęciach Western Australia. Między 3 a 13 listopada 2007 roku...
(Dalej…)
Moje zapasy jedzenia? Prawie nie mam zapasów... Za to pomyślałem, żeby "zniszczyć" zapasy dobrego wina, które czekały na "dobrą okazję". Okazja jest słaba, ale wino smaczne. Wino na dziś: Torbreck 2009 The Factor, Shiraz z Barossa Valley, South Australia. Z dobrych czasów. Na zdrowie... Kiedyś tak mówiliśmy, jak ktoś kichnął. To też się zmieniło.
(Dalej…)
Dziś nie wychodziłem... Do wczoraj mi się wydawało, że jeśli będę chodził w miejscach odludnych, będę bezpieczny. Błąd! Wirus może wisieć w powietrzu. Jeśli przede mną szedł ktoś zarażony - mogę go przechwycić. A nie bardzo chcę... Jakaś taka bezsiła i beznadzieja mnie ogarnęła. Jak żyć? Żyć... i dlatego "zostańmy w domu". Wszyscy, którzy mogą powinni tak zrobić. Jeden dzień wytrzymałem, a jutro Lista...
(Dalej…)
Film pod takim tytułem oglądałem w piątek. Po powrocie z Listy Przebojów. Film się skończył dobrze. A jak będzie z nami? W sobotę ostatnim samolotem z Warszawy do Wiednia poleciał Piracki. Dziś ostatnim samolotem z Wiednia do Melbourne przez Bangkok... "Ostatni brzeg". To też taki film o końcu świata. Właśnie tam na Antypodach. Jestem w domu, myję ręce. Kroki robię prawie na odludziu...
(Dalej…)
Anka ma to coś, co zachęca słuchacza do słuchania radia. Osobowość, charyzma, gust, niepowtarzalność? Nawet jeśli mówi o modzie, która mnie nie interesuje, mówi ciekawie, zachęcająco i nie wyłączam radia... Nawet jeśli prezentuje muzykę nie z "mojej półki" chcę wiedzieć co ma do powiedzenia. To jest darem. Każdy, kto pracuje w radiu marzy o tym. Anka to ma...
(Dalej…)
Droga z Jakuszyc do Orlego. Jak się zaczęła moja przygoda z tym miejscem? Jakieś dwadzieścia lat temu, kiedy pierwszy raz odwiedziłem Juliana Gozdowskiego w Stowarzyszeniu Biegu Piastów na Polanie Jakuszyckiej, powiedziałem, że mam ochotę na spacer. Julian powiedział - idź ta drogą. I tak zostało. Nigdy mi się to miejsce nie znudzi, bo zawsze jest inaczej. W słońcu i we mgle...
(Dalej…)
24 lutego 2020. Wjechaliśmy gondolą na Stóg Izerski. Ładne miejsce... Zimno było, jak diabli. Albo jakoś tak. Ale warto było tam spędzić godzinę dla widoków. Prawie czarnobiałych. Piraccy z Hobart na pewno trochę zmarzli, ale zapamiętają to miejsce. A to najważniejsze... Bond przegrał z wirusem. Premierę "No Time To Die" przesunięto z kwietnia na listopad. Koniec świata. Albo jakoś tak...
(Dalej…)
24 lutego. Słoneczny dzień. Świeradów Zdrój jest coraz ładniejszym miastem. Z każdymi odwiedzinami robi na mnie większe wrażenie. A woda w Domu Zdrojowym smakowała tym razem wyśmienicie! Kawa z bardzo gorącym mlekiem też. Sernika nie spróbowałem, bo ten jedzony dzień wcześniej u Grażki był mistrzostwem świata. Wicemistrzostwo tym razem mnie nie interesowało...
(Dalej…)
Od niedzieli do niedzieli... Gierczyn, Świeradów, Stóg Izerski, Piechowice, Pakoszów, Miłków, Karpniki, Szklarska, Jakuszyce, Orle... No i Bieg Piastów. Tyle mnie nie było. Ale jestem! Dziś zdjęcia z Biegu. Trochę jak z innego świata. Dziś rano w Jakuszycach było około zera stopni. Temperatura odczuwalna minus 6. Zima, prawdziwa zima. A na lotnisku powrotnym we Wrocławiu obrazek jak z filmu...
(Dalej…)