Sześć lat temu w Erbalundze zjadłem najlepszą pizzę w życiu. Dwa tygodnie temu poleciałem ją sprawdzić... Pizza reine spada na drugie miejsce. Na pierwszym jest pizza z grzybami w Quirino w Cieplicach! W Warszawie polecam Otto Pompieri na Placu Bankowym... Erbalunga nadal jest piękna i niesamowita. 10 kilometrów od Bastii, w kierunku Cap Corse. Kilka dni temu było 30 stopni, dziś rano 3. Dobrze, że kaloryfery już ciepłe...
(Dalej…)
To życie... Lubię oglądać zachody słońca w Porto. Zawsze jest tak samo, a jednak zdjęcia wyglądają inaczej. W takich chwilach chce się zatrzymać czas? Nie mam takich myśli. Wróciłem na Korsykę dziesiąty raz. I znowu było... kolorowo. Każdego dnia inne miejsce, każdej nocy inny sen. Po powrocie okazało się, że sezon na pomidory dobiega końca. Na szczęście zaczął się sezon na grzyby. W moim zieleniaku prawdziwki dziś były po 60 złotych za kilogram...
(Dalej…)
Lubię wracać do Chicago. Tym razem na zdjęciach z września 2017 roku. Pięknie było... Staram się być pozytywny, ale... oglądam właśnie serial "Para idealna". Świetna obsada aktorska, ale niektórzy wyglądają jak "surogaci". Po co ludzie sobie to robią? To tylko tyle. W końcu nie muszę oglądać seriali... Bazarek top 5: pomidory, pomidory, pomidory, pomidory, ogórki małosolne. Z tym, że sam sobie je kiszę. Z dodatkiem miodu. Pycha...
(Dalej…)
Na razie tylko kalendarzowa. Dziś i jutro 33 stopnie... Jesienne zdjęcia z Colorado (2017). Lubie jechać samochodem w Stanach od parku do parku. Zwłaszcza, jeśli nie jestem kierowcą. Lokalna stacja prezentowała Top Eagles. Po drodze trafił nam się wypadek, korek umożliwił słuchanie ulubionych piosenek. "Nie przejmuj się tym, na co nie masz wpływu". Piwo w przydrożnym pubie, żeby przeczekać korek. Nie pamiętam która piosenka wygrała, ale nie to było najważniejsze. Eagles w Colorado? To nie był sen...
(Dalej…)
Zachodnia Australia w listopadzie 2007 roku. Są plaże i wydmy w Australii, na których można jeździć samochodem. Ależ to jest adrenalina! Widoki jak z bajki, wiatr we włosach i koszuli. I ja tam byłem... Wtedy nie bałem się wejść na dach. Był taki czas. Mam Olympus Mju, mam jedną kliszę. Próba po latach będzie miała miejsce za tydzień w Izerach. Prognoza na yr.no pokazuje, że w piątek i sobotę będzie pięknie. I tego się trzymam...
(Dalej…)
Moje Indie 2011. Mój zapewne ostatni raz, choć czasem ulubione miejsca (Agra) wracają w snach... W Delhi miałem szansę zobaczyć świątynię Swamiranayan Akshardham. Na dodatek z prywatnym przewodnikiem - dzięki Minu. Nigdy nie miałem takich doznań jak tamtego dnia. Po powrocie do hotelu nie miałem już ochoty na spacer Paharganj. Czekałem w klimatyzowanym pokoju na samolot powrotny przez Rzym do Warszawy...
(Dalej…)
Album zdjęć dziś taki, bo szukam w moim archeo "zdjęć profilowych zastępowych". Czy lubię wracać do starych zdjęć? Bardzo lubię! Bryce Canyon to było prawie dokładnie 7 lat temu. Oczarowanie i niedowierzanie. Latam na te różne końce świata nie czytając co mnie czeka. Lubię takie niespodzianki i odkrycia. Wstajesz świtem bladym, białym ranem. Śniadania amerykańskie są takie sobie... Ale zaraz potem dojazd z hotelu do parku i... spodziewana niespodzianka.
(Dalej…)
Przez Singapur na Kangaroo Island w Australii... Agnieszka i Krzysztof - "nasi w Singapurze" mają bliżej do Australii niż ja. Odwiedzili Wyspę Kangurów, Krzysztof przysłał zdjęcie Remarkable Rock i... wspomnienia wróciły. Byłem tam 15 lat temu. Tylko dwa dni, ale ile zdjęć? Te z dzisiejszego albumu wykonał Sean McGowan. Woda się lała wczoraj z nieba, grzmiało jak w "Riders on the Storm". Klimat się zmienia i już nic na to nie poradzimy...
(Dalej…)
Od 9 rano Patroni 357 mają szansę wybrać się z nami na spacer w Jakuszycach 6 września. Staram się załatwić pogodę, na próbę trasy w poniedziałek i wtorek była idealna. Bez deszczu, ze słońcem, 23 stopnie... Za to wczorajszy powrót do Warszawy okropny! 7 godzin jazdy (głównie stania w korkach) to jak za dawnych lat przez Częstochowę... Po drodze 5 wypadków samochodowych. Proszę jeździć bezpiecznie. Młodzi myślą, że są nieśmiertelni. Błąd...
(Dalej…)
Z ptakiem na głowie? Złudzenie optyczne. Jechaliśmy na wycieczkę tą piękną autostradą z Sydney w Góry Błękitne. Na krótkim postoju "gdzieś między" Piracki zauważył ptaka siedzącego na tyczce. Tak się ustawiłem, że wygląda, jakby siedział na mojej głowie. Na przybliżeniu widać nieostrość... Dziś zdjęcie zainteresowało Słuchaczy. Jeden z nich napisał, że teraz już wierzy, że byłem w tych pięknych miejscach...
(Dalej…)
Jak daleko jest z Yellowstone do Rotorua? Zdjęcia pokazują, że blisko... To była moja trzecia Nowa Zelandia, grudzień/styczeń 2005. Zdjęcia kliszowe. Będzie jednak zakup Olympus Mju, bo klisze ciągle jeszcze można kupić. Wracamy do płyt winylowych, czemu nie wracać do tradycyjnych zdjęć? Może dlatego, że od razu widać różnicę. Na korzyść kliszowych. To tak jak oglądanie starych filmów... Jutro bazarek!
(Dalej…)
... jest niezmierna. Czy nie nadużywam tekstu Pana Jeremiego? Jest niezmierna! Zdjęcia z 9 listopada 2007 roku. Bluff Knoll zdobyta. Co za dzień! Coraz większy stres pojawia się przy okazji prowadzenia audycji w dni szczególne. Mam nadzieję, że dziś dźwignąłem... Najpiękniej zabrzmiały piosenki okolicznościowe. Brodka, Anna Maria Jopek, Lena Piękniewska, Natalia Grosiak ze Smolikiem, Klaudia Szafrańska z Organkiem...
(Dalej…)
W Paryżu spotykałem się z Artystami... Madonna, Lionel Richie, TOTO. Byłem tam kilkanaście razy, ale ostatni raz w 1998 roku. Wtedy lubiłem to miasto... Uwielbiałem robić zakupy płyt w sklepach Fnac. Nie było jeszcze nowoczesnych telefonów, które liczą kroki, ale to pewnie w Paryżu biłem rekordy dzienne. Zdjęcia kliszowe ze stycznia 1987 roku. W drodze powrotnej z Targów Płytowych MIDEM w Cannes. Co przywoziłem wtedy z Francji? Pyszne sery...
(Dalej…)
Jak to jest, kiedy całe życie to tylko pięć lat? Jutro pożegnam Syna mojego Bratanka... 9 stycznia 2011 roku byłem tam, dokąd lubię wracać. Bo niby Uluru / Ayers Rock jest ciągle taka sama, ale pora roku, słońce, chmury robią różnicę. Wystarczy jeden zachód słońca i jeden wschód, żeby te obrazy na zawsze zostały w pamięci. Na zawsze... Bazarek top 5: pomidory, fasolka szparagowa, borówka amerykańska, ogórki, sałata rzymska. Smacznego...
(Dalej…)
To chyba niezły pomysł ze zmianami zdjęcia profilowego. Wracają wspomnienia... Byłem tam 9 października 2017 roku. Było "tak jak w kinie". Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że te parki narodowe tak mnie złapią i zachwycą. Będę tam wracał, choćby na zdjęciach... Jutro Gdańsk, Sopot, Gdynia. Dwa koncerty - Stacey Kent i Julia Fordham. Jadę z niepokojem, ale także radością. Proszę trzymać kciuki. Nad morzem będzie chłodniej, tego się trzymam...
(Dalej…)
Do dziś nie wiedziałem, że są na świecie miejsca, które można zobaczyć, jeśli taką możliwość uda się... wylosować. Byłem w wielu parkach narodowych w Stanach Zjednoczonych, ale Vermilion Cliffs National Monument w Arizonie jeszcze przede mną. Jeśli będę miał szczęście w loterii... Zjawiskowo piękne miejsce, proszę znaleźć zdjęcia w necie. Dziś w albumie trasa "wodzenia Niedźwiedzia w Górach Izerskich". Początek września? Jakoś tak...
(Dalej…)
Naparstnice, które nazywam Julianami. Pięknie ozdabiają Jakuszyce i okolice. Komandor Biegu Piastów - Julian Gozdowski sprawił, że jest ich tak dużo. Sam widziałem, jak jesienią zbierał nasiona do kieszeni, a potem podczas pokazywania mi tych miejsc - rozsiewał nasiona. Udało się, przyjęły się i zdobią. W tym sezonie wcześniej, niż zwykle, ale w tym roku wszystko jest wcześniej. Pan Krzysiu mówi, że już zaraz będą jabłka Celesta...
(Dalej…)
Yes, Yes, Yes! Mam już trochę slajdów przerzuconych do komputera. Dziś Bangkok z lutego 1986 roku. Było pięknie, kolorowo i pachnąco... Wydawało mi się, że trafiłem do raju. Zamykam oczy i znowu tam jestem. Ciąg dalszy nastąpi... Lato, jak to lato. Na razie da się oddychać, ale w sobotę ma być znowu ponad 30 stopni. Potem trochę deszczu, może zacznie się sezon na prawdziwki i podgrzybki? W tych nowych czasach już nie ma nic pewnego...
(Dalej…)
Był 1998 rok. Na przełomie listopada i grudnia uciekłem do Tajlandii. To była dziwna wycieczka, ale Bangkok i "rajska wyspa" załatwiły sprawę. Żyć kolorowo... Dzień za dniem. Wimbledon złapał mnie na całego. Na 4 kanałach zawsze mogę znaleźć coś, na co mam ochotę. Nie wszystkie mecze chcę oglądać, tak mam. Najważniejsze, że Iga wygrała, Hubert wygrał... Trzymam kciuki, za ulubieńców. No i ważne, że upały chwilowo zelżały.
(Dalej…)
Na pierwszy rzut oka widać, że zdjęcia robione na kliszy są jakieś bardziej... A slajdy? Może nawet jeszcze bardziej. Robiłem dużo slajdów w latach 80. Indie, Nepal, Tajlandia, Singapur, Malezja... Nie oglądałem ich prawie 40 lat. W dobie nowoczesności Kolega Fotograf przerzuca mi je na komputer. Jak już wszystko będzie gotowe, będę się tutaj chwalił. Na slajdach jest dużo kolorów i słońca. W dzisiejszym albumie kliszowym głównie Ayers Rock...
(Dalej…)
Julia Fordham wystąpi na festiwalu Ladies Jazz w Gdyni 20 lipca. Dziś była w 357. Ja tutaj, Ona w Los Angeles. Tutaj przed 10 rano, tam przed 1 w nocy. To coś o spełnianiu marzeń... Jaki będzie koncert? Mam nadzieję, że fantastyczny! Do zobaczenia w Gdyni... Po godzinie 11 odwiedziła nas Natalia Kukulska. To był dobry dzień... Zdjęcia kliszowe z Melbourne. Trochę ponad 25 lat temu. Styczeń, czyli kolorowe lato.
(Dalej…)
Ucieczka od codzienności na 3 dni to dobry pomysł. Znowu trafiłem dobrą pogodę. 10 na 10! 10 stopni mniej niż w Warszawie. Spanie z innymi snami. Tym razem wybrałem Biathlon. Na śniadanie pasta jajeczna, na obiad dorada i pizza z prawdziwkami. Już z tego sezonu... Spacery ulubionymi trasami. Zawsze jest tak samo, ale jednak trochę inaczej. Słońce i chmury robią robotę... W drodze powrotnej bochny z piekarni na Placu Bema - Wrocław. Lubię powtarzalność.
(Dalej…)
Spacer w górach. Zdjęcia kliszowe robione jednego dnia. Od Kopalni Stanisław szczytami do Chatki Górzystów i dalej przez Orle do Jakuszyc... Wtedy to było do zrobienia, teraz już nie. Mija czas... Ale wspomnienia zawsze piękne. Obiecana "bazarkowa lista przebojów". Kurki (Pan Dziadek), czereśnie (Pan Krzysiu), pomidory (Pan Książek), rzodkiewka (Pani Carmen), bób (Pani Ala). Samo smaczne, choć nie wiem czy samo zdrowe?
(Dalej…)
Zdjęcia z czwartku i piątku. To ta krótka wyprawa do Krakowa. Samochodem 4 godziny tam, 4.5 - powrót. Za długo... Pendolino jedzie szybciej. Koło Rawy grzmiało i grzmociło. Gdybym jechał sam... Nie, tego sobie nie umiem wyobrazić. Ostatniej nocy we śnie telefon odmawiał współpracy. Tak, jak kiedyś aparat fotograficzny. Nowoczesność... Starałem się zrobić swoje, czyli 14 tysi, ale chyba poległem. Było pod górę...
(Dalej…)
Zmiany, zmiany, zmiany... Na stronie 357 zawsze można zobaczyć "co było grane". Wchodzimy w "Twoje 357" i dalej "sprawdź playlistę!". Nie trzeba czekać do 19.54. W każdą sobotę zapraszam, bo tylko tutaj pojawia się moja lista przebojów. Dziś w Warszawie padał deszcz tylko między 7 i 8. Moja droga do pracy... Ciekawe dlaczego podczas deszczu robią się korki na ulicach. Panie Doktorze?
(Dalej…)
Który raz? Setny raz... Ale pierwszy w Arboretum w Miłkowie. Niesamowite miejsce. Wrócę do niego w sobotę. Słuchacz odwiedził dziś 357. Wpadł o 12, bo był pewien, że dziś sobota i ja będę na antenie jeszcze godzinę. Dobrze, że mimo świątecznego dnia po kieruju nagrywaliśmy ze Stelką "Single z Żoliborza. Panowie Stewartowie. Premiera tego odcinka jak zwykle we wtorek. W Jakuszycach mieliśmy 3 dniowe okno pogodowe. Jak widać na zdjęciach...
(Dalej…)
Stacey Kent jest wspaniała! Jak dobrze było się spotkać po kilku latach. Stacey i Jim Tomlinson obiecali, że będzie nowa wersja "W moim magicznym domu". To dobra wiadomość... I jak miło! Mogę nawet wymyślić hasło: "Artyści całego świata śpiewają polskie piosenki... po polsku". Dove Lake jest zjawiskowo piękne. Obejście jeziora jest łatwe i można strzelić ładne zdjęcia. Kliszowe... Cradle Mountain National Park na Tasmanii.
(Dalej…)
Ta plaża to nieopodal (ładne słowo...) Sorrento, o którym śpiewała kiedyś Tina Arena. Zdjęcia kliszowe, kolory prawdziwe. Wspomnienia najpiękniejsze. Sięgam po ten właśnie film, bo śniła mi się Australia. Brzydko, ale to był tylko sen. Nibynóżka - piękne, to wspomnienie dzisiejszego ranka 357. Ewelina Flinta dziś zapowiadała swój nowy album. W sobotę odwiedzi nas Anna Rusowicz, ale wcześniej, znaczy w czwartek spotkanie na antenie ze Stacey Kent. Piękne plany...
(Dalej…)
Tam mogą się zdarzyć "four seasons in one day". 19.08.14... To zima akurat. Byłem tam dwa razy. Dziś zdjęcia ze spaceru do Piccaninny. Cuda, cuda. Takie, jakie mogą się przyśnić... Ostatniej nocy byłem jednak w Indiach. Ciekawe, bo wcale o tym nie myślę. Podszedł Hindus i powiedział, że jestem podobny do jego brata. Przyszedł brat i... jakbym patrzył w lustro. Czy w snach wszystko jest możliwe?
(Dalej…)
David Sanborn zmarł 12 maja. Miał 78 lat... Był jazzowym saksofonistą zapraszanym przez wielu Artystów do współpracy. "The Sade Cafe" - Eagles, "Le Restaurant" - Brenda Russell i "Love Will Follow - Kenny Loggins, żeby wymienić kilka ulubionych... Na swoje płyty zapraszali Davida wielcy i najwięksi. Michael Franks, George Benson, TOTO, David Bowie, Manhattan Transfer, Elton John, John David Souther, Roberta Flack, Carly Simon, James Taylor... Muzyka pozostaje.
(Dalej…)
Kilka dni temu dostałem przesyłkę z Chicago. Eagles "To the Limit - the Essential Collection". 3 CD... Wersja "wypasiona" z dodatkiem przepustki na zaplecze. Od razu pomyślałem o mojej ostatniej bytności w Wietrznym Mieście. Sierpień 2018 roku. Tam zawsze jest pięknie, słonecznie i smacznie. Ciekawe, czy jeszcze dałbym radę zrobić spacer Michigan Avenue, od Abakanów do jeziora. To na pewno ponad 15 tysięcy kroków... Po drodze Millenium Park. Lubię...
(Dalej…)
To moje odkrycie ostatniej podróży do Szklarskiej Poręby i okolic. Idealne miejsce dla szukających ciszy i pięknych widoków. Kawa OK, a kuchnię sprawdzę następnym razem. Pokoje hotelowe bardzo bogate i przyjazne. Mam już swój ulubiony... Jacek Zieliński zmarł wczoraj, dziś odszedł Jan Ptaszyn Wróblewski. Nie ma dobrej pory na takie wiadomości. Jak dobrze, że muzyka Artystów zawsze zostaje z nami...
(Dalej…)
Jakiś inny ten tydzień... W poniedziałek i wtorek po 22 tysiące kroków w miejscach ulubionych. Z nadejściem maja przyszła pora odwiedzin Gór Izerskich. I będę to robił! W dzisiejszym albumie zdjęcia stamtąd sprzed 15 lat. To był maj 2009 roku. Chyba było więcej zielonego, niż teraz. Pokażę to w następnych albumach. Jak dobrze, że dziś jednak czwartek, jutro znowu będzie młoda kapusta. A w 357 polski top. Od 9, a w zasadzie od 7. Dobrego świętowania...
(Dalej…)
Październik 2016 roku. Wiosna w Australii... Ale żeby aż taka kolorowa i kwitnąca? Zwłaszcza w Ayers Rock i okolicach. Było mi dobrze. Czas jakby zwolnił... Teraz znów przyspieszył. Masażysta przychodzi do mnie raz w tygodniu. Kręgosłup się domaga... Ostatnio zapytałem go, czy musi pojawiać się codziennie? Dziś usłyszałem, że teraz 70 lat to jakby 60. Jakby... Dobra wiadomość jest taka, że wróciłem do 14 tysięcy kroków dziennie... Na zdrowie!
(Dalej…)
Jack Savoretti śpiewa po włosku. "Miss Italia" ukaże się 10 maja... Lubię spotkania z Jackiem, jest wspaniałym rozmówcą. Sen... Nie każdy lubię, ale zwykle zapominam je po przebudzeniu. Kiedy w 1984 roku wróciłem z pierwszej podróży na daleki wschód marzyłem o tym, żeby śniły mi się Indie. Najczęściej śniłem czysty i kolorowy Singapur. 10 lat temu zacząłem robić zdjęcia telefonem. Australia 2014. Może mi się przyśni?
(Dalej…)
Nie tak miało być, ale co ja mogę? Kiedyś Kolega mi powiedział: "nie przejmuj się tym, na co nie masz wpływu". Ten Pan miał rację... Ale Człowiek tak ma, myśli i jednak się przejmuje. To z okazji dziwnej wiosny proponuję przygarść zdjęć z Hobart zimą 2014 roku. Zimą, bo sierpień to tam jednak zima. Końcówka zimy... Ale jaka piękna i już kwitnąca. Gościnne mielone były pyszne! Buraczki Guni pasowały... A zachód słońca był na różowo.
(Dalej…)
Szykuję się do oddania głosów w Polskim Topie 357. Łatwizna... Czekam na dobry moment. Już prawie jestem pewien, że zrobię to w niedzielę. Jakoś od rana, bo potem mam robotę w kwiatach. Znaczy zajmę się zielenią w domu. Wymiana ziemi, zasilanie i takie tam. Wiosna przyszła... nie ma na to rady. Czy kasztanowce nie za wcześnie zakwitły? Na bazarku pojawiły się zielone szparagi. Wczoraj miały debiut w mojej kuchni. Z jajkami... Smacznego!
(Dalej…)
Jakoś nigdy mnie nie ciągnęło, żeby jechać na któryś z końców świata i to zobaczyć. Zawsze wolałem lecieć do Sydney. Zdjęcia z lata 2016 roku. Serial "Ripley" tak, tak, tak! Straszy, ale tak pokazuje Włochy początku lat 60 tak, że chciałbym się tam znaleźć. Szkoda, że nie umiem odszukać takiego "portalu czasu", jaki pokazał film "Kate i Leopold". Czarno białą Wenecję przeżyłem w 1977 roku. Było, jak na filmie... Zakończenie serialu sugeruje, że będzie następny sezon. Jestem za...
(Dalej…)
Forrest Gump albo okładka płyty grupy Eagles... Bylem tam 1 października 2017 roku. Jak to już tutaj ustaliliśmy amerykańskie parki narodowe są "do zakochania". Jesienią są przede wszystkim kolorowe. Lecimy? Lećcie... Kiedy dziś rano mnie obudziło przed budzikiem za oknem było szaro buro, a termometr pokazywał... 2 stopnie! JUtro o tej samej porze będzie 10. I jak tu wyjść z przeziębienia? Nie ma innej możliwości - wychodzę...
(Dalej…)
Wałek, czyli Marek Wałkuski powiedział mi kiedyś, że widział moje zdjęcia z Australii... "Koniecznie musisz zobaczyć amerykańskie parki narodowe. Zacznij od Yellowstone". Tak się stało i zakochałem się w tamtych miejscach. Monument Valley w Utah zobaczyłem 9 października 2017 roku. Rok po ostatniej podróży do Australii... Kiedy zobaczyłem TEN kamień, wiedziałem co robić. To jedno z moich zdjęć ulubionych. Mała rzecz, a cieszy...
(Dalej…)
Prawie, bo jednak tam byłem. 13 października 2016 roku. Queensland, Cape Tribulation w Daintree National Park. Trochę ponad 100 kilometrów od Cairns. Koniec świata... Piękny, dziki, kolorowy. To była moja ostatnia podróż do Australii. Jak na razie. Na razie marzy mi się prawdziwa wiosna i podróże w Izery. Wielki Tydzień... Dużo radia, zapraszam na "Wielki Piątek, Wielką Muzykę". Oby wszystko pięknie zagrało...
(Dalej…)
Nigdy wcześniej nie dotarła do mnie w dwa dni taka fala pozytywnych emocji i dobrych życzeń. Bardzo dziękuję, każdemu i wszystkim. Życzenia zdrowia chyba zaczynają działać. Nawet bez tabletek. Ponoć cuda czyni tłusty rosół mocno czosnkowy. Czyni... Na dodatek herbata lipowa, jeśli woda już trochę przestaje smakować. Mam jeszcze jedną butelkę Orezzy. Pomyślę o niej jutro... Na zdjęcia Australia bardzo kolorowa. Jak ze snu...
(Dalej…)
Angus & Julia Stone zapowiadają swój 6 album na maj. Kiedy to będzie... Piosenka tytułowa chodzi za mną od 8 marca. Aż chce się tam lecieć i sprawdzić jak to tam teraz wygląda. Dwa razy odwiedziłem Freycinet National Park, może uda się trzeci raz? Na razie tylko to mi się śni... Ostatniej nocy Western Australia, ale to może po zobaczeniu zdjęć Oli...
(Dalej…)
"Ray Of Light" to jedna z dwóch moich ulubionych płyt Madonny. Dziś mija 26 lat od dnia, kiedy "Frozen" była na topie listy przebojów w Wielkiej Brytanii. W Stanach dotarła do 2 miejsca Hot 100 Billboardu. Numer jeden okupowała wtedy Celine Dion piosenką "My Heart Will Go On" z filmu "Titanic". Znaczy królowe były dwie... A! druga ulubiona płyta Madonny to "Bedtime Stories". Na zdjęciach "zima na Tasmanii", czerwiec 2009 roku. Fotografował Piracki...
(Dalej…)
Żyłem w tamtych czasach, kiedy Karin Stanek śpiewała "Malowaną lalę", a Czerwone Gitary "Płoną góry, płoną lasy". Ja mieszkałem w "małych miasteczkach, wsiach i osiedlach", tam było pięknie, normalnie, biednie, ale spokojnie, bezpiecznie i kolorowo. Serial pokazuje, że w dużych miastach z wielkimi hotelami było inaczej... Wolałem Szadek. Aktorzy genialni, reżyser wspaniały, film zrobiony bogato. Polecam... Zdjęcia w albumie - Pirat Biały. Bruny Island 10.07.09. Zima, czyli po sezonie...
(Dalej…)
Kiedyś często mi się śniło, że aparat fotograficzny odmawiał mi posłuszeństwa. Przyszła nowoczesność - ostatniej nocy mój telefon nie chciał liczyć kroków i robić zdjęć. Byłem gdzieś na końcu świata, w wielkim mieście, słońce zachodziło, chciałem strzelić ze środka szerokiej ulicy. Ależ to było piękne ujęcie... Nie wyszło. Na szczęście się obudziłem. Była 4.44. Szesnaście minut przed budzikiem. "Mamy dla Was kwiaty" z Mount Field National Park, z grudnia 2010 roku...
(Dalej…)
48 Bieg Piastów nie wystartuje... Nie ma ocieplenia klimatu? Dwa tygodnie temu byłem w Jakuszycach. Wtedy wyglądało na to, że może się udać. Niestety, śniegu brak. Sięgnąłem po zdjęcia z 2010 roku. To nie był sen... I komu to przeszkadzało? Sami sobie to zafundowaliśmy, nie ma na kogo zrzucać winy. A jak będzie za rok? Nieważne, co świat może ci dać, ważne co ty możesz dać światu... (zasłyszane). Postaram się o tym pamiętać.
(Dalej…)
Lubię śnić kolorowo. Kiedy w 1984 roku wróciłem z wyprawy do Indii, Singapuru, Malezji i Tajlandii marzyłem, żeby przyśniły mi się Indie. Śnił mi się głównie Singapur. Bo był najbardziej kolorowy... Pinnacles widziane w 2007 roku jeszcze mi się nie przyśniły. Może dziś? Billy Joel z "singlach z Żoliborza" pięknie będzie brzmiał od wtorku. Następny odcinek poświęcimy Whitney Houston. Moja bajka muzyczna, nie Stelmiego. Ciekawe, co wybierze?
(Dalej…)
Nagle musiałem być gdzie indziej... Wtorek do czwartku, tak wyszło, Pizza z grzybami w Quirino, gołąbki u Grażki, a przede wszystkim spotkanie z Gunią z Hobart. Przyleciała zobaczyć zimę... Na razie się nie udało. Może narty we Włoszech? Tak, tam będzie biało w górach, a niebo będzie niebieskie. Nie myśleć, nie słuchać, nie czytać, nie oglądać. Taki mam pomysł na każdą najbliższą środę. Może się uda. A! Muzyki jednak będę słuchał...
(Dalej…)
Piosenka Melissy Etheridge jest piękna. Nie zapomniałem o tym, ale staram się takich cudów nie nadużywać. Jestem szczęściarzem, utwór mam na jednej z moich kompilacji... Pół pączka to na pewno nie cały pączek. Moja połowa była z truskawką. Szkoda, że nie trafiłem dziś na pączka z kaszanką... Zdjęcia z Kimberley National Park. Australia, rok 2014, Nie wiem kiedy minęło te dziesięć lat? "Życie to krótki sen"...
(Dalej…)
... albo coś podobnego, bo wygląda inaczej niż ten strzelony w Uluru. Zdjęcia z ostatniej podróży do Australii. Sydney 2016. Pod hasłem "ta natura jest...". Pierwszy raz jadłem owoce morwy. Smakują trochę jak bardzo dojrzałe jeżyny leśne. Pyszne i zdrowe. Holenderskie radio nadaje właśnie "top80ties". Zaczekam, aż będzie top poprzedniej dekady. Mogę nie doczekać... Dziś startuje Sanremo Music Festival, już 74 raz. Starszy ode mnie...
(Dalej…)
Ciągle czekam na światełko w tunelu. Nie lubię zdrobnień... Chlebek z masełkiem. Chyba wolę bułkę z masłem. "Ścierka" za oknem, ale to się musi zmienić... Właśnie 5 razy przesłuchałem nową piosenkę Billy'ego Joela "Turn the Lights Back On". Świetna! Billy brzmi trochę jak Peter Cincotti, a miało być odwrotnie. Wszystko jest możliwe? Trzydzieści lat później. Na taki cud to ja już nie liczyłem. Może jednak warto żyć? "I tak warto żyć"... Tak na 123!
(Dalej…)
Piosenka na dziś "Rainbow" Marmalade, przypomnę ją w następnym "kieruju". Na pozaanteniu na razie podkreśla się na czerwono, ale może się przyjmie? Niby wiosna coraz bliżej, niby słońce się pięknie przebija, niby dzień coraz dłuższy, ale... Jakoś tak do bani. A może to po prostu depresja przedwiosenna? Jak to przetrwać? Nie wiem, nie wiem, nie wiem... Muzyka musi pomóc. Tego się będę trzymał. Wtorki, czwartki i soboty. Taki mam plan... Na zdjęciach ciągle Yellowstone.
(Dalej…)
Lubię takie ucieczki na koniec świata. Choćby tylko na niby... Okazało się, że serial "Yellowstone" ma kilka następnych sezonów. Aż tyle czasu to ja nie mam. Ale zostajemy przy zdjęciach amerykańskich z 2008 roku. Ładnie było, jest do czego wracać. Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, a ja w Jackson Hole. O! to miejsce też się pojawia w serialu. Mark Knopfler zapowiada nową płytę. To jest dobra wiadomość. I moja propozycja do listy piosenek 357... Jutro Australia Day!
(Dalej…)
Julia Roberts - wspaniała. Trzy lata po "Pretty Woman" była zjawiskowa. Denzel Washington jak zwykle genialny. I jak zawsze miał dwie takie same połówki twarzy. Symetryczny... Ile razy widziałem ten film? Zawsze, kiedy się gdzieś wyświetli, nie rezygnuję z następnego razu. Zdjęcia w albumie nadal z Yellowstone. Dobrze, że nie mam dostępu do następnych serii tego filmu. Za dużo emocji, a przecież ja wyciszam, wygaszam...
(Dalej…)
Ciągle wspominam Melbourne. Dzisiejsze walki Igi i Huberta, to dwa zawały serca... Dobrze, że jutro prześpię mecz Magdy. Lubię robić tysiące kroków w miejscach niezwykłych. Jakoś łatwiej to przychodzi. Czas szybciej płynie... Każdego wieczora zalewam wodą gazowaną łyżkę miodu. Będzie do wypicia rano... Ostatnio wydaje mi się, że robię to co 15 minut. Wspieram system, pora oddać głosy na listę piosenek 357. Na pewno zaznaczę utwory w wykonaniu Natalii Grosiak i Paula Younga...
(Dalej…)
Sycylijski jest pyszny. Może nie aż tak dobry, jak tasmański z kwiatów drzewa skórzanego, ale Sycylia to nie Tasmania. Sycylia za to tuż za rogiem, więc miód łatwiej dostępny. Herbata earl grey z plasterkiem cytryny i łyżeczką miodu dodaną tuż przed wypiciem, kiedy herbata już nie jest za gorąca, jest lepsza od kawy... Co jo godom? Przepraszam, że ja tu o takich pierdółkach, ale to tak, żeby nie przeklinać, że świat się kończy...
(Dalej…)
Styczeń 2005 roku. To była moja trzecia ucieczka na Wyspy Zielone. Nowa Zelandia... Na zdjęciach Queenstown i okolice. Okolice zjawiskowo piękne. Wspomnienia tylko dobre. Oyster Bay Chardonnay to jedno z najlepszych białych win, jakie piłem. PanWinniak ze sklepu, który lubię odwiedzać mówi, że wina z Nowego Świata, w tym Australii i Nowej Zelandii będzie u nas coraz mniej. Bo drożeje wszystko... Dziś więc Primitivo. Tu wszystko jest smaczne.
(Dalej…)
Pamiętanie jest ważne... Dziś taki dzień między urodzinami Artysty i Jego odejściem. Miał 69 lat. Po 8 latach wiem ile to jest... Ciekawe dlaczego dziś cały dzień chodziła za mną piosenka "Always Crashing in the Same Car". "Low" (1977) nigdy nie była moją ulubioną płytą Davida... W maju 2004 roku znowu trafiłem na Korsykę. Dwadzieścia lat temu zjadłem w Erbalundze najlepszą pizzę. Pizza Reine, a do tego znakomita oliwa, białe wino i woda Orezza...
(Dalej…)
Z miłości do słońca poleciałem do Tajlandii. No tak, ale to było 25 lat temu. Czy to mógł być raj? Trochę tak, trochę nie, bo jednak komary cięły... Zawsze coś. To było jak na końcu świata. Pięknego... Uwielbiam "nicniemuszenie". Po topie spałem 10 godzin. Czy to jest normalne PanieDoctorze? Jutro o 6.30 Radio 357 skończy trzy lata. Sto lat, sto lat! Tak się tylko movie... Czy zima wraca? Dobra, jutro będzie rosół. Ale choroby nie ma w domu...
(Dalej…)
Top, Top, Top... i po topie. Chyba się udało i dobrze grało. Pierwszy stycznia był dla mnie bardzo intensywnym dniem. Na dodatek ten potop za oknem. Padało i lało... A koncert Artysty w Teatrze Komedia? Świetny! Trochę miałem pietra, ale minęło, kiedy Midge wyszedł na scenę... Jest wielki i skromny. Sam poprosił, żebym zrobił to zdjęcie z publicznością. Jak dobrze, że zgodził się, aby z nami świętować...
(Dalej…)
Matt Damon nie wygląda już jak Jason Bourne... Ścieżki czasu. Polecam film "Stillwater" z 2021 roku. Matt "nabrał ciała", ale to mu nie przeszkadza być świetnym aktorem. "Time Passages" Ala Stewarta przypomnę znowu za rok... O choinka z Sieradza. Top 357 już prawie gotowy. Sobota, niedziela i poniedziałek będą radiowo intensywne. Holandia już gra swój Top 2000. Przykładowo miejsce 1300 - David Bowie "Lazarus"... Nie lubię czasu.
(Dalej…)
Zdjęcia z Bangkoku 25 lat temu... Kliszowe i bardzo kolorowe. Święta szczęśliwie dobiegają końca. Kilogram więcej na wadze. Trzeba to będzie jakoś rozchodzić... Wigilijna piątka: zupa grzybowa. sum pieczony, kapusta z grzybami, fasola Jaś, pierogi z kapustą i grzybami. Ciasta nie dla mnie, a na barszcz czerwony z krokietem zabrakło miejsca. Grzech nie jeść? Top, top, top... już gotowy. Holenderski top 2000 już grają, my zaczynamy nasz 357 za 3 dni. za 5 dni Nowy Rok, a za 7... wreszcie luzik...
(Dalej…)
Zima, zima... deszcz, deszcz, deszcz. Skąd więc zdjęcia ze śniegiem? Strzelone podczas robienia kroków, kiedy trochę śniegu jednak nasypało. Prognozy pogody nie przewidują białych świąt. Mnie to nawet pasuje... A że radio jest teatrem wyobraźni nadal nieźle brzmią piosenki z dzwoneczkami. U mnie jeszcze w sobotę i we wtorek. A za tydzień? Pewnie już będziemy układali top357. Głosujemy do soboty o 16. Znaczy ja już głosowałem. Na żadną z piosenek z top 5...
(Dalej…)
Queensland niszczy powódź... Czy Australia będzie pierwszym kontynentem, który zginie? W niedzielę oglądałem o tym film dokumentalny. Niestety prawdziwy... Jak dobrze, że udało mi się tam być wcześniej. Dziś w albumie zdjęcia kliszowe z mojej pierwszej podróży do Ayers Rock. Niecałe 30 lat temu. Grudzień, czyli tam lato akurat. Centrum kontynentu gorące i suche. To był jeden z najbardziej upalnych dni, jakie przeżyłem. Na szczęście światło było boskie, a wino białe...
(Dalej…)
Prawdopodobnie jeden z najsmaczniejszych serów jakie jadłem. Od 1932 roku wytwarza go w Belgii firma rodzinna. Delikatny, kremowy, półmiękki z pasteryzowanego mleka krowiego... Zabrzmiało jak reklama? Praliny Leonidas się u nas nie przyjęły, ale ser to ser. To nie są tanie rzeczy, ale kawałek? Polecam... Jako przekąska świetnie idzie z czerwonym winem. Nie będę pisał z jakim konkretnie, bo mi wlepią mandat. Na zdjęciach kliszowych "moja pierwsza Tasmania" - park narodowy Freycinet...
(Dalej…)
Australia i Nowa Zelandia mają wiele pięknych plaż... Ale najsłynniejsza jest chyba Bondi Beach w Sydney. Może dlatego, że jest plażą miejską? Można do niej dojechać tramwajem. Robi wrażenie, ale mam co najmniej kilka bardziej lubianych w tamtej części świata. Znajomi z Singapuru odwiedzają właśnie Australię. Dziś napisali, że wybierają się na... czereśnie. Aż mnie skręciło z zazdrości! Pozytywnej, smacznego. Green curry chicken w restauracji wietnamskiej w Dulwich Hill? Chętnie. Może zatem chińczyk w sobotę? W Warszawie...
(Dalej…)
Widziałem pożar buszu podczas prawie wszystkich podróży na Antypody. Ogień niszczy, ale także daje nowe życie. Niektóre nasiona pękają dopiero podczas pożaru. Ta natura jest niezmierna... Setka piosenek najczęściej słuchanych przeze mnie na Spotify już upubliczniona. We wpisie z soboty. Nie jestem aż taki kumaty w te klocki, Antoni właśnie wróciwszy z urlopu - pomógł, dziękuję. Czy patrzenie na żółte wydmy poprawia nastrój?
(Dalej…)
Lista przebojów to moje czwarte imię. Wcześniej Marek, Wojciech, Andrzej... Pozdrowienia dla Andrzejów! Nie wiem dlaczego Spotify już podsumowuje rok, ale miło posłuchać ulubionych piosenek. Nie umiem upublicznić całej setki, ale może ktoś kumaty pomoże. Dobra - na setnym jest "Ooh Baby" Gilberta O'Sullivana. No i dziś zobaczyłem jak wygląda Smooth Jazz Cafe 23. Ładnie... Prezenter lubi mieć dla Słuchaczy prezenty.
(Dalej…)
Z niedzieli na poniedziałek śniła mi się Kora. Jakoś chyba między 4 a 6. Jak zwykle gdzieś na końcu świata zdobywałem wieżę radości. Zobaczyłem Ją z daleka, pięknie wyglądała... Kiedy mnie dostrzegła uśmiechnęła się i podbiegła. Uściskaliśmy się... Podarowała mi garść małych muszelek koloru koralowego. Pięknie błyszczały. Zaczęliśmy rozmawiać i wtedy... zadzwonił budzik. Obudziłem się, ale bez muszelek w dłoni. We śnie wiedziałem, że to był tylko sen...
(Dalej…)
Kto dziś poleciał do Nowej Zelandii? Na pewno Chrześniak naszej Słuchaczki. Trochę mu zazdroszczę, bo tam już początek lata. Tylko trochę, bo zawsze mogę wrócić tam na zdjęciach... Dwadzieścia lat temu nie udało się popłynąć Milford Sound, bo była mgła i deszcz, ale za to odwiedziłem pola łubinu w okolicach, a potem udało się pospacerować na plaży w Oamaru, koło Timaru. Kwiaty piękne, a kamienie na plaży to na pewno wizyta "obcych" z kosmosu... "Obcy: Przymierze".
(Dalej…)
... znaczy Nowa, ale zdjęcia sprzed 19 lat, starawe. To była moja trzecia i jak na razie ostatnia wyprawa do Nowej Zelandii. Tsunami w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Sylwester na plaży czarnych kamieni. Piękny i kolorowy czas, 2004 rok. Wykonałem Tongariro Crossing i to był jeden z najbardziej intensywnych dni w moim życiu. Już nie pamiętam, że było ciężko, pamiętam tylko, że było pięknie. A dziś? Za oknem ścierka i to małe białe padające z nieba. Wiosna przyjdzie i tak...
(Dalej…)
Który raz? Setny raz... Lubiłem latać do Wietrznego Miasta. Po płyty, na chińczyka, do Hard Rock Cafe. Płyt już nie kolekcjonuję, smaczne "czajnis" mamy już u siebie, "chicken fingers Tupelo style" mogę zamówić w Warszawie, Krakowie, czy Amsterdamie. No tak, ale już nie mogę robić kroków na Michigan Avenue od Abakanów do jeziora. Mogę tylko we wspomnieniach i na zdjęciach. Album z października dwadzieścia kilka lat temu... Kliszowy.
(Dalej…)
Przepraszam, ale ja trochę jak po ogień... Pociągiem o 10.30, powrót takim samym pociągiem - w domu byłem kilka minut po 22. Taka niedziela. Chyba się udało? Na pewno się udało! Inside Seaside za rok 9 i 10 listopada. Ja tylko robiłem widoczki, ale przede wszystkim rozmawiałem ze Zbigniewem Preisnerem. Ja to uwielbiam... Miałem dzień bez jedzenia, oczyszczanie... Podobno zdrowe? I kilogram mniej na wadze. Nadrobimy po drodze...
(Dalej…)
Styczeń 2003 roku, to już prawie 21 lat temu... Kilka dni na Wielkiej Wyspie Piaszczystej. Bardzo fotogeniczny statek z przeszłości. Pięknie osiadł na mieliźnie. Wybrałem na dziś te zdjęcia, bo potrzebne mi słońce, żeby definitywnie pozbyć się kataru w głosie. Coś mi się wydaje, że ten katar to sprawa uczulenia na chemię w żywności. NieZapisujęSięNaDługieŻycie.pl. Wczoraj na lunch "kaczka po polsku" w Dyspensie - pycha! Bez polepszaczy smaku...
(Dalej…)
Raz jeszcze Porto na Korsyce. Maj 1994 roku. Mieszkałem w Hotelu Le Vaita (Życie). Dwie gwiazdki, ale na śniadanie najlepsza czarna kawa, jaką piłem, a do tego bagietka z powidłami figowymi, które robiła właścicielka tego miejsca. Cud, miód... Pod koniec kwietnia tamtego roku ukazała się najlepsza moim zdaniem płyta Basi "The Sweetest Illusion". Za pół roku minie 30 lat? Jak dobrze, że wspomnienia są tylko piękne. O innych zapominam...
(Dalej…)
Koniec świata! jak by powiedział Pan Popiołek... The Beatles & The Stones na mojej liście NOWYCH przebojów w listopadzie 2023 roku? Dziś jest dniem premiery piosenki The Beatles "Now & Then". Mnie się podoba! Lennon, McCartney, Harrison i Starr znowu razem. Wirtualnie, ale jednak w jednym utworze. No i jest producent - Jeff Lynne, który jak zwykle zrobił dobrą robotę. Słychać ELO, ale delikatnie, tak w sam raz... Chce się słuchać.
(Dalej…)
Wakacje - październik i listopad 2007 roku. Australia... Wtedy zacząłem pojawiać się na blogu. Ciągle lubię to robić, a Czytelnikom dziękuję za udział. 16 lat minęło... Zdjęcia z Zachodniej Australii strzelone aparatem Panasonic Mju. Kliszowe są ładniejsze, pełniejsze, bardziej intensywne i kolorowe? Na pewno są starsze i pokazują kawałek historii. A poza tym ożywiają wspomnienia. Piękne. Takie, jaki był wtedy świat... Na chwilę znikam, powietrza mi brak.
(Dalej…)
Najlepiej na koniec świata. Jervis Bay, Nowa Południowa Walia. Jakieś 150 kilometrów od Sydney. Byłem tam w październiku 2016 roku. Ostatni brzeg? Ale jaki piękny. Wschód słońca z oceanu - zjawiskowy. Jajki na śniadanie - pyszne. Trzeba się cieszyć każdą chwilą, małymi przyjemnościami. Na przykład rydze. Wyjątkowo smaczne w tym sezonie. Na moim bazarku - 60 złotych za kilogram tego różowego złota. Smacznego...
(Dalej…)
Złapało mnie i trzyma... Z przeziębienia, które zwalczyłem został jeszcze katar w głosie. Głos już coraz mniej podobny do głosu Barry'ego Mlecznego, ale słychać, że jest problem. Wszystko mam w nosie... To już zabrzmiało, jak deklaracja? A może tylko uczulenie... na życie. Jak nic dopada mnie jesienna deprecha. W celu poprawienia nastroju kupiłem DUŻO podgrzybków. Już się mrożą na zimę. Będzie dobrze... Zdjęcia z AU - październik 2016.
(Dalej…)
Przychodzą do mnie rzadko. Najczęściej jestem wtedy w Singapurze, Indiach, Australii... Dawniej aparat fotograficzny odmawiał mi posłuszeństwa, teraz mam problemy z telefonem. Zawsze coś... W czarno białych zawsze mam kłopoty z samochodem. Ciągle jeszcze nie umiem sobie "zadawać" snów... Na jawie - podgrzybki i rydze. Sezon nie potrwa długo, jutro rano jadę na bazarek... Kolorowe zdjęcia z Melbourne, październik 2016. 7 lat, jak to możliwe?
(Dalej…)
7 lat temu w Australii. A tam wiosna akurat. Kwitnąca i piękna. Kolorowa... Ciągle jeszcze nie umiem "zadawać" sobie snów. Ostatniej nocy odwiedził mnie George Harrison. Sprawdziłem, autograf złożony przez Artystę nie wyświetlił się w rzeczywistości. "All Things Must Pass"... Rosół znowu się udał. Jajecznica z podgrzybkami - pycha. Taka jesień to mi pasuje. Pomidory od Pana Książka ciągle smakują jak prawdziwe pomidory... Zwyczajny dzień.
(Dalej…)
piąte przez dziesiąte 73, od wydania albumu Eltona Johna "Goodbye Yellow Brick Road" minęło 50 lat. Dziś 3 lata od zbiórki na 357. Dziękujemy... Jutro urodziny Mateusza Pospieszalskiego, który dziś w kieruju opowiadał o nowej płycie "Domysły rzeczywistości". Dorota i Henryk Miśkiewiczowie dali popis w naszym Garażu. Było bogato... Potem jeszcze krótkie spotkanie i zdjęcia z Patronami, po południu fryzjer, a jutro - Polanica! Nie ma to tamto. A TOTO też było!
(Dalej…)
Wszystko mija szybciej, niż myślisz... Po wczorajszych zakupach na "starym bazarku" wszystko YES! Prawdziwki robaczywe, ale podgrzybki nie. Celesta, mieszaniec, a przede wszystkim pomidory. Sezon trwa, ale chyba ma się już ku końcowi... Jesień przyjdzie w sobotę o 8.50. Będzie piękna i tego się trzymam. Zdjęcia z Breli, kiedy minął ten tydzień? Jak szybko minie następny? I po co tyle pytań... Dobra, wrzucę jakiś "Polar".
(Dalej…)
Nawłoć kanadyjska... Rozsiała się po świecie z Ameryki Północnej. Jest piękna, fotogeniczna, ozdobna, ale i niebezpieczna. Pozbywa się lokalnych roślin. Czasem wygląda jak kwitnący rzepak. Zdjęcia w dzisiejszym albumie z okolic Karpnik. Ależ tam pięknie... Anita Lipnicka wydaje nowy album tego samego dnia co The Rolling Stones. Na obie płyty poczekam do 20 października. Kompot śliwkowo-jabłkowo-gruszkowy smakuje jak początek jesieni... A pomidory? Sezon trwa...
(Dalej…)
Miałem sen... Leciałem do Australii z za dużym bagażem. Przepakowałem walizy i... jednak Korsyka. Bliżej, a też pięknie. Pamiętam pierwsze wrażenie po zobaczeniu Porto. Od razu wiedziałem, że to jedno z "moich" miejsc na ziemi. I tu nic się nie zmieniło... Na pizzę do Erbalungi już nie muszę lecieć. Bliżej jest Quirino w Cieplicach. Wodę Orezza można kupić w internecie. Ale nie mam już aparatu, który robił takie kliszowe zdjęcia... Kolorowe wspomnienia zostały.
(Dalej…)
...byłem młody. Pierwsza podróż do Australii. Prawie 30 lat temu. Zdjęcia kliszowe z Sydney. Słowa do piosenki "Hier encore" Charles Aznavour napisał w 1964 roku. "Yesterday, When I Was Young" ma ponad 90 wykonań. Wczoraj słuchałem wersji Shirley Bassey. Wzruszająca... "Dzień zagłady" to film z 1998 roku. Dziś go oglądałem. 25 lat temu mieliśmy inny świat i takie bajki wymyślano. Niby zagłada, a jednak beztroska...
(Dalej…)
Spacer na wysokości 1400 metrów? Najważniejsze, że pogoda dopisała. Zdjęcia ze słońcem zza chmur zawsze są piękne... Czesi mają to dobrze zorganizowane. Duży parking, a dalej autobusem, aż do miejsca, które jest startem spaceru. Grażka mówi, że mieliśmy szczęście zobaczyć kwitnącą gencjanę... Knedliki, smażeny syr, spickova, gulasz i piwo nadal pyszne... Tak było w poniedziałek.
(Dalej…)
Co zrobić, żeby spać, kiedy nad ranem za oknem jest 21 stopni Celsjusza? Trzeba założyć klimatyzację w mieszkaniu, Panie Marku... Next Year, Baby. Kliszowe, dziś pokazuję zdjęcia robione aparatem fotograficznym. 36 klatek i jakoś trzeba sobie z tym poradzić. Nowa Zelandia, grudzień 2004 roku. Tuż przed świątecznym tsunami... Nowa Zelandia w grudniu, czyli latem jest zielona. Zjawiskowo piękna. Niechby mi się przyśniła...
(Dalej…)
Perspektywy 9 Hills Festival odbywa się w Chełmnie od 2016 roku... Co za festiwal, co za miasto! Dziękuję za zaproszenie, bardzo dziękuję za udział Słuchaczy 357 w spotkaniu. Było wspaniale. A potem jeszcze smacznie w restauracji Fyrtel. Spacer po starówce uwieczniłem na zdjęciach. Pogoda też dopisała. I jak tu nie jechać? To może być tak, że ja tam będę wracał? Dziś było piekło w mieście... 35 stopni to może w Australii, ale nie u nas. Tak było dziś. I jak tu spać, kiedy nad ranem będzie 20 stopni?
(Dalej…)
https://www.youtube.com/watch?v=wz5TabxWMj4&t=16s
... ale tylko na filmie i na zdjęciach. Film jest nie do odzobaczenia, konieczności oglądania więc nie ma. Uwaga, lato wraca! Oby... Jutro będę "druhem zastępowym". Będę wspierał system i liczę na Słuchaczy. Wczoraj zmarł Robbie Robertson, przedwczoraj Rodriguez. Muzyka pozostała... Somewhere Down the Crazy River.
(Dalej…)
To jest ten czas! Nasze pomidory są najlepsze, najsmaczniejsze... Ile to potrwa? Jakieś dwa miesiące. Nie da się najeść na zapas, ale korzystam ile wlezie. Bazarek Top 5: pomidory malinowe, pomidory żółte, bawole serca, czereśnie Kordia, żółta fasolka szparagowa. Smacznego... Mam nadzieję, że mnie nie przeziębiło. Rano 13 stopni, w dzień 20? Takie mamy lato... Jest tak, jak w Hobart zimą. Dziwny jest ten świat. Zdjęcia z ogrodu w Szadku... Wczoraj i dziś filmy z Sandrą Bullock. Przypadkiem?
(Dalej…)
Przed 50 skoczyłem na bungy. Przed 70 ze spadochronem... To było w niedzielę, tuż po południu. W Lubinie... www.skykrawiec.pl. Kto lubi wyzwania, powinien sprawdzić tę stronę... 16 minut lotu Cesną na wysokość 4 tysięcy metrów, a potem... największy stres. Swobodne spadanie z prędkością 230 kilometrów. Jakieś 10 sekund z wiatrem na twarzy i we włosach. Potem łapie nas spadochron. Niecała minuta i ziemia. "Czy mogę jeszcze trochę poleżeć?". To były moje pierwsze słowa po lądowaniu... To był dzień!
(Dalej…)
A miało być piwo! Jeśli ktoś trafi do Broome, koniecznie proszę odwiedzić Matso's. Smaczne, domowe jedzenie i piwo z mango robione na miejscu. Bałem się, że będzie za słodkie. Słodycz jest tylko w drugim smaku, tak lubię. A poza tym, jeśli za oknem jest ponad 30 stopni, "zimowe" piwo smakuje jeszcze lepiej... Dziś dzień wina Shiraz. Akurat mamy taką szklankę, więc wino na dziś to: Thorn-Clarke William Randell Barossa Shiraz 2017. Zacne, na zdrowie...
(Dalej…)
Koniec lipca 2009 roku. Zima w Australii... Zima na plaży? Downunder tak mają. I to mi się bardzo podobało. Moja pierwsza podróż do Kimberley National Park w Zachodniej Australii zaczynała się w Broome. Co za miejsce! Czy mogę prosić, żeby mi się przyśniło? Jeszcze nie umiem zadawać sobie snów. Zawsze jednak mogę wrócić do zdjęć... Lubię wracać tam, gdzie byłem już. Mango Beer? A to może następnym razem...
(Dalej…)
Naparstnice Juliana... W tym roku zjawiskowo piękne, ale czy nie są za wcześnie? Wydawało mi się, że pojawiały się jakoś pod jesień. Zmiany, zmiany, zmiany... Nie dziwi nic. Zdjęcia w albumie są sprzed kilku dni. A tydzień temu już tam byłem. Ile to jest 5 godzin? Samochód mnie ostrzegał, że może już czas na przerwę i kawę. Dojechałem... Dolnośląskie Centrum Sportu - to już jest moje miejsce. Powroty będą! "Kieruje" sprzed tygodnia i z dziś...
(Dalej…)
Są takie dni, że lepiej żeby ich nie było. Ale każdy dzień się kończy... 11 lipca 2009 roku byłem w Hobart. Tak, to jedno z moich miejsc na ziemi i już nic tego nie zmieni. Dziś w Hobart znowu zima... Ściskam Gunię i Pirackiego. W piątek chodzimy w Górach Izerskich. Trasa będzie dłuższa, niż rok temu, ale równie przyjazna. W jednym z moich miejsc na ziemi... W sobotę "Zakamarki" z dworca kolejowego w Szklarskiej Porębie. Jedzie pociąg jedzie... Zapraszamy! Wino na dziś - 1954.
(Dalej…)
4 lipca 2009 roku byłem w Barossa Valley... Miejscu, w którym robią "prawdopodobnie najlepsze wino na świecie"... Południowa Australia. I kto by pomyślał, że lecąc na Antypody pierwszy raz nawet nie wiedziałem, że tam są winnice. Chyba dlatego ciągle lubię podróżować. Nie musi być na koniec świata. Za 10 dni chodzenie po Górach Izerskich... Mam nadzieję, że pogoda będzie odpowiednia. Wino na dziś z Barossa Valley. Na zdrowie!
(Dalej…)
...szparagów. Wyjątkowo smaczny w tym sezonie. Mój przepis: dwa pęczki szparagów, 2-3 młode ziemniaki, jedna (może być duża) cebula, 2-3 ząbki czosnku, sól, pieprz. Robota prosta i szybka. Szparagi łamię naturalnie i obmywam. Szklę pokrojoną cebulę na maśle klarowanym. Dorzucam szparagi, ziemniaki, czosnek i dolewam wodę. Tyle, żeby pokryła szparagi. Sól, pieprz (solidnie!) do smaku. Gotuję, aż ziemniaki i szparagi są miękkie. Kremuję... Na talerzu dodaję trochę prawdziwej śmietany. Smacznego...
(Dalej…)
Kiedy wydaje się, że nasz świat jest już nad przepaścią sięgam po jakiś film, który pokazuje, że może być gorzej. Na przykład 2012 albo Life... Ten ostatni zaaplikowałem sobie wczoraj. Świetna rola Jake'a Gyllenhaala. Zazdroszczę tym, którzy tej historii jeszcze nie widzieli. Zmyślona, ale robi wrażenie... Dziś rano była w Warszawie ściana deszczu. W drodze z parkingu do radia zmokłem jak diabli, jak kura, jak pies...
(Dalej…)
Lionel Richie ma dziś 74 urodziny. Najlepszego... Kielich Primitivo 1954 za Jego zdrowie! Lionel jest wspaniałym rozmówcą. Moje z Nim spotkania i rozmowy to zawsze była przyjemność. "Climbing" z płyty "Louder Than Words" to dla mnie jedna z najważniejszych piosenek ostatnich 30 lat. Czas nie czeka na nikogo... Zdjęcia z okolic Horizontal Falls (08.08.14). Tuż przed moim drugim podejściem do Kimberley National Park. Pięknie było 9 lat temu...
(Dalej…)
500 kilometrów szybkim autem. Trzy dni wiosny w miejscach ulubionych. 500 kilometrów szybkim autem. Można? Moim zdaniem trzeba... Bo lubię. Spacer przed śniadaniem, 8 stopni o 8 rano. Polar i czapka zimowa w połowie czerwca? To tylko tam... U nas już lato, w Jakuszycach wczesna wiosna. Piękna i zielona. Przy okazji polecam Dolnośląskie Centrum Sportu na Polanie Jakuszyckiej. Śniadania na piątkę! A jak się tam śpi...
(Dalej…)
Tak jakoś wyszło i podoba mi się to! Dziś sobota, jutro piątek, pojutrze sobota. A potem niedziela... Jest cudnie. Boże Ciało, a na dodatek dzień urodzin Kory. Miałaby dziś 72 lata... Lubię sięgać po "Przepis na szczęście" i "Mówią, że miłość mieszka w niebie". Słuchacz napisał - a gdzie "Szał niebieskich ciał" i "Krakowski spleen". Na samym szczycie moich ulubionych piosenek Maanamu... Na lunch krem z zielonych szparagów - smacznego i słońca bez końca.
(Dalej…)
Chodzimy, chodzimy, chodzimy... Drzewa sadzimy! Nie będzie nas - będzie las. Polecam sprawdzenie Healthy Cities - wyzwanie z krokami w roli głównej... Widzę, że idziemy jak burza. No właśnie... burza. Będzie lało? Będzie grzmiało? Deszcz jest chyba coraz bardziej potrzebny... 8 listopada 2016 roku pojechałem z Pirackim z Hobart do Huon Valley. Tam rosną takie drzewa, jakie nigdzie indziej nie rosną. Na zdjęciach w dzisiejszym albumie dojeżdżamy...
(Dalej…)
Znowu jestem w Australii! Wprawdzie tylko na zdjęciach, za to piękną wiosną. Canberra... Same dobre wspomnienia. Kiedyś już tutaj napisałem, że w Australii zima jest zielona. A wiosna kwitnąca i jeszcze bardziej zielona... Turniej tenisowy Rolland Garros powinien zostać przeniesiony do Australii. Tam nigdy nie widziałem takich pustych trybun, jakie widziałem dziś na meczu Igi... Jak to możliwe? Świat jest jakiś inny niż był jeszcze wczoraj...
(Dalej…)
Tak się tylko mówi. A movie znaczy kino... Wszystko było dobrze brzmi prawdziwiej. Tina Turner była zawsze... I tak zostanie. Uwielbiam sięgać po Jej piosenki i płyty. David Bowie powiedział: "stać na scenie obok Tiny Turner, to być w najgorętszym miejscu na świecie". Słychać to w ich koncertowym przeboju "Tonight". To nie był dobry dzień, myśli uciekały poplątane... Obiecałem zdjęcia z Canberry. Dziś wizyta w pięknym, nowoczesnym Muzeum Sztuki Aborygeńskiej....
(Dalej…)
Taki trochę dziwaczek... Ostatnio oglądałem serial kręcony w Canberze, stolicy Australii. Byłem tam w październiku 2016 roku. Piękne miasto, wspaniale pokazane w filmie. Oglądałem jakbym znowu tam był... Pomyślałem - sięgnę po zdjęcia. Wcześniej w albumie znalazłem kwiatki i inne bratki strzelone jeszcze w Sydney. 18.10.16 - to tam wiosna akurat. Piękna, słoneczna, kolorowa, pachnąca... Do Canberry zapraszam pojutrze, the day after tomorrow...
(Dalej…)
Kiedy byłem małym chłopcem lubiłem chodzić na dworzec kolejowy... Patrzyłem na pociągi jadące "na koniec świata". O czym myślałem? Nie pamiętam. Nadal lubię iść na dworzec w Szadku. Znika, ale taka jest "kolej" rzeczy. Wiosną wygląda jednak pięknie. Tego roku mamy "wyjątkowo zimny maj", ale chyba dlatego zieleń jest przepiękna. Lubię słońce, ale to deszcz robi robotę...
(Dalej…)
Sydney, 10 października 2016 roku. W Opera Bar umówiłem się tego dnia na spotkanie z rodzicami Szymona Borzestowskiego. Album "Tigersapp", piosenka "Golden". Depresja zabrała Szymona, kiedy miał 23 lata... Na tym spotkaniu dostałem nagrania zespołu Gang Of Youths, którego muzykiem jest młodszy brat Szymona - Dom, znaczy Donnie. Taka sytuacja... Przed spotkaniem strzelałem zdjęcia w miejskim ogrodzie botanicznym. Październik, to tam wiosna akurat...
(Dalej…)
Urodziny w Rzymie, to prawie jak "rzymskie wakacje". Takie mi się zdarzyły w 2010 roku. Trzynaście lat temu. Kiedy to minęło? Trzy, może nawet cztery dni... Piękny czas, niezapomniane wspomnienia. Dobre wino i pyszne jedzenie. Jak mówiłem w "la pausa...", w sklepie z płytami szukałem piosenki o zupie pomidorowej... Nie znalazłem. Na bazarku pojawiły się już pomidory od Książka. Smakują jak... pomidory. Będzie dobrze, jednak da się żyć...
(Dalej…)
"We All Can Be Heroes" wystawa portretów Davida Bowiego w Warszawie. Widziałem ją wczoraj... Jutro obrazy wracają do Berlina. Tam zostaną zlicytowane, znaczy znajdą właścicieli. Właścicielem "Rebel Rebel" jestem ja! "Namalowany" kawą, whisky i popiołem z papierosów. Robi wrażenie. Jak cała ekspozycja. Bowie wiecznie żywy? Tak, bo muzyka zostaje na zawsze. "Ashes To Ashes". Dust To Dust...
(Dalej…)
Zwyczajny dzień... Coraz częściej sięgam po zdjęcia z mojej ostatniej podróży do Australii. Jakby miało nie być następnej... Mona to niezwykłe miejsce. Muzeum sztuki starej i nowej. Byłem tam dwa razy i chętnie bym tam wrócił. Zdjęcia z 5 listopada 2016 roku. Gunia strzelała. Ja jeszcze nie umiem przerobić siebie na srebrnego. Dziś w Warszawie padało, ale kroki zrobione. Imieninowy toast spełniam Shirazem. Dziękuję za pamięć i życzenia...
(Dalej…)
Jest cudnie! Słońce i 20 stopni... Po ostatnim deszczu zazieleniło się. A na zdjęciach wrześniowa jesień w Utah... Też piękna. Co ja dziś taki pozytywny? Może dlatego, że wczoraj nie było najlepiej. Wprawdzie rano udało się odebrać na poczcie "przesyłkę z potwierdzeniem odbioru". Kto to wymyślił? Ale potem... Nie będę o tym myślał. Tym bardziej, że dziś PanListonosz doniósł, że jest następna przesyłka do odebrania. Chyba nagrzeszyłem...
(Dalej…)
Gdybym tam nie był? Ale byłem... 30 września 2017 roku. To był "tamten lepszy świat". Jakoś po drodze do Bryce Canyon w Ohio. Piękny dzień, głównie na rudo. Trzeba chwytać dni, cieszyć się każdą piękną chwilą. Mądrala... Wtedy to do nas nie docierało. Nie myśli się o rzeczach strasznych, kiedy jest normalnie... Tak bym chciał, że znowu było zwyczajnie, a nawet nudno. Marzenia jak kruki, czarne kruki...
(Dalej…)
"Bridges", nowa płyta Steve'a Lukathera ukaże się 16 czerwca. Na swój 9 solowy album Steve zaprosił między innymi kolegów z TOTO. Są to David Paich, Joseph Williams i Simon Phillips. A poza nimi Stan Lynch (kiedyś Tom Petty & the Heartbreakers i Don Henley) oraz Randy Goodrum ("You Needed Me"), jako współtwórcy piosenek. To bardzo dobra wiadomość. Zła jest taka, że Lukather powiedział, iż na płyty studyjne TOTO już nie mamy co liczyć...
(Dalej…)
Święta minęły... Słoiki zostały. Żeby tylko nic mnie nie otruło. Jak długo można jeść żur? Ja mogę tak, jak grzybową po Wigilii. Tydzień temu byłem w Barcelonie. Wiosenne zdjęcia już dziś w albumie.... Jak tam z głosowaniem na 3 polski top 357? Ja mam to już za sobą. Wczoraj zajęło mi to nie dłużej, niż pół godziny. Same dobre wspomnienia i skojarzenia. Dziś dostałem od Słuchaczki wiadomość, że "nie ma w czym wybierać". Ja miałem...
(Dalej…)
Trochę jak przedsionek piekła. Pachnie siarką, znaczy zepsutymi jajami. Pierwszej nocy trudno mi było zasnąć, chciałem stamtąd uciekać... Po przyzwyczajeniu widać, jakie to miejsce jest niesamowite. Prawie jak podróż do wnętrza ziemi. To było w grudniu 2004 roku. Kilka dni przed tsunami w Tajlandii... Nowa Zelandia jest piękna, barwna, czysta, przyjazna. Może mi się przyśni? Dopiero dziś zobaczyłem film "Johnny". Moim zdaniem jest bardzo dobry, a na pewno wzruszający i prawdziwy. Polecam... Ogrodnik i Trojan znakomici.
(Dalej…)
Gdzie to słońce? W Tajlandii (1989)... Są takie miejsca na świecie, gdzie na przełomie marca i kwietnia jest tak, jak na zdjęciach w dzisiejszym albumie. Wiem, bo byłem. Słabe te niebieskie buty i spodnie bez paska, ale... wtedy mi to nie przeszkadzało. A Wielki Pałac Królewski w Bangkoku jest pięknym i niesamowitym miejscem. Nie wiem dlaczego na koniec dzisiejszej audycji powiedziałem: do usłyszenia w sobotę. Po drodze jest przecież czwartek...
(Dalej…)
Wypadło na Australię. A może trochę na datę? Dziś mamy 23.03.23, a zdjęcia w albumie są z 11.01.11. Nadrabiam zaległości z soboty, więc zdjęć 20. Palm Valley... Między Kings Canyon i Alice Springs. To miejsce to ponoć najstarsza naturalna oaza na świecie. A może by tak uciec od "reszty świata"? Tam nie było internetów i telefonów. Cisza, czyste powietrze, kielich szampana, cudowny zapach i środek lata. Marzenia jak ptaki...
(Dalej…)
Film oparty na faktach... Polecam, jeśli ktoś lubi się wzruszać. Dla mnie to ucieczka od trucizny naszych czasów... Z przesłaniem, żebyśmy byli dla siebie dobrzy. To nic nie zmieni, ale 100 minut w innym czasie? Czemu nie... Małe radości i dużo dobrej muzyki. To sobie dawkuję. Jutro zrobię mielone. Z polecenia Kuby będą z natką pietruszki i koprem ogrodowym. A! jeszcze trochę wody gazowanej... Smacznego! A Finowie są znowu najszczęśliwszym narodem na świecie...
(Dalej…)
Słońce robi robotę! Ale dziś było pięknie... Do radia jechałem kwadrans krócej, niż zwykle. Trafiłem na same zielone światła. Poranne kroki przed audycją - 5 tysi. A jak grało radio? Zawsze wybieram te piosenki, które sam bym chciał usłyszeć. Mnie to się sprawdza. A jak Słuchaczowi? Czasem wystarczy jedna wiadomość, żeby wytrącić... Dziś było pozytywnie. Może to zasługa słońca? Na zdjęciach w słonecznym albumie ciągle 1 października 2017 roku...
(Dalej…)
Quincy Jones ma dziś urodziny. Kończy 90 lat... Zdrowia, zdrowia, zdrowia! Jest wielokrotnym "mistrzem świata". Myślę, że wystarczy wspomnieć "We Are the World". Wystarczą nazwiska Artystów, z którymi pracował. Ella Fitzgerald, Frank Sinatra, Patti Austin, James Ingram, Michael Jackson... Dziś mijają 43 lata od katastrofy samolotu, w której zginęła miedzy innymi Anna Jantar. Jak to możliwe, że wcześniej zaśpiewała "a może by tak spocząć, odejść w cień..."
(Dalej…)
Słaby czas... Może by tak uciec na koniec świata na zawsze? Dziś dostałem widokówkę wysłaną z Hobart przez Olę i Tomka. Na zdjęciach Tasmania, na znaczku pocztowym Melbourne. Znaczek za 3$. Dwadzieścia lat temu kosztował dolara... Zgodnie z obietnicą wracam do zdjęć z Monument Valley. Brązowe i słoneczne. A tu zima akurat... Ostatniej nocy znowu spadł śnieg. W połowie marca? Połowa marca dopiero za tydzień! Czy głosy na listę piosenek 357 oddane?
(Dalej…)
Stoję na granicy 4 stanów... Arizona, New Mexico, Colorado, a cień w Utah. Jest takie miejsce. Byłem tam 10 października 2017 roku. Lake Powell Resort jest w Page, to Arizona. Page, jak Richard Page - Mr.Mister. Pięknie dziś zabrzmiała piosenka "Kyrie". Może dlatego, że za oknem świeciło słońce? Słońce gorące, lato... Jeszcze chwila i już będzie. Podróżować jest bosko! Byłem na grobie Kory. Dobrze, że w ostatnią środę też było słonecznie...
(Dalej…)
O jaki szary, szary, szary był dzień... Nic tylko zamknąć oczy i marzyć o pięknych miejscach. Sydney na przykład... Ola zachwycona Australią (zwłaszcza Tasmanią!). Gunia z Tasmanii zachwycona Polską... Wczoraj w "Dyspensie" flaki, żurek grzybowy, tatar, kaczka po polsku, pierogi... Dla czwórki, znaczy butelka australijskiego Shiraza na dodatek. Pysznie było. Tyle, że zapomniałem, iż powrót do domu po 17 może trwać godzinę... Zawsze coś!
(Dalej…)
Znowu Korsyka, znowu Porto... W maju, jak widać na zdjęciach, jest tam po prostu pięknie. Niektóre obrazy prawie pachną... Szkoda, że jakoś trudniej się tam teraz dolatuje. Do lata? Dużo słońca dziś mieliśmy w mieście. Kroki same się robiły. Wczoraj Ola wróciła z Australii. Jutro Gunia przylatuje z Hobart... Film na dziś: "O wszystko zadbam" (strach się bać), Rosamund Pike - świetna!
(Dalej…)
Trzeci i ostatni raz byłem w Indiach w 2011 roku... Ciągle mi się śnią. Kolorowo i smacznie. Butter Chicken najchętniej. I salty lassi. Dwanaście lat temu powiedziałem, że nigdy więcej, ale ta moja legendarna asertywność... A może Wrocław i restauracja Minu? To jest jakiś pomysł. W albumie wracam do zdjęć kliszowych z 1986 roku (druga podróż), głównie Taj Mahal w Agrze. Zjawiskowe miejsce... Może znowu mi się przyśni? 23.02.2023... Czy to lustro?
(Dalej…)
Byłem w Szklarskiej Porębie... Nie, nie teraz! Na zdjęciach maj i wrzesień 2003 roku. To z tęsknoty za zielenią. Tak mam... Chyba coraz bardziej lubię wspominać. Co to może znaczyć PanieDoctorze? Dwadzieścia lat w Szklarskiej i okolicach. Dwadzieścia lat z wąsem... To mi przypomina, że jutro mam fryzjera. Czas za szybko płynie. Rok, ile to jest rok? Lista ulubionych piosenek z 1985 roku. Całe zestawienie jest w książce "Nie wierzę w życie pozaradiowe" (2011). Kiedy to minęło?
(Dalej…)
Dzień bez pączka, tak wyszło. Co to może znaczyć PanieDoctorze? Będę zdrowszy... Zamiast pączka kusztyczek koniaku. Mniej kalorii. Śni mi się Korsyka. Dziś zdjęcia kliszowe z maja 1994 roku? Jakoś tak. Hotel Le Vaita w Porto, nigdy nie piłem takiej dobrej kawy śniadaniowej. Ulubiona plaża w Marina Livia. Szkoda, że nie liczyłem wtedy kroków, bo to kilka kilometrów od Porto, spacerkiem... Krótka wizyta w Ajaccio, to w drodze powrotnej... W maju jest tam pięknie.
(Dalej…)
David Foster jest gigantem! Połączył "My Funny Valentine" z tajemnicą i blaskiem "Szarady" Manciniego. Zrobił to dla Michaela Buble', na jego walentynkowy album sprzed 5 lat. Jak to brzmi! Do zestawu na dziś jeszcze Paul McCartney i Nils Lofgren w duecie z Bruce'm Springsteenem. Dorzucam jeszcze kilka wspomnień z 30 stycznia 2008 roku. Najpierw spacer w Valley Of the Winds - Kata Tjuta, a następnie kroki dookoła Uluru. Słońca bez końca...
(Dalej…)
Burt Bacharach zmarł wczoraj... Miał 94 lata. Napisał co najmniej kilkadziesiąt najpiękniejszych piosenek świata. Jak dobrze, że one z nami zostają. Zapraszam do sobotniego Radia Kalifornia... Zdjęcia z Warrnambool, Australia z 26 sierpnia 2014 roku. Wyglądają, jak piosenki napisane przez Burta Bacharacha. A może tak mi się tylko wydaje? Pomysł na przedwiośnie - szklanka soku pomidorowego dziennie. Ten sok od Rolnika smakuje wybornie, jak świeże pomidory...
(Dalej…)
Ma słodko-kwaśny smak, bardzo intensywny. Owoce są soczyste... No i zdrowe! Podjadałem je w Sydney 23 października 2016 roku. To w albumie zdjęć... Dziś wszystkie myśli uciekają do Turcji i Syrii. Trzęsienie ziemi. Kolejny kataklizm... Już nie będę przypominał, że ziemia ma nas dosyć i chce się nas pozbyć... Na wszelki wypadek otwieram ostatnią butelkę Torbrecka z 2010 roku. Ale wtedy było miło. I komu to przeszkadzało?
(Dalej…)
Tego dnia w 1976 roku ukazał się album Genesis "A Trick Of the Tail". Jedna z moich ulubionych płyt lat 70... W 1963 roku urodziła się Eva Cassidy. Jutro premiera Jej albumu "I Can Only Be Me". Anielskiemu głosowi towarzyszy London Symphony Orchestra... Wszystkie barwy zimowego lipca można znaleźć na Tasmanii. Raz jeszcze zapraszam do parku narodowego Craddle Mountain...
(Dalej…)
Pan Paweł napisał, że podróżując po Tasmanii wreszcie dotarli do Cradle Mountain. No to ja już tam jestem! A tam zima akurat, bo to było 15 lipca 2009 roku. Wombaty na wypasie - cudownie. Mieliśmy szczęście, nie zawsze wychodzą do fotografii... Park Narodowy Cradle Mountain to jedno z moich ulubionych miejsc na wyspie. Spacer dookoła Dove Lake - marzenie. Ale żeby zimą wejść prawie na sam szczyt? Prawie robi różnicę...
(Dalej…)
Na chwilę wybrałem się do innego świata. Zimowy świat miłości... do śniegu. Fakt, wygląda pięknie, dobrze się fotografuje. Nie przepadam, ale jest zima - niech trzyma. Tam zawsze jest smacznie, ale na szczęście obywatela przybyło niewiele. Muszę to rozchodzić... Jeśli Słuchacz zagłosuje na listę piosenek 357, jutro będę gotował leczo. Do zestawu prezentów dla Patronów dorzuciłem 10 płyt, jutro Antoni o tym powie. A ja zagłosuję jeszcze dziś. Proszę wspierać system... Pozdrowienia dla Australijczyków, dziś Australia Day!
(Dalej…)
Andy Murray jest moim bohaterem Australian Open w tym roku... A to zaledwie początek turnieju. Czy Człowiek może mieć tyle siły? Jak widać może... Wydawało mi się, że mecz Murray Kokkinakis trwał cały dzień. A potem było mi żal Australijczyka. Miał po meczu nietęgą minę... Na zdjęciach wracam w okolice Ayers Rock. To było 21 października 2016 roku. Miało nie być słońca, a potem nagle wyszło. Takie piękne rozjaśnienie...
(Dalej…)
Dwanaście lat temu byłem w Melbourne... W styczniu miasto żyje wielkoszlemowym turniejem tenisowym. Jest cudownie, bo tam wtedy środek lata. Latem wszystko wygląda inaczej... Pięknie, barwnie, radośnie. Turniej odbywa się w Melbourne Park, ale także na pobliskim Federation Square. Można usiąść na leżaku pod parasolem i oglądać mecze na wielkim ekranie. Na lunch proponuję w jednym z pobliskich pubów wedges (lepsze od frytek!) i lokalne piwo. Gasi pragnienie...
(Dalej…)
Lubię wracać tam, gdzie byłem już... Zdjęcia z 21 i 22 października 2016 roku. Z mojej ostatniej podróży do Australii. Czy uda się tam jeszcze wrócić? Dziś miałem być w Hobart na Tasmanii, a za 4 dni miałem wracać do Sydney, skąd planowałem Uluru... Nie wszystkie plany udaje się realizować. Jak dobrze, że mam co wspominać. Wczoraj wyłączyło mi ogrzewanie i ciepłą wodę. Mam chwilowo "zimny wychów". Byle mnie nie przeziębiło... Chyba stąd te gorące zdjęcia.
(Dalej…)
11 stycznia 2016 roku, poniedziałek. Budzik nastawiony na godzinę 6. Prysznic, śniadanie... No i do pracy. Tuż przed wyjściem z domu zadzwonił telefon. "Jesteś jeszcze w domu? To zabierz jakieś płyty Davida Bowiego. Właśnie podano wiadomość, że zmarł wczoraj"... Jak grom z jasnego nieba. Ale czy to na pewno TEN Bowie? Po drodze w aucie słucham radia. Wszystkie stacje donoszą, że David Bowie nie żyje...
(Dalej…)
Mija czas i już... Dwa lata Radia 357, jest radość... Dziękuję. Bez Słuchaczy nie ma Radia. Dwa lata minęły, a my ciągle gramy. Jutro też jest dzień... 18 sierpnia 2014 roku byłem w Kimberley National Park. Tam wtedy słońce zachodzi o 18 i nagle robi się noc. Zimna, bo tam wtedy jest zima. Jak dobrze, że kołdra jest ciepła, można włączyć ogrzewanie łóżka. Słońce wschodzi dokładnie o 6 rano i zaraz potem można wejść pod prysznic. Na śniadanie jajki. Ładne wspomnienia...
(Dalej…)
Jeden dzień z życia... Budzenie o 5. Taksówka na dworzec o 6.45. Prawie pusty pociąg do Oliwy - 7.22. Na 32 piętrze 7 godzin, w tym 3 na antenie. Niestety to było też widać, przepraszam. Trzy godziny w pociągu powrotnym (zatłoczonym...). Kiedy wszedłem do domu po 21, Ray Wilson właśnie zaczynał koncert. Bardzo dobry... Tylko dlaczego mnie to spotkało 1 stycznia? A! To był czas topu 357. Nieźle grało, prawda? Taki początek nowego roku...
(Dalej…)
Kiedy rok temu słuchałem Top 2000 NPO Radio 2, w reklamach słyszałem ciągle puntenel. Zapytałem Aliny, czy to może jakiś lek albo środek czystości. Alina po konsultacji z Cesco powiedziała, że to po prostu kropka nl, czyli zakończenie adresu internetowego. Na przykład www.nporadio2.nl. Ot taki puntenel... Znowu słucham tego topu. Grają bez przerwy od 25 do 31 grudnia. Niezwykła podróż muzyczna. A zdjęcia z muzeum MONA na Tasmanii (02.08.14)
(Dalej…)
Moje święta były miłe, spokojne, pogodne i smaczne... Zupę grzybową będę jadł jeszcze tydzień. To się dobrze składa - do Nowego Roku. Do topu 357. Proszę nie przegapić głosowania. Wiem - 57 to za mało. Może za rok będzie więcej? Carly Simon, Carole King, Al Stewart, John Miles nie mają szans na pierwszą setkę. Ale to mi jakoś nie przeszkadza. Ważne, że się zaznaczyłem. Słuchaczom i Czytelnikom też polecam...
(Dalej…)
Nie ma dobrej pory na złe wiadomości... Ale kiedy 22 grudnia 2001 roku tuż po 9 rano, na początku audycji musiałem powiedzieć, że Grzegorz Ciechowski nie żyje byłem zdruzgotany. Miał przecież tylko 44 lata... Dwa dni przed Wigilią. To miała być radosna audycja z "dzwoneczkami" w najpiękniejszych piosenkach. Gdybym mógł, wyszedłbym z radia do domu. Nie mogłem, bo radio musi grać... A jak grało dziś, proszę sprawdzić. Na zdjęciach Hobart z listopada 2016 roku...
(Dalej…)
Znaczy ciągle jestem w Kununurra. I ciągle jest 17 sierpnia 2014 roku. Płynąłem łodzią z Lake Argyle. Piękny czas, zjawiskowe zdjęcia, cudowne wspomnienia. Dziś miałem lądować w Hobart z Sydney. OK, w czwartek wrócę do Hobart, przynajmniej na zdjęciach. "You Can't Always Get What You Want"... To takie mimochodem przypomnienie o głosowaniu na top357. Ja wykonam to w drugi dzień świąt. A Państwo? Jutro będę gotował groch z kapustą. Jeśli będzie smaczny, wrócę do tematu...
(Dalej…)
Co będzie dalej? Ulala, lada dzień przyjdą święta! Nie będziemy grzać taniego wina, bo tak było kiedyś. Tu zaszła zmiana... Białe i czerwone w temperaturze pokojowej. Nie marzę o białych świętach... Wybrałbym pokój na świecie, gdybym miał moc sprawczą. Nie mam... Pozostało mi ładnie grać. Najbliższe "zakamarki" będą prawie pełne piosenek z dzwoneczkami. Niech nam dzwonią...
(Dalej…)
13 grudnia 1981 roku była niedziela. Było biało i zimno jak dzisiaj... 16 sierpnia 2014 roku byłem w okolicach Wyndham. Kimberley National Park i okolice. Ta natura jest piękna... Za 11 dni Wigilia. Te dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem to zawsze był mój czas ulubiony. W tym roku jest jakoś inaczej. I nic na to nie mogę poradzić... Jak dobrze, że jest muzyka. Piosenka, której nie przypomnę w tym roku? "I Always Cry At Christmas" w wykonaniu Richarda Page'a...
(Dalej…)
Jan Nowicki (rocznik 1939)... Proszę posłuchać utworu "Moja miłość śnieg" (muzyka Zbigniewa Preisnera). Jarosław Kawecki (rocznik 1955). Był jednym z głosów Radiokuriera, potem Trójki. Jakiś czas prowadził grupę Rezerwat, potem wyjechał do Holandii. Wrócił do Radia Kierowców... Nie ma dobrego czasu na złe wiadomości. A może coś pozytywnego? Dziś album Smooth Jazz Cafe 22 zadebiutował na 19 miejscu zestawienia najlepiej sprzedawanych płyt. Mała rzecz, a cieszy...
(Dalej…)
Kimberley National Park w sierpniu 2014 roku. A tam zima akurat... 12/12. Słońce wschodzi o 6, zachodzi o 18. Po chłodnej nocy (świetnie się śpi!), od razu robi się ciepło. Jajki na śniadanie i na trasę. Kolejny cudowny dzień w jednym z moich ulubionych parków narodowych Australii. Sięgam po te zdjęcia po 2 latach, bo znowu brakuje mi słońca. Dziś deszcz, jutro śnieg, bo tutaj zima akurat...
(Dalej…)
Zima, zima, zima... na Bruny Island bez śniegu. Ale jak widać w czapce i kurtce mocno jesiennej. Piękne miejsce, prawie puste o tej porze roku, w lipcu znaczy zimą. Piracki strzelał zdjęcia, więc korzystałem z nie pozowania... Christine McVie nie żyje. Nie ma już więc Fleetwood Mac. Zbyszek Hołdys napisał, że Perfect (panieńskie nazwisko Christine) było inspiracją dla nazwy zespołu... Christine będzie śpiewała w Radiu Kalifornia w sobotę...
(Dalej…)
21 lat temu zmarł George Harrison. Autor jednej z moich ulubionych piosenek The Beatles "Something" Genialnie ten utwór zaśpiewała także Shirley Bassey... 8 lat temu byłem na Bruny Island. Lipiec to u nich zima. Proszę zobaczyć jaka piękna i kolorowa... Ruszyła maszyna, głosowanie na Top 357 się zaczyna... Od dziś do 28 grudnia. A!, to już będzie po świętach. Jak ten czas, prawda? Nie czeka na nikogo...
(Dalej…)
31 lat temu byłem na Korsyce. To była moja pierwsza podróż na wyspę... 24 listopada 1991 roku zmarł Freddie Mercury. Wiadomo było, że był chory. Widać to w klipie "I'm Going Slighly Mad". Jednak wiadomość o śmierci zawsze nas zaskakuje... Nagrania Queen są nieśmiertelne. Krok po kroku, krok po kroczku... Za miesiąc Wigilia. Od rana to będzie dla mnie pracująca sobota...
(Dalej…)
Wracając z pracy do domu marzyła mi się na lunch jajecznica z pieczarkami... Okazało się jednak, że moje mieszkanie jest unplugged. Przyszedł Pan i nacisnął guzik. Po wyjaśnieniu płatności za prąd przyszedł Pan i znowu nacisnął guzik. Guzik z jajecznicy, ale już mam światło. Pięć godzin przy świecach... Nic tylko myśli. A zdjęcia w dzisiejszym albumie z Zion National Park w Utah, zrobione 29.09.17.
(Dalej…)
3 lutego 2023 roku w 60 rocznicę urodzin Evy Cassidy ukaże się album "I Can Only Be Me". Na płycie głos Evy i... London Symphony Orchestra. Nowa wersja "Songbird" już się pojawiła w sieci. Jest piękna... Eva Cassidy nie żyje od 27 lat. Temperatura odczuwalna minus 3. No to ją mamy. Zima... A ja na godzinę do Rzeszowa na Targi Książki. Spotkamy się jutro, zapraszam... Dziś Światowy Dzień Wcześniaka - pozdrowienia od starszaka!
(Dalej…)
Coraz więcej nas do pieczenia chleba, a chleb jakoś coraz mniej smaczny. Może tylko ja tak mam. Czy nie za dużo nas? Pomyślałem o Indiach. To było 11 lat temu. Delhi i Agra 19 i 20 października 2011. Gunia i Pirat dolecieli z Hobart, ja z Warszawy. Trzeci i ostatni raz... Choć kto to wie. Jeśli świat będzie nadal istniał... Te Indie, to jak ze snu. Ostatniej nocy śniło mi się, że rozmawiałem z Alicją Majewską i Arturem Andrusem. Sen się spełnił...
(Dalej…)
Kiedy słońca brak lubię oglądać takie zdjęcia... Pinnacles Desert, Western Australia. To na pewno jeden z cudów naszego świata. Formacje w kształcie zbliżonym do stożków na złotej, pięknej pustyni. Byłem tam 19 listopada 2007 roku. Jutro w Norweskiej Dolinie spotkanie z barberem Adamem Szulcem. "Krótko po męsku". Pojutrze "zakamarki" ze Szklarskiej Poręby... A za oknem księżyca misa lśni. Jak to było dalej?
(Dalej…)
Byłem w Rzeszowie, tym razem na Podkarpackim Kalejdoskopie Podróżniczym. Było miło, dziękuję za udział... W następny piątek znowu Rzeszów - targi książki. Dobrze, że z Warszawy do Rzeszowa leci się 35 minut. Powrót jest jeszcze szybszy. Zdjęcia z niedzieli tuż przed 17, oraz z poniedziałku tuż przed śniadaniem... Dziś był piękny dzień ze słońcem. Ile jeszcze takich tej jesieni? Oby jak najwięcej...
(Dalej…)
21 października ukazał się album "Here It Is": A Tribute To Leonard Cohen. Sarah McLachlan, Peter Gabriel, James Taylor, Iggy Pop - tak, choć ten ostatni brzmi dokładnie jak Leonard. To po co? Co to był za dzień... Intensywnie. Rano odprowadzałem samochód na coroczny przegląd techniczny. Potem radio... Słuchacz zapytał: "to o której pan wstaje?". Kiedyś byłem "nocnym markiem", teraz jestem "rannym ptaszkiem". I lubię to...
(Dalej…)
13 stopni i krótki dzień bez słońca. Deszcz liści i tak opadnie... Rano żółte liście leciały z drzew masłem na dół, a brzmiało to jakby padał deszcz. Ja w tej samej kurtce 6 rok. Mgła... Pięknie, ale niezbyt bezpiecznie dla kierowców. Noga z gazu... Jak dobrze, że muzyka zostaje na zawsze. "Lista nieobecności" bardzo subiektywna. Nie wszyscy mogli się pojawić w 3 godziny. Zawsze można tę listę sobie uzupełnić. Ja będę poszerzał zestaw w najbliższej audycji...
(Dalej…)
Chyba nie wyjdę z przeziębionego głosu. Rano 4 stopnie, w środku dnia 20. Jak sobie z tym poradzić? Jak żyć... Do pełna. Resztki grzybów na bazarku, ale zamrażarka już pełna. Węgierki też się kończą. Jak dobrze, że są jabłka i gruszki. No to sobie trochę ponarzekałem... Zamglone zdjęcia z Tasmanii. Mt.Wellington, 6 stycznia 2011 roku. "Ta natura jest niezmierna" - Jeremi Przybora to wymyślił. Pięknie...
(Dalej…)
Znowu kolorowo. Piątka z bazarku: węgierki, pomidory malinowe, rydze, prawdziwki, podgrzybki... Jem sezonowo. Knedle z węgierkami przywiezione z Szadku i Sieradza - rewelacja. Lubię je w towarzystwie mięsa i sosu grzybowego. Mieszanie smaków... Już nie mogę oglądać horrorów i filmów oraz seriali, w których dominuje przemoc. Czas minął... Dobra, dziś oglądałem "Czas zabijania". I po co? Żeby tylko nic takiego nie wróciło w snach...
(Dalej…)
Trytoma groniasta, czyli Kniphofia uvaria. Strzelona w słońcu i w cieniu w Hobart na Tasmanii 26 lipca 2014 roku. A tam zima akurat... Jak już tutaj kiedyś pisałem w Australii zima jest zielona. Na dodatek kwitnąca... Bazarek na piątkę: 1. węgierki, 2. ciągle pomidory malinowe, 3. grzyby (podgrzybki, borowiki, maślaki, rydze, gąski), 4. brukselka, 5. jabłka - jednak lobo, bo celesta się skończyła... Jem sezonowo. Grzyby cały rok!
(Dalej…)
Kiedy zobaczyłem to miejsce pierwszy raz jakieś 20 lat temu, nie mogłem uwierzyć w to co widziałem. Myślałem, że nie ma takich miejsc... Jest jedno. Górska łąka na wysokości prawie 900 metrów nad poziomem morza. Trzeba przejść kilka, kilkanaście kilometrów, żeby tam dojść. Nagrody w postaci widoków i nieziemskiego spokoju - czekają. Lubię tam postać, popatrzeć, pomyśleć... 9 października było tam jak zwykle pięknie.
(Dalej…)
Piękna jesień, a kilka kilometrów dalej - prawie zima. Tak było 5 października 2017 roku w Kolorado. To był dobry dzień... Dzisiejszy też był niezły. 21 stopni Celsjusza w samo południe. Kroki zrobione. Dokończyłem oglądać "Wielką wodę" w Netflixie. Na koniec zabrzmiała czarno biała "Moja i Twoja nadzieja". Lipiec 1997 roku. Dwadzieścia pięć lat minęło... Wrocław piękny, wystarczy tam pojechać i zobaczyć...
(Dalej…)
5 czerwca 1983 roku U2 byli na koncercie w amfiteatrze Red Rocks w Morrison, kilkanaście kilometrów od Denver. 5 października 2017 roku ja odwiedziłem to niezwykłe miejsce. Występowali tam wszyscy. Giganci i debiutanci. Od The Beatles do Johna Denvera. Za 4 dni zagra tam zespół Incubus... Oj, chcę tam wrócić. Na koncerty i na... grzyby. Na razie grzybów mam pod dostatkiem na bazarku. Smacznego...
(Dalej…)
Pięć lat temu byłem w Colorado... Zdjęcia w dzisiejszym albumie zrobiłem 5 października 2017 roku. Te lata, to jak "połowa mojego życia". A niby czas tak szybko płynie... Budzę się i znowu jest sobota. Tamta jesień była piękna i złota. No i John Denver. Od 12 października 1997 roku tekst piosenki "Leaving On a Jet Plane" ma inną wymowę. W parku Denvera nie było żywej duszy. A jesień fotografowała się zjawiskowo...
(Dalej…)
Ależ tam pięknie! Spiż w Miłkowie. Przy okazji koniecznie proszę odwiedzić... A w restauracji pałacu zjeść zupę grzybową. Inna niż wszystkie inne! Nie jestem piwiakiem, ale lokalny browar robi dobrą robotę. Uciekłem stamtąd, kiedy zaczęło padać. Dwa dni od lata do jesieni... Będę wracał, bo Spiż wpisuję na listę "miejsc ulubionych". Słuchacz przyniósł dziś do radia maślaki i kanie. Wybrałem maślaki. W sosie do pierogów z mięsem są wyborne...
(Dalej…)
Lubię wracać do Sydney. Choćby na zdjęciach... Marzec 2007 roku w dzisiejszym albumie. W Sydney ostatni raz byłem 6 lat temu. Tam wykonałem dzienny rekord kroków. Sydney Opera House to jedno z najczęściej fotografowanych miejsc na świecie. Wystarczy, że mogę posiedzieć gdzieś obok. Wystarczy kieliszek Chardonnay, ser, krakersy i woda lekko gazowana. Małe szczęścia...
(Dalej…)
Babie lato? Chyba tak... Rano mgła, ale w środku dnia trochę słońca. Bazarek pęka w szwach. Tutaj wszystko jest smaczne! Może nie wszystko, ale już za chwilę będziemy kończyli sezon, trzeba się spieszyć. A grzybów brak... Nic to, już za tydzień jadę na Dolny Śląsk. No tak, ale Kolega stamtąd napisał, że każdy sezon się kiedyś kończy, także grzybowy. To przywiozę chleb z Wrocławia! Zawsze smaczny...
(Dalej…)
Luty w Australii to koniec lata i początek jesieni... Trochę tak jak wrzesień u nas. Dwa tygodnie temu było upalnie, a teraz chłodno. Kiedy zacznie się sezon grzewczy? Oby jak najpóźniej. Wcześniej czekam na sezon grzybowy... Może trzeba by jechać na Dolny Śląsk? Pomyślę o tym jutro. A na wszelki wypadek sprawdzę ulubiony bazarek. I może wreszcie kupię u Pana Krzysia jabłka celesta? Zdjęcia z Tasmanii, Bay Of Fires, luty 2007...
(Dalej…)
Cisza jak ta... W Chorzowie jakoś nie było czasu na zdjęcia. Te w albumie z rynku i trasy do hotelu... Nie to było ważne. Ważne, że Słuchacze jak zwykle dopisali. Dziś rano w radiu znalazłem karton z mirabelkami. Piękny... Już je wcinam w kompocie. W drugim kartonie były prawdziwe pomidory od Oli. Jutro nie muszę jechać na bazarek? Muszę, bo może gdzieś znajdę grzyby. Do Opola i na Dolny Śląsk za daleko...
(Dalej…)
Gdyby żył - Freddie Mercury miałby właśnie 76 lat... Queen Top 357 zabrzmiał bogato. Nie było innej możliwości, wygrała "Bohemian Rhapsody". Dwadzieścia piosenek, na które zagłosowałem, usłyszałem w Top 40. Jest radość... "Zakamarki" z Nowego Rynku w Chorzowie, dziękuję za udział. Kluski śląskie, czyli śluski kląskie - pycha! Także od odgrzewane... Lubię wczesną jesień, kasztany już spadają...
(Dalej…)
Kora... Jak dobrze usłyszeć coś, czego nigdy nie słyszałem. Polecam album Michała Pepola "Kora nieskończoność". Ukazał się wczoraj. Michał dziś o nim opowiadał w 357. Polecam nasze podcasty. Pocovidowa niemoc mija mi. Jak dobrze... Jutro Chorzów! Jedziemy z Heleną i Marcelem. Lista piosenek 357 i "zakamarki" z rynku. Zapraszamy... Zdjęcia znowu z Kangaroo Island. Wspomnienia są zawsze ładne...
(Dalej…)
Hokus pokus... i z lata mamy jesień! Jeszcze wczoraj były 33 stopnie, a dziś już tylko 20 i zimny wiatr. Lepiej się oddycha, ale pogoda mi nie pomaga w wyjściu z tego, co covid mi zostawił. Słabość trwa... Nie daję się, wróciłem do 14 tysięcy kroków dziennie. Nie ma to tamto. Chodzi za mną leczo, może jutro? Jutro bazarek, bo kończą mi się pomidory. Zdjęcia z Kangaroo Island, 6 lipca 2009 roku. Remarkable Rocks są niesamowite...
(Dalej…)
Ulena, żółta renkloda - smak dzieciństwa...
Pomidory - żółte, zielone, czerwone...
Fasolka szparagowa - żółta, fioletowa, mamut...
Jabłka Piros - miodne...
Borówka amerykańska - samo zdrowie?
produkty lokalne są najlepsze...
Kangaroo Island na zdjęciach z 5 lipca 2009 roku. Ciąg dalszy może nastąpić...
(Dalej…)
Tam podtopienia, tutaj susza... Czy w tym roku będą grzyby? Po słabym sezonie kurkowym, prawdziwków na razie nie widać. Na moim bazarku ich nie ma. A marzy mi się pizza ze świeżymi prawdziwkami... Są pierwsze latosie jabłka - Piros. Krzyżówka Heliosa i Apollo. Pyszne... Jedno jabłko dziennie, koniecznie! Zima zielona na Kangaroo Island. Zdjęcia z 5 lipca 2009 roku. Koala w naturze - bezcenne.
(Dalej…)
Chodzenie po górach wciąga. Wiem coś o tym... Zaprosiliśmy Patronów 357 do Jakuszyc i chyba się udało! Był stres, bo taka akcja działa się pierwszy raz. Wszystko wskazuje na to, że nie ostatni... Pogoda dopisała, kiełbaski z grilla były smaczne, humory - przednie! Ale przede wszystkim chodziło o pokazanie pięknych miejsc, do których warto wracać. Na zdjęciach my i Samolot, Karpniki, Gierczyn, Seidorf... Ciąg dalszy nastąpi.
(Dalej…)
Warszawa przejezdna, upały wracają, fasolka szparagowa mamut - pyszna. Wakacje, po prostu wakacje. A ja ciągle w pracy... Nie narzekam, pierwszą porcję kroków robię tuż po 5 rano... O tej porze jest przyjemnie, świat wygląda i pachnie inaczej. Jutro dzień bez radia, pojutrze po "zakamarkach" 5 godzin do celu. Miejsca ulubione. Do usłyszenia w sobotę, do zobaczenia we wtorek...
(Dalej…)
Freycinet National Park, Tasmania... Luty 2008 roku. Środek lata. Plaże jak ze snu. Byłem tam dwa razy. Tylko dwa razy. Jutro "nagłe zastępstwo za kolegę w pracy" - kieruj się na południe. Bo wakacje, bo urlopy. Program Klubu Płytowego 357 Czytelnik znajdzie w poprzednim wpisie. Muzyka Od Nowa... A za tydzień audycja z dworca kolejowego w Szklarskiej Porębie. Jedzie pociąg jedzie...
(Dalej…)
W lutym 2008 roku pierwszy raz zobaczyłem "Mission Impossible 3". Przedwczoraj "Mission Impossible 2". Że też nie wiedziałem, iż ta część była kręcona w Australii. Lepiej późno... Oglądałem zachłannie, jakbym tam był. Sięgam dziś po zdjęcia z Sydney z marca 2007 roku. Ależ świat był piękny i beztroski... Wczoraj wpadłem w sieć Netflixa. Zacząłem oczywiście od "Stranger Things". Wczoraj jeden odcinek, dziś już 6. Żebym tylko się nie spóźnił do radia w czwartek rano...
(Dalej…)
Antonio Gaudi zaprojektował ten park na życzenie przyjaciela - Eusebiego Guella. To niezwykłe miejsce właśnie w tym roku świętuje stulecie powstania. Nas już nie będzie, a park będzie cieszył następne pokolenia... Lubię się tam poszwendać, nawet kiedy jest gorączka ponad trzydziestu stopni. Zdjęcia sprzed 10 dni. A wydaje mi się, jakbym tam był dawno temu. Tak działa czas... Jutro będę mówił po włosku. Ale tylko przez pół godziny tuż po południu...
(Dalej…)
To co nam pokazywały filmy katastroficzne sprzed dwudziestu lat widzimy dzisiaj naprawdę... Sami sobie zgotowaliśmy taki los. Hiszpania płonie, w Wielkiej Brytanii ponad 40 stopni Celsjusza. W Warszawie rano były 23 stopnie, o 20 jest dziesięć więcej. Jak dobrze być wtedy w domu... Tutaj jakoś łatwiej to znieść. Natura w takich warunkach daje nam pyszne maliny w lesie, zjawiskowe czereśnie na bazarku u Pana Krzysia... Nawadniajmy się, to teraz chyba najważniejsze... Na zdjęciach upalna Barcelona.
(Dalej…)
Barcelona w lipcu, to nie był dobry pomysł... Niby nie było więcej niż 30 stopni Celsjusza, ale miasto latem jest zawsze za gorące. Tęskniłem za kąpielą w Adriatyku w Chorwacji... Białe wino i dużo wody gazowanej z lodem. Jeść mniej... Ulubiona restauracja - La Fonda - "tu wszystko jest smaczne". Zwłaszcza dorsz. Loty OK, ale lotnisko powrotne w Warszawie - koszmar... To na razie nie będę zalatany.
(Dalej…)
W niedzielę byłem w Szadku i Sieradzu. Pyszne słoiki już pustoszeją... Od tygodnia sezon na kurki zawieszony. To może znowu jakieś krótkie wagary? Trzy, może nawet cztery dni... Tym razem nie Izery, ale już myślę i o takim wypadzie. Jest lato, trzeba latać! Płyta na dziś: Tommaso Paradiso "Space Cowboy". Przypadkiem... Słuchaczowi dziękuję za podpowiedź. Zdjęcia z ogrodu w Szadku i Parku Narodowego w Stanach.
(Dalej…)
Będzie czym oddychać. Będą rosły kurki... Trawa znowu będzie zielona. Niby nic takiego, a jest radość. Kroki robione między 5 a 6 rano powinny się liczyć podwójnie, ale nie umiem tak ustawić telefonu. Nic to... Rano przyroda pachnie intensywniej i ładniej. I to jest plus porannego chodzenia. Poza tym wtedy ludzi trochę mniej, nie ma tłoku. Pada deszcz... A zdjęcia jeszcze z Chorwacji, z 20 czerwca. Upalne...
(Dalej…)
Sakramencki! Nieobliczalny... Prognozy opadów deszczu i burz jakoś się u mnie nie sprawdzają. Lato będzie długie, piękne, gorące... Po 33 stopnie Celsjusza nie trzeba jechać do ciepłych krajów. Zdjęcia w dzisiejszym albumie z Chorwacji. Kurki z makaronem jeszcze lepsze, niż z jajkami. Ale jeśli nie popada - będzie niespodziewany koniec sezonu na kurki. Za to sezon truskawkowy jest najlepszy i najsmaczniejszy od lat. Słońce robi swoje...
(Dalej…)
Nagle zaczął padać deszcz. Ludzie wyszli na balkony, cieszyli się jak dzieci... Woda jest najważniejsza. Na jak długo nam jeszcze jej wystarczy? Dziś zaczął mi się sezon kurek! Są pyszne. Były w jajecznicy, jutro może z makaronem? Pokus na bazarku coraz więcej. Bób, fasolka szparagowa, ale przede wszystkim czereśnie. U Pana Krzysia po 10 złotych za kilogram. Nie jest źle... Zdjęcia z 16 czerwca 2022.
(Dalej…)
Park Yellowstone zamknięty, bo powódź. Na Mount Wellington nie da się wjechać/wejść, bo zasypało śniegiem. W Hiszpanii i Francji upały, w piątek ma tam być ponad 40 stopni Celsjusza. Tak, stoimy nad przepaścią... Zrobimy krok do tyłu, czy do przodu? Ja na razie zmykam na wagary. Tak na tydzień... Wyłączam myślenie i jakoś zupełnie mi to nie będzie przeszkadzało. Do następnego czwartku...
(Dalej…)
Czy 30 stopni Celsjusza to już lato? Tak było dziś... Trochę za ciepło, zdecydowanie zbyt dużo wilgoci w powietrzu. Tak wiem, zawsze coś! Od rana zanosiło się na burzę... Mruczało, ale nie padało. Jutro ma padać. Jutro też jest dzień. Top Depeche Mode w 357. Ponad 50 piosenek. Ciekawe, jak to zabrzmi? Kolejny album ze zdjęciami na chybił trafił. Australia barwna, kolorowa. Wczoraj nie oglądałem meczu, a i tak miałem złe sny...
(Dalej…)
Kora urodziła się 8 czerwca. Dziś przypomniałem "Blues Kory", a pojutrze? Pomyślę o tym jutro... Na razie mieliśmy piękne Słoń C, ale od jutra zacznie padać. Chyba, że mój telefon jakoś się z tej prognozy wycofa. Deszcz jest potrzebny, więc niech pada. Mam sygnały, że zdjęcia na chybił trafił się sprawdzają. No to dziś taka właśnie Australia. Lecimy na niby...
(Dalej…)
Motyl na zdjęciu jest francuski, dziękuję... "Butterflies In June" przyleciały z Mauritiusa. Wraz z Siostrami Clarisse. Też pięknie... Oglądam Rolanda Garrosa ze świadomym pominięciem niektórych spotkań. Trzymam kciuki za Igę i Nadala. Oby zwyciężyli... Nie rozumiem już świata, ale to już kiedyś tutaj ustaliliśmy. Żyję z dnia na dzień, ciesząc się małymi sprawami... Znowu muzyka jest najważniejsza i pozwala na chwilę zapomnieć o całej reszcie świata...
(Dalej…)
Wczoraj 11 stopni, dziś 22... Planeta chce się nas pozbyć. Ale trzeba być twardym, nie miękkim. Młodzi tenisiści są twardzi! Młodość jest piękna. Jak oni grają... Giganci się nie poddają i dobrze. Ale już niedługo... Czy ja jestem jakimś wróżbitą? Nie umiem przewidywać, nigdy nie umiałem. Jutro ma padać cały dzień? To mój telefon tak podpowiada. Nic to, kroki będę robił "między deszczami". Taka wiosna zimno ciepła...
(Dalej…)
Ile to jest siedem lat? Tyle, że zmienił się świat... Mamy Dzień Mamy. Moja Mama już od 7 lat na "tamtym świecie". Śniła mi się ostatniej nocy. W domu rodzinnym w Szadku... Dziś premiera albumu Stanisławy Celińskiej "Przytul". Dziś przytuliłem muzykę z płyty już kilka razy. Cudowna, piękna, przepiękna... Pani Stanisława odwiedzi 357 w sobotę. Już się cieszę. Zdjęcia z Jizerki, tym razem zrobione aparatem fotograficznym.
(Dalej…)
Jaki piękny jest ten świat... A wiosna w górach najpiękniejsza. Maj zielony kolorem zielonego groszku. W Jakuszycach i okolicach miałem cudowny czas. Bez względu na pogodę. Młodzi z 8 klasy pisali dziś o przyjaźni... Powodzenia! Za oknem upragniony deszcz. W Paryżu turniej tenisa na najwyższym poziomie. W Ukrainie wojna... Staram się uciekać od najgorszych wiadomości. Mission Impossible. Lady Gaga ładnie śpiewa w nowym filmie "Top Gun". Lista piosenek 357?
(Dalej…)
Ładne kwiatki... Gunia strzeliła te zdjęcia 4 września 2014 roku. Piękna wiosna w Hobart na Tasmanii... Jutro 13 maja i piątek. Niechby było miło? Dziś w Warszawie mocno wiało, a słońce było tylko rano i wieczorem. Dobre i to... 26 maja w Dzień Matki Stanisława Celińska wydaje nowy album "Przytul". Jutro premiera tytułowej piosenki. Jak Ona to robi, że tak dobrze to robi? Pani Stasia pojawi się w "Zakamarkach" 28 maja...
(Dalej…)
Lipiec, znaczy zima... Na Antypodach tak jest. Dom Pirackich z widokiem na miasto. Hobart na Tasmanii, jedno z moich ulubionych miejsc. Czy uda się tam jeszcze kiedyś być? Pytanie jest retoryczne. Pomarzyć dobra rzecz... Ostatnio marzę i śnię już tylko o normalności. Normalność... Jak dobrze, że jest muzyka. Płyta na dziś: "He Sang She Sang" - Marc Jordan i Amy Sky. Są małżeństwem od 34 lat. To musi być miłość...
(Dalej…)
To nie jest film... To zmiany klimatu. Ciągle nam się wydaje, że to tylko słowa, że to tylko tam, gdzieś na krańcach świata. Jednak dotyczy to nas wszystkich. Wiosna pięknie się budzi, ale deszczu jest za mało. W mojej okolicy kasztanowce nie dały rady, nie zakwitły przed maturami... Zawsze coś. Utah w Stanach Zjednoczonych. To jest właśnie jeden z końców świata. 3 października 2017. Kolejny piękny park narodowy.
(Dalej…)
A niebo jest niebieskie. Polski Top 357 na rok 2022 wybrzmiał. Moim zdaniem jest prawdziwym świętem polskiej muzyki. Mój zestaw uszeregowałem posługując się układem, jaki ułożyli słuchacze. 11 z 57 piosenek zabrzmiało dziś w radiu. To i tak chyba niezły wynik. Po pozostałe utwory zawsze mogę sięgnąć po godzinach... Zdjęcia z dnia 3 października 2017 roku. Piękne amerykańskie archeo...
(Dalej…)
Zabieram dziś Czytelnika do miejsca "nie z tej ziemi". Tak się mówi? Tak się śni... Śni kolorowo. A kiedy zdjęcia zrobiłem? 20.08.2008. Co to był za dzień! Bardzo długi... Yellowstone to od wtedy jeden z moich ulubionych parków narodowych Stanów Zjednoczonych. Może dlatego, że chwilami i miejscami przypominał mi pachnące siarką miejsce w Nowej Zelandii. Muszę kiedyś wrócić do Rotorua. Choćby na zdjęciach...
(Dalej…)
... a jaka różnica. Kto pamięta "What a Difference a Day Makes"? Dinah Washington, Esther Phillips i inni... "24 krótkie godziny". Jeśli o mnie idzie, godziny, dni, tygodnie są coraz krótsze. Taka widać kolej rzeczy... Jeden dzień na zdjęciach. Bo w albumie dziś znów 20.08.2008. Czas za szybko płynie, proszę więc pamiętać o głosowaniu na Polski Top 357. Zostało 40 godzin do zamknięcia tego głosowania. 3 maja będzie pięknym dniem... Mam nadzieję, że słonecznym.
(Dalej…)
To było 20.08.2008... Przypadkiem. Gdzieś między Yellowstone i Montaną. Dokładnie w Mammoth Hot Springs Terraces. Trochę jak na innej planecie. Tak, jakbym oglądał film przyrodniczy. A w Pekinie trwały wtedy Igrzyska Olimpijskie. Piękne wakacje... Z Chicago polecieliśmy ze znajomymi do Salt Lake City, a potem samochodem podróżowaliśmy po parkach narodowych. Bogato... Dobrze, że udało mi się odwiedzić Yellowstone przed 2012 rokiem...
(Dalej…)
Listopad znaczy wiosna... Na Antypodach. Zdjęcia z 6 listopada 2016 roku. A u nas wiosna jakoś przyczajona. Wszystko kwitnie, ale za mało zieleni. Deszcz, deszcz, deszcz potrzebny. Jutro ma padać od rana do nocy. Niech pada... Może zaraz potem będzie cieplej? Zawsze coś! Z krokami jakoś dam sobie radę. Bazarek na razie omijam. Trzeba zjeść zawartość słoików. Samo dobre... Czy jedno zbyt obfite świąteczne śniadanie i jeden zbyt obfity świąteczny obiad mogą pokazać na wadzie plus kilogram? Pokazują...
(Dalej…)
Piękny był dzień... 20 stopni Celsjusza to już chyba wiosna? Wiem, jutro ma padać, potem będzie chłodniej, ale nie ma odwrotu. Przyroda daje sygnały i znaki. Wszystko kwitnie... Znaczy dziś widziałem kwitnącą mirabelkę. Pięknie kwitnie! Żeby jeszcze żyć się chciało... Idą święta. Jakoś nie czuję tego, ale to może tylko ja? Żur ugotowany, jajki kupione, będzie smacznie. A życzenia? Te pojawią się tutaj pojutrze. Zdjęcia wiosenne z Hobart, Tasmania. Listopad 2016...
(Dalej…)
Jaki piękny jest ten świat... Dziś uciekam na chwilę do Chorwacji. 18 września 2021 roku. Wrzesień taki, jaki lubię najbardziej. Słoneczny, leniwy, beztroski, smaczny... Świeże figi. Do tego kawałek sera i kielich białego wina. A z balkonu widok taki, że może się przyśnić. Niech się przyśni... Może w tym roku uda się powtórzyć kilka dni w małej, pięknej Baskiej Vodzie? Podróżować jest bosko...
(Dalej…)
Kiedyś myślałem, że takiego nie ma. Jednak jest... Żyją tam inni ludzie. Choćby tacy, którzy nie wierzą w to, co się dzieje na wojnie. Mówią, że trzeba sprawdzić, czy to prawda. To proszę jechać i sprawdzać! Nie dziwi nic... A może to tylko film albo koszmarny sen? W dzisiejszym albumie ze zdjęciami Śnieżka ( widziana z Miłkowa 28 marca 2022). Kto by nie chciał mieć takiego widoku przez okno? Jest zawsze piękny, o każdej porze roku...
(Dalej…)
Ta chwila zdarzyła mi się 28 marca 2022. Między 20.28 a 20.33... Pięć minut innej rzeczywistości. Gierczyn z widokiem. Zachód słońca zwiastujący zmianę pogody. Po dwóch dniach lata wróciła tam wczesna wiosna... Lubię takie zbiegi okoliczności. W moim blocku Pan i Pani z synkiem w gustownych okularach otworzyli sklep z samym dobrym. Na razie zachwycają mnie głównie sery z koziego mleka. Na przykład taki z czosnkiem niedźwiedzim. Smacznego...
(Dalej…)
Chodzenie po śniegu, zwłaszcza 18 tysięcy kroków dziennie robi zakwasy w łydkach. Widocznie podczas chodzenia po miękkim uaktywniają się mięśnie, które normalnie nie pracują. Zakwasy można rozchodzić. No to chodzę... Dwa dni wakacji ze słońcem gorącym i śniegiem zimowym. Udało się wjechać na Stóg Izerski w niedzielę i przejść z Jakuszyc do schroniska Orle w poniedziałek. A od wtorku pogoda się zmieniła w Szklarskiej i okolicach...
(Dalej…)
Poezja Adama Zagajewskiego. Był jeden taki dzień w przeszłości, kiedy publicznie czytałem kilka wierszy Poety. To było w Krakowie, na zaproszenie Anny Dymnej. Ania czytała wiersze Wisławy Szymborskiej, Maciej Stuhr - Czesława Miłosza. Przy fortepianie - Grzegorz Turnau. To była piękna, wiosenna niedziela. Był taki czas... Słowa Adama Zagajewskiego mocno zabrzmiały na koncercie "Razem z Ukrainą". A koncert był niesamowity...
(Dalej…)
To były zaledwie cztery dni. W marcu, ale było jak na wakacjach... Rzym jest niezwykłym miejscem. Fantastycznym do robienia 14 tysięcy kroków dziennie... Ja robiłem 20. Hotel na Zatybrzu i wszędzie platany. I wszędzie blisko. Niespodziewany koniec marca 2010 roku w Wiecznym Mieście. A może by gdzieś polecieć? Żeby siedzieć w hotelu i szukać w Internetach wiadomości z frontu wojny? Na razie zostaję robić to w domu...
(Dalej…)
Na koniec dwudziestego wieku... Chyba Ella najpiękniej śpiewała "Kwiecień w Paryżu". Poleciałem to sprawdzić. Było zjawiskowo, mam nadzieję, że to widać na kliszowych zdjęciach. Po Paryżu wybrałem Wiedeń i okolice. Latem... Podróżować jest bosko. Znajomi właśnie wylądowali w Tampie na Florydzie. Tam już lato... Znajomy właśnie wylądował w Melbourne w Australii, tam już prawie jesień...
(Dalej…)
Jaki piękny jest ten świat... Nowa Zelandia raz jeszcze. Styczeń 2005 roku. Z Piratami w kamperze. Dzień za dniem. W Milford Sound była mgła, więc w pobliskiej restauracji zjedliśmy krem z dyni i pojechaliśmy dalej. Najpierw niezwykle piękne pola łubinu (kiedy się na takim polu zaśnie, można się nie obudzić), a potem gdzieś między Timaru, a Oamaru na plaży nagle kule. Jak z kosmosu... Gdyby ktoś miał jeden bilet na lot tam, poproszę o sygnał...
(Dalej…)
Nie na czosnek, nie na pola kwitnącego rzepaku, nie na sulfonamidy... Uczuliło mnie na życie. Muszę zapytać znajomego lekarza, czy są na to jakieś tabletki? Ciągle "zwiedzam świat"... na zdjęciach kliszowych. Dziś Nowa Zelandia, 31 grudnia 2004 roku. Plaża czarnych kamieni w Kaikoura. Tam świętowałem nadejście nowego roku, nie mając pojęcia o trzęsieniu ziemi na Oceanie Indyjskim. Był taki czas...
(Dalej…)
Nic mi się nie chce. Co to może znaczyć PanieDoctorze? Może to tylko "zły piątek", który czeka na mnie jutro. Ale jak to mówią: "nawet najdłuższa żmija mija". Albo jakoś tak... Zdjęcia kliszowe z trasy od Śnieżki do Śnieżnych Kotłów. Wieczór w okolicach schroniska był piękny i kolorowy. Następnego dnia padał deszcz. Chyba nawet osiem razy. Ależ to był piękny dzień. Niezwyczajnie zwyczajny...
(Dalej…)
Pory roku się zmieniają, nie ludzie... Ostatki - brzmi dwuznacznie. Miałem nadzieję, że wojna, która się zaczęła w tłusty czwartek skończy się dziś. Ale to nie jest film. Niestety... Zdjęcia zrobione "gdzieś między". Od Devonport do Launceston. Moja pierwsza podróż na Tasmanię. Od razu mnie złapała. Takich miejsc nigdy wcześniej nie widziałem. Zdjęcia kliszowe. Jak dobrze, że już marzec...
(Dalej…)
Kiedyś byłem optymistą. Już nim nie jestem. W naszym współczesnym świecie można powiedzieć i zrobić wszystko. Jak żyć? Będę to robił po swojemu... Na początku pandemii w moim bloku rozpoczęły się remonty mieszkań. Trwały długo... Dziś usłyszałem pierwszy remont od wybuchu nowej wojny. Czy to coś znaczy? Na niby podróżujemy na końce świata. Dziś zdjęcia z Tasmanii...
(Dalej…)
Koniec świata... Miał się dziś zdarzyć o 8.54. Planetoida miała to załatwić. Tym razem bezkarnie nas ominęła. Może następna lepiej wyceluje? Taki dziwny dzień dziś nastał. Cztery pory roku w kilkanaście godzin. Tak było w Warszawie... Ostatniej nocy znowu robiłem zdjęcia. Na końcu świata. Listopad 2007 roku w Australii Zachodniej... Pięknie i barwnie. Tym razem aparat nie odmawiał posłuszeństwa. Jak dobrze.
(Dalej…)
Nowa Zelandia, styczeń 2003 roku. Lato... Z Rotorua (gejzery jak w Yellowstone) pojechałem do Auckland. Ależ to piękne miasto! Czysto, kolorowo, smacznie. Tak to pamiętam po 19 latach. Tylko dlaczego robiłem tak mało zdjęć? Kliszowe... Ale za to jakie barwne. W sklepie z płytami kupiłem album Herbiego Manna, w którym Cissy Houston śpiewa "Cajun Moon". Tego się na razie nie pozbywam...
(Dalej…)
Już dawno nie oglądałem w telewizji tak dużo jazdy figurowej na lodzie... Igrzyska Olimpijskie dają taką możliwość. Na dodatek na światowym poziomie. Jak Oni się ślizgają! Fantastycznie. Jest radość oglądania. Także radości sportowców, bo lubię się wzruszać... "Święty Walenty, Święty Walenty - serce zgubiłem pod miedzą...". Chyba jakoś tak to szło. A nie, to był Antoni! Antoni to akurat dobrze gra w 357...
(Dalej…)
Raz w tygodniu nagrywamy ze Stelką "Single z Żoliborza". Ostatnio mam wrażenie, że robimy to codziennie. Na szczęście lubię to robić... W ostatnich odcinkach rozmawialiśmy o... Australii. Nie tylko o australijskiej muzyce. Także o naturze. Zdjęcia w dzisiejszym albumie są z 20 stycznia 2011 roku. Okolice 12 Apostołów. To jeden z cudów natury. Lubię wykonać tam spacer. Najchętniej długi...
(Dalej…)
Jak dobrze, że Maanam zaprosił Zbigniewa Namysłowskiego do gościnnego udziału w swoich piosenkach. Nagrania zostają i możemy do nich wracać... Na zdjęciach lato w Australii. Eukaliptus kwitnie zawsze pięknie. W okolicach Melbourne 15 stycznia 2011 roku. Jedenaście lat minęło. Za 13 dni Australia się otwiera dla turystów. Pomyślę o tym jutro... Na razie podróżuję "palcem po mapie". Tak też lubię...
(Dalej…)
Pan Piotr ze Szczecina napisał we czwartek: "we wtorek przeszedłem całe Karkonosze. Start godz. 6:00 z Przełęczy Okraj przez Śnieżkę, Słonecznik, Śnieżne Kotły i do Szklarskiej Poręby. Łącznie 36 km w zimowych warunkach. Na Śnieżce padał marznący śnieg, który przylepiał się dosłownie wszędzie, ale za to nagrodą było przepiękne Słońce na Śnieżnych Kotłach". Jak było - widać na zdjęciach. Panie Piotrze - gratulacje! To było dokładnie tydzień temu...
(Dalej…)
Obiecane, pokazane... Zdjęcia z 2 listopada 2007 roku. Western Australia. Mamy dla Was kwiaty... Wiosna w Australii jest zielona. Prawie tak samo zielona, jak zima. Kolorowa, jak nie z tego świata... Dziś po południu dotarła do mnie zła wiadomość. Florent Pagny ma zaawansowanego raka płuc. Odwołał koncerty. Przed Nim 6 miesięcy chemioterapii i radioterapii. Słucham albumu "L'avenir" i trzymam kciuki...
(Dalej…)
Wiem, to jutro! Tam jest środek lata... No i Australian Open. Trzymam kciuki za Panią Igę, ale nie nastawiam budzika na 3 w nocy. Może to pomoże... Jutro urodziny Pirackiego. Pozdrowienia i życzenia dla wszystkich urodzonych 26 stycznia. Od dziś jestem "jeszcze nowocześniejszy". Umiem słuchać ulubionej muzyki robiąc codzienną porcję kroków. Niby nic, a jednak coś... Zacząłem od "Climbing" Lionela Richie'go.
(Dalej…)
Lubię śnić w kolorze. Najchętniej, żeby było bardzo intensywnie... Kolorowe sny są niesamowite. Jakby trochę przerysowane... Zawsze wiem, że to sen i że mam możliwość wrócić do rzeczywistości. Ale nie chcę! No chyba że mam kłopoty z samochodem. Takie sny zawsze chcę przerwać. Na szczęście jak dotąd udaje mi się wrócić w odpowiednim momencie. Tuż przed niewiadomym... Eukaliptus tak kwitnie. Nie był przeze mnie sztucznie barwiony.
(Dalej…)
I ja tam byłem! Styczeń 2011 roku. Słońce bez końca, jak to latem... Zdjęcia strzelone dwa dni przed Australia Day. Ciżba ludzka i jakoś nikomu to nie przeszkadzało. Bardzo lubię posiedzieć na Federation Square. Zwłaszcza podczas Australian Open. Wszystko widać na wielkim ekranie. Jakieś pół kilometra od Rod Laver Arena. A w przerwie na lunch zawsze mogę wypić piwo, a na przegryzkę zjeść wedges. Uwielbiam...
(Dalej…)
Ja tylko przypomnę, że głosowanie na Listę Piosenek 357 trwa do piątku w samo południe. Oddanie głosów trwa minutę, może dwie, a radość słuchania całe 3 godziny. Namówiłem? Znowu się nie udało się... Na zdjęciach w dzisiejszym albumie Yellowstone National Park. Był 16 sierpnia 2008 roku. Ładny dzień w okolicach gejzera Old Faithful, który ma zjawiskowe erupcje co godzinę z wąsem... Kto by nie chciał tego zobaczyć?
(Dalej…)
Nie wiem, nie wiem, nie wiem... wiem! Yellowstone to jeden z moich lubionych parków narodowych w Stanach Zjednoczonych. Lubię tam wracać, choćby na zdjęciach. Wprawdzie dopadła mnie wtedy rwa kulszowa albo coś w podobie, ale już prawie o tym nie pamiętam. Widoki i miejsca były najważniejsze. Proszę, niech mi się przyśnią... Ostatniej nocy śnił mi się top nagrań grupy Queen. Też ładnie.
(Dalej…)
Zdjęcia zachodzącego słońca są zawsze trochę kiczowate, a i tak lubię je robić. Te z dzisiejszego albumu wykonałem 25 sierpnia 2008 roku w pobliżu Boise, Idaho... Ale to była podróż! Wczoraj Radio 357 świętowało rok istnienia. Ale to było świętowanie! Dostałem dużo pięknych listów z tej okazji. Wzruszające słowa od Słuchaczy, dziękuję. A dziś jeszcze tort bezowy, sernik i 3 bochny chleba. Cały zespół zadowolony...
(Dalej…)
Salt Lake City 25 sierpnia 2008. To był piękny dzień... Drzewa na głównej ulicy miasta przypominały mi lato na Michigan Avenue w Chicago. Wspomnienia są prawie zawsze piękne... A sałatka ziemniaczana smakowała jak w Niemczech. Dzisiaj znowu pada deszcz, a kroki zrobić trzeba. Zrobione... "Kieruj się na południe" zagrane. Dzień jak co dzień. Każdy jest inny. "Chwytaj dzień"...
(Dalej…)
Sen pozostał. Wczoraj oglądałem zdjęcia z Salt Lake City z 2008 roku. To się przełożyło na sny kolorowe. Strzelałem zdjęcia, których niestety nie mogę pokazać. Sięgam więc po wspomnienia z podróży do parków narodowych, jakie odwiedziłem jesienią 2008 roku. Było...pięknie. Wtedy wybrałem podróż do Stanów Zjednoczonych, a w Pekinie trwały właśnie Igrzyska Olimpijskie. Coś za coś...
(Dalej…)
Dwa tysiące utworów wybranych przez słuchaczy - to jest dopiero święto muzyki! NPO Radio 2 w Niderlandach prezentuje ten top od 25 do 31 grudnia. Słucham w wolnych chwilach. Pięknie gra, choć nie wszystkie piosenki mi się podobają. Jak zwykle trudno dyskutować o gustach. Zwłaszcza muzycznych... Jak słuchać? https://www.nporadio2.nl/top2000. Bardzo proszę! Numer jeden w tym zestawieniu wybrzmi tuż przed północą w Sylwestra. 9 godzin później zaczniemy prezentować nasz Top 357...
(Dalej…)
1 marca 2020. Wracałem z 44 Biegu Piastów. Zamglone zdjęcia z drogi Jakuszyce - Orle (dzień wcześniej). A niebo nad lotniskiem we Wrocławiu... było jakieś takie dziwne i piękne. Jakby chmury chciały coś powiedzieć... Przecież chmury nie mówią! Tak, ale... może przestrzegały przed tym, co wybuchło kilka dni później? Pamiętam, że na lotnisku byli już podróżujący w maseczkach. Pomyślałem, że to chyba przesada...
(Dalej…)
Przyszła dziś o 16.59. Tak sobie wymyśliła... Ale ostatni dzień jesieni był piękny i słoneczny. Tak by mogła wyglądać cała zima... Pobożne życzenia. W Wigilię śnieg zmieni się w deszcz. Jak w piosence Dana Fogelberga "Same Old Lang Syne". Zimowe zdjęcia z lutego 2020. Tuż przed pandemią. Z miejsc ulubionych... Dobra wiadomość? Od jutra dzień będzie dłuższy!
(Dalej…)
Port w Sydney. Jedna z atrakcji wielkiego miasta. Piękne miejsce... 18 kwietnia 2007 roku. To był długi dzień. Wspaniały, barwny, smaczny - mango. Najlepsze jakie jadłem. Tak było w Australii... A tutaj? Przedwczoraj minus 3 (odczuwalna minus 7), a dziś plus 7. Organizm odmawia posłuszeństwa. Ale w sumie dobrze, że się ociepliło, bo akurat wyłączyło mi ogrzewanie. Ciepłej wody też brak. Mówi, że tylko 48 godzin. Jak za dawnych lat... A do świąt już tylko tydzień.
(Dalej…)
Carole King śpiewa nową wersję "Last Christmas". Koniec świata! Nie wiem, czy odważę się sięgnąć po to nagranie? Pomyślę o tym jutro... "pora, pora grudniowa, pora kartek świątecznych". Oj, chyba już teraz tylko emalii z choinką, bombką, gwiazdką. Ewentualnie... No i pora piosenek z dzwoneczkami. Bo jak nie teraz to kiedy? Na dziesięć dni przed świętami już trzeba. Pięknie będzie grało, bo to i nowości i klasyka gatunku. Polecam...
(Dalej…)
do Bożego Narodzenia. A ja zapraszam do Sydney. Tam był kwieceń, znaczy jesień... Opera w Sydney zawsze dobrze wygląda. Idealnie się fotografuje. Od 2007 roku dużo się tam zmieniło. Nie ma już Oyster Baru, w którym tak lubiłem posiedzieć z lampką Chardonnay. Dziś lampka Wolf Blass Shiraz Yellow Label... I już tam jestem! A! w Australii zaczął się sezon na mango. Najlepsze na świecie. Pomarzyć dobra rzecz, w czwartkowe popołudnie...
(Dalej…)
John Miles zmarł w niedzielę. Miał 72 lata... Janos Kobor (wokalista grupy Omega) zmarł wczoraj. Miał 78 lat... Przychodzimy, odchodzimy, tak już jest. Nigdy nie przyzwyczaję się do tego, że muszę o tym powiedzieć w radiu... Powiedziałem. Na zdjęciach Bruny Island i lot nad Tasmanią. To było 18 kwietnia 2007 roku. Deszcz nie pozwolił nam polatać. Wystartowaliśmy, zrobiłem kilka zdjęć i trzeba było lądować. Po deszczu Tasmania była zielona...
(Dalej…)
To był piękny dzień, 18 kwietnia 2007 roku. Na trzynaście lat przed końcem świata, jaki mieliśmy... Bruny Island, Tasmania. Wsiedliśmy z Gunią do łodzi i... popłynęliśmy! Ja z nowym aparatem fotograficznym. Lumix od wtedy do teraz. Zmieniam go na nowsze modele, bo są coraz lepsze, łatwiejsze w obsłudze. Robią zdjęcia i to najważniejsze... Dzień się zaczął od zachmurzenia, ale potem wyszło słońce. Jak na zamówienie...
(Dalej…)
Lake St.Clair National Park, Tasmania. 2007 rok... To tam kupiłem sobie wtedy rękawiczki, które noszę do dziś. Można? Można nie kupować przydasiów? Nie można, przydasie też zakupiłem. A teraz się ich pozbywam... Na ostatnich zdjęciach już widać Bruny Island. Będziemy tam za dwa dni. Na niby... Nibylandia? Coś podobnego. Piękna wyspa jak ze snu. Śnić dalekie kraje, bo co mi zostaje?
(Dalej…)
W te wszystkie lasy nieskończone... To musi być Tasmania! Rok 2007. To był mój trzeci raz w tym pięknym, niesamowitym miejscu. ABBA dostała nominację do Grammy 2022 za piosenkę "I Still Have Faith In You". W głównej kategorii Record Of the Year. Nie wiem, czy dobrze szukałem, ale to... pierwsza nominacja do tej nagrody dla ABBY! W 1977 roku mieli jedyną nominację do Brit Award. Za "Arrival". Tamtej nagrody nie dostali...
(Dalej…)
Tasmania, wyspa jak ze snu... 2007 rok, kwiecień znaczy jesień. Jezioro Dove w parku narodowym Cradle Mountain. W podróży Piraci z Sydney, Dingo z Wiednia i PanMarek z Warszawy. Było pięknie, jak we wspomnieniach. Beztroski świat. I komu to przeszkadzało? Kiedy zaczynam myśleć o tym, co sobie zgotowaliśmy, to jest mi źle, coraz gorzej. Staram się więc wyłączać myślenie. Tylko czasami się udaje...
(Dalej…)
Ciągle jeszcze lubię śnić. Nie tak, jak ostatniej nocy. Jechałem na urodziny kolegi... Ciasto gotowe, zapakowane i pyszne. Najpierw samochód się zbiesił, potem telefon, na końcu aparat fotograficzny. Wiedziałem, że to sen, ale i tak było żal. Na dodatek wszystko się działo w... Szadku. Nie lubię męczących snów. A ten taki był... Dobrych snów! Słucham nowej płyty Filipa Chretien'a! Jak dobrze, że już jest. Zapraszam na sobotnie "Zakamarki"...
(Dalej…)
Wczorajszy koncert Ewy Bem na spotkaniu z okazji premiery płyty "Live" był krótki, ale wzruszający. "Jak to dziewczyna", Ewa jest w świetnej formie! Zwłaszcza "kiedy Ewa się rozśpiewa". Gorzej z dojazdem do klubu i powrotem do domu. "Bo miasto się zawsze blokuje, kiedy nasi grają". I to nie ma znaczenia, że grają na Narodowym, a ja jestem gdzieś w okolicach Pałacu Kultury... Korkuje się i już. Po powrocie do domu odkorkowałem Pinot Grigio. Pyszne...
(Dalej…)
Dwanaście godzin z radiem? No raczej dziesięć, bo kroki trzeba było zrobić. Jesienna pogoda pięknie nam świątecznie dopisała. Zdopingowany tym, co słychać na antenie 357 spontanicznie ułożyłem i moje "oczko". Ja z dwudziestego wieku, więc zachowawczy. Ale takie układanie, to sama radość. Do 21 piosenek z 21 wieku dorzucam 21 obrazków z Australii. Tak na chybił trafił, a wspomnienia tylko piękne. Moja lista PL21 bez układania kolejności. Świątecznie pozdrawiam! Nie zjadłem dziś ani gęsiny, ani rogala...
(Dalej…)
"Nie pij wody, bo żaby ci się zalęgną w brzuchu"... Tam mówiła moja Mama, ale to było jakieś 60 lat temu. Woda wtedy była pewnie zdrowsza i czystsza, ale ja wolałem oranżadę, podpiwek (bez alkoholu!), kompot renklodowy albo z rabarbaru. Smaki dzieciństwa. Teraz lubię pić wodę. Najchętniej lekko gazowaną. Bez lodu, bo gardło... W Barcelonie ciągle usuwałem ze szklanki kostki lodu. Tak mam... Zdjęcia z niedzieli, 31 października...
(Dalej…)
czyli "muzyka cieszy". Pozdrowienia z Barcelony. Tutaj jeszcze resztki lata... 24 stopnie i "słońce bez końca". La Fonda, La Plata, La Rambla, La Boqueria... La, la la! Wczoraj kupiłem nowy album Judit Neddermann, a z kraju przyszła dobra wiadomość. Jedna z piosenek z tej nowej płyty właśnie zasiliła Smooth Jazz Cafe 21! Jest radość... Premiera albumu za dwa, trzy tygodnie? Albo jakoś tak. Samolot powrotny do Warszawy - jutro. Pojutrze "kieruj się na południe". Zapraszam...
(Dalej…)
Dziękuję! Ależ to był wieczór, jaki piękny koncert. I my przez przypadek wszyscy w kratkę. Całe życie w kratkę... Oby tych lepszych dni i snów było lepiej, poproszę... Płyta na dziś: Ray Wilson "The Weight Of Man". Tym razem z autografem "to Marek". Każda lepsza od poprzedniej. Tak powinno być. Ray obiecał koncerty w naszym kraju na wiosnę. I wtedy odwiedzi nas w 357. Jest radość... Pastelowe zdjęcia z Bay Of Fires, Tasmania.
(Dalej…)
W lutym 2007 roku byłem na Tasmanii trzeci raz. Tym razem z Gunią i Piratem (wtedy z Sydney) oraz Dingo (ciągle z Wiednia). Piraci byli wtedy na tej wyspie pierwszy raz... Teraz tam mieszkają. W jednym z najpiękniejszych miejsc jakie dotąd widziałem. Zdjęcia w albumie zrobione w Freycinet National Park, a dokładnie w Wineglass Bay. To była gorąca jesień. Bardzo gorąca... I jakoś wcale mi to nie przeszkadzało.
(Dalej…)
Taka pora roku. Mało słońca, więcej deszczu... Na szczęście może już wreszcie będzie spóźniony sezon grzybowy? Wczoraj kupiłem pyszne podgrzybki zamszowe. Bardzo smaczne i jesienne... A na Tasmanii wiosna akurat. A zdjęcia z jesieni (luty 2007 roku). Mt.Wellington, góra z której widać miasto Hobart. Lubię wspominać. Lubię pamiętać, jak tam jest cudownie. Marzenia jak ptaki... Ponoć Australia otwiera się już 1 listopada? No to lecę!
(Dalej…)
Nie wiem, nie wiem, nie wiem... Wiem! W zasadzie już niczego nie rozumiem, ale biorę to na karb wieku. Robię swoje i na nic się nie oglądam. Jesień jest piękna i to na razie najważniejsze. I mam jeszcze premierowe zdjęcia z Chorwacji. Chorwacja z wody... Dzisiejsze ujęcia są z 16 września. Jak to, już minął miesiąc? Czas nie czeka na nas... Paul Simon wczoraj skończył 80 lat, dziś 81 kończy Cliff Richard. Najlepszego!
(Dalej…)
Ostatniej nocy śniłem Chorwację. Było tak, jak na zdjęciach z 20 września 2021. Zamykam oczy i znowu tam jestem. To miłe uczucie... Rano pojechałem zmienić opony na zimowe. Udało się! Prawie codziennie rano zadziwia mnie fakt, że "wylosowuję" dobry numer, który pozwala mi wejść do podziemnego parkingu po samochód... Mała rzecz, a cieszy. Dziś premiera nowej piosenki Bryana Adamsa, w piątek nowego singla ujawni Adele. Jesień będzie znowu piękna...
(Dalej…)
Organizatorzy wycieczki do Parku Biokovo poczęstowali nas pysznymi pierogami na słodko oraz kusztyczkiem grappy albo nalewki wiśniowej. Ja wybrałem wytrawną. Grappa lepsza niż we Włoszech? Smaku tamtej już nie pamiętam. Chorwacka jest dobra. W małych ilościach, bo w zasadzie już nie używam mocnego alkoholu... Wino tak. Zdrożeje, bo zdrożeje. Trzeba by pomyśleć o małym zapasie na święta? Pomyślę o tym jutro...
(Dalej…)
Nebeska setnica - Skywalk, w parku Biokovo. Byłem tam 20 września. Chmury i mgła dodawały uroku. Robiły zdjęcia... To jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc w Chorwacji. Wycieczka autokarem tak na pół dnia. Autokarem, bo samochodem bym tam nie pojechał za żadne skarby. Nasz autokar mijały najczęściej auta z polskimi rejestracjami. Odważniaki! Ja sobie nuciłem "Don't Cry Out Loud". Czy tak to ze mną zostanie?
(Dalej…)
Zdjęcia z 18 września. Baśka Voda... Tuż przed i tuż po zachodzie słońca. Przypadkowego Turystę fotografowałem, bo myślałem, że będzie dobrze. Chyba miałem rację... Co za piękny zachód słońca! Rozmarzyłem się. Nie musi mi się przyśnić, bo jak zwykle aparat mógłby odmówić. Ostatnio miałem we śnie problem z telefonem. Czy to coś znaczy PanieDoctorze? Przeziębienie szczęśliwie minęło mi...
(Dalej…)
Pomylone misie... znaczy pomyliło mi się! Te dwie wyspy to Brać i Hvar. Krk może następnym razem. Dziękuję za sygnały... Dwa tygodnie minęły. W międzyczasie mnie przeziębiło, a potem odpuściło. Już nie mam głosu Barry'ego. Jutro zastępstwo za Tomka. Znowu? "Miasto zaginionych piosenek". Chyba udało się ładnie "ponawybierać". Proszę sprawdzić, gramy od 10 do 12. I będzie słonecznie, koniecznie...
(Dalej…)
Nic tylko Brać! Dwie wyspy w jeden dzień. Brać i Krk. Lunch między wyspami... Makrela i kurczak z grilla, sałatka typu pyszna, czerwone wino... Nikt nie wyszedł głodny, resztki były dla mew. Smakowało... Tego dnia słońce świeciło oszczędnie, ale za to zdjęcia wyszły wyraziste. To było prawie 2 tygodnie temu. Czas nie czeka... W niedzielę trochę mnie przeziębiło, ale tylko trochę. Barry White Saved My Life. Damy radę...
(Dalej…)
Od środy do środy. Wybrałem się na krótkie wakacje w Chorwacji. Cudowne, bo miejsce jest wyjątkowe. Nocami deszcz i burza. Od rana słońce gorące - lato. Taki wrzesień... Pomidory smakują jak pomidory, figi - jak nie wiem co. Wino białe... Chorwaci - bardzo przyjaźni. Dopiero wróciłem do domu, a już bym tam znowu leciał. A lot do Splitu trwa niecałe dwie godziny. Zawsze po starcie zasypiam na chwilę. Tak było i tym razem...
(Dalej…)
Pojawiłem się tam dzień po wyjeździe z zamku Davida Hasselhoffa. Spędził w tym zjawiskowym miejscu cały miesiąc, kręcił film w Jeleniej Górze. I chyba mu się bardzo podobało. Nic dziwnego... Proszę popatrzeć jak tam pięknie. I na razie ani śladu jesieni. Jednak wszędzie po drodze widziałem nawłoć, nigdy nie było jej w tych okolicach tak dużo. Nic dziwnego, wszak "mimozami jesień się zaczyna". Nie ma na to rady...
(Dalej…)
Yes, yes, yes! Znaczy ABBA!!! Że ja tego doczekałem? Dwie nowe piosenki premierowo dziś o 19, a cała (CAŁA!!!) nowa płyta ABBA "Voyage" (10 piosenek) już 5 listopada. Jesień musi być piękna... A ja dziś wracam do zdjęć z lutego i marca 2001. Poleciałem do Amsterdamu na koncert St.Germain w klubie Paradiso, a zaraz potem do Jakuszyc. Nie bardzo wiem skąd się na tej kliszy wzięło ostatnie zdjęcie, bo wyglądam, jakby było lato, ale... jest.
(Dalej…)
Renkloda ulena to jeden ze smaków mojego dzieciństwa. Przetrwała do dziś, smakuje tak samo. Nie ma już prawdziwych koszteli, malinówek... Chleb i szynka też smakują inaczej, a śliwka ma smak dawnych czasów. Zwłaszcza w kompocie... Ale kto teraz gotuje kompoty? Ja gotuję!
Zdjęcia w dzisiejszym albumie z grudnia 2004 roku. Nowa Zelandia trzeci i ostatni raz. Tuż przed Bożym Narodzeniem. Zapach siarki z gejzerów Rotorua... Same dobre wspomnienia.
(Dalej…)
Zdjęcia z Muzeum Sentymentów w Kowarach. Jest tam, gdzie w tamtych czasach była fabryka dywanów. Latały po całym świecie... "Tamte czasy" szczęśliwie minęły, ale sentymenty pozostały. Bo młodość jest piękna... Było siermiężnie, ale popatrzeć nie zawadzi. Bywają gorsze dni i taki mnie dopadł dziś rano... Dziękuję za wsparcie w listach do radia. Wsparcie i kawa zrobiły swoje. Na koniec nawet pokazało się słońce... Można było bezpiecznie zamykać wakacyjną "plażę"...
(Dalej…)
Każdy ma takie miejsca, do których tęskni i lubi wracać. Dobrze, że w moim przypadku poza Australią i Korsyką są także Izery i okolice. Bo gdzie ja bym teraz bywał? W tym dziwnym czasie, jaki nas dopadł... A tak, pięć godzin stąd szybkim samochodem i już tam jestem! O Australii i Korsyce na razie mogę tylko śnić. Nic to, że na razie ciągle nie umiem sobie "zadawać" tematu snu. Ale się staram...
(Dalej…)
Restauracja w Hotelu Seidorf nazywa się "Szyszka". Deser w kształcie szyszki to sernik pistacjowy. Lody o smaku sera koziego. Małmazja... Do tego koniecznie kawa. Pogoda dopisała. Dziś w Szklarskiej Porębie pada. Idziemy ku jesieni... Jesień też piękna! Słuchaczka dziś zapytała, czy przywiozłem ciupagę. Nie, ale przywiozłem chleb (dzięki Kachabe...) i jeszcze "coś smacznego od znajomego". Znaczy słoiki plus kurki. A! Prezenter mimo wszystko nie przybrał na wadze. Jest radość...
(Dalej…)
ups! zrobiłem to znowu...Biathlon, Jakuszyce. Znowu pięknie, znowu przyjaźnie, znowu "odpowiednia pogoda na szczęście". Niezbyt gorąco... Dziś rano termometr za oknem pokazał 8 stopni. Telefon podpowiedział, że temperatura odczuwalna to były... 4 stopnie. A ja nie zabrałem tym razem czapki jesienno zimowej. Ale spacer był. Rześko, więc trzeba było dziarsko maszerować. Tutaj jest pięknie, po prostu pięknie. Pozdrowienia...
(Dalej…)
Zdjęcia kliszowe, czyli staroczesne. Strzelone w Australii, w miejscach ulubionych. Zobaczyć Góry Błękitne we mgle? Rzadkość. A mnie się udało... Leura, niezwykle urokliwe miasteczko. Kolorowe i z moim ulubionym miejscem widokowym na góry. Jesienią można tam zbierać rydze. A potem pałaszować je z grilla. Co za smak! Co za wspomnienia... Australia na razie zamknięta. Jadę więc w Izery.
(Dalej…)
Cóż za gustowne wdzianka... So 90ties! To był maj 1992 roku. Moja druga podróż na wyspę... Mieszkałem u Marie Rose i Kazia w Ajaccio. W miarę możliwości jeździliśmy na dzienne wycieczki. Przede wszystkim do Porto, od wtedy to jest jedno z moich miejsc na ziemi. Szybkim małym samochodem niecałe 100 kilometrów z Ajaccio do Porto. Ta jazda przypomniała mi o chorobie lokomocyjnej... Piwo wypite na miejscu przywróciło równowagę. No i plaża...
(Dalej…)
Trochę jak ze snu... Czy ja tam byłem? Podobny do nikogo... Styczeń 2005. Środek ichniego lata, ale kurtka się przydała. Kupiona w Sydney... Działa do dziś. Ale po sztybletach Blundstone nie ma już nawet śladu. A nabyłem je tego samego dnia. Wspominać jest bosko! To była moja trzecia i ostatnia wizyta w Nowej Zelandii. Zjawiskowo piękne miejsce. Australijczycy mówią, że nudne... Ale ja lubię taką nudę. Niech się przyśni...
(Dalej…)
Dziś proponuję krótką wycieczkę do Melbourne w Australii. Jak dobrze, że bywałem tam często i że robiłem dużo zdjęć. Niby takie zwyczajne i normalne, a jednak teraz patrzę na nie inaczej... Żeby znów mogło być zwyczajnie i normalnie. Jak widać "bywało się" tam w okolicy Świąt Bożego Narodzenia. 30 stopni Celsjusza, a tu trzeba ubierać choinkę. Trochę dziwnie, ale cudownie...
(Dalej…)
Kiedyś Wróżbitka z Chicago powiedziała mi, że w czwartym wcieleniu byłem Hindusem. Jest taka możliwość, bo podczas pierwszej podróży do Indii w 1984 roku odwiedziłem takie miejsca, w których miałem wrażenie, że już kiedyś byłem... I wcale nie było to w okolicach Taj Mahal. Ale tam jest jednak najpiękniej, najczyściej i najbardziej kolorowo. Kliszowe zdjęcia, niektóre z kancerami zrobiłem w marcu 1986 roku. Podróż druga do Indii...
(Dalej…)
To jest takie lato, jakie lubię... Jakuszyce i okolice. Jakieś 10 dni temu. Połazić, posiedzieć w schronisku przy piwie i serkach z grilla. Sama radość. A że po 3 dniach nogi bolały? Chyba o to w tym wszystkim chodzi... Chłodne noce, dobre spanie, coś pysznego do jedzenia. Więcej nie trzeba. Już myślę o następnym razie. Ale na razie robota, robota, radio! Jutro zastąpię Tomka Michniewicza, który wybrał się na krótkie wakacje...
(Dalej…)
Jesień idzie, nie ma na to rady... Zatrwian już w sprzedaży. Widziałem wczoraj. Czekam na fioletowy... Naparstnice Juliana na drodze z Jakuszyc do schroniska Orle uśmiechają się przez łzy. A nie, to tylko deszcz! Zdjęcia zrobione tydzień temu. Miałem szczęście do pogody. Dziś w Warszawie znowu upalnie, a przecież wczoraj było Anki. Zimne wieczory i ranki? Nawet przysłowia już nie działają... Nasi w Tokio odpadają. Na szczęście w piątek wkroczą do boju lekkoatleci. Trzymam kciuki!
(Dalej…)
Luksus w Sosnówce. Taki na pięć gwiazdek plus... Hotel odbudowano po 120 latach. Pięknie! Na wysokości 670 metrów nad poziomem morza. Z widokiem za milion. Chciałem zobaczyć, jak to wygląda. Pięknie... Zacząłem od kawy, smaczna! Miła obsługa pozwoliła zobaczyć wszystko, co chciałem. Brakowało tylko słońca. Może następnym razem? A taki będzie na pewno... Kilkudniowa ucieczka się udała. Było jak to latem. W nocy 8 stopni, w dzień... trochę cieplej.
(Dalej…)
Albo inaczej, wrzesień 2003. Erbalunga na Korsyce... Trochę jak w starym filmie. Piękny czas. Zabrałem tylko jedną książkę. Dana Browna. Tylko kilka dni, a jednak musiałem sobie dozować ile przeczytać każdego dnia. Żeby wystarczyło do końca wakacji... Wydaje się, że tam na Korsyce zawsze jest piękna pogoda. Jak widać na zdjęciach kliszowych. Cała Francja odwiedza Korsykę w lipcu i sierpniu. Wrzesień to już po sezonie. Tak, jak lubię...
(Dalej…)
To było w styczniu, to było w styczniu 2003 roku. Miało się te 18 lat mniej... Wielka Wyspa Piaszczysta, największa na świecie wyspa piaskowa. Cała noc jazdy z Sydney. Na plaży wolno jeździć samochodem. 4 na 4. Trzeba uważać, żeby auta nie złapał przypływ. Spanie w namiotach... Ja w trooperze, gość international. Rankami wschód słońca na plaży, dzikie psy dingo. Same atrakcje... Zjawiskowo piękne miejsce. Trochę jak sen na jawie...
(Dalej…)
Jeśli jutro wtorek, to dziś jestem w Belgii... To był ten czerwiec 1989 roku, kiedy odwiedzałem Amsterdam. Brugia i Gandawa za jednym zamachem. I sporo belgijskiego piwa. Pije się jak kompot, ale trzeba uważać - idzie do głowy. Zwłaszcza Duvel. Diabeł jeden... A ja od rana "kierowałem się na południe...". Nagłe zastępstwo za kolegę, który zastępował na antenie Koleżankę. Przyszło lato, są urlopy i wakacje. U mnie za oknem znowu burza i ulewa...
(Dalej…)
Znowu wracam do zdjęć wykonanych na Tasmanii w styczniu 1998 roku... Sucho jak pieprz! I chyba wywołałem deszcz i burzę w Warszawie. Leje jak z cebra... Woda potrzebna, bardzo potrzebna. Niech pada... Tasmania jest niesamowita. Tak, to jedno z moich miejsc ulubionych. Pierwszy raz pojawiłem się tam 23 lata temu. Czas... Ile to jest trochę ponad 20 lat? Jedna trzecia mojego życia... Na zdjęciach Swansea i okolice. TassVillas.
(Dalej…)
Nie muszę lecieć do Australii! Ichnie upały same do nas przyleciały... Chciałem lata, to je mam! I cieszę się. Chłodziarka domowa pracuje pełną parą. Tylko jak tu spać, kiedy nocą będzie 20 stopni Celsjusza? Sprawdzę to, bo i tak nie mam innego wyjścia. Miałem ostatnio jakieś "męczące" sny. Bardzo wymagające. A za takimi nie przepadam. Dobrze, że aparat fotograficzny nie odmawiał posłuszeństwa. Nie wiem tylko, jak wywołać tamte zdjęcia. W dzisiejszym albumie Szadek z niedzieli...
(Dalej…)
Czerwone Gitary. Piosenka z roku 1968. Każdy z nas to życie układa sobie sam. I ja też tak się staram to robić... Czasem idzie jak z płatka, czasem kłody pod nogi. Jak to w życiu... Szczęściarzem jestem, bo drugie życie mam w snach. Ale o tym to już tutaj pisałem... W snach ciągle jeszcze podróżuję po wszystkich końcach świata. A ten jest tam nadal piękny i barwny. Jak widać na zdjęciach z Ayers Rock. Tym razem poranna sesja. Góra widziana tuż po wschodzie słońca robi wrażenie...
(Dalej…)
31 stopni, to chyba zaledwie czyściec. Ale jednak przypiekło... W takim na przykład Seattle było dziś 46. Nie mamy tak źle... Czereśnie już smakują jak czereśnie, a truskawki w tym roku są słodkie, jak miód. I całe lato zamierzam się zajadać fasolką szparagową. To tyle, jeśli idzie o jedzenie. W takie upały najchętniej jakiś chłodnik. A tu Kubulek ugotował kurkową. Pomyślę o niej jutro. Cały dzień ma padać i grzmieć. To chyba po tym dzisiejszym piekle...
(Dalej…)
Rano było ciemno jak wieczorem... "chi mai" łamane przez "riders on the storm" to mógł być pierwszy "maszap", bo ja to zrobiłem ponad 30 lat temu. Muszę to obgadać z Cichym. Pięknie dziś zabrzmiało, bo za oknem była prawdziwa burza. Burza za burzą... Ziemia ma nas dosyć. Dobrze, że popadało, bo podcięte trawniki już żółkną. Jesień idzie? Na kliszowych zdjęciach Melbourne i trochę Tasmanii. Styczeń 1998 roku. Z Melbourne do Devonport płynie się całą noc efektownym "Spirit Of Tasmania". Ze wschodem słońca po drodze...
(Dalej…)
Pyszne i obfite śniadanie w Platinum Mountain Hotel & Spa. Na spa czasu nie było... Ale jajki i smaczny chleb prawdziwy? Owszem, polecam... Na Złotym Widoku było gorąco. Pogoda dopisała, Goście się pojawili, Słuchacze przyjechali, muzyka grała... Czego chcieć więcej? Dużo kawy i wody. Daliśmy radę. Bardzo, bardzo dziękuję wszystkim, dzięki którym to wszystko udało się zorganizować. Może uda się robić jakieś dalsze ciągi?
(Dalej…)
Lato przyszło nagle. Jeszcze w ostatnią niedzielę narzekałem przecież na zimny wiatr. A dziś w Warszawie było 30 stopni Celsjusza. No to jutro jadę do Szklarskiej Poręby. Tam musi być lepiej... A jeśli upał, to Australia na zdjęciach. Tak było w Ayers Rock Resort dokładnie 25 lat temu. Tacy byliśmy... Zdjęcia kliszowe. Ile razy tam byłem? 4 albo 5. I gdyby zdarzył się następny raz - chętnie polecę. Ostatniej nocy spałem źle, chyba było za ciepło. A śniłem Australię. Robiłem kroki... A noga bolała.
(Dalej…)
Niedziela rano. Taksówka zamówiona na 9. Kroki w Złotych Tarasach, pociąg do Opola ruszył o 9.46. Punktualnie... Podróżni w przedziale w swoich telefonach. "Zimno jak w psiarni". Zasypiam nad książką. Opole o 13.10... Krakowską na plac. Wreszcie jakieś kroki! Melduję się na stoisku Wielkiej Litery. Czy napiję się kawy przed spotkaniem? Tak, latte z bardzo gorącym mlekiem. Smaczna... Spotkanie trwa godzinę od 14. Podpisuję książki od 15 do 15.50. Jeszcze ja, ja, ja! No i udało się podpisać wszystkie...
(Dalej…)
Dzień był jak każdy inny... Prawie, bo jednak tu i ówdzie można było zobaczyć częściowe zaćmienie słońca. U mnie nie było widać. Poprowadziłem audycję, zrobiłem kroki... I obiecałem przepis na zielone szparagi z jajkami. Proszę się spieszyć, bo sezon mija... Jeden pęczek na dwa razy dla jednej osoby. Odcinamy szparagi w połowie. Dolna połowa może być na zupę krem. Tak z trzech pęczków... Górną połowę łamiemy. I to mniej więcej tyle roboty...
(Dalej…)
Ten burzliwy związek trwał ponad 40 lat. "Wiele piosenek Kora napisała o nas, o naszym uczuciu" - tak powiedział Kamil. Dziś w samo południe odsłonięto na Bielanach drugi mural Kory w Warszawie. Drugi niezwykłej urody... "Białowłosa i czerwone róże". Gdyby żyła dziś miałaby 70 lat. "a planety...". "Szał niebieskich ciał" już na zawsze pozostanie moją ulubioną piosenką Maanamu. Dwie Madonny, które Kora mi podarowała stoją w domu Guni i Pirata w Hobart. I jest im tam najlepiej...
(Dalej…)
29 maja zmarł B.J.Thomas. Miał 78 lat... Akurat tydzień wcześniej, przy okazji urodzin Burta Bacharacha przypomniałem "Everybody's Out Of Town", trochę za wcześnie, bo to piosenka na lato. Pojutrze sięgnę po "Hey, Won't You Play...", bo pamiętanie jest ważne. Chyba? Gdyby żyła, w najbliższy wtorek Kora miałaby 70 urodziny. Jak grać, co mówić? Przecież chcę wypierać złe fakty. Prawie wszyscy wyjechali z miasta. Nie udał się długi majowy, uda się czerwcowy, bo pogoda wreszcie dobra... Odpoczywajmy.
(Dalej…)
Nie byłem tam 9 miesięcy? Niedziela była dla nas. W Szadku jest nowy obiekt! Nowoczesna myjnia samochodowa... Zmiany, zmiany, zmiany. Tym razem nie skorzystałem, bo w drodze powrotnej przednia szyba, wiadomo. Szczęśliwie pod Warszawą zaczęło padać, nie musiałem jechać na stację benzynową żeby tę szybę umyć. Szczęściarzem jestem. Zdjęcia z niedzielnych ogrodów...
(Dalej…)
Wczoraj tuż po 17 zmarł Paweł Szwed. Z Wielkiej Litery... Wczoraj zmarło w kraju z powodu covida 117 osób. Paweł znalazł się w tej statystyce. Niestety. Nie umiem sobie poradzić z tą wiadomością. Wypieram ją... Paweł potrafił namawiać do pracy. Lubiłem z Nim rozmawiać. O wszystkim. Przedwczoraj zadzwoniłem do Niego. Nie odebrał telefonu...
Zdjęcie sprzed 6 lat. Zrobił je Andrzej Świetlik. Na pamiątkę.
(Dalej…)
Dziś jest dzień wina Chardonnay... Lubię. Dwa najlepsze, jakie piłem, to Lindeman's Chardonnay BIN 65 z Australii i Oyster Bay Chardonnay z Nowej Zelandii. Pierwszego spróbowałem w 1995 roku. To było w Melbourne, a dokładnie w Meadow Heights. Drugiego jakieś 10 lat później na lotnisku powrotnym w Sydney. Oba mają słodycz w drugim smaku, którą tak lubię. Wino na dziś: Milton Park Chardonnay, South Australia (2019). Też świetne. Na zdrowie!
(Dalej…)
W tym roku minie 5 lat od mojej ostatniej podróży do Australii. Dziś na zdjęciach Sydney Opera House... Widziana z wody. Trochę inaczej, niż zwykle. Jedno z najchętniej fotografowanych miejsc na świecie. Tak było, a jak będzie? Tego chyba na razie nie wie nikt. A jeśli ktoś chce odwiedzić Australię, to będzie na to czekał jeszcze dwa, trzy lata... Mnie na razie wystarczają wspomnienia, zdjęcia, smaki, zapachy. Na ostatnim zdjęciu Paperbark Tree. Drzewa Australii...
(Dalej…)
Wykopałem stare zdjęcia. Wiosna w Melbourne. Tak tam kwitnie... Pięknie i kolorowo. Australia? Gotye ma dziś urodziny. Wszystkiego najlepszego dziś urodzonym... W Warszawie była piękna pogoda, kroki zrobione. Przed nami dwa dni z deszczem. Będzie trochę spania, ale wcześniej dużo grania. W jutrzejszych "zakamarkach" proszę nie przegapić rozmowy z Patrykiem Pietrzakiem. Ale nagrał album! "OK Boomer" to moja płyta na dziś, dziś jej premiera!. Nie mogę przestać słuchać...
(Dalej…)
Młoda kapusta z młodą marchewką i młodym koprem. Młode ziemniaki (krajowe!) z niezbyt zimnym zsiadłym mlekiem. Młode szparagi zielone z patelni na oliwie podkręconej młodym czosnkiem. Młode pomidory, które już smakują pomidorami. Młode ogórki małosolne... I tylko taka pustka. Jak dobrze, że jest także dużo młodej muzyki. Jutro premiera albumu Patryka Pietrzaka "OK Boomer". Patryk będzie moim gościem w sobotnich "Zakamarkach"...
(Dalej…)
Dziś zmarł Franco Battiato. Miał 76 lat... Nie znałem Jego nagrań. Nawet nie pamiętałem, że w 1984 roku w duecie z Alice śpiewał w Konkursie Piosenki Eurowizji. Od kilku godzin słucham płyty "Fleurs" (1999). To moja płyta na dziś... Sięgną po nią w radiu w najbliższą sobotę. Kiedyś pokazywałem tutaj Chmury Izerskie. Dziś w albumie chmury nas lasem w Lipiu. I jeszcze motyl, który przysiadł na chwilę. A potem odleciał... "Życie, to krótki sen..."
(Dalej…)
Trzy, może nawet cztery dni... Nie w górach, w lesie. Spacery bez maseczki - mała rzecz, a cieszy. No i spanie... Długie i bezpieczne. Na obiad risotto ze szpinakiem, placek z porami i suszonymi grzybami, babka ziemniaczana bez mięsnej wkładki. Taki wyjazd na trzy obiady, dużo rozmów o życiu i nie tylko. Wino musujące owiane słońcem, bo Szefowa lubi. No pięknie, normalnie pięknie! Plus niestety trochę ponad dziesięć godzin w samochodzie. Coś za coś...
(Dalej…)
Agnieszkę poznałem przez Jolę, która od lat mieszka w Vancouver... Agnieszka była największą fanką Barbry Streisand. Na koncerty Artystki latała nie tylko do Stanów Zjednoczonych. Przedwczoraj zmarła. Już nie porozmawiamy o Barbrze... Na zdjęciach wracam do Vancouver (wiosna) i Whistler (a tam zima akurat!). Maj 1997 roku. Do Whistler na krótką wycieczkę zabrał mnie wtedy Grzegorz. No i zrobił mi kilka zdjęć...
(Dalej…)
To było w styczniu 1998 roku. Popłynąłem na Tasmanię promem z Melbourne. Z Anką i Edkiem... Piękne wakacje. I jakoś zaraz potem zapytałem Pirackich co jeszcze robią w Sydney. "Uciekajcie stad na Tasmanię, tam jest przepięknie!". Uwierzyli, pomyśleli, przenieśli się... Jestem więc "ojcem chrzestnym" tego pomysłu. Piraccy do tej pory zadowoleni... Znaleźli swoje miejsce na ziemi. A ja lubię ich odwiedzać. Znaczy lubiłem, bo teraz nic już nie jest pewne...
(Dalej…)
Boleoczy zakwitły na trawnikach, słońce zrobiło swoje. Termometr pokazywał nawet 21 stopni. Lato jak nic... Tak na dwa dni. Bo następnie się ochłodzi, zacznie padać deszcz i będziemy mieli "długi majowy weekend". Ja tam sobie go przekładam. O dwa, może nawet trzy tygodnie? Mogę wszystko! I tego się teraz trzymam. No i niech muzyka pięknie brzmi. To już by było na tyle...
(Dalej…)
Tylko sen mi pozostał... Przedwczoraj się tam znalazłem! Znaczy w Planete+ pokazali Pinnacles. A ja tam przecież byłem i jak widać na zdjęciu wino z Gunią piłem. Piracki był kierowcą. 30 października 2007 roku... Co to był za dzień! Rano Pinnacles, potem lunch w miasteczku i kawiarenka internetowa, po południu powtórka z Pinnacles. Bo inne światło, inne słońce... To już były czasy strzelania zdjęć bez zahamowań. Piracki w razie czego w aucie doładował baterię z aparatu. A ten nie odmawiał posłuszeństwa. Bo to nie był sen...
(Dalej…)
Ziemia nas nie chce... Ale o tym już tutaj pisałem. Niewykluczone, że teraz jednak chce się nas pozbyć. A tak było ładnie. Kolorowo, spokojnie i beztrosko. Na zdjęciach z Zachodniej Australii to widać. Listopad 2007 roku. Jedna z podróży mojego życia. Znikąd... Znienacka. Samochodem pożyczonym w Perth od Adama ("miej zawsze uśmiech na twarzy") zjeździliśmy z Pirackimi Western Australia od Pinnacles do Wave Rock, a nawet dalej, do Pink Lake, które akurat wtedy nie było różowym...
(Dalej…)
Park Narodowy na Tasmanii. Chyba mój tam ulubiony... Styczeń 1998 roku. Pierwszy raz. Głównie padał deszcz, to widać. I było czuć... Boże, jak tam pachniało. Chyba nie tylko eukaliptusem. Ten park odwiedziłem już co najmniej pięć razy. I chciałbym więcej... Na razie bez szans. Do 2024 roku? No to już nie dla mnie. Tym chętniej sięgam po zdjęcia i wspomnienia. Zdjęcia oczywiście kliszowe...
(Dalej…)
Rozmowa z Anką to sama radość i przyjemność. Przede wszystkim o muzyce, ale jak było słychać wczoraj - nie tylko. Andzia nie była zadowolona z naszej styczniowej rozmowy, ale wczoraj było OK. A nawet bardziej... Audycję znajdą Państwo w dziale podcastów. Darek Kawka fotografował - jak zwykle. Dziękuję za możliwość pokazania tej rozmowy. A! Jednak nie zgłoszę się na konkurs wokalny imienia Stanisława Jopka. Poćwiczę, może za dwa lata będę odważniejszy?
(Dalej…)
Październik 2007 roku. Wyleciałem... Z Australii zacząłem pisać bloga. Było piękne lato. Kiedy Gunia powiedziała, że lecimy na wycieczkę do Zachodniej Australii nie bardzo wiedziałem, co nas czeka. Czekał na nas piękny, cudowny, zjawiskowo barwny i kolorowy świat. Ta natura jest niezmierna... Dziś wracam na zdjęciach do kwiatów. U nas takie nie kwitną. Dziś wracam do słońca, bo tęskno mi... W Warszawie deszcz padał prawie cały dzień. Kroki zrobiłem w oknie pogodowym bez deszczu. Jakoś między 13 a 16...
(Dalej…)
Nowa Zelandia, styczeń 2001 roku. Środek lata... Milford Sound, czyli ichnie fiordy. Piękne i monumentalne. Miałem szczęście, bo pogoda dopisała. Wiało jak diabli, ale słońce robiło swoje. I kolorowało... Fiordy "jadły mi z ręki". Krótki rejs "Lady of the Sounds" był bardzo przyjemny. Dwa filmy kliszowe, może trzy? Znaczy będę tutaj wracał... W dalszej drodze też mieliśmy trochę szczęścia. Nagle "obaliło się" stare drzewo. Na drogę. Tuż przed naszym samochodem...
(Dalej…)
To było w maju... W drugiej połowie maja, a dokładnie 27 maja 1997 roku (Rafale, dziękuję za przypomnienie...). Anita Lipnicka po wydaniu albumu "Wszystko się może zdarzyć" została zaproszona do Vancouver na koncert. Taki prawdziwy, w kanadyjskim klubie muzycznym w centrum miasta. A mnie przy okazji poproszono o zapowiedź tego wydarzenia. Było... jak widać na zdjęciach. Majowo i kolorowo. Anita jest fanką kuchni japońskiej. Ja od wtedy także...
(Dalej…)
Byłem tam tylko jeden raz. W październiku 2001 roku. Znajomy powiedział, poleć sam - odpoczniesz. Poleciałem, odpocząłem. Przywiozłem album Adriany Calcanhotto "Perfil". Lubię go do dziś... Lecieć po September 11, to było wyzwanie. Ale kupując tę wycieczkę, nie mogłem przewidzieć, że "tamten" świat skończy się 11 września... Kilka dni odpoczynku przydało się. Latka lecą! Ale chyba nie zakochałem się w Portugalii...
(Dalej…)
Tasmania pierwszy raz. Styczeń 1998 roku. Wszedłem do hotelu w Hobart i włączyłem radio. W serwisie informacyjnym podali, że na pierwszym miejscu Hot 100 Billboardu jest piosenka australijskiego duetu Savage Garden "Truly Madly Deeply". Można? Można... Dzisiejszy album zdjęć kliszowych, to okolice Queenstown po drodze z Cradle Mountain do Lake St.Clair. Pięknie i kolorowo, jak to w środku lata...
(Dalej…)
Muzyka na Wielki Piątek. Mój dzisiejszy zestaw był bardzo oczywisty… Klasyka gatunku. Bez poszukiwań, nowości, wynalazków. Bo ta „muzyka jest ciszą, w której słychać muzykę”. Już samo wybieranie i układanie daje radość i satysfakcję. Studio Domowej Roboty jest jednak wielkim wyzwaniem. Zawsze się boję, żeby nie było tylko ciszy… Dziś się udało, a tak grało.
(Dalej…)
Jedno jajko, dwa jajki - tak mówi Cesco z Holandii, który ciągle się uczy naszego języka. Racjonalnie... Kliszowe zdjęcia z Rotorua, Nowa Zelandia. Gejzery pachną siarką, a więc trochę jajkami. Można się do tego zapachu przyzwyczaić. No ale dwa, trzy dni i trzeba jechać dalej. Grudzień 2004 roku. Moja druga wizyta w tym miejscu, zapach więc już tak bardzo nie bolał. Na dodatek nie było bardzo gorąco (moja kurtka!). A widoki - nie z tej ziemi. Dopiero po kilku latach zobaczyłem podobne miejsca w Yellowstone...
(Dalej…)
...czyli dalszy ciąg nadawania zdalnego. Trochę inne radio... Z widokiem na obrazki sztuki aborygeńskiej wiszące na ścianie i żonkile w wazonie. Najważniejsza jest jednak muzyka. I wspomnienia... Zdjęcia kliszowe tym razem z Korsyki. Porto i Scandola, maj 2004 roku. To był piękny maj. Jak każdy inny maj. Jaki będzie tegoroczny? Już zaraz, bo po świętach zacznę go chyba planować. Dokąd by się wybrać? W Polskę!
(Dalej…)
Urodziny dziś mają między innymi Aretha, Elton i... Wenecja. Ta ostatnia dziś kończy 1600 lat. Byłem tam w 1977 roku. Mam zdjęcia tylko czarno białe. Ale jeden ze Słuchaczy podkolorował to jedno. Ładnie... Dziękuję! Bujny, czarny włos i okulary Diora. Taka była wtedy moda. Ponoć wraca... Ja się na tym nie znam, ale Słuchaczka napisała, że takie wąsy ma teraz na przykład Harry Styles. Ten to ma styl! I wszystkiego najlepszego dziś urodzonym...
(Dalej…)
Artystka zmarła dzisiaj... Taką wiadomość dostałem od Drożdżówki - Teresy Drozdy. Tereska przywiozła mi kiedyś z Pragi album Hany, na którym jest jedna z moich ulubionych piosenek - "Levandulova" (1987). To było w 2006 roku. Cztery lata później poznałem płytę "Mlynskie kolo v srdci mem". Zachwyciła mnie wtedy czeska wersja "Avec le temps" Leo Ferre. "Ten zlodej cas" dziś brzmi jeszcze smutniej... Wspomnimy Artystkę w czwartkowej audycji. Naszym gościem będzie Teresa Drozda.
(Dalej…)
Z pozdrowieniami dla Marty Malinowskiej... Kubulek wymyślił, że nadaję ze Studia Domowej Roboty. Dobre! Dziś chyba wreszcie się udało wygrać bieg z przeszkodami. Było dobrze słychać... Jutro rano dalszy ciąg, proszę trzymać kciuki. Moje dzisiejsze wybory muzyki, to taka przymiarka do Wielkiego Piątku. Zupełnie świadomie, bo to piękna muzyka. Sprawdza się zawsze. Długie piosenki, więc zestaw krótki. Zdjęcia kliszowe z Salzburga, rok 1998 albo jakoś tak...
(Dalej…)
Marzy mi się taka pogoda jak na zdjęciach kliszowych. Marzy mi się taka trasa... Z Jakuszyc do Kopalni Stanisław, dalej szczytami do Chatki Górzystów, Orlego i powrót do Biathlonu. Cały dzień na słońcu. Ale czy teraz bym dał radę? Zdjęcia zrobione jakieś 15 lat temu. Pomarzyć dobra rzecz, w czwartkowe popołudnie. Po powrocie placki ziemniaczane z sosem czosnkowym i zasłużony sen. O niczym, zdrowy, oczyszczający... Były takie czasy.
(Dalej…)
Łubin przypomina mi dzieciństwo. Babcia Leokadia przestrzegała, żeby nigdy nie zasnąć na polu łubinu. "Jeśli tam zaśniesz, już nigdy się nie obudzisz...". Ciekawe, co by mi się przyśniło. Od 2004 roku łubin to także Nowa Zelandia. Najpiękniejsza... Zjawiskowo barwna i kolorowa. Chciało by się teraz rzucić wszystko i tam lecieć... Marzenia jak ptaki. Szybują po niebie. A niebo tam niebieskie. Zdjęcia kliszowe...
(Dalej…)
Nowa Zelandia. Jedyna taka kolacja wigilijna. Piraci, Lasy i ja... Nie było bogato, ale za to jak radośnie. W prezencie pod choinką, której nie było dostałem album Pete'a Murray'a "Feeler". Piosenka "So Beautiful" została ze mną już na zawsze, a płyty słuchaliśmy do końca podróży po Nowej Zelandii. A tam lato akurat... Piękne, co widać na zdjęciach. Kliszowych. Aż by się chciało tam być. Dziś w Dunedin koncertowała grupa Crowded House. Wraca normalność?
(Dalej…)
O kuchnia, zamykają "Pekin". Moja ulubiona chińska restauracja w Warszawie. Trzydzieści lat tradycji i... dziękujemy. Pandemia wykończyła... Jadałem "chińczyka" w Nowym Jorku, Sydney, Chicago, Hobart, Bangkoku, Singapurze... Długo by wymieniać. Najbardziej mi smakował ten warszawski. Dwa dni temu ostatni raz zamówiłem kurczaka w pikantnym sosie generała. Trochę żal. Wszystko mi zabiera...
(Dalej…)
when the feeling's gone, and you can't go on... Tak się dzisiaj czułem "kierując się na południe" z domu. Bywa... We wtorek poszło, jak z płatka. Dziś jak po grudzie... Jak z tunelu albo z kosmosu, kiedy przypomniałem piosenkę "Rocket Man". Sprzęt odmówił posłuszeństwa. W takich razach mam ochotę wstać i wyjść. Dotrwałem do końca audycji. Dziękuję za listy wsparcia, przepraszam za jakość przekazu. A może to jest tak, że kiedy się bardzo chce, to nie zawsze się udaje? Przepraszam...
(Dalej…)
Nowa Zelandia. Grudzień, znaczy tam środek lata. A na zdjęciach zima. Jak to na końcu świata. Tongariro Alpine Crossing w Parku Narodowym Tongariro. Trasa na jeden dzień. Prawie 20 kilometrów. Najpierw w górę, tam trochę jak na Księżycu, a potem w dół. Piękny szlak, zjawiskowe jeziora w kraterach. Zdjęcia kliszowe, bo był 2004 rok. Na górze zdałem sobie sprawę, że mam lęk wysokości. Ale jakoś się udało... Jestem!
(Dalej…)
W kalendarzu jest dziś taki dzień... Za dwa miesiące maj, maj, maj dilajla! Kilka majowych weekendów w ostatnich dwudziestu latach udało się spędzić w Jakuszycach i okolicach. Zatęskniłem... Zdjęcia kliszowe. Kolory prawdziwe. Oglądam jak widokówki z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Po takiej zimie, jaką mieliśmy "majówka na śniegu" na Polanie Jakuszyckiej odbędzie się na pewno. Ale zaraz potem zacznie się sezon grilowania. Tak, jakby nic się nie stało...
(Dalej…)
Od pięciu lat tam nie zaglądałem... Zdjęcia kliszowe, tradycyjne. Mają inną jakość. Nie zawsze doskonałe, na filmie było tylko 36 strzałów. Każdy kadr był ważny. Lubię teraźniejszą nowoczesność. 500 zdjęć z jednego spaceru. Zawsze połowę można skasować. Kiedyś było inaczej. Filmy wywoływałem po powrocie do Warszawy. I dopiero wtedy okazywało się jakie było światło, co się udało... a co nie. Dzisiejszy film z grudnia 2004 roku, Nowa Zelandia...
(Dalej…)
Prawie codziennie układam sobie listę ulubionych piosenek. Prawie zawsze są to utwory z lat 70. Prawie każdego dnia któraś piosenka mnie zaskoczy... Dziś jest to "(Hey, Won't You Play) Another Somebody Done Somebody Love Song" w wykonaniu B.J.Thomasa. Numer jeden z 1975 roku. Wtedy mogłem tej piosenki posłuchać wyłącznie na American Top 40, prezentowanej przez Casey Kasema. I słuchałem każdej soboty. Z wypiekami na twarzy. Wspomnienia zawsze są piękne. Jak dobrze...
(Dalej…)
Nocą wszystko jest inne. Gorsze i trudniejsze. Niepokój urasta do wielkiego problemu. Jak dobrze, że są dni między nocami... Zdjęcia z nocy w Erbalundze. 7 września 2018 roku. Ostatnia noc na Korsyce... Znowu była pizza Reine i karafa białego wina. Lubię powtarzalność. Erbalunga koło Bastii. Kiedyś porównałem to miejsce do planu filmu "Historia żółtej ciżemki". Plan był sztucznie zbudowany, Erbalunga jest prawdziwa. Piękna i niepowtarzalna. Także nocą...
(Dalej…)
Nawet przebierańcy dziś mnie nie odwiedzą... Takie czasy. W dzieciństwie śpiewało się "przyszliśmy tu na ostatki...". Były pączki, albo dwa złote do podziału. Wtedy kusiła kasa, teraz bym zjadł takiego prawdziwego pączka... Jeśli dziś ostatki, to jutro Popielec. Już nawet "nie liczę godzin i lat". Miałem dziś przypomnieć sprzed 50 lat "O tobie, jesieni i innych rzeczach" w wykonaniu Elizy Grochowieckiej. Co się odwlecze... Urodziny Czesława Niemena. Gdyby żył, miałby 82 lata. Odszedł 17 lat temu...
(Dalej…)
Agnieszka i JaJacek pojechali do Szklarskiej Poręby... Jak wielu w tych dniach. Ale jak widać na zdjęciach - było warto. Walentynki, urodziny Agnieszki - znaczy kumulacja. Jacek podesłał przygarść zdjęć, widokówek. Miejsca ulubione... Jest tylko kilka miejsc na świecie, gdzie czuję się jak u siebie. Jedno z nich, to Jakuszyce i okolice. Jestem pewien, że to te dziwne czasy podarowały nam zimę, jakie dawniej bywały. Tak, żeby choć trochę było łatwiej...
(Dalej…)
Wprawdzie Hela przyniosła do kawy pączka wielkości Tasmanii, ale skończyło się na oglądaniu. Po audycji przekazałem go Kubie. A co On z nim zrobił? Na pewno był pyszny. Więc ja dziś bez pączka. Przypomnę tylko, że tydzień wcześniej zjadłem dwa...Wczoraj, przechodzą koło cukierni/piekarni poczułem zapach z dzieciństwa. Prawdziwy zapach pączków. I to mi w zasadzie wystarczy.
(Dalej…)
Edyta Bartosiewicz odwiedziła dziś Radio 357. "Cichy zabójca" to nasza piosenka dnia... Zawsze mam trochę tremy przed spotkaniem z Artystami. Szczęśliwie z Edytą mogę porozmawiać choćby tylko o snach. Lubię ten temat... Dziś było jak zwykle dobrze. Miło i sympatycznie. Edyta przewiduje, że normalność wróci za jakieś pięć lat. Oj, to nie jest dobra wiadomość dla ludzi w moim wieku. I chyba dlatego jestem tylko umiarkowanym optymistą... Zdjęcie w Radiu 357 - Darek Kawka. Dziękuję...
(Dalej…)
Czwartek. Przyznaję się do dwóch pączków. Słaba silna wola niestety. Ale za to za tydzień to ja będę asertywny! I tego się trzymam. Jeden z Czytelników poprosił o "więcej słońca". No to wirtualnie zapraszam na Korsykę. Początek września 2018 roku. Świat był bez pandemii. Kolorowy i radosny. Mogliśmy robić wszystko! Czy robiliśmy? A na to pytanie to już każdy z nas musi sobie odpowiedzieć sam...
(Dalej…)
Tak było w niedzielę. Leniwa niedziela. Mróz, śnieg, słońce, kroki... Na obiad chinese. Kurczak w sosie generała. Zawsze daje radę... I niby wszystko jest w porządku, a nie jest. Drobiazgi wyprowadzają mnie z równowagi, a tego nie lubię. Nic to, pchamy się do przodu. Kubek z herbatą. Kubek z Lionelem i napisem: "Hello, is it tea You're looking for?" Ładne, dziękuję. Keczup z cukinii... Nie wiedziałem, że jest taki smaczny. Moja Ciotka Barbara zawsze mówiła - keczuk. No więc keczuk z cukinii jest pyszny! Dziękuję...
(Dalej…)
Jak ten śnieg tak pada... to aż się chce posiedzieć w domu i oglądać zdjęcia. Bardzo proszę! Rok temu tuż przed 44 Biegiem Piastów. Jakuszyce i okolice. Pięknie było... Niby już się trochę mówiło o dziwnym wirusie, ale też pojawiały się informacje, że w maju już o tym nie będziemy pamiętali. Nikt wtedy nie precyzował w maju którego roku? Minął maj zielony i czerwiec gorący... Tamten świat też minął. Mamy nowy - gorszy. Bo wirus spowodował także zmianę w ludziach. Też na gorsze...
(Dalej…)
Święto narodowe... W środku lata. Piękne, beztroskie i radosne. Tym razem chyba inne. Jak wszystko na świecie... Najlepsze życzenia dla Australijczyków. A do tego kilkanaście zdjęć z miejsc niezbyt oczywistych. W takich razach myślę, że byłem/jestem szczęściarzem. Zobaczyć kawał świata... Tak, to mi się udało. Smutna wiadomość jest taka, że ponoć Nowa Zelandia zamyka się do końca tego roku. Dobra wiadomość jest taka, że czas w pandemii płynie jeszcze szybciej...
(Dalej…)
Słońce świeciło dziś cały dzień. Prosto w oczy... 8 stopni Celsjusza. Wiosna Panie... I Panowie. Radość robienia kroków. W czapce, ale bez rękawiczek. Kupiłem te rękawiczki w Lake St.Clair na Tasmanii. Pomyślałem - dosyć przydasiów, kup coś, czego będziesz potrzebował latami. Każdej zimy... No i tak właśnie jest. Dziś Dzień Babci, jutro Dzień Dziadka. Najlepszego... Normalnego! Co dziś najładniej zabrzmiało?
(Dalej…)
Po poniedziałku zawsze jest wtorek. Wczoraj było zimno, dzisiaj padał śnieg. Ale żeby smutno? Nie! W mieszkaniu kaloryfery są gorące. Wprawdzie nowy laptok odmówił współpracy, ale na szczęście jeszcze nie pozbyłem się starego. Widać? Widać... Mały, ale wiatrak! Zdjęcia ciągle z Kimberley. Sierpień 2014, a tam zima akurat. Blue może też znaczyć niebieski...
(Dalej…)
Tak wyszło. Tomek nie mógł, ja mogłem. Bond, James Bond w roli głównej. Pochwaliłem się, że moją ulubioną bondowską piosenką jest "Nobody Does It Better" w wykonaniu Carly Simon. Rok 1977. Przypadek? Chyba nie... Ale zaraz na drugim są prawie wszystkie pozostałe tematy. Tina, Gladys, Shirley, Adele, Louis, Tom, Chris, a-ha, Wings, Garbage... Długo by wymieniać. Ciągle ładnie gra i to jest najważniejsze...
(Dalej…)
Okularnicy mają gorzej... Maseczka na twarzy, a szkła parują. Zwłaszcza zimą. A ta przyszła akurat. Nie noszę więc okularów. Szkła nie parują, ale słabo widzę. Mam nadzieję, że samochód nie potrąci mnie na przejściu dla pieszych. Chyba do wszystkiego można się przyzwyczaić. Kiedy słabiej widzę, więcej myślę. To też nie zawsze jest dobre, ale staram się zadawać sobie same pozytywne myśli. Na przykład o tym, że właśnie jestem w kolejnej podróży na koniec świata...
(Dalej…)
8 stycznia Ornella Vanoni opublikowała nową piosenkę. "Un sorriso dentro al pianto" (uśmiech przez łzy) złapała mnie od razu. Ornella ma 86 lat. Można? Proszę zobaczyć wideo. Też piękne... Nakręcone w jesiennym Paryżu. A ta "młoda Ornella" to Włoszka, z pochodzenia Polka. 29 stycznia będzie cała nowa płyta Pani Ornelli. Już się cieszę... To moja piosenka na wczoraj, dziś i kilka następnych tygodni oraz najpyszniejszy składnik sałatki włosko francuskiej. Zapraszam na sobotę. Ale wcześniej "Kieruj się na południe" za dwa dni...
(Dalej…)
Nie ma słońca, trzeba sobie jakoś radzić... Zapraszam do Broome. Wieczór, 7 sierpnia 2014 roku. Dzień przed wycieczką do Horizontal Falls. Lubię chodzić nad wodą. Krok za krokiem. Lubię podglądać naturę, bawić się światłem. A tam jest się czym bawić. Słońce pięknie zachodzi, księżyc jeszcze piękniej wschodzi. Staircase to the Moon. Tam prawie zawsze to widać, bo tam prawie zawsze jest piękna pogoda. Słaba pogoda dziś w Warszawie. Zimno i mokro. Za to muzyka jak zwykle pięknie grała...
(Dalej…)
Bedzie dobrze... I tego się teraz trzymam. Krótka noc (o północy mnie jednak obudziło, ale tylko na chwilę... Strzelało!), a od rana długie, piękne granie w Radiu 357. Dziękujemy za udział, było wzruszająco. Nie mam postanowień na nowy rok. Zostaje tylko to starsze, wyrzucać z mieszkania wszystko, co się da. Jak to możliwe, że przez całe dotychczasowe życie byłem kolekcjonerem? Zmiany, zmiany, zmiany...
(Dalej…)
I dobrze! "to nie był dobry rok, bez żalu dziś żegnam go". Nie mógłbym dziś w radiu przypomnieć piosenki Czerwonych Gitar "Mija rok". Bywają takie dni, ale tak słaby rok jeszcze nigdy mi się nie zdarzył... "C'est la vie". No właśnie, jutro Top 357, a właściwie w tym roku Top 35.7 razy trzy. Gramy od 9 do 21. Tak tylko przypominam. Sylwester, za oknem zaczynają odpalać race. To ja zatyczki do uszu i spać...
(Dalej…)
Lubię oglądać ten serial, bo strażacy jeżdżą po mieście, a ja rozpoznaję miejsca ulubione. Lubię Chicago. Uwielbiam robić trasę znad jeziora do Abakanów. Michigan Avenue... Lubię wypić kawę w Starbucks, najchętniej w okolicy 444. W Hard Rock Cafe zawsze zamawiam to samo, Chicken Fingers Tupelo Style. W Chicago, Melbourne, Krakowie, Vancouver, Amsterdamie, Surfer's Paradise, Paryżu. Taka tradycja...
(Dalej…)
Kolacja Wigilijna była obfita. Grzybowa nadal moim numerem jeden, choć barszcz z pasztecikami, kapusta z grzybami, jaś w płatkach chili, polędwica z dorsza, śledź w zielu angielskim oraz ciasta - też smaczne. Nie jestem specjalnie ciastowy, ale sernik z polewą malinową i brownie czekoladowe - warte grzechu. Oj, jakiego grzechu? W Wigilię? Tak się mówi... Już dawno nie wypiłem tyle kompotu z suszu. Znaczy wszystko się udało. Tradycyjnie...
(Dalej…)
Dziś wielka koniunkcja Jowisza i Saturna. Planety na niebie zbliżyły się do siebie. Taki dzień był ostatnio prawie 400 lat temu. Następny będzie za 60 lat. Ile to jest 400 lat? W takich chwilach nasze życie wydaje się jeszcze krótsze. Patrzyłem po 16 na południowo zachodni horyzont. Widziałem tylko ciemność. W Warszawie całkowite zachmurzenie. Może za 60 lat? "I śmieją się, śmieją się, śmieją..."
(Dalej…)
Jakoś tak wszystko ostatnio dzieje mi się nagle. Nagle co dwa dni muszę naładować telefon. Dziś nagle musiałem zrobić kurczaka w curry. W zielonym... Smacznego! Tośmy sobie polatali. Po świętach zostajemy w domu. Znowu? Niestety na ulicach widzę coraz więcej ludzi bez maseczek. Coś się zmieniło? Już wygraliśmy tę nierówną walkę? Nie. Niestety nie... A czy szczepionki pomogą? Chyba dziś zadaję za dużo pytań, na które nie ma odpowiedzi...
(Dalej…)
Dziś obiecany zestaw świątecznych piosenek. Sięgam po nie tylko tuż przed Bożym Narodzeniem. Na chwilę... Potem czekają na płytach na kolejny rok. Właśnie przyszedł ich czas. Pięć wyróżniłem pozycjami, a następna trzydziestka, to już tak na chybił trafił. Wszystkie są piękne i mają niepowtarzalny nastrój. Od lat, to już nie moje radosne święta, bo Tato zmarł w Wigilię i od 1993 roku jakoś inaczej podchodzę do tego czasu... Ale piosenki z dzwoneczkami lubię, niektóre nawet bardzo...
(Dalej…)
Kupiłem ją w niedzielę... Za 160 złotych. Nieśmiało zapytałem dlaczego tak drogo? Pan powiedział, że takich pięknie układanych jest mało i nikt nie chce ich robić. Mnie się bardzo podoba, więc już pachnie... W niedzielę stała na bazarku samotna. Dziś jest ich tam już kilka. Jeśli tuż przed świętami będą przeceny, to jeszcze coś dokupię. Kiedy wyglądam przez okno, to widzę, że są tacy, którzy już ubrali drzewka. "Płoną izby drzewka blaskiem"... To Starsi Panowie Dwaj.
(Dalej…)
Już wyjaśniam. Smooth Jazz Cafe 20 dziś na 30 miejscu na liście najlepiej sprzedawanych płyt w naszym kraju. Jest radość... Autor kompilacji jubileuszowej życzy miłego słuchania! Dwadzieścia lat to szmat czasu... W naszym życiu, bo w istnieniu planety, to mgnienie oka. Dziś usłyszałem, że my ludzie poszliśmy na wojnę z naturą. Samobójczą... Ale o tym już tutaj pisałem. Żyję z dnia na dzień, dziś było nieźle. Zawsze jest lepiej, kiedy świeci słońce. I gra muzyka...
(Dalej…)
Na trzecie mam Andrzej! Pozdrowienia dla wszystkich Andrzejów. Zdrowia, bo to ciągle najważniejsze. Trzymajmy się i róbmy swoje... Przygarść zdjęć od słuchaczy sobotniej audycji. Z kraju i ze świata. Dalej głównie Bruny Island, bo jakoś żal mi stamtąd wyjeżdżać. Prawie nie mogę uwierzyć, że tam byłem i to widziałem. Czasy takie, że nie da się rzucić tego wszystkiego i jechać w Izery. Pani Ewo, dziękuję za zdjęcie z miejsc ulubionych...
(Dalej…)
W sobotę zegar wewnętrzny obudził mnie o 3... Pomyślałem, że nie powinienem wstawać tak wcześnie. Lekki letarg do 5. Śniło mi się radio. I jakieś problemy z samochodem. Zawsze coś... Prysznic, śniadanie. Musiałem wynieść śmieci, bo miała przyjść PaniSprzątająca. Zawsze lubię trochę posprzątać przed jej przyjściem. Tak, żeby nie było obciachu. Pani Basia przyszła dokładnie o 9. Miłego dnia - powiedziała...
(Dalej…)
Tasmania, Hobart. Góra o wysokości 1271 metrów nad poziomem morza. Jak widać na zdjęciach, widać ją z daleka. Tym razem z Bruny Island. Wysepka koło wyspy. Byłem tam kilka razy. Piękne, urocze miejsce. Płynie się tam rano Mirambeeną. Potem cały dzień na wyspie i powrót późnym popołudniem. Chyba, że jest się tam zimą, to trzeba wrócić wcześniej. Tym razem zdjęcia z 10 lipca 2009 roku. Środek zimy po tamtej stronie świata. Ostatni prom powrotny? Chyba jakoś koło 16. Zdążyliśmy...
(Dalej…)
Z Hobart można już lecieć do Sydney. A nawet do Nowej Zelandii... No tak, ale ja jestem w Warszawie. I na razie nie będę latał. Koledzy z naszej lokalnej "grupy turystycznej" planują już kolejną Barcelonę. W marcu 2021. Najważniejsze, to mieć marzenia i myśleć pozytywnie. "Nawet najdłuższa żmija mija...". Oby. Po słabej niedzieli, słaby poniedziałek. Ale idę do przodu! Kroki zrobione, kalorie spalone...
(Dalej…)
Siedemnastowieczne marmurowe mauzoleum w stylu mogolskim. Świątynia miłości wzniesiona przez Szahdżahana na pamiątkę przedwcześnie zmarłej żony - Mumtaz Mahal. Jedno z najczęściej fotografowanych miejsc na świecie. Ja je uwieczniałem trzy razy. Dziś zdjęcia z 20 października 2011 roku. Taki zdarzył mi się dzień. Piękny, choć wczesnym rankiem wydawało się, że mgła nie opadnie. Opadła i pokazał się jeden z cudów naszego świata. Kiedy dziś patrzę na te zdjęcia nie chce mi się wierzyć, że tam byłem...
(Dalej…)
Pierwszy raz byłem w Khajuraho w 1984 roku. Dwa lata później też tam byłem. Wtedy właśnie, w 1986 roku zespół świątynny został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zdjęcia w dzisiejszym albumie to już 21 wiek. 26 października 2011 roku. Świątynie w Khajuraho robią niesamowite wrażenie. Kiedyś było ich w tym miejscu ponad 80. Do naszych czasów dotrwało mniej niż 20. Miasto wygląda inaczej, może uda się to pokazać następnym razem...
(Dalej…)
Nigdy nie byłem w Chinach... Nie ciągnie mnie. Ale lubię kuchnię chińską. Chyba od 33 lat, kiedy pierwszego "chińczyka" zjadłem w Nowym Jorku. Pewnie nikt mi nie uwierzy, ale dwa dania "na wynos" przywiozłem wtedy do Warszawy. Przetrwały... Restauracja "Pekin" w Warszawie nie przetrwała. Zamyka się z końcem listopada. Ostatnia szansa, żeby zamówić kurczaka w sosie generała. I koniecznie ogórki w sosie czosnkowym. Dziś właśnie to jadłem. I polecam, można zamówić z dostawą do domu. Zrobię to pewnie jeszcze ze 3 razy. Zapamiętać smaki...
(Dalej…)
Czytelnik podpowiedział i już wiem. Australia w listopadzie na kanale Planete+. Proszę nie przegapić dwóch serii. "Kolory Australii" i "Przez Australię z Erniem Dingo". Australia jak ze snu! Tak się mówi, ale tym razem to prawda... A może to dlatego, że ja tam prawie wszędzie byłem? Nigdy nie filmowałem, to Piracki był od tego. Nigdy też tych Jego filmów nie widziałem. A teraz oglądam te programy i... jakbym sam je skręcał. Czy to możliwe, że w Australii od 2 tygodni już bez zakażeń? Szczęściarze...
(Dalej…)
Varanasi, jedno z najbardziej niezwykłych miejsc, jakie widziałem. Robi wrażenie na każdym kroku, a zwłaszcza nad Gangesem. Dużo życia i jeszcze więcej śmierci. Święta rzeka wszystko musi znieść, zaakceptować. Koniec października 2011 roku. Zamglenie od rana. Ale w tej mgle miasto wygląda jeszcze bardziej niesamowicie. W mgle jest tajemnica, niepewność... Zdjęcia w dzisiejszym albumie są autorstwa Guni. Ma oko, prawda? I lubi fotografować ludzi...
(Dalej…)
Zgodnie z obietnicą lecimy do Indii! Na niby... Dziś Jaipur niezbyt oczywisty. Początek listopada 2011 roku. Gunia i Pirat przylecieli z Hobart, ja z Warszawy. Ja wtedy przez Mediolan... Były takie czasy. Piraci przywieźli konserwy rybne, takie na jeden raz. Ja szynkę konserwową i kabanosy. Do Indii można przywieźć wszystko, do Australii żadnego jedzenia. No może poza śliwkami w czekoladzie. Takie ekstra jedzenie jest niezbędne, kiedy po kilku dniach znudzi się lokalna kuchnia. Znudzi? Mnie tam się nie nudziła...
(Dalej…)
Ładne słowo... Trochę upierdliwe (przepraszam, nic innego mi nie przyszło do głowy...) kiedy się pojawi. Dziś w Warszawie mżyło pół dnia. Jesień przyszła, nie ma na to rady. A kroki robić trzeba. W odludnych miejscach. Szedłem dziś ulicami i nie widziałem ludzi. Może dlatego, że chodzę w maseczce, ale za to bez okularów. W jednej ręce okulary, w drugiej parasol. Oczami wyobraźni widzę ogłoszenie w gazecie "66 letni staruszek potrącony na przejściu dla pieszych". Wyobraźnia pracuje...
(Dalej…)
I znowu jestem w Kimberley, Australia. Zapraszam na kolejną wycieczkę. 18 sierpnia 2014 roku. Co za piękny to był dzień! W zasadzie jak każdy tam. Między lipcem a wrześniem pogoda murowana. Krótki sezon, ale za to intensywny. Potem następuje przypływ, który zalewa prawie całą krainę. Wycieczka w góry każdego dnia. 18 sierpnia nasz PanKierowca miał 55 urodziny. Były dwa torty, do tego kawa, a potem w drogę. Wycieczki łatwe i przyjemne. Trzeba tylko pamiętać o zabraniu dużej butelki wody. Tam bez wody ani rusz...
(Dalej…)
Dwa tygodnie temu odwiedziłem Cieplice. Piękny park jesienią i pyszne jedzenie w Quirino. Restauracja włosko polska. Musi być smacznie, jeśli byłem tam trzy raz w czasie krótkiej jednak wyprawy. Polecam śledzia, tagliatelle z prawdziwkami, pierożki z serem i... gruszką! Tak, był jeszcze ozór, nawet na wynos. Do tego świetne przystawki, desery i wino... No i atmosfera, muzyka. Koniecznie proszę odwiedzić, jak już minie ten dziwny i straszny czas... Ciepłe pozdrowienia dla Cieplic!
(Dalej…)
1 listopada w Warszawie. Ze słońcem... Dziś już inaczej. "jeden dzień, a jaka różnica". Dzień Zaduszny... Myślałem o tych, którzy odeszli. O Mamie, o Tacie. O czasie, który mija. Raz szybciej, raz wolniej. W marcu 2010 roku byłem kilka dni w Rzymie. Kiedy dziś o tym myślę, to wydaje mi się, że minęło ze sto lat. Inny był świat. Ciągle to powtarzam, bo ciągle mnie to dopada. Czy nie za mało się cieszyliśmy normalnością? Tym, że można było jechać gdzie oczy poniosą...
(Dalej…)
Czytelnik, Pan Kuba zapytał dlaczego Samolot tak się właśnie nazywa. Samolot - jedna z moich ulubionych tras, z Jakuszyc do schroniska Orle. Od Biathlonu jest krótkie podejście pod górę, ale potem już cudowne zejście, jeśli to dziś dobrze brzmi? Szedłem tą trasą ze sto razy, ale tylko dwa z Orlego do Biathlonu. I już nigdy więcej. Chodzenie ma moim zdaniem sprawiać przyjemność, a nie być za karę. Dziś 14 tysięcy kroków...
(Dalej…)
Kaplica Świętej Anny w Sosnówce na porośniętym lasem zboczu Grabowca (784 m n.p.m.). Byłem tam pierwszy raz... Bije tam Dobre Źródło z wodą radonową. Miękka i smaczna. Taką wodę piłem ostatnio z Jeleniej Strudze. Obok kaplicy jest Gospoda. Są takie miejsca, że kiedy wchodzę, czuję się u siebie. Tak było w poniedziałek 19 października. Przyjaźnie... No i kusztyczek lokalnej nalewki. Wybrałem sosnówkę. Polecam...
(Dalej…)
Piotr Baron zawsze mówił o tym wodospadzie - Szreniczka. Pozdrowienia dla Piotra... Z Hotelu "Las" na Szklarkę jest bardzo blisko, ciągle tam chodziłem. Tym razem jesiennie, choć tydzień temu nie było jeszcze brązów i czerwieni. Trzeba trafić... Brązy i czerwienie już były przy Mumlavie, no ale tam było mało słońca. Zawsze coś... Dopiero stamtąd wróciłem, a już chyba tęsknię. Widać człowiek tak ma...
(Dalej…)
Zbierają się i zbierają... Słabo jest. Czarne chmury na zdjęciach 4 lata temu w Cairns. 15 października 2016. 13 lat temu zadebiutowałem na blogu. Czy można powiedzieć, że jestem konsekwentny. Tutaj akurat tak. Dziękuję za wierność w mono i stereo. 13 lat... Wszystko się zmieniło. Wszystko... Moje przewidywania niestety się wypełniają. Świat ma nas dość. Nas - ludzi...
(Dalej…)
Jestem TROCHĘ obrażony na Stevie Nicks, że trzy lata temu nie pomogła Christine McVie i Lindseyowi Buckinghamowi w wydaniu być może ostatniej płyty grupy Fleetwood Mac. Trzy lata... Szybko minęło. Kilka dni temu Stevie opublikowała piosenkę "Show Them The Way". Pierwszy utwór od 6 lat. Sześć lat, kiedy to minęło? "Show Them The Way" z przesłaniem. Koniecznie proszę zobaczyć wideo. Moim zdaniem to Jej najlepsza piosenka od czasu albumu Fleetwood Mac "Say You Will"...
(Dalej…)
Czy ktoś z Czytelników wie, co to może być? Ta "budowla" powstała na tyle złotej płyty dla Muzyki Ciszy 2. Taki ładny obrazek, a z tyłu obcy... Nie ma tam już żadnych żyjątek, bo ta złota płyta wisiała w pokoju 13 już kilka lat. Teraz ją zdjąłem, a tam taka niespodzianka... Niespodziewana.
Od kilku dni słucham piosenki "Vedrai, vedrai" w wykonaniu Faridy. Rok nagrania - 1969. W 1970 Farida zaśpiewała na Festiwalu w Sopocie. Zaproszona na tę imprezę przez Czesława Niemena, który zachwycił się Jej piosenką "Pensami stasera"...
(Dalej…)
Będzie? Ruszyliśmy zbiórkę na Patronite.pl dziś o godzinie 14. 5.10.20... Zespół dziennikarzy, który dobrze znamy. Trzymam kciuki! Za nas... Już mam listy od uradowanych, ale także rozczarowanych... Nie da się być w dwóch miejscach jednocześnie. Ale o tym wiedziałem zawsze. Jeśli ruszymy w grudniu jest szansa na "piosenki z dzwoneczkami". A na 1 listopada na pewno przygotuję specjalne wydanie "muzyki ciszy". Nie w radiu, ale teraz jest tyle nowoczesnych możliwości...
(Dalej…)
Po niespodziewanym końcu lata, październik też nadszedł niespodzianie... Dziwna wiosna, dziwne lato, jesień też jakaś taka. Dziwny ten rok. Najgorszy w moim życiu. A żyć trzeba. Trzeba? Dobra, pomyślę o tym jutro... Jutro o 18 będę na spotkaniu w Empiku. Proszę mnie odnaleźć. Dzisiaj jesteśmy na chwilę w Walu Wugirriga. To takie niezwykłe miejsce widokowe w Cow Bay na drodze do Cape Tribulation, Australia. 14 października 2016 roku. Tam akurat była taka piękna wiosna...
(Dalej…)
Nawigacja dziś wyprowadziła mnie trochę w pole, ale zdążyłem na czas i samochód po przeglądzie, po myjni... Aż by się gdzieś pojechało. To znowu na chwilę będziemy dziś w Australii. Z tęsknoty... Cape Tribulation nad wodą. Skakało się! A plaża taka, że nic tylko przyśnić ja sobie w nocy. Nie jestem plażowy już od lat, ale pooglądać i powspominać lubię. Wczoraj prawie cały dzień wybierałem 300 zdjęć z Australii. Dlaczego, to o tym za miesiąc. Wczoraj w Warszawie cały dzień padał deszcz.
(Dalej…)
U nas jesień, w Australii - wiosna akurat... Gunia donosi, że w Hobart już przekwitły magnolie. Ale poza tym wszystko kwitnie. Nasza jesień na razie też piękna. ciepła i słoneczna. A w górach? Zimno i ma padać cały tydzień. Dlatego zmieniłem plany. Nic nie muszę... A że mnie przeziębiło, to jednak dziś rosół grzybowy. W domu choroba - trzeba rosół ugotować. To chyba z "Czterdziestolatka"? Wszystkiego nie da się wygumkować z pamięci...
(Dalej…)
I każdy dzień.... Kto śpiewał taką piosenkę? Halina Frąckowiak. Jesień, no tak, nie może być inaczej. Przyszła, przyjdzie. Jutro ostatni dzień słońca w tym sezonie? A ja właśnie pojutrze... Może trzeba będzie zmienić plany. Wczoraj odkryłem "trochę inną Warszawę". Kiedyś to był dom partii, potem giełda. Teraz "remont trwa". Dosłownie także. Borowali jak diabli! Z Agnieszką w radiu było jak z sąsiadką z pokoju obok. Szkoda, ze newonce.radio nie jest telewizją. Kamery na Agnieszkę! Dziękuję za wszystkie zaproszenia...
(Dalej…)
20.09.20 Radio Plus... Tak, będę gościem Marka Sierockiego! Zapraszam... Znaczy ja będę u Niego, czy odwrotnie? Proszę posłuchać...
(Dalej…)
Czytelnik/Słuchacz z Wro zapytał o mrożenie grzybów. Jak ja to robię? Mrożę tylko prawdziwki i podgrzybki. Myję gąbką, głównie kapelusze. Porcjuję do torebek plastikowych (z odzysku!) i do zamrażalnika. Dwie szuflady wystarczają mi na cały rok. Fakt, nabierają trochę wody, ale to potem na patelni przeradza się w sam smak. Nie obgotowuję, bo szkoda tracić ten niepowtarzalny aromat. Grzyby są na tyle delikatne, że wystarczy im smażenie. Polecam masło klarowane, podkręca. Można je smażyć na cebuli albo na czosnku...
(Dalej…)
A raczej skojarzenia... Kiedy słyszę "You've Got A Friend" w wykonaniu Jamesa Taylora, to jestem w kawiarni na Orchard Road w Singapurze. Kiedy słucham "Black Water" Doobie Brothers, w myślach widzę "czerwoną górę" o zachodzie słońca w Kimberley National Park. Takie pary są przypadkowe. Nie umiem sobie tego zadać, zaprogramować. Na plaży w Broome śpiewałem "On the Beach" Chrisa Rea i nic. Nie udało się. To widać nie tak działa. Przypadkiem... Lubię takie przypadki.
(Dalej…)
Święta dla Aborygenów. Obok Sydney Opera House jest jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w Australii. Marzenie wielu podróżników. Na razie niedostępne... To ja tutaj właśnie jestem ze zdjęciami z 21 października 2016 roku. Na razie zdjęcia, znaczy wspomnienia, a czy uda mi się tam polecieć piąty raz? Pokaże czas... Czas nie czeka na nas. Ładuję mój telefon co dwa dni. Jakoś ostatnio mi się wydaje, jakbym to robił co kilka minut... "Time In a Bottle".
(Dalej…)
Kto jeszcze pamięta The Bolshoi? Kiedy odwiedzili Polskę i powiedziałem, że ich piosenka jest u nas na 1 miejscu byli zadowoleni, ale i zdziwieni... BBC nie grało wtedy tego utworu. "feeling sick on sunday morning"... Niedzielny poranek spędziłem na spacerze w Sopocie. Na molo było mało turystów i o to mi właśnie chodziło. Zdjęcia stamtąd prawie zawsze wychodzą takie same, ale wcale mi to nie przeszkadza...
(Dalej…)
...nie ma na to rady. Liście lecą z drzew i takie tam. A sezon grzybowy ciągle się nie zaczął. Ale będzie jeszcze wrzesień i październik, a w ostatnich latach także listopad. Październik w Australii to wiosna. Na zdjęciach w dzisiejszym albumie Uluru i okolice 21 października 2016. Mój ostatni tam raz... Miałem szczęście, bo nie każdemu udaje się zobaczyć to miejsce w kwiatach i takiej zieleni. Było zjawiskowo...
(Dalej…)
Na spacerze. Pan mnie mija i mówi: "i po co Panu i Kolegom było to zamieszanie w Trójce. Miał Pan sławę...". Pytam: "a to moja wina?". Nie, nie, ale Pana wciągnęli... Oj, wciągnęli i to jak! Odganiam myśli, ale kiedy się nie dają, to się z nimi kłócę. I po co? Koniec lata taki piękny... W sobotę będę w Gdyni, w następną w Bydgoszczy. I już prawie będzie po lecie... Chyba idzie jesień, bo dziś mnie naszło, żeby był rosół. I wyszedł pyszny!
(Dalej…)
"Niech myślą, że wciąż kochasz mnie"... Dziś zmarł Piotr Szczepanik. Miał 78 lat... "kochać, jak to łatwo powiedzieć". Dobrze, że nie było mnie dziś w radiu. Coraz trudniej podawać na antenie takie smutne wiadomości. Antena... Od dziś już definitywnie nie ma "mojego radia". Już nie moje. Ale o tym Czytelnik wie od kilku godzin. Jak żyć, Panie Premierze... Odcinam, kasuję resztę marzeń, idę dalej. Na razie jutro rano do Chilli, a potem Rock Radia. "DyrdyMarki" będą miały premierę już za dwa tygodnie...
(Dalej…)
Tak się kiedyś czekało na te lipce, sierpnie... W czasie studiów także na wrześnie. Wakacje, jakie to ładne słowo. W dzieciństwie lubiłem jechać nad morze. Mieliśmy rodzinę w Ustce (wcześniej to był Hel). Pamiętam, że kiedyś w Ustce słuchałem listy Radia Luksemburg. Była we wtorki od 22 do północy. Cała rodzina pokotem w mieszkaniu w bloku. A ja pod kocem, z radiem Dorotka przy uchu. Nie mogłem włączyć światła, więc sobie przepowiadałem kolejność notowania... Rano wstałem i zapisałem całą 30 w zeszycie.
(Dalej…)
Anka w Melbourne słuchała dziś radia Nowy Świat tuż po 11. A potem przysłała mi w liście niedobrą wiadomość. Australia może być zamknięta dla turystów do... 2024 roku. No to mam pozamiatane. Po powrocie do domu trafiłem w telewizji na dokument o Tasmanii. Wspaniały, bo pokazywał wszystkie te miejsca, które kiedyś odwiedzałem. No cóż, zostają wspomnienia i wiele jeszcze zdjęć, których tutaj nie pokazywałem. Dzisiejszy album to przygarść chwil złapanych na Tasmanii 17 lipca 2009 roku...
(Dalej…)
setny raz! Tyle razy jeszcze nie było, ale to jedna z moich ulubionych tras. Z Jakuszyc przez Samolot do schroniska Orle. Lubię, lubię, lubię tamtędy chodzić. I nigdy mi się nie nudzi. Każdego dnia jest inaczej... Zdjęcia w dzisiejszym albumie z 24 lipca. Piękny był dzień, lato w pełni. Tak, jak lubię. Bo jak to już ustaliliśmy - lubię wracać w miejsca, które lubię. 12 kilometrów kroków. Lokalne piwo w schronisku i powrót. Piwo się spala w nadmiarze. A widoki? Zawsze piękne, czasem zaskakujące...
(Dalej…)
... krótkie tęsknoty. Znaczące prawie tyle co nic. To z piosenki śpiewanej przez Krystynę Prońko. Piekła wtedy wspaniałe serniki... Tytuł zapożyczyłem, bo po tygodniu w mieście już tęsknię do "tamtych" miejsc. Dziś na zdjęciach wracam do trasy z Kopalni Stanisław na Wysoki Kamień. Lubię takie przejścia, bo łatwe i można cieszyć się widokami, przyrodą...
(Dalej…)
Wczoraj cały dzień ostatnich poprawek w tekście. A już dziś nagrywałem audiobooka. Za 10 dni ruszy przed sprzedaż na stronie Wielkiej Litery. Dwa tygodnie później książka będzie na rynku. 28 sierpnia - Gdynia, 4 września - Bydgoszcz. Tyle wiem... Szczegóły się pojawią także tutaj, choć w tych czasach w necie już można znaleźć wszystko, a nawet więcej. Pisanie takiej książki to duża frajda, wspaniałe wspomnienia, no i trochę roboty. Akurat teraz miałem na to czas...
(Dalej…)
Gondolą można w Wenecji, pływałem... Gondolą można w Świeradowie na Stóg Izerski. Jechałem... Ostatnio 28 lipca tuż po 11. Miała być łatwa trasa. Na Smrk, potem jeszcze na wieżę widokową. Wiało jak diabli. Stąd te zjawiskowe chmury. A potem już tylko mieliśmy zejść do Czerniawy koło Świeradowa. No tak, ale to było prawie sześciokilometrowe zejście korytem rzeki. Po łupkach, które kiedyś naniosła woda. Ponad 170 pięter w dół. Tak pokazał mój telefon...
(Dalej…)
Jakuszyce... Jestem tutaj od 3 dni. Narzuciłem tempo. W piątek 22 tysiące kroków, w sobotę prawie 25, a dziś... ponad 30 tysięcy. Za jakie grzechy? Sam chciałem. Boli mnie "cały człowiek", a jutro mam wykonać najdłuższą trasę. Najtrudniejszą i najpiękniejszą. Ciekawe czy się uda. Deszcz wisiał w powietrzu i na moim telefonie już od 13. Nie było piwa w Orlem... Zaczęło padać tuż po 19. Pięknie leje. Dobrze się będzie spało. Jeszcze lepiej? Udaje się tutaj spać 9 godzin dziennie. Zdrowo...
(Dalej…)
... ale samotność zabija (zasłyszane). Czy to prawda? Mądrzy wiedzą więcej... Jak dobrze, że nie jestem samotny. Dziś proponuję małą wyprawę łodzią po rzece. Łódka stabilna, woda spokojna, morska choroba nie grozi. Ord River w Zachodniej Australii. Łódka płynie od Lake Argyle do Kununurra. Kilka godzin zjawiskowych widoków. Setki zdjęć. Które najważniejsze? Może Elephant Rock? A może zachód słońca... Wrócimy jeszcze do tego zachodu. Zdjęcia z 23 lipca 2009 roku...
(Dalej…)
Co robiliśmy w lipcu 2009 roku? Ja na przykład byłem w Australii. Lake Argyle to 1000 kilometrów kwadratowych wody pitnej. Największy taki zbiornik zrobiony przez człowieka w Zachodniej Australii. Piękne, zjawiskowo malownicze miejsce w East Kimberley. Byłem tam tylko dwa razy... Można odwiedzać Kimberley National Park tylko 3 miesiące w roku. U nich jest wtedy sezon zimowy, u nas środek lata. Do góry nogami... Zdjęcia zrobione 22 i 23 lipca 2009 roku.
(Dalej…)
Czasem trzeba odwiedzić rodzinę albo spotkać znajomych... I wtedy blog musi zaczekać. Ale już jestem! Gdybym jutro grał, to audycję by zaczynał Jamie Cullum. Jego nowa piosenka nosi tytuł "Don't Give Up On Me" (nomen omen...). Jest świetna i pozytywna. O miłości... Jutro na pewno ją odnotuję na mojej liście przebojów. W sałatce dwie nowe płyty, które właśnie przyleciały z Francji (dziękuję Pani Aneto!). Benjamin Biolay i Thomas Dutronc. Z CD brzmią fantastycznie...
(Dalej…)
Docklands Melbourne. Jedna z najnowszych dzielnic tego pięknego miasta. Powstała dokładnie 20 lat temu, kiedy ją fotografowałem miała już 11 lat. A wygląda, jak "spod igły". Taki trochę sztuczny twór, ale położony w pięknym miejscu. Pół godziny spacerem od Federation Sqare. Byłem tam już kilka razy, lubię takie miejsca. Bezludzie w środku dnia, bo wszyscy w pracy. Czysto i kolorowo, a na zdjęciu głównym "odlotowa krowa"...
(Dalej…)
Ślimak, ślimak... Ustrzelony aparatem w Melbourne. Styczeń 2011 roku. Środek lata... Tak, jak teraz u nas. Lato bywa kapryśne. Tutaj i tam. 11 stopni w nocy to nie za ciepło. Ale dobrze się śpi. Radio się śni, choć nie myślę o nim bez przerwy. Szkoda, że dziś nie grałem Tonacji, bo bym ją zaczął nową piosenką Petera Cincotti'ego. "Heart Of The City" to będzie jedna z nowości na mojej liście. Za dwa dni. Czereśnie, bób (trzeba się najeść, bo to chyba końcówka...), fasolka szparagowa, pomidory już nie tylko malinowe...
(Dalej…)
Nigdy nie zapomnę, jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie muzyka w filmie "Misja". Był zimowy Paryż 1987 roku. Wracałem z Targów Płytowych MIDEM w Cannes. Spotkanie ze znajomym Kaziem w Wielkim Mieście. Może pójdziemy do kina, zapytał? Dobrze, idźmy do kina. Trochę spóźnieni weszliśmy na salę. Usiadłem i runął na mnie wodospad, a zaraz potem muzyka. Napisał ją Ennio Morricone. Geniusz muzyki filmowej. Ponad 500 obrazów malowanych dźwiękami. Ennio odszedł, miał 91 lat...
(Dalej…)
Jak co roku o tej porze. "Jesień idzie, nie ma na to rady...". Ale żeby tak wcześnie? Zatrwian kupiony 30 czerwca. Pani powiedziała, że zwykle pojawiał się w sierpniu. Inny jakiś ten rok... Pan Michał napisał, że powinienem odwiedzić Siruwię. Bardzo proszę! Byłem tam 11 czerwca. Piękna pogoda, tuż po deszczu. Miejsce godne polecenia. A zdjęcia? Jak widać. Piwo japońskie smaczne. Spotkania ze słuchaczami wzruszające. Dziękuję za spotkania na ulicy i za listy...
(Dalej…)
Widziałem film dokumentalny o "prywatyzacji" wody w Australii. To mógłby być horror, gdyby to nie była dokumentalna prawda. Podobno trzecia wojna światowa będzie o... wodę. Od zawsze wiedziałem, że woda jest złotem. Ale żeby tak dosłownie? Hodowla bydła pada, bo woda jest za droga. A jeśli dać krowie mniej pić, da mniej mleka. Woda jest ważna... Ponoć rolnicy mogą ją wypożyczyć. Na trudny czas. Oj, chyba ten trudny czas właśnie mamy. Na własne życzenie?
(Dalej…)
Jakie to piękne miejsce i wyjątkowe! Koniecznie proszę je odwiedzić... Dwa kroki od Karpnik. Byłem tam 12 czerwca. Upał był sakramencki, ale dla takich widoków warto było. Na dodatek sernik pyszny. Będę tam wracał. Mam takie plany... Moją przewodniczką była Marta, ta sama, która kiedyś mi pokazywała Dublin i okolice. Świat jest mały. Chyba nawet coraz mniejszy. Może nawet coraz piękniejszy? Takiej zieleni wiosną i wczesnym latem to ja nie pamiętam...
(Dalej…)
Marzyłem o tym od pierwszego dnia, kiedy zobaczyłem to miejsce. Marzenia trzeba sobie spełniać! Od razu wiedziałem, że to będzie pokój 19. Udało się... Spędziłem na zamku w Karpnikach cały tydzień. 7 wyśmienitych śniadań. Chleb z jagodami goji - pyszny. Reszta najwyższej klasy. A polędwica z dorsza na obiad - znowu najlepsza. Polecam... Trochę się bałem, że będę się bał spać w zamku. Nic z tych rzeczy....
(Dalej…)
Padalec, nie zaskroniec! Oczywiście... Znaczy dla mnie nie oczywiście, ale Czytelnik wie. Dziękuje za wszystkie listy w tej sprawie na kontakt@marekniedzwiecki.pl. Łatwo było wydedukować... Nagle przyszło lato. Z burzami, upałem, duchotą, ulewami. Ze dwa razy dziś lało, jak z cebra. Na bazarku już też bogato. Dziś truskawki, jutro czereśnie. Kurek jeszcze nie widziałem, ale po opadach i ciepłych nocach, to kto wie... Bób też smakuje jak lato.
(Dalej…)
Czy można zburzyć coś, co dawało radość tak wielu Słuchaczom przez wiele lat w jeden dzień? Teraz już wiem, że tak... Najpierw zadziałała „piramida strachu”, a potem „piramida głupoty”. Ukryć notowanie, żeby prezes się nie dowiedział co jest na pierwszym miejscu. Potem zamieszać tak, żeby winni byli Prezenter i Asystenci. I trzydzieści osiem lat roboty poszło...
(Dalej…)
wycieczka do lasu...
z zielonymi pozdrowieniami!
(Dalej…)
27 maja 1989 roku Stevie Wonder koncertował w Warszawie. Na Stadionie Dziesięciolecia. To była sobota. Listę Trójki tego dnia prowadził Grzegorz Miecugow. A ja byłem na koncercie... Pamiętam "Free" i "Another Star". W dzienniku zapisałem tytuły dwóch nowych piosenek. Miały być na następnej płycie Artysty. Może źle zapisałem? Koncert zaczął się o 2015, skończył przed 23. Pół godziny później u Janusza Kosińskiego w nocnym wydaniu "Zapraszamy do Trójki" mówiłem jak było...
(Dalej…)
Więcej gotuję, więcej jem, więcej chodzę... A włosy nie obcięte! Może jutro? Żeby tylko maszynka nie była za ostra. Staram się robić porządki w płytach. Staram się... Co i rusz wpadnie mi w ręce jakaś, której dawno nie słuchałem. Tina Arena "Quand tout recommence" (premiera 6 kwietnia 2018). Kupiłem ten album w Bastii na Korsyce we wrześniu 2018 roku. W dzień odlotu do Warszawy. Można powiedzieć, że w ostatniej chwili. Trzeci album Artystki po francusku...
(Dalej…)
Jak powiedział, tak zrobił. Opony wymienione... Pan Bohdan powiedział: "Panie Marku, ma Pan 50 minut na spacer...". Jak powiedział, tak zrobiłem. Miejsce nazywa się Kępa Potocka. Już kiedyś tutaj byłem. Też przy okazji zmiany opon. Dziś było pięknie, słonecznie, z chmurami, ciepło i z zimnym wiatrem. Czapka się przydała, mimo 16 stopni. Mam nadzieję, że wiosenną radość spaceru w maseczce ochronnej widać na zdjęciach. Tak dziś było w Warszawie na Żoliborzu...
(Dalej…)
Andrzej Stasiuk tak powiedział o tym, co nas spotkało. Ja bym to inaczej nazwał, ale co ja mogę? Pcham się do przodu. Tak najzwyczajniej. Jak my wszyscy... Rodzą się nowe dzieci, może będzie dobrze? W Warszawie padało dwa dni. I dobrze... To jeszcze nie trzy miesiące, ile powinno nawadniać ziemię, ale dwa dni też dobre. Buchnęło majem! Zieleń najpiękniejsza na świecie. Dziś zaoszczędziłem jedną maseczkę, zostałem w domu. Przyda się, bo do maseczek się przyzwyczajamy...
(Dalej…)
Fanem "Obcego" jestem od 40 lat. Film ze świetną rolą Sigourney Weaver miał premierę w 1979 roku. Ale ja się wtedy bałem! Lubię się przestraszyć w kinie, o tym już wspominałem... Po 40 latach 8 pasażer już nie straszy. Teraz w kinie można więcej pokazać. I to widać w obrazie "Life" (2017). Trzyma w napięciu do samego końca. Dobrzy aktorzy, świetne efekty. Jeśli ktoś dotrwał do ostatniej sceny to wie, że będzie ciąg dalszy... Calvin powróci. Strach się bać!
(Dalej…)
Ile razy przejeżdżam przez to miasteczko myślę o tym, że chętnie bym się tutaj zatrzymał. Choćby na kilka dni... Niecałe 500 mieszkańców, kilka sklepów i restauracji przy drodze z Porto do Ajaccio. Spokój, niezwykle piękne widoki. Jedno z najbardziej urokliwych miast na Korsyce. I tam w sklepie spożywczym udało mi się znaleźć oliwę Balanea. W latach 90 przywoziłem ją z każdej wyprawy na tę wyspę, potem jakoś nie udawało się jej znaleźć na półkach...
(Dalej…)
Wczoraj była 34 rocznica katastrofy w Czarnobylu. Wreszcie udało mi się zobaczyć cały serial pokazujący to wydarzenie. Osiem odcinków jednego dnia? Taka niedziela... Film świetnie zrobiony, ale mocno dołujący. Zwłaszcza w tych czasach. No i okazało się, że prawie niczego nie wiedziałem o tej tragedii. To był koszmar. Tuż przed 1 maja 1986 roku. Wyciągnąłem swój dziennik, ale prawie nic wtedy nie napisałem. Bo prawie nic nie było wiadomo...
(Dalej…)
Byłem tam już dwa razy. Przed otwarciem, bo to odbyło się właśnie dziś o 11. Na razie wirtualnie. Prawie całe nasze życie chwilowo jest takie... Zdjęcia z 13 i 24 lutego tego roku. Dwa słoneczne dni, jeden bardziej zimowy, drugi bardziej wiosenny. Gdybym wiedział, że za dwa miesiące świat będzie inny. Nikt tego wtedy nie wiedział. I tak nie ma dokąd uciec. Trzeba przetrwać. Inni maja gorzej, a ja sięgam do mojego archiwum. I podróżuje w wyobraźni...
(Dalej…)
Słuchacz zapytał, czy to mój dom na Kościelnej w Szadku. Tak, Panie Arturze. Dom, którego nie ma już kilka lat. W sieci wszystko zostaje... Jak dobrze zobaczyć takie zdjęcie. Pierwsze okno od lewej to mój pokój. Wersalka pod oknem, telewizor po drugiej stronie. Kuchnia od podwórka. Nie myślę już o tamtym domu, a ciągle wraca do mnie w snach. Co to może znaczyć PanieDoctorze? To może być to, że wszystko mi zabierają...
(Dalej…)
Kwiat, który pięknie kwitnie. Jak widać... Wracamy na Korsykę. 4 września 2018 roku. Raz jeszcze Porto, jedno z moich miejsc ulubionych. Napisał dziś do mnie Słuchacz z prośbą o informację jak się jeździ samochodem w Australii, bo w tym roku się tam wybiera. Od razu zrobiło mi się raźniej. Są jednak optymiści! Ja niestety jestem umiarkowanym pesymistą. Nie marzą mi się Australia i Korsyka. Cieszę się, że jutro rano pójdę na krótki spacer...
(Dalej…)
Marzy mi się i śni... Wczoraj znowu byłem w Australii. I dużo chodziłem. Wybierałem "dłuższą drogę". Kto by pomyślał, że aż tak mi się zmienią marzenia. Mam lepsze i gorsze dni, jak pewnie każdy z nas. Lepsze i gorsze myśli... Jak długo to potrwa? Na pewno nie do maja. Dziś koleżanka, która wie lepiej powiedziała, że maseczki będziemy nosili cały rok. To nie jest dobra wiadomość. Ja mam ich tylko pięćdziesiąt i liczyłem, że tyle mi wystarczy...
(Dalej…)
Zawsze musi być ten pierwszy raz. Miałem ochotę na tradycyjny żurek, to sobie go ugotowałem. Prosta sprawa... Wywar z parzenia 3 kiełbasek białych, do tego kostka rosołowa bio, "setka" zakwasu. Jedna z trzech kiełbasek pokrojona w plasterki. Duża cebula cukrowa zeszklona na maśle klarowanym, sól i pieprz, ze szczyptą cukru. Trzeba uważać z ilością dodawanego zakwasu, pewnie można przedobrzyć. Mnie się powiodło, zupa dziś była nawet lepsza, ostatnia porcja została na jutro...
(Dalej…)
Rano wystawiłem twarz do słońca. Na balkonie... Było gorące, jakby był już sierpień. Oj, mógłby już być! W odtwarzaczu płyta Lionela, a ja z zamkniętymi oczami wyobrażałem sobie, że leżę na kamienistej plaży w Porto na Korsyce. Ale to był sen na jawie. Poczułem smak i zapach kawy pitej w LeVaita. Do kawy bagietka z masłem i konfiturami figowymi. Słodkie jak marzenie. Kawa czarna i bez cukru... Byłem w niebie.
(Dalej…)
Właśnie minęło 35 lat od wydania tej piosenki na singlu. Dochód z jego sprzedaży wspomagał Afrykę. Kiedy rozmawiałem o tej piosence z jednym z jej twórców - Lionelem Richie'm, opowiedział mi taką dykteryjkę. Po niewiarygodnym sukcesie akcji, singla sprzedano w nakładzie ponad 10 milionów egzemplarzy, Lionel zapytał współproducenta nagrania - Quincy'ego Jonesa: "czy obiecaliśmy im oddać całą kasę?". Lionel to świetny gość!
(Dalej…)
Pogoda za oknem taka, że jest duża chęć na... spacer. Kto by pomyślał, że będę miał kiedyś takie marzenia. Jeszcze na tydzień zostaję w domu. Za tydzień Wielki Piątek. W sobotę 2 kwietnia 2005 roku grałem w Trójce "muzykę ciszy" od 16 do 20. Po powrocie do domu, przed 22 podano wiadomość, że Jan Paweł Drugi nie żyje... 15 lat minęło.
(Dalej…)
Trójka kończy dziś 58 lat... Nie pamiętam takiego smutnego świętowania od 38 lat. Życzę Słuchaczom spełnienia marzeń i żeby radio jednak grało. Spełnienia marzeń, czyli żeby już było normalnie, zwyczajnie. Nawet niech będzie nudno. Świat zmienił się w ciągu miesiąca. Do tego stopnia, że nie potrafię sobie wyobrazić, jak będzie za miesiąc. Zawaliło nam się trochę. Są tacy, którym bardziej...
(Dalej…)
Kto może, ten w domu zostaje. Ale są tacy, którzy muszą codziennie iść do pracy. Proszę się trzymać! I uważać... Kino domowe - film na dziś: "Tożsamość" z Liamem Neesonem. Fikcja, ale coraz bardziej prawdopodobna. Sami sobie to wszystko fundujemy. No, ale to zawsze dwie godziny nie myślenia o zagrożeniach. Śniło mi się, że byłem na koncercie Deep Purple. W Warszawie, na stadionie, ze znajomymi...
(Dalej…)
Czy jeśli nie będę słuchał i oglądał, to się uda? Może uda się nie zwariować. A to przecież dopiero początek tej nierównej walki. Zostańmy w domu... Wyglądam przez okno i widzę, że nie wszyscy się przejmują apelami. Piękny był świat... Potrzebujemy dobrych wiadomości. Na przykład o tym, że Pacjent, który ma 101 lat wyszedł zdrowy ze szpitala w Rimini. Piękny nadmorski kurort, byłem tam w 1977 roku. Stamtąd pojechaliśmy do San Marino...
(Dalej…)
Urodziłem się w środę rano... Tak mówiła moja Mama. Ważyłem trochę ponad 4 kilogramy. Był marzec 1954 roku, dziewięć lat po II wojnie światowej. Ale to brzmi! Przeżyłem 24 107 dni. I co dalej? Przyszła pandemia i będzie, co ma być. Dziś rano przed 8 wyszedłem na kroki. Było słonecznie, minus 4 stopnie. Zrobiłem prawie 4 tysiące kroków, prawie nie widząc ludzi po drodze...
(Dalej…)
Kto pamięta taki film? Nie ten z 1959 roku, ten z 2000... Dwadzieścia lat temu oglądałem i wiedziałem, że to fikcja. Nikt nie mógł przewidzieć, że takie scenariusze mogą się sprawdzać. Co będzie dalej? A przecież tydzień temu mogłem lecieć z Piratem do Hobart. Nie ma już na świecie takich "ostatnich brzegów", na których można by przeczekać. Dobrze, że są wspomnienia. Dziś na zdjęciach Western Australia. Między 3 a 13 listopada 2007 roku...
(Dalej…)
Dziś nie wychodziłem... Do wczoraj mi się wydawało, że jeśli będę chodził w miejscach odludnych, będę bezpieczny. Błąd! Wirus może wisieć w powietrzu. Jeśli przede mną szedł ktoś zarażony - mogę go przechwycić. A nie bardzo chcę... Jakaś taka bezsiła i beznadzieja mnie ogarnęła. Jak żyć? Żyć... i dlatego "zostańmy w domu". Wszyscy, którzy mogą powinni tak zrobić. Jeden dzień wytrzymałem, a jutro Lista...
(Dalej…)
Anka ma to coś, co zachęca słuchacza do słuchania radia. Osobowość, charyzma, gust, niepowtarzalność? Nawet jeśli mówi o modzie, która mnie nie interesuje, mówi ciekawie, zachęcająco i nie wyłączam radia... Nawet jeśli prezentuje muzykę nie z "mojej półki" chcę wiedzieć co ma do powiedzenia. To jest darem. Każdy, kto pracuje w radiu marzy o tym. Anka to ma...
(Dalej…)
24 lutego 2020. Wjechaliśmy gondolą na Stóg Izerski. Ładne miejsce... Zimno było, jak diabli. Albo jakoś tak. Ale warto było tam spędzić godzinę dla widoków. Prawie czarnobiałych. Piraccy z Hobart na pewno trochę zmarzli, ale zapamiętają to miejsce. A to najważniejsze... Bond przegrał z wirusem. Premierę "No Time To Die" przesunięto z kwietnia na listopad. Koniec świata. Albo jakoś tak...
(Dalej…)
24 lutego. Słoneczny dzień. Świeradów Zdrój jest coraz ładniejszym miastem. Z każdymi odwiedzinami robi na mnie większe wrażenie. A woda w Domu Zdrojowym smakowała tym razem wyśmienicie! Kawa z bardzo gorącym mlekiem też. Sernika nie spróbowałem, bo ten jedzony dzień wcześniej u Grażki był mistrzostwem świata. Wicemistrzostwo tym razem mnie nie interesowało...
(Dalej…)
Pół pączka! Znaczy byłem dzielny... W Szklarskiej Porębie było dziś niebo niebieskie, a na nim słońce. Śniegu dopadało. W Jakuszycach mgła. Placki ziemniaczane z sosem czosnkowym. Tylko w myślach... Na zdjęciach wróciłem do zeszłego czwartku. Złoty Widok Piękny. No i te Śnieżne Kotły. Widok znajomy ten. Ależ tam było cudownie...
(Dalej…)
Jeden to piękny punkt widokowy w Szklarskiej Porębie. Już niedługo będzie otwarty. Latem proszę się tam koniecznie wybrać! Trochę nad Norweską Doliną. Na prawo od "trzech sów". Większość zdjęć dziś stamtąd. W czwartek, tuż przed Tonacją. Drugi to Złoty Widok Grill Bar w Sosnówce, niedaleko wodospadu w Przesiece. Też pięknie, a na dodatek smacznie. Trafiliśmy na kwaśnicę, grzybową i gołąbki - pycha! Polecam...
(Dalej…)
W lutym? tak było wczoraj... Około 14.30 zagrzmiało. Zaraz potem spadł grad i zrobiło się biało. Nie poleżało, bo było 9 stopni na plusie. Kroki udało się zrobić między deszczami. Ciśnienie "leżało na podłodze" i ja też nie najlepiej się czułem. Nie karuzela, ale jednak dyskomfort. Pomyślałem, że trzeba przeczekać... Dziś też wiało i lało. Taka zima. A tu jutro trzeba jechać do Szklarskiej Poręby...
(Dalej…)
Blue Mountains tak wyglądały 10 listopada 2016 roku. Boję się nawet myśleć, jak wyglądają teraz... Pożary znacznie zniszczyły to miejsce. Ale Australijczycy apelują o to, by turyści nie rezygnowali z podróży w tę część świata. Ja nie rezygnuję... A kiedy uda się tam polecieć? Na razie moi znajomi z Tasmanii wybierają się do Polski. Chcą zobaczyć śnieg. Trójka Górom w Szklarskiej Porębie już za tydzień...
(Dalej…)
Judy Garland (1922 - 1969). Mama Lizy Minnelli. W 1954 roku zagrała w "A Star is Born" (nominacja do Oscara). W 1961 roku wydano album koncertowy "Judy at Carnegie Hall" (Grammy za płytę roku). "Over the Rainbow" to jedna z najpiękniejszych piosenek, jakie powstały. Judy zaśpiewała ją w 1939 roku w filmie "The Wizard of Oz". Każdy, kto widział film "Australia" (2008) usłyszał ten niezwykły utwór. Zawsze robi wrażenie...
(Dalej…)
Tak mnie zapamiętało w tym wspominaniu, że postanowiłem cofnąć czas jeszcze o 4 lata. Styczeń/luty 1976. Piękny, choć intensywny czas. Najtrudniejszy egzamin z Budownictwa zdałem za pierwszym podejściem. Na trzy plus. To prawie jak na piątkę! W nagrodę poszedłem z Aliną na koncert Procol Harum w Hali Sportowej. Wcześniej w tym samym miejscu - Mud. W Muzycznej Poczcie UKF zamówiłem u Marka Gaszyńskiego "Blue Guitar"...
(Dalej…)
Sobotni Klub Płytowy. Znaczy dziś będzie "parada wspomnień". Taką audycję prezentowałem w Radiu Łódź. Mniej więcej 40 lat temu. Co dwa tygodnie, na zmianę z Małgosią Kamińską. Ależ to była frajda! Mieć autorską audycję w radiu. Marzenia trzeba spełniać. Nie zawsze jest łatwo, ale nikt tego nie obiecywał. Byłem w "7 niebie". Prezentowałem w tym programie ulubione płyty. Sygnał "wyciąłem" z piosenki Bee Gees z albumu "Spirits Having Flown"...
(Dalej…)
Pierwszą płytę kupiłem w Nowym Jorku we wrześniu 1987 roku. Winylową... Wszystkie następne to już były kompakty. W 1989 roku napisał jedna z najładniejszych ballad miłosnych "Right Here Waiting". Dla żony... Ponoć zajęło mu to nie więcej niż dziesięć minut. Nagrał 11 albumów studyjnych, wydał 53 single. Sprzedał ponad 30 milionów płyt. Ta najnowsza "Limitless" ukazuje się 7 lutego...
(Dalej…)
1040 a może nawet 1050 hektopaskali. Ciśnie... Dobrze śpię, ale rano chodziłem jak na karuzeli. Ale to może od tego, co mi się śniło. Spóźniłem się na samolot. Jakaś taka bezsilność... Żadna taksówka nie chciała się zatrzymać. Patrzyłem na zegarek i wiedziałem, że nie mam szans. Oj, tak to nie lubię. Jak dobrze, że to tylko sen. Wiem, co to znaczy spóźnić się na samolot. Delhi - 1984, Paryż - 1987. Więcej grzechów nie pamiętam...
(Dalej…)
Helen Folasade Adu ma dziś urodziny! Najlepszego dziś urodzonym... Kiedy pierwszy raz usłyszałem Jej głos w Radiu Luksemburg śpiewała "Your Love is King". A ja myślałem, że to jakiś nowy, bardzo młody wokalista. W 1984 roku były jednak trochę inne czasy. Bardzo, bardzo lubię Jej śpiewanie. Nie rozpieszcza nas płytami. Ostatnia, "Soldier of Love" ukazała się prawie dokładnie 10 lat temu...
(Dalej…)
John Hancock Building w Chicago. Zbudowany w latach 1965 - 1969. Dziś to czwarty najwyższy wieżowiec w Wietrznym Mieście. Na 94 piętrze jest platforma obserwacyjna. Chicago z góry wygląda pięknie i potężnie. Już kiedyś to pokazywałem. Dziś Hancock w czerni i bieli. To ciągle ten sam zimowy spacer po mieście 1 lutego 2010 roku. Chodziłem, chodziłem i się nie przeziębiłem... Jak to możliwe?
(Dalej…)
urodził się 8 stycznia 1947 roku w Brixton, Londyn,
zmarł 10 stycznia 2016 na Manhattanie, Nowy Jork.
DAVID BOWIE...
Jeden z najważniejszych Artystów mojego dorosłego życia. Jak dobrze, że jest muzyka. Zawsze można po nią sięgnąć. Choćby dziś, jakoś tak między dniem urodzin i dniem odejścia...
(Dalej…)
Styczeń - plecień. Przedłużone "do południa". O 6.30, kiedy wychodziłem z domu okazało się, że to ciągle "środek nocy". Ale dzień jednak już dłuższy. Kilka minut, a jest różnica. I będzie coraz lepiej... Co ja piszę! Lepiej to już było. I to dawno temu. Kolej rzeczy, nic na to nie mogę poradzić. Edziu zawsze mi powtarza: nie przejmuj się tym, na co nie masz wpływu. Tak będę robił.
(Dalej…)
20 stycznia 2011. 12 Apostles – grupa naturalnie powstałych kolumn z wapienia stojących w morzu, tuż przy brzegu w parku narodowym Port Campbell, przy Great Ocean Road w stanie Wiktoria w Australii. Tyle Wikipedia. A reszta jest cudowną przygodą. Niezwykłe miejsce. Latanie nad Apostołami jest wielkim przeżyciem, ale ja jestem piechurem. Wolę tam spacerować. Chodzić, podziwiać, robić zdjęcia. Proszę pooglądać...
(Dalej…)
26 Trójkowy Top Wszech Czasów przechodzi do historii... Okazało się, że wymiana ponad 40% piosenek w setce wcale nie spowodowała, że było mniej atrakcyjnie. No tak, ale to tylko moje zdanie. Tak Słuchacze głosowali i mam nadzieję, że są zadowoleni z wyników. A ja przyznaję, że każdego następnego roku mam większy stres prowadząc tę audycję. I słyszę, że Piotrowie mają go coraz mniej. Co to może znaczyć PanieDoctorze?
(Dalej…)
"Year of the Cat" Ala Stewarta jest na trójkowym topie na 958 miejscu. "Mama" Genesis jest na 334 miejscu Top 2000 w Holandii. U nas będzie w pierwszej setce! To już pojutrze. A na dodatek jutro Sylwester. Jest kumulacja. Najlepsze życzenia na 2020! Niech będzie normalny i dobry. Tysiące mieszkańców okolic Melbourne ma się ewakuować. Australia płonie... "Nowhere to Run"? Chyba niedługo już tak będzie...
(Dalej…)
Nie zaspałem! Niedziela leniwa... Zakupy, bo handlowa, kroki - bo trzeba. Mało chodzenia, bo słucham Top 2000. Już od kilku dni i jeszcze dwa i trochę. Która stacja może sobie na takie wydarzenie pozwolić? Tylko holenderska. Dwa tysiące piosenek bez powtórzeń... O! właśnie na 615 miejscu Don Henley "Boys of Summer". Słucham, bo to pułapka wciągająca. Nie wszystko mi się podoba, ale pomysł i realizacja - tak!
(Dalej…)
Kiedy byłem małym chłopcem, choinkę w moim domu ubieraliśmy w Wigilię rano. Tato ją oprawiał, ubierała moja Starsza Siostra. Ja tylko trochę pomagałem. Wcześniej robiliśmy gwiazdki. Takie z białych pasków. Kleiło się też łańcuch. Kolorowy. Bombki z ubiegłego roku. Lampki wielokrotnego używania. Cukierki, orzechy, jabłka. Cukierki ginęły najszybciej. Jabłka po kilku dniach spadały. Nie lubiłem kiedy spadały nocą...
(Dalej…)
Widzicie Drogie Dzieci - tak wygląda śnieg! Jak dobrze, że jednak jeździłem zimą do Szklarskiej, Jakuszyc i okolic. Od zimy zawsze wolę wyjazdy majowe, letnie, jesienne, ale gdyby nie Bieg Piastów, to bym nie miał takich wspomnień. I takich obrazów. Tak mnie dziś złapało, bo od rana pada deszcz. Poza krokami nigdzie się nie ruszałem. Do sklepów nie pojechałem, bo w zasadzie wszystkiego mam w nadmiarze...
(Dalej…)
Zima w Australii też jest dziwna. Do góry nogami, a więc tam jest wtedy, kiedy u nas lato. Padło na Cradle Mountain, Tasmania. 16 lipca 2007 roku. Zdjęcia właśnie stamtąd. Cradle Mountain to jedno z moich ulubionych miejsc na Tasmanii. Byłem tam już kilka razy. Bo wombaty, bo widoki, bo Dove Lake, bo świetne hotele i dobre jedzenie. Czego trzeba więcej? No i zimą tam jednak jest śnieg...
(Dalej…)
Daniel Grayling Fogelberg urodził się 13 sierpnia 1951 roku w Peoria, Illinois. Mama była z pochodzenia Szkotką, ojciec - Szwedem. Kiedy miał 14 lat, dołączył do zespołu The Clan, który śpiewał piosenki The Beatles. Odkrył go dla świata muzyki Irving Azoff, manager między innymi REO Speedwagon. Potem spotkał Norberta Putnama. Ten był producentem debiutanckiej płyty Fogelberga "Home Free". Był 1972 rok...
(Dalej…)
Awaria w mieście. Korki, paraliż komunikacyjny, chłodne kaloryfery. To w skrócie dzień wczorajszy. Na szczęście u mnie znów zaczęli grzać. Noc mnie nie przeziębiła, ale miałem w pogotowiu polary i koce. Nie przydały się. Mało tego, zaspałem! Znaczy nagle mnie obudziło o 6.25, czyli pół godziny po czasie. Na szczęście dziś nie musiałem się spieszyć. Tonacja była przygotowana wczoraj...
(Dalej…)
Widoki jak ze snu. Oddychające kamienie, wydmy, Bluetongue pokazujące niebieski język. To wszystko Zachodnia Australia. Przełom października i listopada 2007 roku. Zaraz potem w Perth kupiłem sobie "Long Road Out of Eden" Eagles. Same dobre wspomnienia... Australia. Tam jest dopiero początek lata, a pożary już niszczą wszystko. Na zdjęciach to wygląda przerażająco, tam na miejscu jeszcze gorzej. Byłem, widziałem... Głównie miejsca już spalone. Sami sobie niestety gotujemy ten los. Kiedy koniec świata?
(Dalej…)
Niemiecki film dokumentalny z 2018 roku. Znów w ostatnich dniach widziałem w Canal+. Kręcony między innymi na pustyni Pinnacles. Wspomnienia wracają... Ja tam byłem 30 października 2007 roku. Z Piratami w świat! Z Sydney polecieliśmy do Perth. Western Australia. Ależ to były wakacje... Pinnacles to park narodowy Nambung. Jakieś 250 kilometrów na północ od Perth. Natura z tych najwspanialszych i najpiękniejszych...
(Dalej…)
Miał spaść dziś o 16. Tuż po 18 zaczął padać... deszcz. Cały dzień był 1 stopień Celsjusza. Teraz są trzy. Teraz mój telefon pokazuje, że zacznie śnieżyć dopiero pojutrze. Przyszedł grudzień. "December Boys" to chyba najładniejsza piosenka na dziś. Choć klasyki do Topu Wszech Czasów też pięknie zabrzmiały. Na mojej liście piosenek, których brakuje w zestawie na pewno pojawią się "Clair" Gilberta O'Sullivana i "Do It Again" Steely Dan...
(Dalej…)
Wczoraj zero, dziś 12 stopni. Na chwilę pojawiło się słońce. W sam raz na "Tonację Trójki". Piosenka "Black Friday" grupy Steely Dan świetnie zabrzmiała. Jak wszystkie inne nagrania tego duetu. Radio kocha takie utwory. I chyba także dlatego ciągle po nie sięgam. Czy "Do It Again"jest w zestawie do głosowania na 26 Top Wszech Czasów? Muszę to sprawdzić. Zestaw muzyki na 1 stycznia wybieramy do końca grudnia. Ale to jeszcze tylko miesiąc... Proszę tego nie odkładać na ostatnią chwilę.
(Dalej…)
Niezwykłe miejsca, niezapomniane wspomnienia, niebywałe zapachy... Intensywnie, czasem bardzo intensywnie. Kiedy po latach patrzę na zdjęcia, to nie wiem, czy polecę tam jeszcze kiedyś, czy już nie. Z tym, że zaraz po powrocie z Delhi 8 lat temu pisałem, że na pewno nigdy więcej. Czas... Zapominanie. Wypieranie złych wspomnień i obrazów? Chyba tak. Indie pięknie dają się fotografować. Znów jestem w Udaipurze...
(Dalej…)
Mój Tato zmarł na raka prostaty. Ja się badam... Do Bydgoszczy będę jeździł! Dwa w jednym, bo sztuczne wąsy i moneta okolicznościowa. A zdjęcie lubię. Z rozpędu dziś druga porcja fotografii staroczesnych. Nowa Zelandia (byłem tylko dwa razy, a wspomnienia same piękne...), Meksyk raz jeszcze i na koniec Melbourne i Sydney. Lubię wspominać...
(Dalej…)
O wyższości fotografii analogowej nad cyfrową? Raczej nie, bo ja lubię taką i taką. Ale faktem jest, że te stare zdjęcia są piękne. Nie zawsze może najlepiej kadrowane, czasami z kancerą, różnie wywołane. Ale przywołują wspomnienia i to chyba jest najważniejsze. Analogowe, więc z archeo. Meksyk, Australia, Korsyka i Portugalia. A zdjęcie główne strzelił mi przypadkowo napotkany w Estoril... Heniu Sytner!
(Dalej…)
Wiem, wiem, wiem! Dragon fruit, czyli smoczy owoc zwany też pitają albo truskawkową gruszką. Pan Krzysztof napisał, że "wygląda rzeczywiście bardzo ładnie (są też w wersji żółtej), ale w smaku jakiś taki mało określony". Pan Krzysztof czasowo w Singapurze, napisał jeszcze, że z egzotycznych owoców nie ma jak polskie jabłka... Oj, tak! Polskie jabłko jest także moim zdaniem najlepszym owocem na świecie. Wszędzie jem jabłka, ale nasze są najlepsze...
(Dalej…)
"From This Place" to tytuł nowej płyty Pata Metheny'ego. Ukaże się 21 lutego 2020. Dziś Artysta mówił o tym w Tonacji Trójki. Zaprezentował premierowo utwór zaczynający album. "America Undefined" to znakomita kompozycja. Prawie 14 minut muzyki z najwyższym znakiem jakości. I mam nadzieję, że to nie tylko moje zdanie... Tak, miałem duży stres, ale warto było. Pat Metheny nadal jest bezpośredni, sympatyczny i lubi nasz kraj...
(Dalej…)
Coraz krótsze dni, a słońce zachodzi coraz ładniej... Tak było w Warszawie wczoraj i dziś. Łapałem te zachody zachłannie i przypomniał mi się taki zjawiskowy moment w Kimberley. To było 19 sierpnia 2014 roku. Pan Przodownik powiedział, że bierzemy wino, przegryzki i jedziemy oglądać zachód słońca. To było tuż przed 18. Zima w Australii taka jest. Słońce wstaje nagle o 6 rano, zachodzi też nagle o 18...
(Dalej…)
Casa Batllo w Barcelonie. Przy Passeig de Gracia 43. Samo serce miasta. Dom zbudowany w latach 1875 - 1877, przebudowany przez Antoniego Gaudiego w latach 1904 - 1906. Bardzo fotogeniczny, prawda? Znowu nie udało się wejść do środka, bo ta kolejka? Nie miałem ochoty w niej stać. 1 listopada 2019 w samo południe. Było lato... 24 stopnie i słońce gorące. Zrobiłem zdjęcia i poszedłem dalej...
(Dalej…)
Kilka dni w Barcelonie, to było jak wakacje. Jak środek lata... Zdjęcia w dzisiejszym albumie zrobione 1 listopada 2019 roku. Między 18 a 18.40. W Warszawie była już ciemna noc, a tam? Świat z perspektywy pokoju hotelowego na Placa Reial wyglądał żółto i niebiesko. A nad wodą - kolorowo. Chciało mi się tylko chodzić i myśleć. Znicze na rodzinnych grobach zapaliłem tydzień wcześniej...
(Dalej…)
Jutro tam będę! Na kilka dni... Takie trochę przedłużenie lata, bo tam ma być około 20 stopni Celsjusza. Po muzykę, pojeść smacznie, połazić po mieście, zrobić kilka zdjęć, choć już dawno nie mam Zorki 5. Zająłem się dziś porządkowaniem dodatków do zestawu do głosowania na Top Wszech Czasów. Ruszamy z głosowaniem w poniedziałek, 4 listopada. Będę o tym przypominał w audycji "do południa". Najlepszego...
(Dalej…)
Są dni, kiedy czas mi przepływa przez palce. Bywają też takie, jak czwartki. Przyspiesza i nie ma nawet czasu na cotygodniową herbatę z miodem i cytryną przed Tonacją Trójki... Tradycja. Odnoszę wrażenie, że coraz jej mniej w mojej codzienności. Zabierają mi wszystko. Taka jest widać kolej rzeczy. Ale i tak ciągle podśpiewuję sobie "choć już życia psia mać...". Jak to dobrze, że mam w takich chwilach muzykę...
(Dalej…)
21 października 2016 roku. Poranne oglądanie Uluru. Zdjęcia zrobione między 22.22 a 23.10. Tam był już ranek dnia następnego. Pobudka o 4? Jakoś tak... Trzeba tylko umyć zęby i jechać w pobliże góry. Godzina oglądania i strzelania zdjęć. Powrót do Outback Pioneer Hotel na prysznic i śniadanie. Potem obejście Ayers Rock i na lotnisko powrotne. Szast prast, a ile wspomnień i zdjęć?
(Dalej…)
Jak dobrze, że Go tutaj mamy! Album "Upon My Life" to historia Raya z ostatnich 20 lat solowej kariery. 28 utworów na dwóch dyskach. Ładne wspomnienia, pozytywne przesłania. Słychać w nich "miłość, nadzieję, wiarę w siebie, wiarę w pokój na świecie, w ludzi...". Album będzie miał premierę za dwa tygodnie, 1 listopada. Zapowiada go piosenka "Come the End of the World". Można na nią głosować w Liście Trójki...
(Dalej…)
Nagle! A przecież w ubiegłym sezonie była do marca... Pan Krzysiu nie uprzedził. Trzeba będzie przejść na lobo. "I'd Love You to Want Me"... A! Ta kapustka (taka pustka), to nic nie znaczy. Zabawa naszym pięknym językiem. Żaden tam znak wysłany do Pani. Przepraszam... Chyba trzeba będzie znowu zagrać "I'm Not in Love". To by nam się przydało na nowej "muzyce ciszy". Ale już to mieliśmy wcześniej, na trójce...
(Dalej…)
"A Horse with No Name" grupy America, to jedno z moich najmocniejszych i najpiękniejszych wspomnień American Top 40, którą prezentował Casey Kasem. Początek 1972 roku. Miałem 18 lat i zastanawiałem się jakie będzie moje dorosłe życie. Marzyłem o tym, żeby być w radiu PanemMarkiem od Muzyki. Czasem marzenia się spełniają... A skąd mi się wzięło dziś to wspomnienie? Dotarła na Myśliwiecką z Ameryki nowa płyta jednego z wokalistów grupy America...
(Dalej…)
50 lat temu czekałem na nowy album The Beatles. Miałem 15 lat... To do dziś moja ulubiona płyta zespołu. Miałem na winylu, mam na CD. Winyl przepadł, muzyka pozostała. "Something". Chyba nie muszę pisać, jaka jest moja płyta na dziś. Dziś uzupełniłem zamrażalnik. Prawdziwki i podgrzybki spod Skierniewic. Chyba nigdy nie widziałem tylu zdrowych grzybów. A jednak wysypało...
(Dalej…)
Bruce Springsteen ma 70 lat! Najlepszego... 9 października 1987 roku kupiłem album "Tunnel Of Love" w sklepie Tower Records w Nowym Jorku, przy 4 Ulicy, na rogu Broadwayu. Było takie miejsce. Kupiłem w ciemno kilka płyt... Ostatnie dni w Nowym Jorku. Piękna pogoda. Długie spacery, choć wtedy jeszcze nie było urządzeń pokazujących ile kroków zrobiłem. Były takie czasy...
(Dalej…)
Sezon noszenia czapki zacząłem wczoraj! A jeszcze kilka dni temu było ponad 30 stopni, a klimatyzator chłodził mieszkanie. Kolej rzeczy... Coś za coś. Grzyby pojawiły się nieśmiało na moim bazarku. Zgrabne i nie robaczywe prawdziwki dziś kupiłem po 45 złotych za kilogram. Uśmiechały się do mnie na straganie i wyraźnie słyszałem ciche "pick me, pick me!". Jest radość... I jaki smak!
(Dalej…)
Ric Ocasek zmarł wczoraj. Był liderem i wokalistą grupy The Cars. Kto nie pamięta piosenki "Drive"? Z grupą nagrał 7 albumów. Solo też 7. Miał bardzo charakterystyczny głos. Pisał zgrabne piosenki. Głównie w latach 80. Ostatni solowy album wydał w 2005 roku, ostatnią płytę The Cars 8 lat temu. Benjamin Orr, który śpiewał "Drive" zmarł w 2000 roku. Kilka tygodni temu dostaliśmy pozwolenie na "Coming For You" na 6 album "muzyki ciszy"...
(Dalej…)
Lubię oglądać zdjęcia. Za każdym razem dostrzegam inne szczegóły. Czasem w albumie z Hobart zawieruszą się, nie wiem jak to możliwe, zdjęcia z innych filmów. Z innego czasu. I tak mamy dzisiaj. W jednym albumie Hobart, Port Arthur, Melbourne, Hanging Rock i jeszcze kilka innych, strzelonych gdzieś po drodze. Fajny był dzień. Ale tuż przed 19 dotarła do mnie wiadomość, że nie żyje Eddie Money. Miał 70 lat. We wtorek grałem w "do południa" jego nową piosenkę...
(Dalej…)
Jutro premiera albumu grupy Red Box "Chase the Setting Sun". Czwarty studyjny album... Simon Toulson-Clarke jest w Warszawie. Jutro będzie rozmawiał o tej płycie z Piotrem Metzem "W Tonacji Trójki". A czy jest w albumie taki utwór jak "The Sign"? Może będę o tym mógł powiedzieć w najbliższej Markomanii... Lubię czekać na nowe płyty ulubionych wykonawców. 1 listopada nowy album Raya Wilsona. A za tydzień w Liście Trójki?
(Dalej…)
Hobart, Tasmania. 26 lipca 2014 roku. Piękny dzień ze słońcem. A tam zima akurat. Jak już tutaj pisałem zima w Australii bywa zielona. A kwiaty kwitną mimo wszystko. Po mojej kurtce widać, że za ciepło to nie było. Goretex nieprzemakalny sprawdził się jednak w 100 procentach. Kurtka kupiona w Sydney latała ze mną do Australii już kilka razy. A buty Blundstone kupione tego samego dnia, co kurtka już się rozpadły. O kurtka!
(Dalej…)
Tęsknota - ładne słowo. Czasem wystarczy jeden mały impuls nie wiadomo skąd, żeby być w jednym z miejsc ulubionych. Nie umiem jeszcze zadawać sobie snów. Ale to się może zmienić. Na razie umiem psuć aparaty fotograficzne, a ostatnio także smartfony. Ale to tylko w snach! Hobart z 27 lipca 2014 roku dziś na zdjęciach.
Ostatnie z innej kolekcji. Zima nasza, bo to grudzień. Znaczy u nich środek lata...
(Dalej…)
No bo kto by się spodziewał że to już? Dziś były 33 stopnie Celsjusza. Za gorąco... Lubię saunę, uwielbiam upały w Australii. Ale żeby tutaj u nas było jak w saunie i Australii? W takie dni jak dziś wydaje mi się, że jednak zima jest fajna. OK, też jest fajna. Kolej rzeczy... Rano woda z miodem i cytryną, dużo cytryny. Na śniadanie dwie kanapki z szynką włoską i sałatka z pomidorów żółtego i czerwonego. Wiem, nie da się najeść tych smaków na zapas. Ale trzeba korzystać...
(Dalej…)
"Są takie dni w tygodniu, gdy nic mi się nie układa...". Tak śpiewała Urszula Sipińska. To ja właśnie wczoraj miałem taki dzień. Bywa... Zdarza się. Przychodzi. I chciałoby się, żeby minęło szybko. A tu jak na złość "ciągnie się, jak makaron". Ale to już zupełnie inna piosenka... A przecież na ogół lubię poniedziałki. To mogło być nagłe przypomnienie, że właśnie wczoraj minęły dwa lata, od dnia śmierci Grzegorza Miecugowa...
(Dalej…)
To w drodze powrotnej z Horizontal Falls. Trochę lotu, głównie jazda autokarem. No, ale na koniec dnia taka plaża. Jak ze snu... Ostatniej nocy znów mi się śniły "dalekie kraje". Tym razem aparat robił zdjęcia, ale trzeba je było wywołać. Jak to we śnie. I wtedy karta kredytowa odmówiła posłuszeństwa. Chyba nie byłem najszczęśliwszy w takiej chwili. Znajomy z mojego autokaru pomógł. Tylko jakoś nie mogłem przeliczyć ilu mu jestem winien. I wtedy się obudziłem...
(Dalej…)
To zatoka morska w północno-zachodniej Australii. W regionie Kimberley. Z wodami Oceanu Indyjskiego łączą ją dwie wąskie cieśniny o szerokości odpowiednio dwudziestu i dziesięciu metrów. Tyle można przeczytać w informatorze. I tak to wygląda... Ale kiedy się płynie ścigaczem, żeby przekroczyć te dwie cieśniny, adrenalina skacze. Jest energia! I są piękne zdjęcia. Znowu po nie sięgam. To był 8 sierpnia 2014 roku...
(Dalej…)
Moja Babcia Leokadia mawiała: "co masz zjeść dzisiaj, zjedz jutro. co masz zrobić jutro - zrób dziś". Ugotowałem leczo - zjem je jutro. A ta druga część przysłowia może się odnosić do pokazywania zdjęć. Jeśli dziś nie wrócę do Zamościa, to mogę o tym zapomnieć. Czwartek, 15 sierpnia. Dzień świąteczny. To było widać nie tylko na rynku. A zdjęcia z chmurami zawsze są fajne...
(Dalej…)
O jakie to piękne miasto! Cztery godziny jazdy samochodem z Warszawy. Pojechaliśmy we czwartek. Hotel Renesans. Flaczki po zamojsku na obiad. Ja je lubię, bardzo lubię. Zdjęcia z czwartkowego spaceru jeszcze tutaj pokażę. Dzisiejszy album to obrazki z piątku i soboty. Dużo słońca i widoki zapierające dech. Na liście ciżba ludzka. Markomania z małego studia Radia Lublin w Zamościu. Nie dało się inaczej, ale słychać było chyba dobrze?
(Dalej…)
Najpierw niebo zimowe, bo zdjęcia z tego dnia, kiedy w Cradle Mountain było tyle śniegu. Następna porcja to listopadowe lato. Groźnie wyglądało, ale nie spadła kropla deszczu. Od pierwszego do ostatniego zdjęcia minęło niewiele ponad pół godziny. Piękne wspomnienia z Tasmanii. Czytelnik zapyta, co ja taki hojny i wylewny? Bo jutro jadę do Zamościa i nie wyświetlę się tutaj pewnie do niedzieli...
(Dalej…)
Nie wszystko pamiętam, bo tak mam. Nie wszystko chcę pamiętać. Czasem udaje mi się wypierać coś z pamięci. Ale lubię pamiętać chwile. Ostatnie zdjęcie w dzisiejszym albumie. To było na kilka godzin przed tym śniegiem, który jest na wcześniejszych zdjęciach. Siedziałem z lampką koniaku i było mi dobrze. Gunia i Konrad szli w deszczu dookoła Dove Lake, a my z Pirackim endżojowaliśmy w Peppers. Piękne miejsce na końcu świata...
(Dalej…)
Taka była 4 lata temu. Koniec lipca, początek sierpnia 2014 roku. Tasmania... Teraz znowu nasypało tam śniegu. Turyści mają problem. U nas lato, zima na Antypodach. Proszę przyznać, że piękna. Ostatnia ósemka zdjęć to już Hobart. Okno z widokiem na zatokę. A te pąki to magnolie? Chyba tak.
(Dalej…)
Wróciłem ze Stalowej Woli. Długa jazda, kruca bomba! Ale było warto... Dla kilku spotkań, dla kilku wspomnień. Wróciłem bez chleba, ale ze słoikiem soku malinowego i albumem The Essential Isaac Hayes. Prezenter lubi prezenty. Zapraszam tutaj jutro. O tej samej porze...
(Dalej…)
Wtorek, 9 lipca 2019. Pojechałem z Jakuszyc do Gryfowa, Lwówka, Miłkowa... Było tak ciekawie i intensywnie, że nie zostało nam czasu na obiad w Karpnikach. Następnym razem... Kościół pod wezwaniem świętej Jadwigi z wejściem na wieżę. Udało się, a pogoda dopisała. Potem lunch w Kuźni w Lwówku. Polecam placek węgierski. Najlepiej pół porcji, wtedy jest jeszcze szansa na to pyszne ciacho z lodami...
(Dalej…)
Marcin przyszedł kiedyś do Kasi Pruchnickiej do audycji "Zapraszamy na weekend". Okazało się, że oprócz latania fascynuje go radio. Odwiedził "Markomanię" i zaprosił nas z Olą na lot nad Warszawą. Dogadywaliśmy terminy, ale Marcin, jak to "pilocik" zalatany. A to Nowy Jork, innym razem Pekin. Dreamlinerami... Ale wczoraj się udało. Z lotniska na Bemowie, tam gdzie kiedyś Michael Jackson występował. Lecimy? Lećcie...
(Dalej…)
Albo jakoś tak. Nagrzany samochód pokazywał nawet 36.6. Męczący upał... W takich chwilach pamięć podsyła obrazy. Australia, Kimberley. Dokładnie 10 lat temu. Tam zima akurat. W nocy zimno, ale w dzień ponad 30 stopni. Przewodnik przypomina, żeby zabrać ze sobą dwie butelki wody. Biorę jedną, bo przewodnik ma ze sobą bańkę, która zawsze poratuje. Ile można pić wody? Przy napełnianiu butelek stoi pojemnik z sokiem. Można poprawić smak...
(Dalej…)
Zostaliśmy w Taj Mahal. 20.10.11. Zdjęcia Guni i Pirackiego. Kiedy dziś wspominam tamten dzień, wydaje mi się, że go nie było. Kilka godzin jak ze snu. Podczas tej ostatniej podróży do Indii prawie wszędzie zamawiałem "butter chicken". Ale nigdzie nie był taki dobry, jak w Masali we Wrocławiu. Smaki i zapachy... W Indiach nawet bardziej sny i kolory. Trochę strach przed złapaniem ameby. Ale tylko trochę. Nie złapałem...
(Dalej…)
Kiedy 35 lat temu wróciłem z pierwszej podróży na Daleki Wschód (Indie, Nepal, Tajlandia, Malezja, Singapur) to marzyłem, żeby przyśniły mi się barwne Indie. Nic z tych rzeczy! Śnił mi się czysty Singapur... Ale marzenia się spełniają, dwa dni temu śniłem Indie. Czyste, kolorowe, pachnące. I pamiętam, że robiłem dużo zdjęć. Jedno, co było słabe, to telefon. Nie chciał mi liczyć kroków. Zawsze coś...
(Dalej…)
Rano Kolega Marcel szukał miejsc w naszym kraju, gdzie jest pięknie, a nie ma za dużo turystów. Nie zadzwoniłem, żeby powiedzieć, że znam takie miejsca. Bo ciągle lubię się tam pojawić i mieć taki spacer, jak ten, który widać na zdjęciach. Kiedy się idzie kilka godzin z Kopalni Stanisław do Chatki Górzystów, to ta chatka jest trochę jakby wybawieniem. Naleśniki albo czeskie piwo? Tym razem tylko piwo, bo placki ziemniaczane czekały w Biathlonie...
(Dalej…)
Przeczytałem, że dziś dzień bez telefonu... Halo! Ja nie daję rady, bo telefon liczy moje kroki. Dobrze liczy. Za to miałem śniadanie bez pomidora. Bo jakoś za szybko mi wyszły. Jutro to nadrobię... W sprawie telefonu nie jestem zbyt nowoczesny. Co tydzień ekran mi pokazuje wiadomość, że "ten telefon nie był archiwizowany od ponad 100 tygodni". To wiadomość, która mi mówi, jak dawno go kupiłem. Zawsze to jakaś informacja...
(Dalej…)
You Can't Always Get What You Want... to The Rolling Stones. Ale taka jest prawda. Czasem nagle trzeba zmienić plany. W sobotę zamiast do Londynu poleciałem do Jakuszyc. Do Saszy, który w trzech podejściach miał zrobić mój kręgosłup. Znowu mu się udało. Chwilami bolało, nie będę udawał, że nie. Sasza mówi, że nie obiecywał łagodnego traktowania. Jak mus, to mus. Chodzę prosto. I to na razie najważniejsze...
(Dalej…)
Polędwica z dorsza. Nie jest tania, ale warto. Dwie porcje na obiad za 20 złotych. Pieprz, sól, kurkuma i słodko-pikantny sos chili. Nic więcej... Dorsz nie z lodówki. Powinien złapać temperaturę pokojową. Na mocno rozgrzanej patelni smażymy rybę na łyżce oliwy. Po 3 minuty z każdej strony. Jeśli o mnie chodzi, to do tego jeszcze 7 małych, młodych ziemniaków z wody. Odrobina masła na ziemniaki. Sól do smaku, ale po ugotowaniu. Dawno nie jadłem niczego równie smacznego...
(Dalej…)
26 czerwca 2019 roku. Zdjęcia zrobione między 7 a 8 rano. Prawie tuż po koncercie TOTO w Operze Leśnej... Przed prysznicem, przed śniadaniem. Tego dnia tylko o tej porze można było zrobić taki spacer. Były tylko 23 stopnie Celsjusza, ale temperatura odczuwalna była już upalna. To było dokładnie tydzień temu, a tyle się w międzyczasie wydarzyło... Sopot - 710 kilometrów od Zakopanego. A! śniadanie w My Story wyjątkowo smaczne, bo jajecznica i chleb.
(Dalej…)
Jest przyjemnie ciepło. W sam raz do chodzenia... Kręgosłup się ustabilizował. Tabletki na stan zapalny zrobiły co trzeba. Wracam więc do Zakopanego. Tylko na zdjęciach! W piątek o 15 spotkanie w Strefie Spotkań. Damian z Czwórki rozmawiał z PanMarkiem z Trójki. Same miłe i sympatyczne wspomnienia. O radiu, o życiu, o podróżach. Jak to na takim spotkaniu autorskim. Potem autografy i zdjęcia...
(Dalej…)
Miałem kumulację. Wczoraj koncert TOTO w Operze Leśnej. Dziś lot tym samym samolotem z Gdańska do Warszawy. Prawie nie mogłem w to uwierzyć! Samolot spóźniony... Stoję w kolejce, a za mną... Joseph Williams. Dalej siedzi Steve Lukather, obok Jego Syn. Jest Steve Porcaro i cała reszta muzyków. Myślałem, że polecą do Nowego Jorku. Ale nie, polecieli na następny koncert do Budapesztu...
(Dalej…)
Powrotów nie będzie... Jutro urodziny George'a Michaela. Jutro rocznica śmierci Michaela Jacksona. Dziesięć lat temu właśnie się wybierałem do Australii. W jedną z najważniejszych podróży na Antypody. 2009 rok. Byłem ambasadorem Jacob's Creek. Zaproszono mnie do Australii, żebym zobaczył jak to się robi... A jeśli już miałem polecieć, to zaplanowałem także Kimberley...
(Dalej…)
Pierwszy dzień lata. Było słońce, był deszcz, lekka burza, upał, a także... dużo truskawek. Bo chyba mijają. Nic to, następne będą czereśnie. Podczas dzisiejszego krokowania jakoś nie mogłem się pozbyć wiersza "innej pory nie będzie". Ciekawe dlaczego? Może to ta ostatnia noc? Zbyt gorąca, żeby spać spokojnie. dziś będzie lepiej, spokojniej, bo znowu zanosi się na deszcz. Niech pada, kurki muszą się wreszcie wysypać...
(Dalej…)
Lionel Richie ma dziś zmianę kodu na 7 z przodu. Jak to możliwe? Kiedy byłem nastolatkiem uwielbiałem ballady The Commodores. Three Times a Lady, Still, Easy... Ja byłem nastolatkiem, On wielkim Artystą. A teraz po latach jesteśmy prawie w jednym wieku. Bo co to za różnica - 5 lat? Nie ma sprawiedliwości. Ale zdarzają się cuda. Spotkałem Lionela kilka razy. Jestem szczęściarzem...
(Dalej…)
Sezon mi się zaczął dzisiaj! Są jak zwykle pyszne... Najlepsze w jajecznicy. Jak dobrze, że wczoraj przywiozłem jajki z Szadku. Szadek i Sieradz. Moja Kuzynka mówi: po co latać po całym świecie, jeśli w Szadku jest najpiękniej, najlepiej, najbezpieczniej... Fakt, pewnie ma rację. I w dodatku najsmaczniej. Nigdzie nie można kupić takiej kaszanki! Proszę spróbować... Sklep "jedynka" w rynku. Małe miasto, wszędzie blisko.
(Dalej…)
Burza wisi nad miastem. Od rana mój telefon pokazywał, że deszcz zacznie padać o 15. Po 15 wycofał się na 18. Teraz pokazuje, że deszcz i ewentualnie burza pojawią się o 22. Ma padać do 3 nad ranem. Tak by mogło być każdego dnia. A jak będzie? W następnym wcieleniu chciałbym być pogodynem. To fajna robota. Będzie padać albo nie. A sprawdzalność? Jutro nikt nie pomyśli o wczorajszej pogodzie.
(Dalej…)
Delikatnie powiedziane. Upał! 33 stopnie i ma być więcej. Mamy lato... Dziś uruchomiłem moją domową maszynę chłodzącą. Działa... Da się żyć. A jak będzie ze spaniem? Na bazarku pojawiły się kurki. Hura! Może jutro da się trochę ich upolować. Pan Krzysiu poza jabłkami z ubiegłego sezonu miał już dziś prawdziwe czereśnie. Zapytałem o celestę. Uśmiechnął się. Jeszcze trochę Panie Marku...
(Dalej…)
Gdyby ktoś zapytał o moich ulubieńców z Radia Kalifornia? Eagles od zawsze, czyli od pierwszego singla "Take It Easy". Był 1972 rok. To prawie niemożliwe, ale ten single dotarł na liście Hot 100 Billboardu zaledwie do 12 miejsca. Tak się zaczynała ta historia. Piękna... 3 czerwca 2019 roku zobaczyłem następny koncert grupy w Ziggo Dome w Amsterdamie. Ale to był dzień!
(Dalej…)
Świetny gość. I jak gra? A jak mówi? Miło Go było gościć na Myśliwieckiej. Przed rozmową na antenie zobaczył Studio imienia Agnieszki Osieckiej i obiecał, że następnym razem w nim zagra. Dla naszych słuchaczy... Lubi Polskę. Jest tutaj 17 raz od 2001 roku. Znaczy lubi... Niepozorny gigant. Pracuje z największymi i dla najlepszych. Ostatni album studyjny wydał 7 lat temu. Następny będzie dopiero za rok. Tak powiedział...
(Dalej…)
27 maja 1989 roku była sobota. 379 notowanie Listy Trójki poprowadził Grzegorz Miecugow, bo ja się wybrałem na koncert Steviego Wondera. Stadion Dziesięciolecia, tak były takie czasy... W piątek poprowadziłem "wzrockową", a potem pojechałem do Hotelu Victoria na konferencję prasową z Wonderem. Szczęśliwie zaczęła się nie o 18, a o 19. Zdążyłem. Zadałem nawet jedno pytanie... Konferencja trwała 45 minut.
(Dalej…)
Czasem "napadnie" mnie jakaś płyta. Zupełnie bez powodu... Dziś wpadł mi w oko album "Even in the Quietest Moments" grupy Supertramp. Słucham i słucham. Było dobrze. 1977 rok. Grupa powstała 50 lat temu w Londynie. Od razu miała dwóch liderów. Roger Hodgson i Rick Davies podpisywali wszystkie utwory, obaj śpiewali. No i jak to w takich razach bywa (Beatles, Pink Floyd), rozeszło im się. W 1983 roku. Roger nagrywał solo, Rick został samodzielnym liderem grupy...
(Dalej…)
Nie będę narzekał, że za dużo deszczu. Choć kiedy patrzę na to, co się dzieje na południu kraju, to jestem trochę przestraszony. Nie panujemy nad naturą. Zawsze z nami wygra. Nie padało - źle. Pada też źle, bo pada zbyt intensywnie. Pan Krzysiu już nie przywozi na bazarek zeszłorocznych jabłek. Może już mu wyszły... Zaraz będą czereśnie. I wtedy zapytam, jak sytuacja w jabłkach w tym sezonie. Czy będą celesty?
(Dalej…)
Lubię pszczoły, bo uwielbiam miód. Prawie każdy... Zawsze piszę, że mój ulubiony smak to Leatherwood, czyli rzemienicowy. Z Tasmanii. Ale pyszny jest też faceliowy z Mlądza. Albo spadź iglasta. Kiedyś taki kupowałem w Szklarskiej Porębie, ale już nie ma tego sklepu. Ostatnio kolega przywiózł spadziowy z Puszczy Białowieskiej. Też smakuje... Truskawki z łyżką miodu i jogurtem? Pycha... Zosia mówi, że na razie najsmaczniejsze są greckie.
(Dalej…)
Stacey Kent. Bardzo lubię... Jim Tomlinson sprawdził w swoich notatkach i okazało się, że ten pierwszy koncert Stacey w Warszawie, w Hotelu Victoria miał miejsce 4 albo 5 kwietnia 2001 roku. Do dziś pamiętam tamto wydarzenie. Dla mnie to było odkrycie! Podarowałem Artystce bukiet z kwiaciarni Gaudi (jeszcze wtedy była...). Dostałem od Stacey album "Dreamsville". I się zaczęło. Mam wszystkie Jej płyty. Wszystkie lubię...
(Dalej…)
Jack Savoretti... I miałby ochotę zaśpiewać temat w filmie o przygodach Bonda, Jamesa Bonda. Kto wie? Be Careful What You Dream of... Miło było go spotkać w sobotę. Porozmawiać... Sympatyczny i rozsądny młody człowiek. Młodość jest piękna, to w sprawie zdjęcia Jacka z Olą Budką. Wyglądają, jak milion dolarów, prawda? Zdjęcia strzelał Darek Kawka, dziękuję... Tak, zapytałem Go, czy już kupuje latosie truskawki.
(Dalej…)
Popadało trochę i pachnie! Chyba dopiero teraz wiosna buchnęła majem. Jest pięknie i zielono. Urodziny Bono i Grahama Gouldmana. Najlepszego! JaJacek przypomniał mi, że wczoraj były urodziny Haliny Poświatowskiej. Fakt, przegapiłem. To dziś sięgnę po tomik Jej poezji. Tak na dobranoc. Ale wcześniej słucham muzyki. Filip Chretien "Devant". Jak to możliwe, że ten album nie został hitem? Jak dobrze, że go mam...
(Dalej…)
Jeśli dziś czwartek, to zapraszam na pizzę do Erbalungi. Jadam pizzę tak mniej więcej raz na rok. No chyba, że lecę na Korsykę, to wtedy mogę częściej. Ta z 2 września 2018 śni mi się po nocach. Znaczy tylko jej smak... A może to oliwa, a może Orezza, a może karafka białego wytrawnego? A może miejsce, atmosfera, zapach wczesnej jesieni? Pewnie wszystkiego po trochu. Zapatrzenie, zasłuchanie. Chce się żyć...
(Dalej…)
Ciąg dalszy obiecanych zdjęć z soboty. Bardzo proszę... Mamy jednak "wyjątkowo zimny maj". Ale chyba tak jest piękniej. Rok temu już było lato. Za wcześnie. Zawsze coś. Jedno, co dobre to to, że pomidory już smakują jak pomidory. Ale aż się boję myśleć jak to się robi. Kupiłem rzodkiewki, zjadłem dwie, a resztę wyrzuciłem. Wiem, nie powinno się marnować jedzenia. Ale co to za jedzenie...
(Dalej…)
Tydzień prawie samych niedziel. Ale za to jaka przyjemność jeżdżenia po mieście! Wszędzie bliżej. Rzadko tutaj bywam w środy, ale przy święcie czasu jakby więcej. Leczo zjedzone, kroki zrobione. No to na zdjęciach zapraszam na chwilę do Williamstown. Dzielnica Melbourne. Byłem tam 2 listopada 2016 roku. Już zaraz miną trzy lata od mojego ostatniego lotu do Australii...
(Dalej…)
No bo kto by oczekiwał, że nie nadejdzie? A pojutrze już maj. Kasztanowce znowu dały radę. Matury... Ja już swojej prawie nie pamiętam, bo kiedy to było? Dawno, dawno temu było inaczej. Ale to już nie raz, nie dwa tutaj ustalaliśmy. Wspominać jest bosko! Prawie tak, jak podróżować. Długi majowy spędzę w Warszawie, bo gdzie indziej jest jak w domu? Top Wszech Czasów po polsku, znaczy czwartek w Trójce. Robota to robota!
(Dalej…)
Cztery lata temu odeszła moja Mama... Piosenka na dziś "Stracić kogoś". Od tamtej pory 25 kwietnia jest dla mnie innym dniem. Tato odszedł w Wigilię 1993 roku. Pamiętanie jest ważne i tego się trzymam. Ciągle śni mi się rodzinny dom. Kościelna 8. Nie ma już domu, pojawia się w snach, choć wcale o nim nie myślę. Mózg człowieka jest niesamowity...
(Dalej…)
Niespodzianka. Z najlepszymi życzeniami... Pobudka tradycyjnie o 6. A może by nie jechać? Zawsze pojawia się taka myśl. Zaraz potem mija mi. Przecież są święta! Woda z miodem i cytryną. Lubię te dwie godziny dla siebie. Droga do Sieradza prawie pusta. No, tak to można jechać. W radiu muzyka, która nie przeszkadza. Raczej pomaga. Czasem robię głośniej. Barry White "Never Never Gonna Give You Up". Zawsze...
(Dalej…)
Październik w Aspen. W Paryżu byłem kilka razy, także w kwietniu. Ten pożar, to jakby "kolejny koniec starego świata". A ten nowy niby mi pasuje, ale chyba jednak coraz mniej. Jak dobrze, że przyszła wiosna. Wiosna to nadzieja. Odrodzenie życia. I tego się trzymam. Chciałem pokazać zdjęcie Notre Dame "na kilka dni przed tym poniedziałkiem", ale nie umiem. C'est la vie... Jeszcze tyle się muszę nauczyć.
(Dalej…)
Miałem rację, to największy przebój Johna Denvera. Wakacje 1974 roku. Napisał tę piosenkę dla żony. W 10 i pół minuty. Był lipiec 1973. John szusował w Aspen. Podczas jednej jazdy na Ajax Mountain przyszła ta piosenka... Numer jeden w Billboardzie (Stany) i jedyny numer jeden na liście brytyjskich singli. Nie pamiętam dlaczego, ale piosenka mogła być wykorzystana w reklamie? To zawsze działa...
(Dalej…)
Uwielbiam takie przypadki! 11 kwietnia 2018 roku zapowiadałem koncert Gina Vannelli'ego w Szczecinie. Dziś słucham nowej płyty Artysty. Album "Wilderness Road" ukazał się w zeszły piątek. Kiedy rozmawiałem z Ginem powiedział, że szykuje nową płytę. Miała się ukazać we wrześniu ubiegłego roku. Jest w kwietniu 2019. Jest znakomita! Taki Artysta, jakiego lubię najbardziej. Warto było czekać...
(Dalej…)
Nagle kwiecień... Już czuję na podniebieniu smak kompotu z mirabelek. Listków jeszcze nie ma, a kwiaty już czarują. I jak pachną! Ostrzegałem, żeby mirabelka nie puszczała się tak wcześnie. Ale nie posłuchała. A przecież przed nami jeszcze "zimni ogrodnicy". Zimna Zośka i takie tam... Na noc zapowiadają przymrozek. Do spania dobrze, ale dla kwiecia? Kiedyś na Myśliwieckiej pracowały Mira i Belka. Już nie pracują...
(Dalej…)
Lubię ich, od kiedy świadomie zacząłem słuchać radia. Pierwsza piosenka, jaką usłyszałem?Pewnie "Massachusetts". Był rok 1968. A potem już poszło! "Lonely Days" (1970) to Lista Przebojów "Studia Rytm". Głosowałem! Pierwszy album, którego posłuchałem w całości - "Main Course" (1975) Studenckie Radio "Żak". Na tej płycie były między innymi "Nights on Broadway", "Jive Talkin'" i "Fanny". Ależ to grało! I gra nadal, takie klasyki się nie starzeją...
(Dalej…)
Na razie przyszedł kwiecień. Zmianę czasu wykonałem w Bydgoszczy. Na kolację krem z prawdziwków z nutą truflową. Żeby tylko! "Weranda" jest niezwykle smaczna. Trzeba będzie na wiosnę robić jeszcze więcej kroków. Z przyjemnością, bo lubię to robić. Zwłaszcza, kiedy nic nie pada na głowę, a słońce świeci. Taki to był dziś piękny dzień. Urodziny Trójki. Zdrowia, szczęścia, pomyślności i dużo, bardzo dużo pięknej muzyki...
(Dalej…)
"Another Day" Paula McCartneya zawsze dobrze. Chodziło dziś za mną... Ciekawe dlaczego? Miałem dziś BARDZO intensywny dzień. Rano Malczewskiego. Znowu? Potem Myśliwiecka, następnie Czerniakowska. Andrus wpadł na śliwki. Opowiedział kilka dowcipów. Nie na antenę. Stelka szykował Collinsa na sobotę. Nawet nie udało się wypić tradycyjnej czwartkowej herbaty z cytryną i miodem. Bo przyszła pora na Tonację...
(Dalej…)
"Choć już życia psia mać popołudnie - jest cudnie!". Magda Umer to wymyśliła dla Maryli Rodowicz. A ja sobie to nucę od dwóch dni. Magdo, dziękuję... Urodziny, jak urodziny. Pomyślałem - w niedzielę nikt nie zauważy. Nie udało się. Jeszcze nigdy jednego dnia nie odebrałem tylu telefonów. Nigdy nie miałem tylu SMSów i emalii. Nigdy nie zalała mnie taka pozytywna fala. DZIĘKUJĘ! Dosłownie wszystkim...
(Dalej…)
Nie jest matką głupich. Zawsze warto mieć nadzieję... Ma kolor niebieski? Chyba tak. O jak ładnie nam dziś zagrało "w tonacji trójki". Czasem się tak udaje. Czasami... Mam nadzieję na jeszcze wiele takich razów. Czas. Tak, ten płynie za szybko. Ale jak to już ustaliliśmy, nie mamy na to wpływu. Dziś mija 15 lat od śmierci Johnny'ego Bristola. W 1974 roku śpiewał "Hang on in There Baby". Prawie jak Barry White. Johnny zmarł w wieku 65 lat...
(Dalej…)
Park w Utah albo dalszy ciąg wiatru. Z wiatrem ładniejsze zdjęcia. Kolorowe, jak ze snu. Jeśli ktoś śni kolorowo. Ja tak. Ostatnio praktykuję włączanie Piotra Bucika (trójkowego budzika) i śnienie dalszego ciągu. Świetnie mi się to udaje. Piosenki wplatają się w sen. Proszę spróbować. To takie proste, a efekty niesamowite. Dziwny jest ten nasz mózg, prawda?
(Dalej…)
Dziś dzień Pi... A tęsknota, bo jak inaczej podpisać tę fotografię? Na pozostałych zdjęciach ostatki z wyprawy do Szklarskiej Poręby i okolic. Między 18 a 20 lutego. Zimowo było i pięknie... Może stąd także ta tęsknota? Zawsze coś... Nastało przedwiośnie. Słońce świeci, deszcz pada. No ale dzień już zdecydowanie dłuższy. Inaczej można rozłożyć kroki.
(Dalej…)
Od dzieciństwa lubiłem widokówki "Warszawa nocą". Kiedy wuj jadący do stolicy zapytał, co Ci przywieźć? Mówiłem: widokówki "Warszawa nocą". Wtedy nocą wyglądała ładniej. To się zmieniło. Moje miasto w dzień wygląda pięknie. W dzień słoneczny, proszę. Karpniki zimą też cudowne. Pół roku po wizycie wrześniowej. No i znowu restauracja. Znowu smacznie. Znowu polecam... Świetna karta win!
(Dalej…)
Marcel dziś rano mówił w radiu, że jeszcze będzie śnieg. No to go mamy... Tyle, że to było 18 lutego. Po drodze z Miłkowa do Krzeszowa. Było tak pięknie, że zatrzymaliśmy się na kwadrans. Tuż po południu. A tu zima akurat. Ale słońce już grzało. Przyjemny spacer po śniegu. A widoki? Niezapomniane. Trochę jak w okolicach Lemonthyme na Tasmanii. To przez tę niebieskość miejsca...
(Dalej…)
Jelenia Góra, niedziela 17 lutego 2019. Po drodze z Wrocławia do Szklarskiej Poręby. Piękna niedziela... Rano na lotnisko. Po drodze puste miasto. Na lotnisku sporo podróżujących, ale odprawa odbyła się szybko. Lot do Wrocławia ekspresowym bombardierem. Pizza u Anki świetna. Plus ciacho. No tak, początek podróży i już za dużo jedzenia. Krótkie wakacje... W Jeleniej spacer po starówce. Szczęśliwie w najlepszej pączkarni w mieście pączki właśnie się skończyły...
(Dalej…)
Zjadłem tradycyjnie jednego. I nawet nie było pokusy na następnego... W Chicago lubię Boston Cream. To taki pączek z budyniem. Aż mi ślinka poleciała... Jasiu zawsze mi przywozi takiego pączka na lotnisko. Na powitanie wszyscy razem! A najlepsze pączki smażyła kiedyś moja Mama. Nawet czerstwe były pyszne. Tyle, że wtedy wydawało mi się, że takie kupione w sklepie były lepsze. Wszystko jest względne...
(Dalej…)
a właściwie ze Szklarskiej do Rębiszewa. Kopalnia bazaltu... Tak, to tam. Niesamowite widoki. A może po prostu takie piękne było światło? Zdjęcia zrobione między 15.15 a 16. Trzy kwadranse w pięknym świecie. Kompletne bezludzie. Na 3 godziny przed 1934 notowanie Listy Trójki ze skweru w Szklarskiej Porębie. Można? Można... Trzeba odkrywać takie miejsca. Dzięki Baśka...
(Dalej…)
Lubię piosenki walentynkowe, ale tylko piosenki... Najważniejsza, najładniejsza? Chyba "My Funny Valentine". Najchętniej w wykonaniu Cheta Bakera, ale ostatnio także Michaela Buble'. Ale to co wykonał Paul McCartney dla swojej 3 żony trochę ponad 7 lat temu, to jest mistrzostwo. "My Valentine" zapowiadała 15 album Artysty, który ukazał się tuż przed Walentynkami 2012 roku. "Kisses on the Bottom". 7 lat minęło...
(Dalej…)
Spodobały się zdjęcia z Sydney, wracamy więc w to samo miejsce. Był 20 października 2016 roku. Późne popołudnie, bo wracałem z Manly. Prawie cały dzień spędziłem z Konradem, który tam mieszka - pozdrowienia. Statkiem powrotnym z Manly do Circular Quay. Światło było takie przyjazne, że mimo zmęczenia poszedłem do Opery. Znowu? Warto było...
(Dalej…)
Bo czasem tak się zdarzy, że zamiast w radiowym studiu siedzę w domu. W piątek - dzień listy przebojów. Dziś Kolega Zmiennik Piotr Metz nadaje ze Szczyrku. Ponoć "na całej połaci śnieg". To musi nawet ładnie wyglądać... Ciekawe, jak będzie za dwa tygodnie w Szklarskiej Porębie? W Warszawie po śniegu zostały tylko ślady. Mnie to nie przeszkadza. Na dodatek miasto luźniejsze, ferie zimowe...
(Dalej…)
Wiadomość o nowej płycie Dona Feldera podziałała. Dziś mam dzień "Radia Kalifornia". Właśnie kończę słuchać Dona Henleya "Cass County". 2015 - to już 4 lata temu. Ciągle świetnie gra. Zaraz wrzucę do odtwarzacza "Road To Forever" Feldera (2012), a zakończę piękny wieczór "Long Road Out Of Eden" Eagles (2007). Tamtego 2007 roku byłem w Australii dwa razy. Lista Trójki w marcu, a kiedy kupowałem "Long Road..."
(Dalej…)
42 lata temu ukazał się album "Rumours" grupy Fleetwood Mac. Słuchacz napisał: "jak to 42 lata temu? przecież to było wczoraj!". Taki jest czas... Rono obudziło mnie przed 4, chciałem posłuchać debiutu antenowego poBudki. Ola sobie poradziła, więc po kwadransie odwróciłem się na drugi bok, nie wyłączając radia. I wtedy miałem sen. Był piękny...
(Dalej…)
Rocznik 1952. Piękny głos. Faworyt Quincy'ego Jonesa i Davida Fostera. Najpiękniej śpiewał w duetach. Między innymi z Patti Austin, Anitą Baker, Lindą Ronstadt, Michaelem McDonaldem. Po sukcesie piosenki "I Just Can't Let Go", którą zaśpiewał z Davidem Packiem i Michaelem McDonaldem - panowie raz jeszcze zaśpiewali razem. "Maria" Leonarda Bernsteina i Stephena Sondheima pojawiła się na płycie "The Songs of West Side Story" (1996).
(Dalej…)
W niedzielę zdecydowałem, że jednak zobaczę ten film. Oglądałem ze ściśniętym gardłem. Może dlatego, że ja pamiętam tamte czasy. No nie 49, czy 51 rok, ale jeździłem takim samym autobusem. Codziennie do szkoły z Szadku do Zduńskiej Woli. Takim samym pociągiem. Na wakacje nad morze albo w góry...
(Dalej…)
Znaczy miało być błoto! Ale złoto ładniej brzmi... Jak zapowiadało, tak i napadało na biało. Jest zima, musi być zimno. Niby takie minus 6, a jednak zimno. Rano chciałem się poddać i zamówić taksówkę. Dobrze, że tego nie zrobiłem, bo Koleżanka Anka powiedziała, że dziś nie dało się zamówić taksówki. Zawsze coś! Wystartowałem, dojechałem, wróciłem. A jutro będzie już łatwiej. Sobota to wszak nie piątek.
(Dalej…)
Hobart, 7 listopada 2016 roku. Chodziłem po mieście... Zrobiłem tamtego dnia 19 325 kroków. Znaczy 15.1 kilometra. Spaliłem 1177 kalorii. Brawo ja! Piękne było światło. Zdjęcia z chmurami chyba zawsze są lepsze, niż w pełnym słońcu. Gunia donosi, że jutro w Hobart ma być 37 stopni Celsjusza, a wiatr do 50 kilometrów na godzinę. W takich warunkach wystarczy jedna iskra. Tasmania płonie... Mają środek lata.
(Dalej…)
06.11.16. Hobart, Tasmania. Po prostu kolejny piękny dzień. Bałem się, że będzie lało. Nie padało, ale za to jak pięknie oświetlało? Tak, muszę to powtórzyć. Hobart to jedno z moich miejsc na ziemi. A może by tak rzucić wszystko i...? Nie ma tak dobrze... Łokieć tenisisty, może myślałem o Australian Open? Okazało się, że to może być efekt stresu. PanFizjo tak mówi. A ja mu wierzę. Zabija mnie stres, jak pewnie większość z nas...
(Dalej…)
Trzy lata temu był poniedziałek. Przed 8 rano wychodziłem do pracy... W drzwiach złapał mnie telefon. Dzwonił Michał Jakubik realizator programu. "Zabierz jakieś płyty - David Bowie nie żyje". Jak to? W zasadzie miałem ochotę zostać w domu. Mus to mus, pojechałem do radia. Nie pamiętam, co mówiłem, jakie piosenki zagrałem "do południa". Do dziś nie wierzę, że to się stało. Życie toczy się dalej, gram muzykę Artysty...
(Dalej…)
Coraz bardziej lubię to robić. Zwłaszcza w niedziele. Co to może znaczyć PanieDoctorze? Kenny Loggins kończy dziś 71 lat. W tym roku 70 skończą między innymi Knopfler i Springsteen. Jak to możliwe? Dawno, dawno temu moja Ciocia Sabina mówiła: "korzystaj z życia, bo tak szybko mija". Trochę nie wiedziałem o czym mówi. Teraz już wiem. No tak, trzeba było korzystać...
(Dalej…)
to jesteśmy w MONA, Hobart. 5 listopada 2016 roku. Niezwykłe muzeum sztuki dawnej i nowoczesnej. Pisałem o tym miejscu już nie jeden raz, dziś więc tylko zdjęcia. Zrobione przez Gunię. Moje za dwa dni. Jestem później, niż zwykle, ale... "musiałem być gdzie indziej". Zawsze coś. Ale łosoś był przepyszny. Wiem, mówią, że nie jest zdrowy jak ryba, ale jeśli smakuje? Nie można sobie odmawiać wszystkiego...
(Dalej…)
Dziś mam dzień z trójkowym Topem Wszech Czasów. Piękny dzień... Nawet pogoda się dostosowała. Padało do 17. Potem kroki, bo jakoś trzeba zacząć ten rok, prawda? A następnie pomyślałem, że jak już tak słucham i słucham, to mogę coś napisać. Życzenia... Najlepsze. I żeby było miło! W miarę możliwości... "Hotel California" Eagles u nas na 14. Świetnie! No tak, ale w Holandii jest na drugim...
(Dalej…)
Znowu sobota, choć wczoraj była niedziela. Na dodatek ostatni dzień roku, znaczy Sylwester. Kumulacja jak nic! Jutro w Trójce 25 Top Wszech Czasów. Ale dziś jeszcze wciągnął mnie Top 2000. Zdecydowanie. Zaczęli strzelać. Kroki już zrobione. Moją sylwestrową tradycją jest gotowanie. Dziś leczo, bo kiełbasa z Podlasia czekała już od ze dwa tygodnie. Wyszło pyszne, ale to trudno zepsuć... Smacznego!
(Dalej…)
Holandia, mały kraj i na dodatek z depresją. A na taki top głosują tam 4 miliony słuchaczy. Pomarzyć... Tyle, że tam to jest wydarzenie medialne. Jest specjalne miejsce, skąd audycja jest nadawana. Hilversum. Wszystko widać i słychać w Top 2000 Cafe. Żeby tam się dostać, trzeba wylosować zaproszenie, a następnie godzinami stać w kolejce. Komu by się u nas chciało?
(Dalej…)
W Szadku byłem przed 15. To jeszcze przed wieczerzą był czas na kroki. Zapaliłem świeczki na grobie Taty. 25 lat po Jego odejściu... W 1993 roku zima była prawdziwa. Śnieżna i mroźna. Wigilia... Było bardzo smacznie. Grzybowa z łazankami, grzybowa z kaszą, grzybowa bez dodatków... Do tego pierogi z kapustą i grzybami, postna kapusta, z ryb wybrałem jesiotra, kompot z suszu, na deser śledzie... Można?
(Dalej…)
już jutro. Ostatnie zakupy zrobione, prezenty nie popakowane. Nigdy nie pakuję. Nawet w klubie fitness. Kroki muszą wystarczyć. Telefon pokazywał, że po 16 będzie deszcz, to się je dziś zrobiło do 16. Leje... I jak tu na Święta jechać? Może by się teleportować do AU? Jutro w Melbourne ma być plus 40 stopni Celsjusza, w Hobart - 29. To jednak zostanę tutaj...
(Dalej…)
Sypie... Jest zima, a więc chyba powinno sypać. To ja zmykam na Tasmanię. Niedziela, 6 listopada 2016 roku. Wiosna... I to mi się podoba. Jest taka tradycja, aby w niedzielny poranek iść na śniadanie do miasta. Wszyscy idą, jak widać. Było smacznie. A potem z psami za spacer. Mocno pod górę, ale za to jakie stamtąd widoki? No i te drzewa. Nic tylko strzelać zdjęcia. No to strzelałem!
(Dalej…)
Napadało na biało z soboty na niedzielę... Mamy zimę w mieście! Czy poleży do świąt? Tego nie wie nikt... Mój telefon pokazuje, że nie. Ale co on tam wie. Maszynka... Co ma być, to i będzie. Miałem zamiar pojechać w handlową niedzielę na zakupy. Ale wcześniej poszedłem zobaczyć, jak to wygląda w galerii. Źle wyglądało. Zakupy nie zając. Przecież w zasadzie już wszystko mam...
(Dalej…)
U podnóży Gór Skalistych. Miasto uniwersyteckie, wchodzące w skład wielkiego Denver. Byliśmy tam w niedzielę, 12 sierpnia 2018 roku. Upał sakramencki... Spacer po centrum, kawa, kilka zdjęć. Następnego dnia wracaliśmy z Denver do Chicago. Taka miła chwila wytchnienia. Nic nie musieć. Lubię takie leniwe dni. Do tego stopnia, że nie chciało mi się nawet wysyłać stamtąd widokówek...
(Dalej…)
To się działo 13 sierpnia 2018 roku. Colorado, niedaleko Denver. W górach pięknych jak nie wiem co. W domu Haliny i Kazia. Wymyśliliśmy na ten wieczór oglądanie koncertów i programów muzycznych. Największe wrażenie zrobił na mnie dokumentalny film o historii grupy Eagles. Dwie części, bogato... A z koncertów Barbra w Miami. Zdjęcia kolibrów strzeliłem w pięć minut, tuż po zachodzie słońca...
(Dalej…)
...bez Ciebie nie ma Świąt! Tak śpiewała kiedyś Anna Maria Jopek. Będąc starszakiem już nie wierzę w Mikołaja, a jednak... Dziś na Myśliwiecką dotarły dwie przesyłki. W jednej grzyby suszone i ser z kminkiem, w drugiej DVD & CD z filmem "Love, Actually". Przypadek? Chyba tak, bo wszak wierzę w przypadki. Dziękuję! Zjem, posłucham, zobaczę. Chętnie...
(Dalej…)
Nie ma chyba nic gorszego. Budzi się człowiek, a tu na żółtych paskach w telewizji napis: "ślizgawica i gołoledź". A do pracy jechać trzeba. Na ulicach mojego miasta nie było tak źle, ale kiedy tuż po 8 poszedłem na spacer nad kanałkiem, było jednak ślisko. Wczoraj minus 11, dzisiaj plus 7. Na trzy tygodnie przed Bożym Narodzeniem mamy wiosnę?
(Dalej…)
Tak się może zdarzyć. W mgnieniu oka świat może się zawalić. I chyba dlatego tak bardzo cieszy mnie każdy następny dzień. Nie planować, nie odkładać na jutro. Tyle lat jadłem chleb (chleba naszego powszedniego...), a teraz okazało się, że mi szkodzi. Życie nie jest zdrowe. No i dobrze! Nie planować, nie odkładać na jutro... Niczego!
(Dalej…)
Tydzień temu skończył 40 lat. Zdolny, młody człowiek... Poznałem Go dzięki płycie "Two Shots" wydanej w 2004 roku. Nie mogłem uwierzyć, że dwie piosenki na tamtą płytę napisał Mark Niedzwiedz. Zapytałem Go w sobotę, czy Mark nadal pisze piosenki. Matt powiedział, że stracili ze sobą kontakt... Takie jest życie. Za to poznał Polkę, są razem, a ich córka mówi trochę po polsku, trochę po angielsku...
(Dalej…)
Albo kroki. Na mojej codziennej trasie wybrałem jedno miejsce nad jeziorkiem. Strzelałem je ponad rok. No i dziś przyszła pora to pokazać. Nie dotrzymałem postanowienia na Nowy Rok, ale już zaraz będzie nowszy, więc przymknąłem oko na ten jeden raz. 36 zamiast 24, tak wyszło. Nie wiem, czy się odzwyczaję od fotografowania tego miejsca. Pomyślę o tym jutro...
(Dalej…)
Bo wspomnienia są najpiękniejsze? Kolega zapytał dziś: "to lecimy w marcu do Barcelony?". Lećcie... Ja już tam byłem w marcu 2017 roku. To pierwsza porcja wspomnień. Następna to październik 2017 - Las Vegas. Oba miasta z tych, "które nigdy nie śpią". Tak, wolę Barcelonę, ale fajnie było zobaczyć Las Vegas. Miło i smacznie zjeść dorsza w La Fonda, ale omlet na śniadanie w Hotelu Venetian - mógłby mi się choć przyśnić. W Barcelonie wino hiszpańskie, ale w Las Vegas szukałem jednak australijskiego. Jest wszędzie...
(Dalej…)
Stadion Narodowy. Na tej imprezie byłem już drugi raz. Drugi dobry... Znowu zauważyłem, że nie było tam przypadkowych turystów. Głównie Audiofile. Fajnie spotkać takich ludzi w jednym miejscu. Podpisałem 50 winylowych płyt "muzyka ciszy" (więcej Elka nie miała na stanie, bo kto by przewidział?), a z Markiem 150 albumów "Marek i Marek". W półtorej godziny. Plus 45 minut sympatycznego spotkania na stoisku "bardzo dobrej firmy" ze sprzętem odtwarzającym... A ja właśnie wymieniłem swój sprzęt domowy. Zawsze coś!
(Dalej…)
Moje nie kłamią. Nie zmieniam niczego... Strzelone - pokazane. Może dlatego, że nie umiem ich obrabiać, poprawiać. A może dlatego, że tak właśnie pamiętam fotografowane miejsca? Słońce czasem umie trochę poprawić, ale takie szaro białe jak te 4 z Melbourne? Też uwielbiam... W albumie ciąg dalszy zawartości mojego telefonu. Nowoczesność. Każde zdjęcie, to inna opowieść... Kto by pomyślał, że doczekam takich czasów, kiedy nie trzeba mieć przy sobie aparatu fotograficznego, aby łapać chwile...
(Dalej…)
tam gdzie byłem już. Znaczy jesteśmy w Australii... 21 i 22 października 2016. Plus ta niespodzianka na koniec albumu. Gdzie to było? Same dobre wspomnienia. I kolorowe. Każdemu, kto leci do Australii polecam Ayers Rock Resort. Choćby na jeden dzień i jedną noc. Przylatuje się tuż po południu. Jest jeszcze czas na zainstalowanie się w jednym z hoteli... Potem zachód słońca. Spektakularny!
(Dalej…)
Szybko minął mi. Obudziła mnie Pani Helena, a potem już poszło... Na śniadanie dwie kanapki z serum (PortFilut) plus pomidor, bo ciągle mi smakuje. Herbata earl grey z cytryną, bez cukru. Jazda na Myśliwiecką, jakby była sobota rano. "do południa" tak na 3 i pół tysiąca kroków. Prezentów dla Słuchaczy nigdy dość, ale dziś mieliśmy wyjątkowy wysyp...
(Dalej…)
Grzegorz Turnau nagrał niezwykły album. "Bedford School" to Jego wspominanie roku 1981, kiedy uczył się w szkole w Anglii. Premiera płyty już jutro, a pojutrze Grzegorz będzie naszym gościem w Markomanii. Zapraszam. Turnau śpiewa piosenki swoich ulubieńców. Billy Joel, The Beatles, Paul McCartney, John Lennon, ale także Queen, Elton John, Sting, Donald Fagen... Imponujący zestaw utworów nieoczywistych. Ciekawe, co nam o tym opowie sam Artysta...
(Dalej…)
Yes, Yes, Yes! Mam nową płytę Barbry Streisand. Lekki niepokój po włożeniu krążka do odtwarzacza.... A potem już tylko dobrze, coraz lepiej. Piękny, mądry, smutny album. Z wieloma odniesieniami do naszego współczesnego świata. Pięknie wydany. Barbra poza śpiewaniem pisze w książeczce do płyty o swoich przemyśleniach, obawach, niepokojach... Proszę koniecznie posłuchać i poczytać. Słuchanie jest najważniejsze. Genialnie nagrana muzyka. Najwięksi na świecie fachowcy, jako wsparcie Artystki...
(Dalej…)
Byłem w Indiach. Na przełomie października i listopada. Lubię wracać do wspomnień. Zwłaszcza na zdjęciach. Dzisiejszy album to Delhi, oczami Guni i Pirackiego. Dziękuję... Trzy tygodnie i trzy dni. Tyle trwała tamta podróż. Piraci dolecieli z Hobart na Tasmanii. Ja z Warszawy przez Mediolan. Tak to sobie wtedy wymyśliłem. Oni przywieźli z Australii małe i pyszne konserwy rybne, ja z Warszawy kabanosy, szynkę konserwową w puszce i... kukułki, takie bardzo słodkie cukierki, które Gunia pewnie pamięta z dzieciństwa. A były jeszcze zupki "gorący kubek". Tak na wszelki wypadek...
(Dalej…)
Gdybym dziś nie pokazał tych zdjęć, to już pewnie nigdy bym do nich nie sięgnął. A dzień był zjawiskowo fotograficzny... No więc jestem! Ostatnią porcję kroków robiłem już po zachodzie słońca. Dzieciaki chodzą... Poprzebierani, jak na ostatki. No właśnie, ja chodziłem jako przebieraniec na ostatki. "gdyby Pani dobrą była, to by pączkiem obdzieliła". Śpiewało się w dzieciństwie, oj śpiewało... Teraz nie śpiewam nawet pod prysznicem. Czasem na Liście Przebojów się coś wypsnie niechcący... "nie ma fal, nie ma fal, nie ma fal..."
(Dalej…)
Tak, nuciłem sobie wtedy tę piękną piosenkę Johna Denvera. Colorado... Piękne Colorado. I znowu tam jestem. Kiedy o czymś myślę intensywnie, jest szansa, że to MISIE przyśni. Taki sen miałem ostatniej nocy. Z tym, że znowu zawodził sprzęt. Tym razem smartfon. Nie mogłem go tak ustawić, żeby liczył kroki. Tak, we śnie prawie wszystko jest możliwe. Przecież nie trzeba niczego ustawiać! Sam liczy... Sam zmienia czas. Na szczęście mam w tych snach tak, że wiem, iż to mi się tylko śni. Nie spadam w przepaść. Budzi mnie w ostatniej chwili...
(Dalej…)
Zegarka na ręce już dawno nie noszę. Prawie wszystkie inne przestawiają się same. Jak dobrze, że ten w kuchni tego nie robi. Na jakiś czas jest mi to potrzebne, bo jakoś nigdy nie mogłem sobie z tym poradzić. Lubię wiedzieć jaka jest godzina "na stare pieniądze". I uważam, że zmiana czasu, to zawracanie głowy. Jestem za tym, żeby czasu nie zmieniać, a jeśli już to na lepsze. Ale tego jakoś nie potrafimy robić... Tak, jak nie możemy lecieć na najbliższą przyjazną nam planetę, bo za daleko. Nie chce mi się nawet o tym myśleć...
(Dalej…)
Bo są takie dni w tygodniu. Zły sen, potem deszcz, deszcz, deszcz... Wyścigi z czasem. Korki na ulicach. Za niskie ciśnienie. Za mało słońca? Jest jesień, tak być musi. Dobra, dajemy radę. Pchamy się... Tonacja ładnie, muszą być jakieś pozytywy, prawda? Jak dobrze, że gra muzyka! A! Mam nowy sprzęt grający... Po 10 latach stary odmówił posłuszeństwa. A bez słuchania muzyki życie byłoby jakieś niepełne?
(Dalej…)
Wczoraj obejrzałem film biograficzny o Olivii Newton-John. Z Deltą Goodrem w roli Olivii... Pewnie nic specjalnego, ale kilka razy się wzruszyłem. Nie wszystko o Niej wiedziałem. "Physical" piosenka nagrana w 1981 roku. Taki trochę łabędzi śpiew. Przypadkiem, bo odmówili Tina Turner i Rod Stewart. Nie wiedzieli, co robią? Steve Kipner, Australijczyk, współautor piosenki zaproponował Olivii zaśpiewanie tego utworu...
(Dalej…)
Jeden dzień, a jaka różnica? Jednak przyszła jesień... Chyba już trochę wyczekiwana. Niech będzie piękna. Gdyby nie odwiedziny Pirackiego, to pewnie bym nie był na Starówce, nie zlapałbym resztek lata w Łazienkach. A tak - mamy to! Zdjęcia w Parku Łazienkowskim zrobione we wtorek. A dziś? Ładny był piątek. Rano elpetrójka z piosenką dnia w wykonaniu Edyty Bartosiewicz. Mnie "Lovesong" bardzo się podoba. A publiczności? Zobaczymy na Liście Trójki...
(Dalej…)
Śniło mi się, że sparaliżowało miasto... Akcja protestacyjna taksówkarzy. A ja tyle miałem dziś do zrobienia. Tu i tam. Jak to w czwartek. Dałem radę. Miasta nie sparaliżowało. Jak dobrze, że to był tylko sen. Ale co się nadenerwowałem, to moje. Stres zabija, ale jak się go pozbyć? Może wystarczy posłuchać muzyki. Na dobrym sprzęcie. Właśnie dziś byłem w takim miejscu, gdzie nic tylko się słucha. Miałem zabrać dwie ulubione płyty. Padło na Ala Stewarta i Eltona Johna. Pięknie zagrało...
(Dalej…)
Poniedziałek. Fajnie, że Piracki przyleciał z Hobarta. Bo gdyby nie to, pewnie bym nie zobaczył tej jesieni w mieście... Jak to możliwe? Jakoś mam coraz mniej czasu. Kurczy się kurcze, czy co? Zaczęliśmy od Starówki. Pięknie się pokazała. Ale nie ma już sklepu z szyldem Niedźwiecki... Czas, czas, czas. Po dwugodzinnym spacerze befsztyk z prawdziwkami w Dyspensie smakował, jak w niebie. Znaczy nie wiem, jak tam jest, ale tak się chyba mówi?
(Dalej…)
Pisanie bloga. Kto by pomyślał? Wszystko w moim życiu dzieje się przypadkiem. Październik 2007 roku. Chwilowo nie było mnie w radiu, właśnie leciałem następny raz do Australii, moja przyjaciółka Alina Dragan miała swojego bloga, no to bach, będe miał i ja! Tak, żeby trochę mnie dla opuszczonych słuchaczy było. Dziś mija 11 lat od pierwszej notatki na blogu. Dziękuję za wierność i dobre słowo. Nawet jeśli to moje pisanie nie jest potrzebne nikomu, to jednak wpadłem w pułapkę. Lubię to robić...
(Dalej…)
Nights Are Forever Without You... Kto to śpiewał? England Dan & John Ford Coley...40 lat temu z wąsem. Obiecałem nocne zdjęcia z Erbalungi i oto są. To był ciągle ten sam 7 września. Bardzo, bardzo, bardzo długi dzień. Po przyjeździe do Bastii i basenie młodziaków zdecydowaliśmy, że kolacja jednak w Erbalundze, bo jutro na kawę tam już nie będzie czasu. Dobra, jedziemy! Z przygodami i jazdą "po bandzie". Szczęśliwie dotarliśmy tam przed 22. Przedostatni goście na kolację w ulubionej restauracji?
(Dalej…)
7 września. To był długi dzień. Po odwiedzinach Liccioli pojechaliśmy do Bastii. Ostatnia noc przed powrotem. Niby znaliśmy adres hotelu, ale znaleźć go nie było łatwo. Jak widać - udało się. Hotel wybrany tak, żeby następnego dnia było blisko na lotnisko. I tak było... Wszyscy mieliśmy ochotę na kolację w Erbalundze. Ale o tym następnym razem. Przy hotelu piękny i ciągle jeszcze zielony ogród. I jak tu nie strzelać... zdjęć! No to strzelałem...
(Dalej…)
Jaka piękna ta jesień! Wczoraj pół dnia chodziłem w miejscach ulubionych. Drugą połowę dnia przespałem... No niestety tak mam. Widać organizm potrzebował. Niedziela była handlowa. W ulubionym sklepie z chlebem tuż po 10 wisiała kartka, zaraz wracam. Po kwadransie znudziło mnie i chleb nie został kupiony. Nic to, pomyślałem - będzie dzień bez chleba. Na rozmrożonym wrocławiaku sprzed dwóch tygodni nie połamałem zębów. A dziś kupiłem połowę Kaszuba. Też smaczny...
(Dalej…)
Premiera płyt za dwa tygodnie! A więc jednak będzie następny zestaw. Właśnie go słucham pierwszy raz. Ja jestem zadowolony, a jak będzie ze Słuchaczem? O tym się dowiem pewnie za kilka tygodni. Pierwszą płytę zaczynają Christopher Cross, Michael McDonald, Silje Nergaard i Peter Cincotti. Całość pod hasłem "starzy, dobrzy znajomi...". Nie udało się zdobyć tym razem Anny Marii Jopek i Branforda Marsalisa, ale to chyba dlatego, że ich wspólna płyta wychodzi właśnie dziś. Może następnym razem?
(Dalej…)
Powietrze pachnie wczesną jesienią. Uwielbiam takie dni. Spacerować jest bosko! 14 tysięcy kroków na koncie. Wystarczy na dziś... Na bazarku kupiłem prawdziwki i podgrzybki jak malowane. Nie pokazuję ich na zdjęciach, bo Alina pod Wałczem nie ma sezonu na misie. Po co Ją drażnić? Uwaga! Moja zamrażarka już załadowana na zimę. To teraz się będę koncentrował na jabłkach, gruszkach, węgierkach. Ale tak do zjedzenia "na dziś". A jutro będę robił leczo... Po elpetrójce. I przypominam o głosowaniu na Listę Trójki. Ta jutro z Polanicy - Piotr Baron. zaprasza. Festiwal Marii Czubaszek - Cały Kazio...
(Dalej…)
Był zawsze. I na zawsze z nami zostanie w swoim śpiewaniu. Dziś zmarł Charles Aznavour. Miał 94 lata... Pamiętam jego koncert w Sopocie na festiwalu piosenki w 1984 roku. Wiadomość o Jego śmieci dotarła jakoś tuż po południu. Zaśpiewał ponad 1000 piosenek sprzedanych na milionach płyt. Piękny Człowiek... Historia. Dobrze, że na mnie nie wypadło tym razem, bo jestem coraz gorszy w podawaniu takich wiadomości na antenie. Jutro we Wrocławiu pogrzeb Pawła. Dwa tygodnie temu byłem w Szklarskiej. Miesiąc temu na Korsyce.
(Dalej…)
Jakby się nic nie stało. Mimo wszystko. Muzyka ciągle gra... I tego się będę trzymał. Na dodatek zaczęli grzać, znaczy kaloryfery już gorące. Jak to możliwe, że jeszcze tydzień temu lato było gorące? Kolej rzeczy... Kolejka. Kolejka u Pana Krzysia po jabłka. Dla mnie dwa kilogramy celesty. Jak długo jeszcze będzie? Będzie, Panie Marku, będzie. Taka smaczna nie była od lat. Słońce czyni cuda. Choć, jak słyszałem dziś rano od Doktora Rożka, oddala się od nas to słońce. Nic to, wcześniej znikniemy ze świata, niż słońce nas opuści...
(Dalej…)
Piękna, monumentalna, barwna... Mógłbym napisać więcej przymiotników, ale te wystarczą. Koniecznie proszę odwiedzić to miejsce. Zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Może także dlatego, że była taka piękna pogoda? Jak na zamówienie. Koniec lata... To był poniedziałek, 17 września. Beztroski dzień odkrywania nowych miejsc w pobliżu Szklarskiej Poręby. Czy to możliwe, że to było tydzień temu?
(Dalej…)
wciąga nas! 5 września. Jechaliśmy do Calvi, obiecałem powrót do zdjęć. Najpierw te z drogi. Opuszczamy Porto. Błękitne... Minął tydzień, a ja już tęsknię. Lubię wracać, ale też lubię tęsknić. Smaki, zapachy, widoki. Cuda, cuda, cuda. Pogoda jak ta lala! Porto - Calvi. Zdjęcia głównie ze starówki. Czy widać, że była gorączka? Bo była. Usiadłem, żeby się napić Orezzy. Kieliszek białego jako dodatek zawsze dobrze mi tam robił. Korsykańskie białe wino jest OK, co do czerwonego nie będę się wypowiadał...
(Dalej…)
Było chyba tak samo gorąco, jak dziś w Warszawie. 29 stopni. (I ponoć lato jeszcze nas nie opuszcza). Środa. Pojechaliśmy z Porto do Calvi. Tą drogą, którą szybko jeździł James Bond. My nie tak szybko... Przypomniało mi się, że na krętych drogach jednak mam chorobę morską. Nie najlepiej... Kiedy byliśmy na miejscu okazało się, że przed plażą trzeba zjeść lunch. Oni tam tak mają, że można zjeść coś między 12 a 14, a potem dopiero po 19. Co kraj... No to zjedliśmy. Ja na chybił trafił wybrałem rybę. St.Pierre, czyli Piotrosza. Nigdy wcześniej nie jadłem...
(Dalej…)
Mam na Korsyce kilka miejsc ulubionych. Porto jest najbardziej ulubione... Tam, w Hotelu LeVaita dowiedziałem się, że album Basi "The Sweetest Illusion" zadebiutował na liście Billboardu na 27 miejscu. Maj 1994 roku. Tam rosną eukaliptusy, a ziemia ma kolor ceglasty. Tam morze spotyka się z górami. W sposób najpiękniejszy. Tam jest droga, na której jeden z Bondów, Jamesów Bondów jechał szybko szybkim samochodem. Tam mogły być kręcone sceny z filmu "Angelika wśród piratów". Trzeba więcej?
(Dalej…)
Pamięć mam dobrą, ale krótką. Kiedy odbyła się pierwsza "wyjazdowa" audycja? To musiała być lista z Gdańska. Ale który to był rok? Baśka realizowała audycję z Warszawy, Michał z Gdańska. Długi Targ... Baśka powiedziała, że było słychać beznadziejnie, bo ja krzyczałem, a dźwięk był jak z puszki. I zupełnie nie było słychać, że dookoła jest publiczność. A ta była! Ja stałem z mikrofonem wśród tłumu, który niósł mnie, jak chciał...
(Dalej…)
To był najdłuższy koncert, w jakim uczestniczyłem. 11 godzin i 11 minut. Tak umownie... W niedzielę tuż po 13 miałem przyjemność zacząć całą zabawę, zapowiadając występ Andrzeja Smolika i Keva Foxa. Potem się przemieszczałem. Dar Pomorza, skąd nadawaliśmy Listę i Markomanię. Sklepik Walendzik, Strefa Muzyczna. Najsłabiej było ze Strefą Gastronomiczną. Wszędzie kolejki... Woda musiała wystarczyć...
(Dalej…)
Jeden z moich bohaterów. Świetny, we wszystkim co robi. Szkoda, że tak rzadko śpiewa. Nie musi... Nic nie musi. Ma na koncie 16 nagród Grammy. Jest pewnie jednym z najbardziej zapracowanych producentów muzyki. Każdy chce z Nim pracować. Lista Artystów jest długa... Na szczycie Barbra, Celine, Buble'. Pracuje z gigantami, ale daje szansę także młodym. Brenna, Renee, Cincotti. Nie będę powielał informacji z portali, tam to wszystko można znaleźć. Lubię Jego sposób myślenia o muzyce. Rozpoznaję Jego orkiestrę. I prawie zawsze mam wtedy ochotę zostać dyrygentem...
(Dalej…)
Leży na wysokości 11315 stóp, czyli około 3 i pół kilometra nad poziomem morza... Jest trudno dostępne i piękne. Jechaliśmy tak wyboistą drogą, że mój telefon w kieszeni pokazał, że wszedłem na ponad sto pięter. Brawo ja! Droga do wodospadu jest łatwa, ale na tej wysokości nawet taka droga zatyka w piersiach. Mniej tlenu w powietrzu. Pojechaliśmy na grzybobranie, a że grzyby jeszcze nie urosły pojechaliśmy dalej, nad jezioro. Jak dobrze, że te grzyby nie urosły...
(Dalej…)
Miałem dziś w planach Tonacji "Don't Play That Song" w wykonaniu Arethy Franklin. Na koniec audycji... Przypomniałem jednak "1984" Maanamu, bo jutro msza za spokój duszy Kory. 7.15 Kościół pod wezwaniem Wszystkich Świętych, Warszawa, Plac Grzybowski. Będę tam, bo jak nie być? Ale czy uda się coś powiedzieć? Aretha - królowa muzyki soul. Już na zawsze. Choroba nam Ją zabierała już od lat, ale boli. 41 lat po śmierci Króla Rock & Rolla. Madonna ma dziś 6.0. A mnie dopada jet lag...
(Dalej…)
A dziś miałem spacer w Downtown Chicago. Sobie wymyśliłem... Miało być 87 stopni, było 94. A wilgotność tak na moje wyczucie 120%. Nic tylko usiąść i płakać. Nie usiadłem, nie płakałem... Robert mnie podrzucił koło 11 do Parku Milenijnego. Z daleka widziałem The Bean... Ciągle robi wrażenie. Kroki, kroki, kroki! Nie ma to tamto. Dziś ponad 13 tysięcy - wreszcie, bo jakoś ostatnio trochę nie dociągałem do trzynastek...
(Dalej…)
I wcale nie chodzi o film. To tytuł piosenki... Dotarłem po wielu latach do albumu Ireny Santor "Piosenki stare jak świat". Jest w zestawie wydanym dwa lata temu przez Polskie Nagrania pod tytułem "Piosenki cz.1". Cztery dyski z utworami nagranymi przez Panią Irenę w latach 1960 - 1973. CD4 tutaj zatytułowana "Wspomnienia dawnych dni" to ta płyta, którą mam w pamięci od dzieciństwa. Okładkowe zdjęcie tak dobrze pamiętam... Mieliśmy w domu tę płytę. To był wybór moich rodziców, bo ja wybierałem wtedy inaczej...
(Dalej…)
Kora nie żyje. Zbyt lakonicznie... Jakoś nie dociera do mnie ta wiadomość. Będę wypierał, zapomnę. Dawno Jej nie widziałem. Będzie mi się wydawało, że jakoś nie możemy się spotkać. To się prawie zawsze udaje. Prawie zawsze. Ale dziś boli. Walnęło obuchem jakoś tuż po 7. Kiedyś bym dzwonił, żeby sprawdzić. Teraz wystarczy Internet. Tak, to jednak prawda. Trzeba było zapakować paczkę płyt i pojechać na Myśliwiecką. Znowu ja... Ciechowski, Niemen, Grechuta. A dziś Kora. Jak grać, co mówić? Grać, tylko grać...
(Dalej…)
No nie da się ukryć. Nie da się oddychać. Żyć się nie chce... Przesadziłem? Skończyły się czereśnie. Pojawiły się jabłka. Jesień przyszła przedwczoraj. Kupiłem na bazarku kilogram prawdziwków. Już takich jesiennych... 60 złotych. Pół na pół. Ale ta połowa nie robaczywych - pycha! Na maśle klarowanym, trochę natki pietruszki, trochę koperku, podlane łyżką wody, sól, pieprz, a kiedy woda odparuje i zaczynają skwierczeć, łyżka śmietany. Do tego ziemniaki, ciągle jeszcze młode. Nic więcej mi nie trzeba...
(Dalej…)
Jak żyć? Dziś 80 %. Eukaliptus pachnie, ale taka pogoda męczy. Mnie jednak męczy... Zasypiam na stojąco. Podobno śpimy coraz krócej. A to nie jest dobre dla naszego zdrowia. Tak, wiem, ogólnie rzecz biorąc, życie nie jest zbyt zdrowe. Ale za to czereśnie i pomidory w tym sezonie są nadal pyszne. Tylko czy można się najeść na zapas? Pomidory mogą "wtłaczać" kilka razy dziennie, ale garść czereśni tylko jeden raz. Papierówki przywiezione z Szadku smakują jak te z dzieciństwa...
(Dalej…)
Przy dziewięćdziesięciu procentach wilgotności powietrza, gałązki eukaliptusa pachną mi w mieszkaniu jak szalone. Jestem w Australii! Bez paszportu, wizy i dewiz... Lubię ten zapach. Nie tylko dlatego, że przypomina mi miejsca ulubione. Przyzwyczajam się do zapachów. Powtarzam je. W sklepie z perfumami próbuję nowości, a i tak zawsze się kończy na Kenzo. Mój ulubiony zapach od lat. Chyba znowu jadą z wodą... Będzie padało. Wczoraj też padało. Pomyślałem rano, żeby odwołać Szadek i Sieradz, ale... pojechałem.
(Dalej…)
Liście lecą z drzew. Masłem na dół... Widzę to spacerując "nad kanałkiem". Ale dziś trochę popadało. W Szadku nawet sypnęło gradem - wiadomość z pierwszej ręki. Kiedy poszedłem na ostatnią dziś porcję kroków zaczęło padać, choć telefon tego nie zapowiadał. Potem już nawet lało. Ale zauważyłem, że prawie nikomu to nie przeszkadzało. Nie wszyscy otwierali parasole. Niech pada... Teraz akurat mój telefon pokazuje deszcz, a za oknem piękne słońce. Jak to latem...
(Dalej…)
4 lipca. Piosenkę grupy Chicago "Saturday in the Park" przypomnę w sobotę. Z Międzyzdrojów. 15 lat temu zmarł Barry White - Pan Głos. To była sobota, Markomania ze Szklarskiej. Piętnaście lat, a jakby kilka tygodni temu? Coraz trudniej mi przychodzi mierzenie się z czasem. Mój Kolega mówi: "nie przejmuj się tym, na co nie masz wpływu". To znaczy, że mam przestać myśleć? Tak, to może o to chodzić... "Everything I Think I Know, I Think". To tytuł jednej z piosenek na nowej płycie Davida Wilcoxa "The View from the Bridge". To moja płyta na dziś...
(Dalej…)
Na różowo... Znów dziś jesteśmy w Capitol Reef National Park w stanie Utah. Był 1 października 2017 roku. Byłem już zmęczony, bo w Polsce zbliżała się północ, a tam środek dnia. Doginało mnie, a iść trzeba było. I tak udało mi się tego dnia zniechęcić Roberta do wspinaczki wyżej. "Przecież tutaj jest tak ładnie". Muszę ćwiczyć asertywność. Ćwiczyć, ćwiczyć... Nie widziałem wtedy tego zjawiskowego nieba, jakie widać na zdjęciach. Fotografować warto...
(Dalej…)
Naszło mnie dziś na słuchanie piosenek w wykonaniu Barry'ego Manilowa. Czy ktoś z Czytelników ma ponad 30 płyt Artysty? Ja mam... Wybrałem na dziś zestaw "Ultimate". Ballady z lat 70 brzmią nadal pięknie. Plus "Copacabana". Na deser posłucham jeszcze albumu "Summer of '78". Może będzie inspiracja do poniedziałkowych "do południa"? Lato 1978 było piękne. Po pięciu latach pracy w "Żaku" zaczynałem przygodę życia z Polskim Radiem. Nie zastanawiałem się, co będzie jutro. Spełniało się moje marzenie...
(Dalej…)
Wczoraj na badaniach okresowych - nie przepadam, PaniDoctor z pokoju 207 wywołała: Pan Wojciech. Nie zareagowałem. Pani patrzyła na mnie i powiedziała: Pan! OK, Wojciech mam na drugie. Najczęściej mówi się do mnie: Panie Jacku (Jacek Niedźwiedzki - tenisista z czasów Wojciecha Fibaka). Kilka dni temu na moim osiedlu fan zawołał: dzień dobry Panie Krzysztofie. Odkrzyknąłem dzień dobry. Krzysztof? Bo nawet jeśli mnie ktoś myli z Sierotą, to jednak Marek...
(Dalej…)
George Michael miałby dziś 55 urodziny. Michael Jackson zmarł 9 lat temu. I jak tu nie wierzyć w przypadki? Od jakiegoś czasu wypieram złe wiadomości. Udaję, że ich nie było. Ot, nie widziałem Ewy, mojej chrześnicy od ponad 6 lat. Zdarza się... Ciekawe, co u Niej słychać? A George i Michael po prostu przestali nagrywać. Mam kilka ładnych zdjęć Ewy. Mam wiele pięknych nagrań ulubionych Artystów. I to mi na razie musi wystarczyć... Pisząc te słowa słucham GM MTV Unplugged. Potem będzie HIStory, Past, Present & Future MJ. Napisał na okładce Book I. Ale więcej ksiąg już pewnie nie będzie...
(Dalej…)
I najcieplejszy. U mnie pokazało 33 stopnie. Kroki robiłem przy 32. To jednak musi być uzależnienie. Czy pisałem już tutaj, że prysznic to jeden z najlepszych wynalazków człowieka? Na pewno pisałem... Woda w moim sklepiku podrożała. Suchość widzę i czuję. Telefon cały dzień mnie oszukiwał, ale chyba jednak gruchnie i lunie. Oby! Mamy pierwszy dzień lata, a na drzewach już jesień...
(Dalej…)
Kiedy padła druga bramka, wyciszyłem telewizor. Wrzuciłem "muzykę ciszy 3". The Sign... Nie dlatego, że słabo grali, nie mam czasu i siły na stres. Po intensywnym dniu trzeba się jakoś wyciszyć. Poleciałem do Colorado. Tylko na zdjęciach! Gdzieś po drodze. Ładne góry, chłodzący śnieg. Nic tylko jechać. Jedziemy? Jedźcie... Wczoraj Janusz zakupił mi w Chicago nowy album Dave'a Matthewsa. U nas nikt nie wydał tej płyty. Co za czasy? Nowy Wilcox ciągle gdzieś w drodze. Nowej Tower Of Power nie mieli w Rollinie, choć to w tym tygodniu najpopularniejsza płyta jazzowa w Stanach...
(Dalej…)
Zapraszam do amfiteatru Red Rocks. 16 kilometrów od Denver, Colorado. Mieliśmy szczęście. Zdążyliśmy przed próbą zespołu, który tego dnia tam grał. Codziennie ktoś gra... Niesamowite miejsce. Poszerzymy sobie ten temat w sobotę, bo warto. Dziś miałem "potrącić" Opole. Ładne miasto, byłem tam wiele razy. Często do dentysty...
(Dalej…)
...łyk zimnej wody. Nie za zimnej, bo gardło będzie bolało. Ale trochę śniegu by się przydało? Bardzo proszę. Colorado. 6 i 7 października 2017. Zdążyliśmy na ostatni tramwaj do góry. Może niepotrzebnie? Po pierwsze tramwaj jechał chyba półtorej godziny, a po drugie na górze była zima. Robert miał puchówkę, tak na wszelki wypadek. Zdarzył się tego dnia. Ja, jak widać w kurteczce - wiosence. Oj, było zimno, ręce grabiały bez rękawiczek, a zdjęcia trzeba było zrobić... Jak mus to mus!
(Dalej…)
Bo dziś kupiłem takie, jakie się jadało w dzieciństwie... Czy ja to mogę jeszcze pamiętać? To pewnie tak, jak z jazdą na rowerze. Pół kilograma truskawek, kilka łyżek jogurtu naturalnego i łyżka miodu, ale tylko do podkreślenia smaku, bo truskawki słonecznie słodkie. Sezon będzie nie za długi, trzeba się najeść na zapas. Tylko co na to moja łazienkowa waga? Sprawdzę to jutro... Do truskawek mógłby być szampan, ale nie przepadam.
(Dalej…)
Bo to na razie ostatnia porcja zdjęć z Las Vegas. Człowiek jest dziwny. Kiedy tam byłem, to myślałem - na pewno tylko ten jeden raz i już! Już dziś nie jestem tego pewien, bo jak wiadomo lubię wracać. Pamiętam, że kiedy wróciłem z wyprawy do Indii, Nepalu, Singapuru, Malezji, Tajlandii, to chciałem, żeby mi się śniły Indie. A w snach cięgle wracałem do Singapuru. I nie pomagało to, że przed zaśnięciem marzyłem o Indiach. 1984, 1986 i 2011. Podczas ostatniej podróży też wmawiałem sobie, że to był ostatni raz...
(Dalej…)
Nie zawsze jest tak, że kiedy obiecuję powrót do tematu, to tylko obiecuję. Nikt mi nie musiał przypominać, a jednak wracam na koncert Celine Dion w Las Vegas. Kiedy planowałem lot do Chicago i dalej do Vegas, to poprosiłem Roberta, żeby sprawdził, czy uda nam się tam zobaczyć koncert Celine. Uda się, napisał Robert. A jeśli się postaramy, to także Ringo Starra i może jeszcze coś... To "jeszcze coś" to "Love" z muzyką The Beatles w Cirque Du Soleil. Trzy różne koncerty, wszystkie świetne... Największe wrażenie zrobiła jednak na mnie Celine Dion...
(Dalej…)
W najbliższej Tonacji znów będzie jeden bohater. Tym razem Burt Bacharach. Diane Warren napisała razem z Davidem Fosterem piosenkę dla Lionela Richiego. David Foster zagrał na fortepianie w piosence Bacharacha, którą ten napisał z Neilem Diamondem. Tak to się plecie... Najważniejsze, żeby ładnie grało. Czwartkowa godzina muzyki w Trójce będzie pachniała Radiem Kalifornia wymyślonym przez kompozytora genialnego - Burta Bacharacha...
(Dalej…)
Słucham od kilku godzin płyty "Dobrze, że jesteś". Jak dobrze, że wyszła. Zbigniew Wodecki jest wielki! Kayah, Badach, Uniat, Beata Przybytek, Andrzej Lampert... Ten ostatni śpiewa piosenkę "Sobą być". Jedna z najpiękniejszych kompozycji Zbyszka. Tyle miał nam jeszcze ponawymyślać... Może był potrzebny tam? Nikt nie obiecywał, że będzie tak, jak chcemy. Tak, trzeba chwytać dzień. Mój był dziś udany. Kanapka z wrocławskiego chleba na śniadanie, kanapka zabrana do roboty na lunch, młode ziemniaki (krajowe!) z sosem grzybowym na obiad. Kroki w słońcu...
(Dalej…)
Zostajemy tutaj, bo ładnie, a wspomnienia tylko piękne. Kiedyś Wałek (Marek Wałkuski) pokazał mi zdjęcia z tego miejsca. Już wtedy wiedziałem, że muszę tam kiedyś dotrzeć. 3 października 2017 roku był długim i cudownym dniem. Upał dawał żyć. Podejście do Łuku długie, ale było warto. Jak widać na zdjęciach. Tego dnia zrobiłem 22 948 kroków. W kilometrach prawie 18. Nieźle... Ponad półtora tysiąca spalonych kalorii. Po powrocie był dobry obiad i butelka Shiraza...
(Dalej…)
Goerlitz. 30 kwietnia 2018. W drodze powrotnej ze Szwajcarii Saksońskiej do Szklarskiej Poręby i Jakuszyc. Mieliśmy ochotę na otwarcie sezonu szparagowego, ale nie było łatwo. W Domu Kartofla wyglądało nieźle, ale nie było dla nas miejsca. Nic to, zjedliśmy w innej restauracji. Otwarcie było jednak bardzo smaczne... Nie umiem ugotować białych szparagów, ale zjeść to lubię....
(Dalej…)
Od kilku dni zbiera się na deszcz. W moim telefonie, w telewizji i prognozach radiowych. Padało w Łodzi, lało w Beautiful British Columbia w Kanadzie. A w Warszawie sucho... Widzę, że "ładna pani w telewizji" zapowiada deszcz na noc. Dobranoc, pchły na noc... Ale miałem wczoraj sen! Kolorowy... I wszystko pamiętam. Miałem przygodę z samochodem. W snach zawsze jest wszystko inaczej. I nie sprawdzają się...
(Dalej…)
Pierwszą porcję kroków zrobiłem o 9 rano. Było przyjemnie ciepło, ale nie za gorąco. Potem leniuchowałem... Obiecałem, więc są zdjęcia moich trójkowych gości. Zrobione przez Darka Kawkę - dziękuję... AA - wiadomo. Nagrał świetny album, jest w dobrej formie. Podarowałem mu kilogram śliwek w czekoladzie. Na okładce albumu dostałem wpis: "dilerowi śliwek w czekoladzie".
(Dalej…)
Mała rzecz, a cieszy. Pani Ala na moim bazarku mówi, że "nie schodzi". A ja czekam na nią każdej wiosny. I już jest! Zwyczajna rzodkiewka, a smaczna jak żadna inna. Nie wodnista, nie sparciała. Twarda jak rzepa! I o to chodzi. Jak dobrze, że są te nowalijki. Na razie nie zastanawiam się, czy będą uczulały. Na razie je smakuję. Truskawki krajowe po 24 złote za kilogram. A miało być taniej w tym roku...
(Dalej…)
Jakiś taki dziś ten poniedziałek. Nic to - pchamy się do przodu... Wspomnienia są najpiękniejsze, więc wspominam. Niedziela tydzień temu. Z Biathlonu poszliśmy na Rozdroże Pod Cichą Równią, następnie do Orlego i powrót do Biathlonu w Jakuszycach. Tak na 20 tysięcy kroków. Piękny był dzień... Izery - tutaj się oddycha!
(Dalej…)
Cuda się zdarzają. Często przypadkiem... Jak dobrze, że na krótkie wakacje zabrałem laptoka. Krótka wymiana emalii, szybka zamiana z kolegą, bo dziś miałem prowadzić listę. Ale Dana Gillespie był tylko kilka godzin w Warszawie. Przed południem. Jedyną szansą na spotkanie na antenie była elpetrójka. No i udało się. Zawsze mam małą tremę przed takim spotkaniami. Kiedy jednak zobaczyłem uśmiech na twarzy Dany - wiedziałem, że musi się udać...
(Dalej…)
Byłem w NRD... Dziś mój samochód pokazał 33 stopnie Celsjusza. Jednak widocznie jest ocieplenie klimatu. Jutro w lp3ce moim gościem będzie Dana Gillespie. Na pewno porozmawiamy o Davidzie Bowie. I o Sopocie sprzed 33 lat. Napiszę on tym jutro... Gorąco jest. Najlepszego...
(Dalej…)
Dni Australii. Wylosowałem Białystok w poniedziałek, Gdańsk we wtorek. Miałem być jeszcze w Szczecinie, ale po prostu nie dałem rady. Przepraszam... Za dużo na głowie? W Gdańsku przydała się nawet zimowa czapka. Nie wspominając o polarze. Wiosna, jak to wiosna. Niby już zakwitły czereśnie, wiśnie i jabłonie, ale czapka się przydaje. Miło było w Białym, miło w Gdańsku. W tym ostatnim także smacznie. "Zafishowani". Takiego halibuta nie jadłem nigdy wcześniej... Polecam!
(Dalej…)
To miasto zawsze dobrze mi się fotografuje. Bez względu na porę roku. Dziś kolejna porcja wspomnień z 17 października 2017 roku. Wiało tak, jak dziś w Warszawie. W słońcu było gorąco, a w cieniu zimno. Tak, to tego dnia mnie tam przeziębiło. Niepotrzebnie siedziałem na ławeczkach wystawiając twarz do słońca. A potem, kiedy wszedłem między domy, gdzie wiało, no to mnie złapało. Następne przeziębienie to Wielkanoc w rodzinnych stronach. Ten nagły, ostatni atak zimy...
(Dalej…)
Cały dzień dziś deszcz wisiał w powietrzu. Jakby było upalne lato... A to przecież połowa kwietnia. Mój telefon, który zazwyczaj się nie myli, pokazywał opady w różnych porach dnia. Teraz się z tego wycofał. Zacznie padać jutro przed południem, tak pokazuje... A ja akurat na jutro przewidziałem rozliczenie podatkowe. I dobrze. Niech sobie pada, deszcz jest potrzebny na wiosnę. Mielone się udały, rosół jak zwykle. A na rosole był tym razem krem z zielonych szparagów. Początek sezonu...
(Dalej…)
Filharmonia imienia Mieczysława Karłowicza w Szczecinie. Nowoczesny gmach zaprojektowany przez barcelońską pracownię Estudio Barozzi Veiga. Budowa trwała 3 lata. Budynek jest laureatem wielu nagród architektonicznych. Robi wrażenie... Z zewnątrz, ale także w środku. Do tej pory fotografowałem go tylko z zewnątrz. Dziś białe zdjęcia wnętrza. Piękne miejsce. Tutaj właśnie był koncert Gina Vannelli'ego. Trzy dni temu. A może to mi się tylko śniło?
(Dalej…)
Poniedziałek rano. Czy chce mi się lecieć do Szczecina? Śniadanie zjadłem jak zwykle o 7. W radiu byłem tuż po 8. Kroki przed audycją, znaczy jak zwykle. Ostatnią piosenkę w audycji zapowiedziałem o 11.38. "Brother To Brother". Taksówka na lotnisko zamówiona na 11.40. Poszło jak z płatka. Już tuż po 12 odprawiałem się. No i wtedy przyszła radość. Jednak lecę. Jednak zapowiem i zobaczę ten koncert! Trzeba spełniać marzenia...
(Dalej…)
Przeziębiło mnie w ostatniej chwili przed prawdziwą wiosną... Nie wiem kiedy, gdzie, jak. Może to "zimne świta"? Tak, czy inaczej padłem jak kawka. Wczoraj mi się wydawało, że będzie źle. Dziś lepiej... Został gruby głos, ale to na antenie brzmi nieźle. Jest więc OK. A za trzy dni już nie będę o tym pamiętał. Ostatni raz złapało mnie tak w Chicago i stąd dzis takie zdjęcia w albumie. Zapraszam do Parku Milenijnego. To było 26 września 2017 roku. Piękny był dzień...
(Dalej…)
Po przebudzeniu od razu miałem zły humor. Świat za oknem był biały. Jak to możliwe! Zwyczajnie napadało... Białe święta? Nie. Sypało, sypało, ale przestało. Po południu już było po śniegu. I dobrze. Rankiem zima, wiosna po południu. Tak było. I udało się zrobić kroki. I udała się Tonacja. Dobry był dzień. Z Francji przyleciały dwie nostalgiczne płyty. Inni śpiewają Barbarę oraz Julien Dore' "Vous & Moi". Rewelacja! Pani Aneto - dziękuję kolejny raz. Julien prawie akustycznie. Intymnie. Wspaniały album. Zdecydowanie moja płyta na dziś...
(Dalej…)
Jakiś taki jestem dzisiaj śnięty. Może to tylko niskie ciśnienie? Ale poza tym jest OK. Dzień niedźwiedzia grizzly. A to sobie zrobiłem dzień bez telewizora. I żyję... Za to słucham więcej muzyki. Zacząłem od kilku piosenek z nowej płyty Dona McLeana "Botanical Gardens". Zaczekam na cały album... Następnie przyszła pora na Clare Bowen. Australijka. Ładny nowy album ze świetną piosenką "Doors & Corridors". Ale płyta na dziś to Kurt Elling "The Questions".
(Dalej…)
Antonio Gaudi, kataloński architekt, inżynier secesyjny. Geniusz? Proszę popatrzeć na zdjęcia... Barcelona jest pełna jego dzieł. Małych i dużych. Tak, chyba największe wrażenie robią Sagrada Familia i Park Guell. Ale dziś zapraszam na spacer jedną ulicą. Jej nazwę Czytelnik znajdzie w albumie. Trzeba zadzierać wysoko głowę, ale warto. 18 marca 2018 roku. W środku słonecznego dnia. Spacer trzeba zacząć na Placu Katalońskim. Po powrocie polecam 4Cats. Pyszna kawa i kieliszek Cardenal Mendoza. I życie wydaje się piękniejsze...
(Dalej…)
Niech będą dwa takie dni. Dzień pierwszy - 20 października 2016 roku. Sydney. Wiosna, jak widać piękna i kolorowa. A może to tylko ja tak to widziałem? Z Manly wracałem. Kiedy wysiadłem w promu, już chciało się do domu. Ale światło było ciepłe i piękne... Pomyślałem, zrobię jeszcze trochę kroków i strzelę kilka zdjęć. Akurat tego dnia aparat nie odmawiał posłuszeństwa. Może dlatego, że to nie był sen?
(Dalej…)
Nie pamiętam 8 marca 1968 roku. Miałem 14 lat i byłem daleko, daleko, daleko... Radio było moim prawdziwym oknem na świat. Słuchałem go codziennie. Wtedy Jedynki, bo Trójka pojawiła się wraz z "Dark Side of the Moon" i "Goodbye Yellow Brick Road". Znaczy jakieś 5 lat później. Dziś w Tonacji Trójki grałem płyty pocztówkowe. Cudowne, niesamowite wspomnienia. Bo jakoś wspomnienia zawsze są piękne. Ja staram się wypierać to, czego nie chcę pamiętać... I jest mi z tym dobrze.
(Dalej…)
Jedno z najczęściej fotografowanych miejsc na świecie. Też lubię tam robić zdjęcia... Lubię posiedzieć z kieliszkiem Chardonnay w Opera Bar. Zasnąć na chwilę na kamiennej ławce. A słońce niech robi swoje. Uwielbiam to miejsce. Dziś ciąg dalszy zdjęć z 20 października 2016 roku. Od rana pogoda była średnia, ale potem (jak widać) trochę się przetarło. Taka wiosna na końcu świata. U nas też już prawie wiosna! Dziś to już było czuć w powietrzu. Poza smogiem...
(Dalej…)
Obiecałem wrócić i jest. Niezwykła wystawa stała we wrocławskim Muzeum Narodowym. Bogata i pięknie pokazana. Na dodatek w każdej sali MiłaPani, która dużo wie i chętnie się tą wiedzą dzieli. Odwiedzić i zobaczyć koniecznie. Warszawa dziś była mało przejezdna. Korki, korki, korki... Jak dobrze, że jest radio. W samochodzie czasem mi życie ratuje. Usłyszeć rankiem takie piosenki jak "Woman in Love", "December 1963", "Driver's Seat", czy "Kiedy byłem małym chłopcem"? Cudownie...
(Dalej…)
Niedawno zachwycałem się albumem koncertowym Artystki. Wydany w 2010. 9 lutego 2018 roku ukazał się album "un pugno di stelle". To coś w rodzaju antologii twórczości Ornelli Vanoni. 3 dyski pełne muzyki. Ponad 3 i pół godziny historii piosenki włoskiej. Jest tutaj kilka premierowych utworów na czele z tym, który Artystka śpiewała na tegorocznym festiwalu w San Remo. Dla mnie prawie całość jest nowością. I to jaką? Na razie skoncentrowałem się na płycie duetów. To moja płyta na dziś...
(Dalej…)
Zdjęcia z piątku i soboty w ubiegłym tygodniu. Droga z Jakuszyc w stronę Orlego, a dalej z Przesieki. Przedzielone tortem z okazji 20 lecia przyjaźni Szklarskiej z Trójką. I jeszcze Norweska Dolina. Piękny to był piątek ze słońcem. Iskrzyło, iskrzyło... Dobra prognoza na 42 Bieg Piastów, który już tuż, tuż. W sobotę tradycyjnie odwiedziliśmy wodospad w Przesiece. Jedyny, w którym można się kąpać (czytaj: morsować), bo nie mieści się w parku narodowym. Mamy morsa w zespole - zawsze tam lubi poszaleć...
(Dalej…)
To jutro. Wspaniałego radia życzę Słuchaczom i sobie. Fakt, mniej ostatnio słucham radia. Ale za to słucham jeszcze więcej muzyki. Jeszcze więcej? Nowych płyt słucham inaczej, niż kiedyś. Zapętlam je w odtwarzaczu. Słucham kilka razy. Zaznaczam piosenki, które chcę zaprezentować w radiu. Trochę niszczę okładki, ale przecież mogę... Radio. Kiedyś było moim "oknem na świat". Z małego miasteczka przenosiło mnie w odległe miejsca. Lubiłem szukać na skali. Czasem zatrzymywała mnie muzyka, innym razem nieznany język...
(Dalej…)
Jednego, zjadłem jednego. Tradycja... Był smaczny, z nadzieniem z róży. Moja Mama smażyła najlepsze pączki na świecie. Znaczy wtedy wolałem kupne, ale do dziś pamiętam smak i zapach tych domowych. Na śniadanie pączek i kawa z mlekiem. Smaki dzieciństwa. No i chodziło się na ostatki... Ale o tym innym razem. Dziś w Tonacji Trójki jednak wróciłem do moich płyt 2017 roku. Udało się zagrać piosenki z całej dziesiątki. Gdyby nie Gang of Youths, byłaby tylko melancholia. Takie lubię...
(Dalej…)
Taka jest kolej rzeczy. Tak, ja to wiem, ale każda taka informacja jest okropna. Wojciech Pokora nie żyje. Miał długie i ciekawe życie. A jednak żal... "A Marysia ciągle o pierogach...". Był wspaniałym Aktorem. Staram się wypierać takie wiadomości. Nie pamiętać... Dobrze, że jest radio, dobrze, że zostały z nami Jego role. Życie płynie dalej. Szybko... Dziś usłyszałem w radiu informację, że amerykańska sieć sklepów BestBuy wycofuje ze swej oferty płyty kompaktowe. Oj! A mieli taką ciekawą ofertę, bo na płytach kupowanych w tych sklepach zawsze były dodatkowe utwory...
(Dalej…)
i trwa mać jeszcze jakiś czas. Będzie tego w sumie 9 miesięcy. Ale nowe windy robią wrażenie. I mówią, na którym jesteśmy piętrze. Nowoczesność... Pada cały dzień. Ale udało się zagrać Tonację i zrobić kroki. Między deszczami. "You've Got a Friend" w wykonaniu Carole King i Jamesa Taylora na koncercie w klubie Troubadour jest takie, że cały dzień dziś słucham obu Artystów. Jak dobrze, że są takie dokumenty, jak "Live at the Troubadour". Nagranie z 2007 roku, wydane na płytach 3 lata później...
(Dalej…)
Dziś w porannej audycji Zapraszamy Do Trójki słuchacz powiedział, że w Warszawie pojawiły się nowe ptaki. Pojawiły siekorki. Oj, tak! Pojawiają się zawsze tuż po feriach zimowych i tuż po wakacjach letnich. Te zimowe są gorsze, bo na dodatek może jeszcze padać deszcz. A dziś padało... Od razu droga do pracy się wydłuża. W moim przypadku o 20 minut. Jak dobrze, że jest radio. I że jest dużo stacji. Tak, w samochodzie często naciskam przycisk. W zasadzie uciekam od reklam. Niestety czasem także od oferty muzycznej...
(Dalej…)
Nasza siedemnastka jest w tym tygodniu najlepiej sprzedawaną płytą w kraju. Wiem, po przecenie, ale zawsze to jednak radość, że więcej odbiorców chce słuchać takiej muzyki. Dziękuję bardzo... To może jednak będzie osiemnastka? Zapytam u wydawcy. A w Tonacji remanent topu wszech czasów. Zawsze tak mogę grać... Słuchacz zapytał, czy pamiętałem na co oddałem głosy, czy zawsze tak samo głosuję. Każdego roku inaczej. Tym razem w dużej mierze na Radio Kalifornia.
(Dalej…)
Kocha się ich, bo są kochani. Jak dobrze ich mieć... Wszystkiego najlepszego, zdrowia, zdrowia, zdrowia i radości. Babcia Tina, Dziadek Jagger. Ładnie dziś zaśpiewali. Bo przecież o to chodzi, żeby było miło. A może nie? Bigos się udał. Będzie go jeszcze na dwa, trzy dni. A resztę się zamrozi. Mrozi za oknem, ale pięknie dziś było, bo ze słońcem. Śliska dzisiaj droga... Trzeba mieć oczy dookoła głowy, jeśli się nie chce czegoś złamać. A kto by chciał? Dzisiaj wszystko mi się udało...
(Dalej…)
Pomyślałem, ugotuję bigos! Swojska kiełbasa przyjechała z gór. Jak długo można ją trzymać w lodówce? Albo teraz, albo... Nie wyrzucam jedzenia. Tak jestem nauczony. W dzieciństwie się nie przelewało. W Szadku nie było delikatesów. WSS "Społem". Sklep spożywczy nazywało się Jedynką i tak chyba zostało. Ciągle tam kupuję kaszankę. Jest najlepsza na świecie. Dobra wracajmy do bigosu...
(Dalej…)
Laptoki się popsuły. Chyba nie same, pewnie to moja wina. A może się już po prostu zestarzały? Wysiadły... Trzeba było przejść na nowy komputer. Najwyższa pora! Na razie wszystko będzie trwało trochę dłużej, bo ciągle naciskam nie ten klawisz. Jedna zmiana w porównaniu z poprzednikami, a jaka upierdliwa? Nic to, Baśka... A miało być tak dobrze w tym nowym roku. Przyznaję, u mnie na razie słabo. O 18 miało zacząć sypać śniegiem i niestety sypie. Zima przyszła...
(Dalej…)
Miałem dziś nic nie pisać, bo Blue Monday. Ale jak się okazało jest "bluer than blue". Dolores O'Riordan nie żyje. Miała 46 lat... Słabe to wszystko. Słucham The Cranberries "Something Else". The Glory, Rupture, Why???
(Dalej…)
Dziś "światowy dzień wegetarian". Na obiad ugotowałem jednego sporego ziemniaka, sos grzybowy z mrożonych podgrzybków i suszonych prawdziwków. Pachniało pięknie... No, ale do tego usmażyłem kawałek polędwiczki wieprzowej. Tak jak kotleta schabowego. Nie jestem wegetarianinem. Mogę przez jakiś czas nie jeść mięsa, ale lubię je i nic na to nie poradzę. Obiad był smaczny. A jakie do tego wino?
(Dalej…)
Znowu dziś zobaczę ten film! Który raz? Setny raz... Lubię oglądać filmy, które widziałem, ale ten jest szczególny. Byłem w miejscach, w których był kręcony. Znowu śni mi się Australia. Czy to coś znaczy PanieDoctorze? Słuchacze dziś rano napisali: "Panie Marku, lecimy do Australii! Trochę pod wpływem "Australijczyka". Czy może być lepsza recenzja książki? Też bym poleciał, ale na razie zobaczę film. Proszę pamiętać, że Jacek Koman gra Ivana...
(Dalej…)
Od ilu lat powiązane ze sobą? Obudziłem się później, niż zwykle. Może dlatego, że nie było dziś Budzika? Na śniadanie dwie kanapki. Z białym i żółtym serem. Na biały położyłem powidła brzoskwiniowe. Dziecinnieję? Czasem tak mi się chce. Miasto kompletnie wyludnione. Zielona linia na samą Myśliwiecką. Zbliżała się 9. Jak będzie? Jeśli o mnie chodzi to było chyba lepiej, niż w ostatnich latach. Jakoś tak się to wszystko poukładało...
(Dalej…)
Jak w piosence Czerwonych Gitar. Zagłosowałem dziś na 24 trójkowy Top Wszech Czasów. Tradycyjnie nie oddaję tutaj głosów na ulubione piosenki krajowe. I wtedy te 100 głosów, to sama przyjemność głosowania. Na polskie piosenki zagłosuję w maju. Obiecuję... Przy okazji oddałem głosy na bieżącą listę. Jutro po 19 na antenie Trójki roczne podsumowanie naszej listy. Mam nadzieję, że ciekawie się poukładało. Zapraszam do słuchania...
(Dalej…)
i już po! Droga na Wigilię do Szadku była jedną z najgorszych, jakie odbyłem. Padało, a potem lało. Następnie znowu padało. I nie był to śnieg... Pamiętam taką jazdę maluchem w latach 80, kiedy od Piotrkowa do Łasku jechałem po lodzie. Bałem się dodać gazu, bałem się zahamować. Przerażały mnie samochody jadące drugim pasem. Ale dojechałem. Słuchałem na pewno "piosenek z dzwoneczkami" z kaseciaka. "Driving Home For Christmas"...
(Dalej…)
A za oknem deszcz. Prawie wszystkie świąteczne piosenki śpiewane po polsku mają śnieg w tle. Poza dzwoneczkami oczywiście. Taka tradycja... Dziś PaniSąsiadka poczęstowała mnie pierogami z kapustą i grzybami. Pyszne były. Jak dobrze mieć sąsiada! Jak mogłem zapomnieć, że jedną z moich ulubionych grudniowych piosenek była "To Be Together" w wykonaniu Amy Grant. Za dużo piosenek, za mało czasu na antenie. Tak było...
(Dalej…)
Oj! To był dzień... Rano zrobiłem przedostatnie przedświąteczne zakupy na bazarku. Już prawie wszystko yes. Na "muzyczne spotkanie wigilijne" zrobiłem już wczoraj mielone. Każdy miał coś przynieść. Było miło. Jak za dawnych lat bywało. Moje kotlety cieszyły się wzięciem. Yes! Tonacja popłynęła jak z płatka - opłatka. Bałem się drogi powrotnej do domu, ale było sprawnie. Tylko dwa razy trąbiłem. Tak, trąbię w mieście. Przepraszam...
(Dalej…)
Kiedy poszedłem na poranny spacer, tuż po 8, czułem, że coś jest nie tak. Smog zaatakował moje miasto. Wyglądał jak mgła. Ale był na pewno groźniejszy. Teraz już wiem, jak jest w Krakowie. Człowiek człowiekowi zgotował ten los... I nawet nie bardzo wiem, co można z tym zrobić? Staram się żyć z naturą. Segreguję śmieci, nie palę w piecu, nie marnuję żywności i wody. Gdyby każdy z nas...
(Dalej…)
Miała dziś stanąć w moim mieszkaniu... Stanie jutro. Prawie przed moim blokiem, jak co roku, stoi Pan z choinkami. Różne, różniaste. Wszystkie piękne, zielone i pachnące. Ja, jak co roku, wybieram taką poukładaną z gałązek. Musi być jodła. Pomyślałem, zrobię kroki, a w drodze powrotnej kupię drzewko. Jak pomyślał, tak zrobił. Ale w drodze powrotnej już padał deszcz, a u Pana z choinkami zrobiła się kolejka. Mała, ale nie chciało mi się stać w deszczu...
(Dalej…)
Znaczy chleb. Ale dziś chodzi o to, że David Gates ma urodziny. Najlepszego dziś urodzonym! Mam dwie ulubione piosenki tej grupy. Na lato "Guitar Man", całorocznie "Lost Without Your Love" (Radio Kalifornia). Ta ostatnia piosenka sprzed 40 lat. David napisał jednak więcej pięknych piosenek. Kto pamięta "If" w wykonaniu Telly'ego Savalasa? Był 1975 rok. Kojak śpiewa? Melorecytował, ale 5 lat później prawie zaśpiewał "Some Broken Hearts"...
(Dalej…)
7 grudnia 1985 roku ta piosenka była na szczycie Hot 100 Billboardu. Piękna sprawa! Album Mr.Mister "Welcome To The Real World" przysłał mi na taśmie radiowej kolega po fachu z rozgłośni regionalnej, bo właśnie dostał tę płytę w prezencie od rodziny ze Stanów Zjednoczonych. Były takie czasy. Nie było internetów. Dwa lata później album "go on..." kupiłem sobie w Waszyngtonie. Byłem w 7 niebie. A w domu nie było jeszcze odtwarzacza płyt CD...
(Dalej…)
"Barbóreczko, Barbórko, przyjdź na moje podwórko...". No tak, dziś Barbary. Patronki górników i ciężkiej artylerii. Pozdrowienia i uściski dla Barbar. Bądźcie zdrowe i radosne. W tym dla Basi T., bo po zmianach komputerów jakoś nie mogę znaleźć do Niej adresu. Gumba jestem! Basia dziś zaśpiewała w "do południa" piosenkę o tęsknocie. "Yearning". Z motywem "szła dzieweczka..." na końcu. Zawsze mnie to wzrusza...
(Dalej…)
Oj! Padam na twarz. Ale się nie daję. Ponad 16 tysięcy kroków. Bo rano było słońce, nic nie padało, jakoś się chciało. Pani Stasia Cudowna w Markomanii. Potem "Dyspensa". Kaczka po polsku. Pojechałem... Rozmowy ze znajomymi zawsze miłe. O Indiach, Tajlandii, Singapurze, Malezji, Nepalu. Musiało być o 1984 roku. I 1986. Jak ten czas szybko płynie? Na deser już tylko kawa. I duża porcja muzyki. Płyta na dziś: U2...
(Dalej…)
28 września 2017. Wyjechaliśmy z Las Vegas. Hotel Mirage. Ładny, ale... LV źle na mnie działało i cieszyłem się na podróż po parkach narodowych. Ale wcześniej Zapora Hoovera. Bo była po drodze... Gorący przystanek. Jak dobrze, że w LV kupiliśmy dużo wody. No i trochę wina. Jedno i drugie się przydało i nic się nie zmarnowało. Prawie nie mogę uwierzyć, że to było dwa miesiące temu. Czas jak rzeka Kolorado...
(Dalej…)
Matura 1973. Jak by nie liczyć 44 lata temu. Spotkanie z moją klasą w Zduńskiej Woli było wspaniałe. Najpierw się bardzo cieszyłem. Im bliżej tym większy niepokój. A co jeśli nikogo nie poznam? Poznałem wszystkich. Dobra pamięć. Dobra atmosfera. Panie i Panowie w dobrej formie. Niektórzy w bardzo dobrej. Wspomnieniom i śmiechom nie było końca. Znaczy był, bo trzeba było wracać. Ale już mamy plany na następne spotkanie...
(Dalej…)
W poniedziałek przyszła zima. Dziś przyszła wiosna! Piękny był dzień. Intensywny, jak to czwartek. W czwartki około 11.30 zbieramy się z kolegami, żeby posłuchać nowych piosenek. Tworzy się miły, mały zestaw propozycji na następny tydzień. Zestaw do głosowania poszerza się w piątek tuż po zakończeniu notowania z tego tygodnia. Poza nowościami w następnym notowaniu na listę można będzie oddać głosy na "Immigrant Song" Led Zeppelin...
(Dalej…)
Zaczęło sypać chyba tuż po 6 rano. Kiedy wyszedłem z domu o 7.30 było biało. Na jezdni nie było widać pasów. No a po 10 wyszło słońce. Jesieńzima. Zaczęło się... I nie ma odwołania. Ale jak wiadomo "wiosna przyjdzie i tak". Na dodatek w czwartek ma być słońce i plus 10 stopni. Tego się trzymam. W moim blocku dziś sprawdzanie przewodów wentylacyjnych. Cokolwiek to znaczy. A winda nadal tylko jedna. Od lipca remont trwa...
(Dalej…)
Nie lubię listopada. Tegoroczny i tak nieźle nas traktuje, ale... słońca jakoś brak. No to mamy dużo słońca na zdjęciach. Monument Valley - część druga i nie ostatnia. 9 października. Rano była jeszcze kurtka, później już tylko cienki polarek. Miesiąc i tydzień temu. Jak ten czas. Pamięci absolutnej już nie mam. Pamiętam, co było 40 lat temu, ale co ja jadłem wczoraj na obiad? Jak od niedzieli green curry chicken. Nie jest źle...
(Dalej…)
Dolina Pomników, Dolina Skał. Park narodowy na terenie Indian Navaho. Dla turystów dostępna jest trasa 17 mil. Można jechać własnym samochodem. Także konno albo w busie z przewodnikiem. Park na wyżynie Kolorado, ale położony na granicy stanów Arizona i Utah. Kolejne niezwykłe miejsce. Znowu rude... No i pięknie się fotografuje. To był 9 października 2017. Gorączka, ale na początku chodziłem w kurtce. Zdradliwy wiatr...
(Dalej…)
"Co jesz, co niedźwiedź?". Nie było mnie chwilę, bo jakoś trochę mnie przygięło. Ale już jestem. Skąd te zdjęcia? Utah. Droga jak ze snu. Chwilami nie mogłem w nią uwierzyć. Tak, to zawsze tak jest, że wspominanie jest najwspanialsze. Podróżować jest fajnie, ale wspominać jest jeszcze przyjemniej. Rano śniadanie, potem jazda, jazda, jazda. Albo parki, parki, parki... Taka była znaczna część mojej podróży do Ameryki...
(Dalej…)
Dokumentalny film, który George Michael nakręcił o sobie. Świetny... Koniecznie proszę na ten obraz trafić. W C+. Trzyma w napięciu, jak Bond. Na początek Adele śpiewa jedną w piosenek George'a. Pięknie zrobione. Polecam... Już zaraz minie rok od Jego śmierci. Niepotrzebnej? Wszystko jest po coś. "Listen Without Prejudice". Właśnie wyszła reedycja. Z dodatkami. Też polecam... Ale płyty na dziś to jednak "Muzyka Ciszy 5"...
(Dalej…)
Gdyby mnie ktoś zapytał, co mnie najbardziej zdziwiło w Stanach 2017, to bym powiedział, że trudność kupienia... widokówek. No bo kto je teraz wysyła? Ja! Tak samo trudno jest kupić znaczki pocztowe. Takie okrągłe z Księżycem albo kapustą kosztują dolar i 15 centów. Na pocztówki wysyłane na cały świat. Dobrze, że widokówki kupowałem w każdym parku narodowym, bo w Chicago było najtrudniej. Co za czasy...
(Dalej…)
No to tak... Pora wracać do Stanów. Na zdjęciach i we wspomnieniach. 17 dni z Robertem, od hotelu do hotelu. Ponad 4 tysiące kilometrów. Roberta znam od 25 lat. Spotykamy się w Górach Izerskich, Warszawie, Yellowstone, Chicago. Tę trasę ułożyła nam Marzena, która zrobiła ją kilka lat temu. Bardzo dziękujemy... Ja najbardziej. Czasami myślałem, "że to Marzena zgotowała nam ten los". Ale jakoś zaraz potem dziękowałem Jej w myślach...
(Dalej…)
Samolot wystartował z Chicago tuż po 21.30. Pilot powiedział, że lot potrwa 8 godzin i pięć minut. I tak było. Na kolację zjadłem kurczaka z dzikim ryżem. To był smaczny wybór. Do tego dwie lampki białego - Solaris Turnaua. Tak, Grzegorza Turnaua. Już tutaj wspominałem o pasji do wina Pan Grzesia. Solaris - rewelacja. Potem 4 godziny snu. Musiał być sen, bo pamiętam co mi się śniło, choć cały czas słyszałem podświadomie szum samolotu...
(Dalej…)
No to już teraz jestem na wakacjach! Nic nie muszę. Przepraszam, ale następny wpis to tutaj pewnie już z Warszawy, za tydzień. Bo jakoś przyspieszyło. Spotkania, spotkania, spotkania... Może mam tutaj za dużo znajomych? I tak nie uda się wszystkich odwiedzić. Nie znalazłem kontaktu do Darka, studia w Politechnice Łódzkiej. Dzielenie pokoju w domu akademickim przez ponad 5 lat. Ech, były czasy...
(Dalej…)
Proszę zapiąć pasy. Wczoraj wracaliśmy z Vegas do Chicago. Z hotelu wyjechaliśmy o 11. Samochód trzeba było oddać na lotnisku przed południem. Oddaliśmy... Autobus zawiózł nas do miejsca odpraw. Pomyśleliśmy, odprawimy się wcześniej. Samolot miał odlecieć za ponad 4 godziny. Maszyna losująca pokazała nam, że możemy wziąć wcześniejszy lot. Odprawa na pół godziny. Kto by nie brał? Wzięliśmy...
(Dalej…)
Las Vegas... Przytłacza jak diabli, ale dobrze to przeżyć i zobaczyć. Na śniadanie poszliśmy z Arii do Venetian. Wydawało się blisko. Bach i mamy 10 tysięcy kroków. Połowa przed śniadaniem. Na śniadanie omlet. Poprosiłem o szynkę, pieczarki i ser. Pycha... Do tego sok wyciskany z pomarańczy, owoce i kawa. OK, była też pyszna bułeczka posypana orzechami. Dragan mówi, że to wszystko się kłóci. Ale jestem na wakacjach...
(Dalej…)
Skończyły się wakacje? No prawie... Dziś jechaliśmy z Page do Grand Canyon jakieś dwie godziny. Trzy godziny na Wielki Kanion to za mało. Ale nie można mieć wszystkiego. Mieliśmy trzy godziny. Kanion jest OGROMNY!!! Niewiarygodnie. Pokażę go innym razem. Milion (pewnie podobnych) zdjęć. Z Grand Canyon do Las Vegas jakiś 4 godziny jazdy. Ładna droga. Mam zdjęcie Joshua Tree! Dojechaliśmy na miejsce przed 20...
(Dalej…)
Richard Page, Mr.Mister. To na koncercie Ringo w Vegas. No tak, za 3 dni. Na razie jesteśmy koło miasta Page. Lake Powell Resorts & Marinas. Bogato... Zwłaszcza po dniu wczorajszym... OK, zapomniane. Ale tu pięknie! I jaka dobra kolacja. Pierś kurczaka zawinięta w prosciutto, z puree ziemniaczanym i brukselką. I porcja była taka w sam raz. Jak nie w Ameryce! To był kolejny niezwykły dzień. Przede wszystkim śniadanie w Retro było pyszne...
(Dalej…)
Z Montrose do Cortez. Ładna droga pełna jesieni. Minęliśmy miasteczko Ouray. Halina polecała, żeby zwrócić na nie uwagę. OK. Ładnie... Gorące źródła, wodospady i jedziemy dalej. Niezbyt długo. Biały samochód spadł w przepaść... Nagle. Droga zablokowana o obu kierunkach. No to wracamy do Ouray na kawę. Skończyło się lunchem - piwo i kurczak panierowany. W sam raz. Leniwie świeciło słońce. Czekaliśmy na sznur samochodów przez miasto...
(Dalej…)
Gdybym napisał, że boli mnie "cały człowiek", to bym się tylko powtarzał. No, ale boli! Który to już dzień w podróży? Jedenasty... Codziennie kilka godzin w samochodzie, codziennie inny hotel, każdej nocy śnię inny sen. Można się zmęczyć? Przez te cztery tygodnie żyję inaczej. Może stąd to wszystko. Dobra, nie ma co się rozczulać. Trzeba być twardym! Za tydzień będę już powrotnie w Chicago. A dziś był kolejny kolorowy dzień...
(Dalej…)
Wczoraj nie dałem rady... Zasypiałem na stojąco. A już zwłaszcza leżąc z laptopem w wielkim łóżku. W Parku Narodowym Arches spędziliśmy ponad 7 godzin. Bo tam się nie da inaczej. Kolejne piękne miejsce. Polacy są wszędzie, to prawda. Przy jednym z najpiękniejszych "luków" usłyszałem nagle: "ale podobny do Niedźwieckiego". Odruchowo powiedziałem dzień dobry, ja tylko jestem do niego podobny...
(Dalej…)
Te chmury z wczoraj przyniosły jednak deszcz. Padało w nocy, padało rano. Dobra, zjemy śniadanie i przestanie. Tak mówiła prognoza pogody. Zjedliśmy i padało nadal. Dobra, kupimy miód z Utah i pojedziemy do Arches. Może się przetrze. Dojechaliśmy. Nie przestało padać... W biurze informacji turystycznej kupiłem widokówki, obejrzeliśmy film o parku narodowym. Pada... Informator mówi, że jutro będzie słońce.
(Dalej…)
Czyli po prostu kolejny park w Utah. Capitol Reef National Park. "Każdy dzień jest krętą drogą", ale żeby aż tak? W nocy zasunąłem otwarte okno. Zimno... Na śniadanie dwa tosty z serkiem truskawkowym i kawa. W samochodzie zaparowały szyby. Ruszamy przed 10. Dziś bez chodzenia, będziemy jeździli samochodem. Taka opcja oglądania. Fajnie, pomyślałem. Chodzenia było jednak tak na 10 tysięcy kroków. Dobre i to...
(Dalej…)
Czyli pięknie każdego dnia. Wiedziałem ze zdjęć jak to wygląda. Zdjęcia nie oddają całej prawdy. Jest niesamowicie i niewiarygodnie. "Ta natura jest niezmierna"... Mam piasek w oczach, chyba mnie opaliło. Spędzam 6 do 8 godzin na powietrzu. Widać już tutaj oznaki jesieni, ale słońce nadal grzeje niemiłosiernie. Dziś wykonałem zaledwie 16 tysięcy kroków, ale za to pokonałem 120 pięter. Tak mi mówi moja aplikacja. Zuch!
(Dalej…)
Ale wcześniej Viva Las Vegas! W zasadzie wiedziałem, czego się spodziewać. Ale to, co zobaczyłem było... większe. Uderzyło mnie tak mocno, że wszystko mi opadło. I najchętniej od razu bym wracał co swojej ulubionej codzienności. Przetrwałem jednak, wszak wieczorem czekała na nas Celine Dion. To był Jej 1055 koncert w The Colosseum, sali, która dla Niej została zbudowana w hotelu Caesars Palace. 15 lat temu...
(Dalej…)
W poniedziałek rano podniosło mnie tuż przed 6. Doczekałem do 6.30. Żeby już nie było tak ciemno za oknem. Zostało 5 i pół godziny na pakowanie. Zawsze na ostatnią chwilę... Bo nie lubię. Dałem radę. Ostatnie paczki z makulaturą też wyniesione. No to jeszcze dwa tysiące kroków. Chyba miałem "gorączkę przed podróżą". Adam przyjechał tuż przed 12. Taka tradycja, zawsze z tym samym kierowcą na lotnisko...
(Dalej…)
Najlepiej ze zrozumieniem. Nie zawsze się udaje... Powiedziałem w wywiadzie, że czasem napisze jakiś słuchacz, że "mój czas już minął". Czy to miało znaczyć, że odchodzę z Trójki? Nie odchodzę. Lecę na urlop. Fakt, trochę długi, bo miesięczny, ale chciałem wykorzystać wszystkie wolne dni, żeby podziwiać parki narodowe Stanów Zjednoczonych. Lecę w poniedziałek. Wracam w poniedziałek cztery tygodnie później...
(Dalej…)
Dziś w moim bloku zaczął się sezon grzewczy! Delikatnie, ale już jest. Nic dziwnego, w nocy i nad ranem ma być 7 stopni Celsjusza. Niespodziewany atak jesieni. Tuż przed końcem lata. Wczoraj lało. Dziś wiało. Ale tuż po 17 wyszło słońce. Tak na godzinę i trochę, ale dobre i to. Słońce to życie. Na bazarku pełno grzybów, a ja już nie mam miejsca w zamrażalniku. Jest fajnie, bo teraz już tylko mogę kupić dwa prawdziwki na obiad...
(Dalej…)
Z potrzeby patrzenia na słońce. W albumie dziś cudowna Australia. Tak mi się zatęskniło po spotkaniu w Opolu. Na dodatek wczoraj przyszła widokówka z Australii, wysłana przez słuchaczy i czytelników, którym doradzałem, co warto tam zobaczyć. Namówiłem ich na Blue Mountains, są oczarowani. Ja zadowolony... Robiąc dziś kroki myślałem, że muszę kiedyś wrócić do El Questro. Jeszcze raz? Tak, bo lubię wracać...
(Dalej…)
Piękna była sobota, rewelacyjna niedziela, a i dziś też nie jest źle. Świat pachnie jeszcze trochę latem, ale już trochę jesienią. Jesień też lubię. Bo pachnie podgrzybkami... Tak, jestem zapachowcem. "Nie mamy nowego zapachu Kenzo" powiedziała Pani w sklepie, kiedy mnie zobaczyła. Wypróbowałem dwa inne zapachy. Nie pasują. Zaczekam na nowe Kenzo. Zawsze mi pasuje. Prawie tak, jak Fleetwood Mac w odtwarzaczu...
(Dalej…)
Było wspaniale! Dziękuję wszystkim, którzy wczoraj wybrali bibliotekę w Opolu. "Kim by Pan był, gdyby Pan nie pracował w radiu?". Może Panem Jeremim w bibliotece w Szadku? Mógłbym organizować spotkania tych, którzy lubią poezję. Czytanie wierszy, a do tego kawa i pączki. Pyszne... I nikt nie myślał o tym, że jeden pączek to ileś tam kalorii. Tak było... I komu to przeszkadzało? Że nie wspomnę o szadkowskim chlebie...
(Dalej…)
Przestały mi się śnić niezdane egzaminy. Nie zaliczone kartkówki. Za to ciągle jeszcze śnię radio. Ostatniej nocy prowadziłem Listę Trójki. I jakoś nic się nie kleiło. Koszmar... Budzę się, żeby przerwać sen. Zapadam znowu i śni mi się ciąg dalszy. Co to może znaczyć PanieDoctorze? Trzeba by się przebadać. Pomyślę o tym jutro. Nie! Jutro jadę do Opola. Nie na festiwal, na spotkanie autorskie w bibliotece. Mam nadzieję, że będzie sympatycznie...
(Dalej…)
Gorąco... Samochód pokazał w drodze powrotnej z radia 29 stopni Celsjusza. Tak miało być? Gubię się w tym. Myśli ciągle uciekają. Jutro pogrzeb Grzesia. Ja będę wtedy w pracy. Piotr Baron będzie naszym reprezentantem. Tak wyszło... Może i dobrze, bo nie lubię pogrzebów. Słucham nowej płyty Iron & Wine "Beast Epic". Pomaga. Sam Beam brzmi czasem jak Don McLean, ale wcale mi to nie przeszkadza. Skończyły się wakacje?
(Dalej…)
Za miesiąc lecę do Stanów Zjednoczonych. Chicago, Las Vegas i parki narodowe. Takie mam plany na miesiąc. Sięgnąłem więc dziś po trochę nietypowe zdjęcia z Chicago. Zima 2010 roku. Podróż z przygodami. Poczytałem sobie dziś o nich we wpisach z lutego 2010 roku. Się działo... Siedem lat mnie tam nie było. A co się zmieniło? Pewnie napiszę o tym tutaj. Pewnie tak. Lubię lecieć do Chicago. Lubię się szwendać po Downtown...
(Dalej…)
Słońca wschody i zachody... Dzień krótszy, nie da się ukryć. Dziś tuż po 12 nad Myśliwiecką rozszalała się burza z gradem, choć żadna prognoza pogody tego nie przewidywała. Grażka mówi, że to może być to zaćmienie słońca. A bo ja wiem? Burza minęła, deszcze przestał padać. Jest czym oddychać. Porcja kroków wykonana. Jutro urodziny Tori Amos. Dwa dni później Artystka zaśpiewa w trójkowym studiu imienia Agnieszki Osieckiej...
(Dalej…)
Miało być inaczej. Ale nagle wiadomość na żółtym pasku w telewizorze. Barcelona... Byłem tam dwa razy. Bardzo piękne. Ten drugi raz, to tak, jakbym jechał do siebie. Lubię takie miejsca. Niczego już nie rozumiem. Nie muszę, wiem... Na zdjęciach w dzisiejszym albumie jest rzut oka na miasto. Przypadkowy, pospieszny. La Rambla, Plac Katalonii. Mogłem tam być. Ot, życie... Cieszyć się każdym nowym dniem.
(Dalej…)
A takie hasło dziś rzuciłem na antenie: proszę mi pokazać swoje biurko w miejscu pracy. Oj! Piękne zdjęcia dostałem. Ale i obiecałem, że pokażę moje. Bardzo proszę... To jest moje biurko na Myśliwieckiej, ale 10 lat temu! Widać na kalendarzu. Tak na pół roku przed odejściem do "złotych beretów". "Goodbye" Lionel Richie. Nie było jakoś bardzo uporządkowane, ale je lubiłem. Wszystko spiętrzone. Znaczy ogólnie bałagan...
(Dalej…)
Niedziela rano. Spacer w stronę Orlego. Drogą ulubioną. To tutaj mnie wysłał Julian Gozdowski, kiedy pierwszy raz się pojawiłem w Jakuszycach. Powiedział: idź! I poszedłem. I bardzo lubię tam wracać. To była szybka decyzja - wyjechać na 4 dni. Uciec od upałów. I się udało. Tym razem pogoda była wyśmienita. W nocy można było pospać, w dzień pochodzić. Jak tam jest pięknie! Mam nadzieję, że to widać na zdjęciach...
(Dalej…)
To znaczy Alina tam właśnie jest. A ja byłem w Jakuszycach. Ale także w Zamku Czocha, schronisku Orle i... w miejscu, które nazywa się "Stezka korunami stromu". W Czechach. Szczegóły tej krótkiej podróży już od jutra. Najważniejsze było jednak to, że po kilku upalnych dniach i bezsennych nocach trafiłem w miejsce, gdzie w nocy było około 10 stopni, a w dzień nie więcej niż 20. To się nazywa lato! I takie lubię...
(Dalej…)
W telewizorze Pan co chwilę mówi: "nie dzielmy skóry na niedźwiedziu". O co chodzi? O wyścig kolarski. Kiedy byłem małym chłopcem, w maju śledziło się Wyścig Pokoju. Codziennie rano kupowałem w kiosku "Ruchu" w Szadku "Głos Robotniczy". No tak było... Wycinałem z gazety wyniki wczorajszego etapu. Znało się nazwiska zawodników. Dopingowało naszym. Byli świetni. Szurkowski, Szozda, Mytnik...
(Dalej…)
33 i jedna trzecia. Jak dla mnie za gorąco. Na dodatek Pani Kasia z Wałbrzuskiej zadzwoniła, że ma dla mnie zamówione prawdziwki. Piękne i młode. No i jak tu nie jechać? Iść, bo kroki. Ale upał sakramencki. Poszedłem, kupiłem, wróciłem do domu. Od razu pod prysznic. Prawie nie pomaga. A prawdziwki? Wyglądają pięknie. Ale tych kilka, które chciałem dorzucić do kotleta mielonego było z tymi małymi, białymi. Znaczy nie trujące...
(Dalej…)
Dziś minęły 43 lata od dnia, kiedy album "Band On the Run" Paula McCartneya & the Wings wszedł na pierwsze miejsce najlepiej sprzedawanych płyt w Wielkiej Brytanii. Nie wspomniałem o tym w Tonacji Trójki, bo wydawało mi się to niemożliwe, żeby album dotarł na szczyt po 8 miesiącach od wydania? A jednak tak wtedy było. Płyty sprzedawało się inaczej. Windowały się w górę, a po osiągnieciu szczytu możliwości powoli traciły popularność...
(Dalej…)
Kuba Badach. Nagrał nowy album. Słucham tej płyty od kilku dni i jestem... nie wiem, jak to napisać, żeby było dobrze. Jest bardzo dobrze, fantastycznie. Kuba jest w genialnej formie. Podobno w 2006 roku w Sopocie powiedziałem, żeby się brał do pracy i nagrywał, bo jak nie to... tutaj ponoć padły wyrazy. Chyba wziął to sobie do serca, bo po 11 latach album jednak jest! Warto było czekać, bo "Oldschool" już dziś jest jedną z moich płyt roku...
(Dalej…)
Poszedłem wczoraj na grzyby. Na bazarek przy Wałbrzuskiej. To od Wałbrzucha... Kupiłem jak widać podgrzybki. Piękne, dorodne, zdrowe. Trochę było roboty z ich przerobem, ale jedna szuflada na zimę już pełna. Na początku sezonu? A no tak, bo koniec sezonu grzybowego spędzę tam, gdzie nie będę mógł mrozić. Wczoraj dostałem wizę do Stanów. Do wszystkich Stanów Zjednoczonych. Szybko, sprawnie, miło. Taka nowoczesność...
(Dalej…)
Nowoczesność nowoczesnością, ale jeśli coś mi nie gra w komputerze wyłączam go na kilka minut. Albo restartuję. I jakoś znowu działa. Szkoda, że nie wszystko da się zrestartować... Żal, że natura nie wymyśliła nas tak, żebyśmy każdego roku odradzali się na wiosnę. Wszystko nowe, młode. A może to by było nudne? Pomyślę o tym jutro... Dziś był dobry dzień, bo lubię poniedziałki. 17.07.17 - ładnie. Podgrzybki na obiad. Pachną lasem.
(Dalej…)
Znaczy zostajemy na Korsyce. Pooglądałem wszystkie zdjęcia z 24 sierpnia 2011 roku i widzę, że ładnych obrazów wystarczy jeszcze do następnego wpisu. Bo kiedy, jeśli nie teraz? Już pewnie więcej do tego albumu nie wrócę. To był piękny, gorący dzień. Jak to na Korsyce latem... Moja grupa miała ochotę popłynąć na Sardynię. Ja nie... Musiałem mieć te dwie godziny na "gorącą drogę". Było wczesne popołudnie. Upał sakramencki.
(Dalej…)
Wczoraj rozpoczął się tu remont. Niech lokatorzy o tym wiedzą... Oficjalnie zaczął się już tydzień temu. Wymienia nam windy w bloku. Oj, trochę to potrwa. Od wczoraj zdecydowanie już słychać pukanie, borowanie, wiercenie, stukanie. Dobrze, że pracuję, nie ma mnie w domu! Ale kiedy wracam, koniec z poobiednią drzemką. Nic to, damy radę. Windy trzeba było wymienić, te poprzednie miały już prawie 25 lat. Kiedy to minęło?
(Dalej…)
Trzy dni wcześniej niż rok temu kupiłem dziś na bazarku zatrwian. Piękny... Jak co roku. Zatrwian zwiastuje jesień. Jak to możliwe, że już? Kolej rzeczy. Po "za krótkiej" Tonacji Trójki bolała mnie głowa. Rzadko mnie boli. Poszedłem zrobić DUŻO kroków i ból minął. Podoba mi się tegoroczny lipiec. Oby tak dalej. Przydało by się już trochę prawdziwków, bo kurki mi chyba powszednieją. Co jo godom! Kurki są latoś fantastyczne!
(Dalej…)
A tak dla porównania. Zdjęcia z dzisiejszego albumu zrobiłem w niedzielę koło południa. Akurat wyszło słońce. I turyści... Radość na twarzach. Nic dziwnego, wcześniej padało co najmniej 3 dni. Ja już byłem po saunie suchej i masażu masłem orzechowym. Potem zjadłem pyszne śniadanie. Dobry, prawdziwy chleb. To dla mnie jednak podstawa. Nie umiem się odzwyczaić od jedzenia chleba. I raczej już nie chcę. Przyznaję - zjadłem 3 kromki...
(Dalej…)
Obudziło mnie jakoś o 1.30. Burza strzelała piorunami. Przymknąłem okno i śniłem dalej. Prawie wszystkie sny zapominam tuż po przebudzeniu. Na szczęście są takie, które pamiętam. Już na zawsze... Mam swoją prywatną "Księgę Snów Ulubionych". Nie będę obiecywał, że wrócę do tematu. Ale może kiedyś... Wpadłem tutaj na chwilę, bo jutro "lecim na Szczecin", a dokładnie do Sopotu. Z Hotelu "Sopot" Lista Trójki i Markomania...
(Dalej…)
Udało się zrobić kroki. Wynik na dziś: 14 444. Tak, żeby było miło. Nowoczesność się przydaje. Telefon pokazał, że zacznie padać po 16. Lunęło o 16.30. Kiedy wracałem tuż po 16 pierwsze krople spadły mi na głowę. Się udało... Na obiad "słoiki" z wczorajszej wyprawy do Rodziny. Samo dobre. Na pewno się kłóci, jak by powiedziała Dragan. Bo mięso, grzyby i ziemniaki. Do tego buraczki. Na deser kompot z soboty. Nadal pyszny...
(Dalej…)
Od kilku godzin "chmury wiszą nad miastem". Jakby miało lać. A nie pada. Powietrze jakieś za gęste. A miało być tak fajnie... Może kompot rabarbarowy pomoże? Koleżanka podesłała mi dwie listy. "Parszywa dwunastka" i "czysta piętnastka". Chodzi o chemię w warzywach i owocach. W zasadzie powaliło mnie, bo na czele tych złych są jabłka, a ja bez jabłek nie żyję. Trochę mi się polepszyło, bo na topie czystych jest awokado...
(Dalej…)
America, Eagles, Fleetwood Mac - trzy moje ulubione grupy z Radia California. Mam od dziś album Lindseya Buckinghama i Christine McVie. Tak, przyleciał trochę spóźniony, ale jest! To najważniejsze. Mogła to być nowa płyta grupy Fleetwood Mac. Jeszcze 3-4 piosenki napisane i zaśpiewane przez Stevie Nicks i to by było to. Stevie miała inne plany, szkoda. Ale album Christine i Lindseya jest piękny. Świetny...
(Dalej…)
W Mount Field National Park, Tasmania. 6 października 2016. Wiosna, dużo padało, będzie prawdziwy wodospad - powiedziała Gunia. I pojechaliśmy. Miała rację. Wiosna zielona. Nie za dużo słońca, ale tym bardziej intensywnie na fotografiach. No i jak widać, jakoś mało ludzi. Tylko dwoje nas. Wybraliśmy krótką trasę, do wodospadu i powrót. Bo jak widać na końcu albumu czasu tego dnia wystarczyło i na Tasman Bridge. Widziany z dołu też robi wrażenie...
(Dalej…)
Jak to, znowu? Ale tylko na zdjęciach i we wspomnieniach... A zdjęcia premierowe, bo podróż była długa i piękna. I nie wszystko jeszcze zdążyłem opowiedzieć, pokazać. No, ale w tym roku nie mam planów na Australię. Tych zdjęć i wspomnień musi mi wystarczyć na dłużej. Zdjęcia w dzisiejszym albumie, to niedziela 6 listopada 2016. Na kilka dni przed powrotem do Polski. Z Hobart wracałem na dzień do Sydney, a potem już Warszawa...
(Dalej…)
Już są! Dziś kupiłem na bazarku pół kilograma. Piękne i smaczne. Poszły do sosu grzybowego. Ten do młodych ziemniaków i kotleta z polędwiczki wieprzowej zrobionej jak schabowy. Palce lizać! Znaczy najpierw umyć ręce, bo licho nie śpi. Ale potem lizać. Rewelacja... Jutro będzie jajecznica z kurkami. Zostaną jeszcze porcje na sobotę i niedzielę. Pomyślę, jak je wykorzystać. Może do dorsza? Pomyślę o tym jutro...
(Dalej…)
I kto by pomyślał, że wiosna latoś będzie taka piękna? Trochę zimno i trochę ciepło. Cudownie... Wczoraj zanosiło się na burzę przez połowę dnia. Posypiałem... W końcu miałem swój czas na nicnierobienie, prawda? W chwilach wolnych zrobiłem trochę porządku w płytach. Tylko trochę i za mało. Ugotowałem kalafiora. Był smaczny. Taka po prostu leniwa niedziela. Rano obudziła mnie w "budziku" piosenka "Kwiat jednej nocy", chyba za szybko?
(Dalej…)
Oczywiście przez Szadek. Odwiedziłem moje liceum. W takich razach zawsze wracają wspomnienia, ale wcześniej pojawia się niepokój. Jak będzie? Było tak, jak chciałem... Nikt z mojej klasy szczęśliwie nie przyszedł na spotkanie. To zawsze stres. A może nie poznam? Spotkanie odbyło się w sali gimnastycznej. W tej samej, gdzie kiedyś podjąłem decyzję, że nie francuski, ale angielski. Bo chciałem rozumieć prezenterów Radia Luksemburg...
(Dalej…)
Tym razem znowu do Sydney. Ale tylko na zdjęciach. Kolejna wymarzona podróż. To był 4 października roku ubiegłego. Pierwszy raz Qatarem. Rewelacyjnie, bo wylot o 11, a w Sydney następnego dnia około 20. Potem tylko wino ze znajomymi i spać. Przespać noc. Przespałem... Ale następnego dnia piasek w oczach. Nie da się oszukać natury. Ale i tak było nieźle. Dałem radę. North Sydney, żeby zobaczyć miasto od innej strony...
(Dalej…)
Leo Ferre napisał piosenkę "Avec le temps" w 1970 roku. Czy pomyślał wtedy, że po 47 latach nadal będą Artyści, którzy będą po nią sięgali? Pewnie nie... Przez te wszystkie lata utwór powracał w niezliczonej ilości wersji. Dalida, Celine Dion, Henri Salvador, Patricia Kaas, Juliette Greco, Abbey Lincoln, Hana Hegerova. A teraz Benjamin Biolay. Dziś w Tonacji Trójki zaśpiewał tę piosenkę dla Zbigniewa Wodeckiego... Zjawiskowo.
(Dalej…)
Podziwiałem Go od czasów, gdy grał w zespole Ewy Demarczyk. Potem wspaniała kariera solowa. Piękne piosenki. Zawsze mi się wydawało, że musi być starszy. Ja - nastolatek, On - jednak niewiele starszy. Biorą z naszej półki? Trochę tak. Zbyszek był starszy ode mnie o 4 lata. Podczas pierwszych wywiadów byliśmy na pan. Ale kiedyś zaproponował przejście na ty. Był bezpośredni. Żadnego gwiazdorstwa. Zbyszek już nie żyje...
(Dalej…)
To był taki nagły wypad z koleżeństwem. Trzy godziny jazdy z Warszawy. Misiek jest dobrym kierowcą, ale najchętniej by słuchał reggae. Dobrze, że Andrut świetnie opowiada dowcipy i inne historie z życia gwiazd. Byliśmy tam tuż po 12. Trzecie śniadanie, dobra kawa i... pooglądać. Boże, jakie tam cuda można zobaczyć. Zapraszam do galerii zdjęć. Podpisy to moje wymysły, proszę mi je tradycyjnie wybaczyć. Trafiło nam się 17.05.17...
(Dalej…)
Ugotowałem kompot. Ostatni taki piłem w Australii. W Sydney, ale rabarbar był z ogrodu Guni w Hobart. Kompot był pyszny... Ale ten mój warszawski smakuje tak samo. To jeden ze smaków dzieciństwa. Coraz chętniej lubię do nich wracać. Czy to coś znaczy PanieDoctorze? A niech sobie znaczy! W sobotę jadę świętować 58 urodziny Studenckiego Radia "Żak". To też powrót do młodych lat. Studenckie czasy...
(Dalej…)
To trochę nie do uwierzenia, ale wczoraj na bazarku kupiłem prawdziwe grzyby. Tegoroczne... Maślaki, ale zawsze co grzyb, to grzyb! A że maślaki lubią także robaki, to było tego tak pół na pół. Na dwa obiady. Smaczne były. Ze śmietaną, do młodych ziemniaków. A dziś pierwszy raz kupiłem rzodkiewkę Carmen. Wiosna idzie, nie ma na to rady. Opornie, ale bez odwrotu. Podczas Tonacji nagle wyszło słońce i świeci. Od razu jakoś raźniej...
(Dalej…)
No to mnie przeziębiło. Kiedy w sobotę wylatywałem z Warszawy były 24 stopnie. Cztery godziny później w Jakuszycach - 6. Było przed 20. Zrobiłem jeszcze spacer w stronę Orlego, potem sauna sucha. Rewelacja... Padłem jak dwie dychy i przespałem do 8 w niedzielę. Po śniadaniu na trasę. Zastanawiałem się, czy dam radę do Chatki Górzystów. Chyba bym nie dał. Poszedłem na Rozdroże pod Cichą Równią, a potem do Orlego...
(Dalej…)
albo piosenki z topu wszech czasów. Polskiego... Gdyby Czytelnik wiedział, co prezenter musi przeczytać podczas takiego niezwykłego spotkania? Wiem, nie muszę wszystkiego czytać. Że piosenki słabe, że kolejność nie taka, a dlaczego "Memento..." ma aż 20 minut? I skąd nagle Mieczysław Fogg? Sto tysięcy cudownych listów i kilka tych, które bolą i które się niestety pamięta. Ale nikt nie obiecywał, że będzie tylko pięknie...
(Dalej…)
"Delilah", moja ulubiona piosenka o maju. Zaraz potem "Za majem maj". I koniecznie "First Of May". To wszystko dziś piękne grało "do południa". "Niech no tylko zakwitną jabłonie" kończy w tym roku 50 lat. A na koniec audycji przypomniałem "Year Of The Cat". Mój numer jeden dokładnie czterdzieści lat temu... I zawsze znajdzie się słuchacz, który zapyta co to było. Chyba po to właśnie jest radio, prawda? Znowu zapytałem retorycznie.
(Dalej…)
Co ja robiłem 24 kwietnia 1982 roku? Jakoś koło dwudziestej siedziałem w studiu L4 na Myśliwieckiej. Przerażony pewnie pytałem sam siebie - i po co mi to wszystko? A potem minęło 35 lat. W dzienniku od 13 kwietnia do 13 czerwca mam... wyrwane kartki. Jakby nie było tego czasu. Pamiętam, że 17 kwietnia w porze Listy było na antenie notowanie zerowe, czyli zestaw propozycji... Namówiłem słuchaczy na "Asfaltowe łąki" grupy ABC. To taki pomost z Listą Przebojów "Studia Rytm"...
(Dalej…)
Znowu się udało, znowu było miło. Wczoraj w Skierniewicach. Spotkania autorskie w bibliotekach zawsze się udają. Pewnie dlatego, że na takie właśnie przychodzą czytelnicy książek. Czytanie jest ważne... Kiedy już książki mnie złapały i wciągnęły, wpadłem z kretesem. Uwielbiam się zatopić w czytaniu. Zapamiętać... Tak, żebym stracił poczucie czasu. To daje chyba tylko książka. "Książka w życiu pomaga". I tego się trzymam.
(Dalej…)
280 kilometrów od Sydney. W środku niczego. Sydney - 4 miliony mieszkańców. Melbourne - 4 miliony mieszkańców. Canberra - najwyżej 400 tysięcy. Zbudowana, żeby być stolicą. Mnie się podoba, ale może trafiłem na dobrą pogodę? Na pewno na wspaniałych Polaków, którzy tam mieszkają. Nocleg w trzygwiazdkowym hotelu kosztuje 200 dolarów, czyli 600 złotych. "To nie są tanie rzeczy!" Tak, Canberra jest być może najdroższym miastem Australii?
(Dalej…)
Byłem z Aliną w Keukenhof. Alina mi dziś o tym przypomniała, więc - jestem z tekstem. Ale głównie ze zdjęciami. I widzę, że to jeszcze nie ostatnia tam wizyta. Piękny był dzień, otwarcie parku. Twarz wystawiałem do słońca. Pachniało, jak w raju. Kilka tysięcy kroków. Dokładnie 14 067 tego dnia. Znaczy 11 kilometrów...
(Dalej…)
W środy prawie zawsze nic nie muszę. Lubię środy... I wtedy niech nawet pada deszcz. Bo bardzo potrzebny. Zieleń jest coraz piękniejsza. Jak malowana. Idą święta. Bazarek pęka w szwach. Jakby święta miały trwać dwa tygodnie, a nie dwa dni. Tacy jesteśmy. Dziś na Myśliwieckiej był kiermasz wyrobów wielkanocnych. Dałem radę. Tym razem asertywność 10! Nie kupiłem niczego, choć widoki i zapachy kusiły. Bo jak się kupi, trzeba będzie zjeść...
(Dalej…)
Czyli wracam do tematu... W Amsterdamie śledzia lubię chyba najbardziej. Podawany jest z białą cebulą i plasterkami ogórka konserwowego. Pycha... I zdrowo! A na zdjęciach wracam dziś do Keukenhof. I to nie jest nasza ostatnia tam wizyta. Bo jakoś zdjęcia same się robiły. Dziś prawie wyłącznie "inne kwiaty", znaczy nie tulipany. Ale i do tych też jeszcze wrócę. Zapytałem, czy można dla Siostry kupić jakieś cebulki?
(Dalej…)
Sting wystąpił w Studiu imienia Agnieszki Osieckiej. Brzmi jak Prima Aprilis. Właśnie 1 kwietnia Trójka skończy 55 lat. Świętujemy koncertowo. Sting wspaniały, to było wielkie przeżycie. Zaśpiewał tylko 4 piosenki, ale w tym "Inshallah". Najpiękniejszą piosenkę z Jego ostatniej płyty. Coś mi się wydaje, że Sting został fanem naszego studia. Czy to coś może znaczyć? Może powie I Blame Coco, że warto tutaj wystąpić...
(Dalej…)
Ależ to jest piękne miejsce! Wcześniej widziałem je tylko na zdjęciach. Tym razem Alina zafundowała mi tę podróż. Trzydzieści kilometrów od Amsterdamu. Śmignęliśmy szybciej, niż się spodziewałem. Już na parkingu pomyślałem, że to będzie piękny dzień. Organizacja na medal. Akurat wczoraj było tam otwarcie sezonu wiosennego. Jakoś wcześniej wydawało mi się, że chodzi tylko o tulipany. Myliłem się. Proszę popatrzeć na zdjęcia...
(Dalej…)
I znowu samolot był spóźniony! Nic to, mam wakacje, donikąd się nie spieszę. Amsterdam widziany z samolotu wieczorem jest zjawiskowo kolorowy. To chyba te światła sodowe. Robi wrażenie. Schiphol jest ogromnym lotniskiem. Położone 3 metry pod poziomem morza. Na polderze... Chyba jedyne takie na świecie? W tym roku minie 30 lat od wakacji 1987 roku, kiedy w Amsterdamie kupiłem moje pierwsze płyty CD...
(Dalej…)
Kiedy dziś nasz opóźniony samolot z Barcelony lądował w Warszawie śpiewałem sobie w myślach "You Can't Always Get What You Want". Po prostu nie zrobię wszystkiego. Dwa prania, drugie się właśnie kończy, i tyle. Zdjęć na blogu na razie nie będzie, bo nie dam rady. Lubię kuchnie świata, w tym katalońską, ale co dom, to dom. Odmrożony mielony z sosem grzybowym już dawno nie smakował tak dobrze...
(Dalej…)
Trzy godziny lotu i jestem w innym klimacie. A tu wiosna akurat. Słońce od rana do nocy. Leniwie chodzę sobie La Ramblą i robię zdjęcia. Muzeum Szynki, Muzeum Seksu, Muzeum Czekolady.... Nie byłem jeszcze w Muzeum Marihuany. Może trochę za dużo jedzenia, może trochę za dużo wina. Ale za to także za dużo kroków, bo tu wszędzie blisko. Zwłaszcza do sklepów z płytami...
(Dalej…)
Pozdrowienia i życzenia! Wczoraj Szadek i Sieradz. Jak nie wiem, to sieradzę. Dziś w drodze do pracy przejechałem na czerwonym! Nigdy nie wiem, czy lepiej przejechać, czy ostro hamować. A jak mi ktoś wjedzie? Fajny był dzień. I o to chyba w tym wszystkim chodzi. Żeby było miło. W sprawie chodzenia - dziś 13 tysięcy kroków. W sprawie drzew. Na cmentarzu w Szadku wycięło jak diabli. Taka moda?
(Dalej…)
Dziś mija 30 lat od premiery albumu "The Joshua Tree" grupy U2. Jak to mija? A no mija... Pięknie minęło. Pewnie trochę za szybko, ale zawsze można cofnąć czas i posłuchać tej płyty jeszcze raz. Jeśli chodzi o U2, to moja ulubiona ich płyta to jednak "Achtung Baby". Bo "One", bo "Love Is Blindness", bo 1991 rok. Może także dlatego, że wtedy słuchałem już prawie wyłącznie płyt kompaktowych?
(Dalej…)
Pisałem już o tym miejscu i pokazywałem je tutaj. Niezwykłe Museum of Old & New Art. Wymyślone przez Davida Walsha, zaprojektowane przez Nondę Katsalidisa. Powstało 6 lat temu, a ja tam byłem już trzy razy. Zawsze z przyjemnością. Dziś zdjęcia z soboty, 5 listopada 2016. Mój pierwszy dzień w Hobart. Od razu bardzo intensywny. "Wstawaj szkoda dnia". I to mi przypomina o Polskim Topie Wszech Czasów. Maj za pasem...
(Dalej…)
Lecim na Szczecin! Ale wcześniej "Włóczykij" w Gryfinie. Na koniec wtorkowego "do południa" zagrałem "This Is The 21 Century" Marillion. Trochę ponad 11 minut pięknej "muzyki ciszy". Niestety nie udało nam się kupić tego nagrania na serię kompilacji. Szkoda... Ale od czego jest radio! Tutaj zawsze mogę sięgnąć po tę piosenkę. Zwłaszcza w Wielki Piątek. I pewnie tak będzie i w tym roku...
(Dalej…)
Niedziela tydzień temu. Po śniadaniu wyjechaliśmy z Gienkiem ze Szklarskiej do Wrocławia. W towarzystwie Pana Mariana Dziędziela. Podrzucaliśmy Pana Mariana na dworzec. Wracał do Krakowa. Świetny facet! Prawie całą drogę przegadaliśmy. O wszystkim i o niczym. Jak u Kuźniarka... Słońce pięknie świeciło. Pachniało wiosną. We Wrocławiu pyszny lunch w Masali. Tam zawsze jest smacznie, ale w niedzielę było jakoś odświętnie.
(Dalej…)
Kiedy dziś posłuchałem nowej piosenki Hanny Banaszak - wcisnęło mnie w fotel. Posłuchałem jej kilkanaście razy. Potem zadzwoniłem do Hani, żeby Jej pogratulować. Muzykę skomponowała sama, słowa napisała sama. Pracuje nad płytą. Już od czasu "Nienawiści" do wiersza Wisławy Szymborskiej. Obiecała, że album pojawi się na pewno w tym roku. Dobra wiadomość. I tego się trzymajmy... I wracam do "jabłka". Stoi i dobrze wygląda...
(Dalej…)
Światowy Dzień Radia... Teatr wyobraźni i tak niech zostanie. I żeby nie chodziło o słupki słuchalności. Ja tam zresztą w to nie wierzę. Niech radio gra! Bo jeśli nie, to będę musiał napisać książkę "Wierzę w życie pozaradiowe". A jakoś do pisania mnie nie ciągnie. Wcale... Nowy komputer. Moja świętej pamięci Mama mówiła: "zachciało ci się, jak starej babie torek". Torki - śliwki. Mówiła takie zdanie, kiedy zachcianka była z gatunku niemożliwych...
(Dalej…)
Jeden dzień, a jaka różnica. Mam nowy telefon. Mam nowy komputer. Lubię tak wejść do sklepu i kupić. Bez oglądania różnych propozycji. Wiem co chcę mieć i to mam. To tyle na temat wczoraj. Dziś zacząłem świętować urodziny Carole King. Ładnie zagrało... Ciąg dalszy w sobotę. Zapraszam. Jutro Lista Trójki, polecam głosowanie. Chyba będziemy mieli jeszcze nowszy numer jeden. A za tydzień Trójka Górom w Szklarskiej Porębie...