Pamięć mam dobrą, ale krótką. Kiedy odbyła się pierwsza "wyjazdowa" audycja? To musiała być lista z Gdańska. Ale który to był rok? Baśka realizowała audycję z Warszawy, Michał z Gdańska. Długi Targ... Baśka powiedziała, że było słychać beznadziejnie, bo ja krzyczałem, a dźwięk był jak z puszki. I zupełnie nie było słychać, że dookoła jest publiczność. A ta była! Ja stałem z mikrofonem wśród tłumu, który niósł mnie, jak chciał...
(Dalej…)
To był najdłuższy koncert, w jakim uczestniczyłem. 11 godzin i 11 minut. Tak umownie... W niedzielę tuż po 13 miałem przyjemność zacząć całą zabawę, zapowiadając występ Andrzeja Smolika i Keva Foxa. Potem się przemieszczałem. Dar Pomorza, skąd nadawaliśmy Listę i Markomanię. Sklepik Walendzik, Strefa Muzyczna. Najsłabiej było ze Strefą Gastronomiczną. Wszędzie kolejki... Woda musiała wystarczyć...
(Dalej…)
Siedem lat minęło. I znowu nadawaliśmy z Daru Pomorza. W piątek rano opóźniony przyspieszony do Gdyni. W Warszawie było 31 stopni. Na dworcu jeszcze więcej. Dobra, latte w starbaksie była OK. Pendolino w strefie ciszy. Tak lubię. W poprzednim wagonie jechał jakiś okropny "krzykacz". Szczęśliwie wysiadł we Wrzeszczu. W Gdyni 21 stopni i deszcz. Dobrze, że zabrałem parasol. Ale czy przydadzą się kurtka i polar?
(Dalej…)
Jeden z moich bohaterów. Świetny, we wszystkim co robi. Szkoda, że tak rzadko śpiewa. Nie musi... Nic nie musi. Ma na koncie 16 nagród Grammy. Jest pewnie jednym z najbardziej zapracowanych producentów muzyki. Każdy chce z Nim pracować. Lista Artystów jest długa... Na szczycie Barbra, Celine, Buble'. Pracuje z gigantami, ale daje szansę także młodym. Brenna, Renee, Cincotti. Nie będę powielał informacji z portali, tam to wszystko można znaleźć. Lubię Jego sposób myślenia o muzyce. Rozpoznaję Jego orkiestrę. I prawie zawsze mam wtedy ochotę zostać dyrygentem...
(Dalej…)
Leży na wysokości 11315 stóp, czyli około 3 i pół kilometra nad poziomem morza... Jest trudno dostępne i piękne. Jechaliśmy tak wyboistą drogą, że mój telefon w kieszeni pokazał, że wszedłem na ponad sto pięter. Brawo ja! Droga do wodospadu jest łatwa, ale na tej wysokości nawet taka droga zatyka w piersiach. Mniej tlenu w powietrzu. Pojechaliśmy na grzybobranie, a że grzyby jeszcze nie urosły pojechaliśmy dalej, nad jezioro. Jak dobrze, że te grzyby nie urosły...
(Dalej…)
To było dokładnie tydzień temu. Sobota leniwa... Pojechaliśmy do Gross Reservoir. Piękne sztuczne jezioro. Jak widać na zdjęciach. Słabo jeśli idzie o kroki. To był mój najgorszy wynik w USA. Tylko 3799 kroków, ale też 34 piętra, 3 kilometry i 280 spalonych kalorii. Za to słońce pięknie operowało twarze. Jak widać...
(Dalej…)
Miałem dziś w planach Tonacji "Don't Play That Song" w wykonaniu Arethy Franklin. Na koniec audycji... Przypomniałem jednak "1984" Maanamu, bo jutro msza za spokój duszy Kory. 7.15 Kościół pod wezwaniem Wszystkich Świętych, Warszawa, Plac Grzybowski. Będę tam, bo jak nie być? Ale czy uda się coś powiedzieć? Aretha - królowa muzyki soul. Już na zawsze. Choroba nam Ją zabierała już od lat, ale boli. 41 lat po śmierci Króla Rock & Rolla. Madonna ma dziś 6.0. A mnie dopada jet lag...
(Dalej…)
A dziś miałem spacer w Downtown Chicago. Sobie wymyśliłem... Miało być 87 stopni, było 94. A wilgotność tak na moje wyczucie 120%. Nic tylko usiąść i płakać. Nie usiadłem, nie płakałem... Robert mnie podrzucił koło 11 do Parku Milenijnego. Z daleka widziałem The Bean... Ciągle robi wrażenie. Kroki, kroki, kroki! Nie ma to tamto. Dziś ponad 13 tysięcy - wreszcie, bo jakoś ostatnio trochę nie dociągałem do trzynastek...
(Dalej…)
Tydzień temu byłem na koncercie Davida Fostera. Za tydzień niedziela w Warszawie. A dziś jeszcze Denver, Colorado. I znowu świeci słońce. Gorące, lato... I jakoś dobrze mi. Z kraju dobre wiadomości o naszych lekkoatletach. Brawo nasi! Na śniadanie jajki. No przecież jest niedziela. A grzyby?
(Dalej…)
Chyba lepiej milczeć, niż powiedzieć coś nie tak... No to sobie milczę. Dziś pogrzeb Kory, pojutrze Pana Stańki. A ja na końcu świata. Bo czasem nie da się odwołać rzeczy zaplanowanych pół roku wcześniej. A zresztą, niczego nie odkładać, żyć trzeba, bo nie wiadomo, co nas czeka za zakrętem. Poleciałem do Chicago...
(Dalej…)
I wcale nie chodzi o film. To tytuł piosenki... Dotarłem po wielu latach do albumu Ireny Santor "Piosenki stare jak świat". Jest w zestawie wydanym dwa lata temu przez Polskie Nagrania pod tytułem "Piosenki cz.1". Cztery dyski z utworami nagranymi przez Panią Irenę w latach 1960 - 1973. CD4 tutaj zatytułowana "Wspomnienia dawnych dni" to ta płyta, którą mam w pamięci od dzieciństwa. Okładkowe zdjęcie tak dobrze pamiętam... Mieliśmy w domu tę płytę. To był wybór moich rodziców, bo ja wybierałem wtedy inaczej...
(Dalej…)