Znowu sobota, choć wczoraj była niedziela. Na dodatek ostatni dzień roku, znaczy Sylwester. Kumulacja jak nic! Jutro w Trójce 25 Top Wszech Czasów. Ale dziś jeszcze wciągnął mnie Top 2000. Zdecydowanie. Zaczęli strzelać. Kroki już zrobione. Moją sylwestrową tradycją jest gotowanie. Dziś leczo, bo kiełbasa z Podlasia czekała już od ze dwa tygodnie. Wyszło pyszne, ale to trudno zepsuć... Smacznego!
(Dalej…)
Holandia, mały kraj i na dodatek z depresją. A na taki top głosują tam 4 miliony słuchaczy. Pomarzyć... Tyle, że tam to jest wydarzenie medialne. Jest specjalne miejsce, skąd audycja jest nadawana. Hilversum. Wszystko widać i słychać w Top 2000 Cafe. Żeby tam się dostać, trzeba wylosować zaproszenie, a następnie godzinami stać w kolejce. Komu by się u nas chciało?
(Dalej…)
Lubię ten czas. Już bez zabiegania, bez wyścigów. Wszystko mam, nie muszę więc iść do żadnego sklepu. A i bazarek był dziś jakiś pustawy... Warszawa prawie bezludna. I jakoś wcale mi to nie przeszkadza. Słucham podsumowania roku na Liście Trójki. Fajna odmiana od biegnących notowań. Tak, to był bardzo dobry rok dla naszej polskiej muzyki...
(Dalej…)
W Szadku byłem przed 15. To jeszcze przed wieczerzą był czas na kroki. Zapaliłem świeczki na grobie Taty. 25 lat po Jego odejściu... W 1993 roku zima była prawdziwa. Śnieżna i mroźna. Wigilia... Było bardzo smacznie. Grzybowa z łazankami, grzybowa z kaszą, grzybowa bez dodatków... Do tego pierogi z kapustą i grzybami, postna kapusta, z ryb wybrałem jesiotra, kompot z suszu, na deser śledzie... Można?
(Dalej…)
już jutro. Ostatnie zakupy zrobione, prezenty nie popakowane. Nigdy nie pakuję. Nawet w klubie fitness. Kroki muszą wystarczyć. Telefon pokazywał, że po 16 będzie deszcz, to się je dziś zrobiło do 16. Leje... I jak tu na Święta jechać? Może by się teleportować do AU? Jutro w Melbourne ma być plus 40 stopni Celsjusza, w Hobart - 29. To jednak zostanę tutaj...
(Dalej…)
a nawet trzy! Ubrane tak samo. Na niebiesko... A w moim mieszkaniu tylko dwie. Ale za to jakie piękne! Stoją, pachną, uśmiechają się. To co się działo wczoraj w Warszawie pominę milczeniem. Szaleństwo... Jakby wszyscy mieli właśnie coś do załatwienia. Dziś rano na bazarku kolejki po pieczywo, jakby jutro miała być wojna. U Pana Krzysia Jabłkowego kolejki nie było, ale i celesta już wyszła!
(Dalej…)
Sypie... Jest zima, a więc chyba powinno sypać. To ja zmykam na Tasmanię. Niedziela, 6 listopada 2016 roku. Wiosna... I to mi się podoba. Jest taka tradycja, aby w niedzielny poranek iść na śniadanie do miasta. Wszyscy idą, jak widać. Było smacznie. A potem z psami za spacer. Mocno pod górę, ale za to jakie stamtąd widoki? No i te drzewa. Nic tylko strzelać zdjęcia. No to strzelałem!
(Dalej…)
Napadało na biało z soboty na niedzielę... Mamy zimę w mieście! Czy poleży do świąt? Tego nie wie nikt... Mój telefon pokazuje, że nie. Ale co on tam wie. Maszynka... Co ma być, to i będzie. Miałem zamiar pojechać w handlową niedzielę na zakupy. Ale wcześniej poszedłem zobaczyć, jak to wygląda w galerii. Źle wyglądało. Zakupy nie zając. Przecież w zasadzie już wszystko mam...
(Dalej…)
8 listopada 2016 roku. Przedostatni dzień na wyspie... Rano dużo kroków w mieście. 14 768, znaczy 11.5 kilometra. Wieczorem kolacja z dobrym winem. Pożegnalna z Piratami. A tak mnie jakoś naszło, żeby na zdjęciach wrócić do Australii. Listopad to u nich wiosna. Piękna, kwitnąca, zielona. Miło powspominać...
(Dalej…)
U podnóży Gór Skalistych. Miasto uniwersyteckie, wchodzące w skład wielkiego Denver. Byliśmy tam w niedzielę, 12 sierpnia 2018 roku. Upał sakramencki... Spacer po centrum, kawa, kilka zdjęć. Następnego dnia wracaliśmy z Denver do Chicago. Taka miła chwila wytchnienia. Nic nie musieć. Lubię takie leniwe dni. Do tego stopnia, że nie chciało mi się nawet wysyłać stamtąd widokówek...
(Dalej…)
To się działo 13 sierpnia 2018 roku. Colorado, niedaleko Denver. W górach pięknych jak nie wiem co. W domu Haliny i Kazia. Wymyśliliśmy na ten wieczór oglądanie koncertów i programów muzycznych. Największe wrażenie zrobił na mnie dokumentalny film o historii grupy Eagles. Dwie części, bogato... A z koncertów Barbra w Miami. Zdjęcia kolibrów strzeliłem w pięć minut, tuż po zachodzie słońca...
(Dalej…)
Bowie Glastonbury 2000. Właśnie się ukazał taki zestaw. Koniecznie! Rewelacyjny, znakomity koncert. Jak to jest nagrane! Jak to brzmi! Tak, jakbym tam był. Znaczy ja już nie marzę o takich miejscach, takich koncertach. Cieszę się, kiedy mogę ich posłuchać z płyt, zobaczyć na ekranie. To mi wystarcza... Ten drugi koncert, czyli Coldplay - Live in Buenos Aires pewnie jutro. Bowiem dziś zostaję z Bowiem...
(Dalej…)
...bez Ciebie nie ma Świąt! Tak śpiewała kiedyś Anna Maria Jopek. Będąc starszakiem już nie wierzę w Mikołaja, a jednak... Dziś na Myśliwiecką dotarły dwie przesyłki. W jednej grzyby suszone i ser z kminkiem, w drugiej DVD & CD z filmem "Love, Actually". Przypadek? Chyba tak, bo wszak wierzę w przypadki. Dziękuję! Zjem, posłucham, zobaczę. Chętnie...
(Dalej…)
Nie ma chyba nic gorszego. Budzi się człowiek, a tu na żółtych paskach w telewizji napis: "ślizgawica i gołoledź". A do pracy jechać trzeba. Na ulicach mojego miasta nie było tak źle, ale kiedy tuż po 8 poszedłem na spacer nad kanałkiem, było jednak ślisko. Wczoraj minus 11, dzisiaj plus 7. Na trzy tygodnie przed Bożym Narodzeniem mamy wiosnę?
(Dalej…)
Przyszedł grudzień. A jeszcze miesiąc temu było lato... No, ale za miesiąc już będzie po Świętach. I będzie Nowy Rok. Pierwszego stycznia w Trójce przedstawimy wyniki 25 Topu Wszech Czasów. Tak tylko przypominam. A głosujemy do 21 grudnia, nie 21 stycznia. Dawniej na początku nowego roku zawsze w datach wpisywałem jeszcze stary. Teraz już mi się to nie zdarza. Czy to może coś znaczyć, PanieDoctorze?
(Dalej…)