Gdybym dziś nie pokazał tych zdjęć, to już pewnie nigdy bym do nich nie sięgnął. A dzień był zjawiskowo fotograficzny... No więc jestem! Ostatnią porcję kroków robiłem już po zachodzie słońca. Dzieciaki chodzą... Poprzebierani, jak na ostatki. No właśnie, ja chodziłem jako przebieraniec na ostatki. "gdyby Pani dobrą była, to by pączkiem obdzieliła". Śpiewało się w dzieciństwie, oj śpiewało... Teraz nie śpiewam nawet pod prysznicem. Czasem na Liście Przebojów się coś wypsnie niechcący... "nie ma fal, nie ma fal, nie ma fal..."
(Dalej…)
Tak, nuciłem sobie wtedy tę piękną piosenkę Johna Denvera. Colorado... Piękne Colorado. I znowu tam jestem. Kiedy o czymś myślę intensywnie, jest szansa, że to MISIE przyśni. Taki sen miałem ostatniej nocy. Z tym, że znowu zawodził sprzęt. Tym razem smartfon. Nie mogłem go tak ustawić, żeby liczył kroki. Tak, we śnie prawie wszystko jest możliwe. Przecież nie trzeba niczego ustawiać! Sam liczy... Sam zmienia czas. Na szczęście mam w tych snach tak, że wiem, iż to mi się tylko śni. Nie spadam w przepaść. Budzi mnie w ostatniej chwili...
(Dalej…)
Zegarka na ręce już dawno nie noszę. Prawie wszystkie inne przestawiają się same. Jak dobrze, że ten w kuchni tego nie robi. Na jakiś czas jest mi to potrzebne, bo jakoś nigdy nie mogłem sobie z tym poradzić. Lubię wiedzieć jaka jest godzina "na stare pieniądze". I uważam, że zmiana czasu, to zawracanie głowy. Jestem za tym, żeby czasu nie zmieniać, a jeśli już to na lepsze. Ale tego jakoś nie potrafimy robić... Tak, jak nie możemy lecieć na najbliższą przyjazną nam planetę, bo za daleko. Nie chce mi się nawet o tym myśleć...
(Dalej…)
Kiedy byłem chłopcem, znaczy jakieś 55 lat temu, wymyśliłem sobie, że w każdym domu musi być kiedyś pożar. W naszym na Kościelnej 8 nie było... Kiedy przychodziło lato, radio nadawało komunikat pożarowy. Po wiadomościach o 18. Przed wiadomościami zawsze pojawiała się piosenka "Gdy mi Ciebie zabraknie". Kiedy ją słyszałem wychodziłem na kwadrans na rynek. Tak, już wtedy lubiłem robić kroki. Bałem się wiadomości o pożarach? No cóż, taki byłem. Przypomniało mi się to, kiedy dziś rano szedłem po samochód do bloku obok. Na pierwszym piętrze był pożar...
(Dalej…)
Bo są takie dni w tygodniu. Zły sen, potem deszcz, deszcz, deszcz... Wyścigi z czasem. Korki na ulicach. Za niskie ciśnienie. Za mało słońca? Jest jesień, tak być musi. Dobra, dajemy radę. Pchamy się... Tonacja ładnie, muszą być jakieś pozytywy, prawda? Jak dobrze, że gra muzyka! A! Mam nowy sprzęt grający... Po 10 latach stary odmówił posłuszeństwa. A bez słuchania muzyki życie byłoby jakieś niepełne?
(Dalej…)
Wczoraj obejrzałem film biograficzny o Olivii Newton-John. Z Deltą Goodrem w roli Olivii... Pewnie nic specjalnego, ale kilka razy się wzruszyłem. Nie wszystko o Niej wiedziałem. "Physical" piosenka nagrana w 1981 roku. Taki trochę łabędzi śpiew. Przypadkiem, bo odmówili Tina Turner i Rod Stewart. Nie wiedzieli, co robią? Steve Kipner, Australijczyk, współautor piosenki zaproponował Olivii zaśpiewanie tego utworu...
(Dalej…)
Takie badanie wzroku dziś wykonałem. Trochę jak uczestniczenie w grach komputerowych. Nie gram. Ale widzę... W Warszawie zaczął padać deszcz. Od 17. Niech pada... Zdążyłem zrobić kroki. Mielone następnego dnia smakują jeszcze lepiej? Jakoś tak...
(Dalej…)
Jeden dzień, a jaka różnica? Jednak przyszła jesień... Chyba już trochę wyczekiwana. Niech będzie piękna. Gdyby nie odwiedziny Pirackiego, to pewnie bym nie był na Starówce, nie zlapałbym resztek lata w Łazienkach. A tak - mamy to! Zdjęcia w Parku Łazienkowskim zrobione we wtorek. A dziś? Ładny był piątek. Rano elpetrójka z piosenką dnia w wykonaniu Edyty Bartosiewicz. Mnie "Lovesong" bardzo się podoba. A publiczności? Zobaczymy na Liście Trójki...
(Dalej…)
Śniło mi się, że sparaliżowało miasto... Akcja protestacyjna taksówkarzy. A ja tyle miałem dziś do zrobienia. Tu i tam. Jak to w czwartek. Dałem radę. Miasta nie sparaliżowało. Jak dobrze, że to był tylko sen. Ale co się nadenerwowałem, to moje. Stres zabija, ale jak się go pozbyć? Może wystarczy posłuchać muzyki. Na dobrym sprzęcie. Właśnie dziś byłem w takim miejscu, gdzie nic tylko się słucha. Miałem zabrać dwie ulubione płyty. Padło na Ala Stewarta i Eltona Johna. Pięknie zagrało...
(Dalej…)
Poniedziałek. Fajnie, że Piracki przyleciał z Hobarta. Bo gdyby nie to, pewnie bym nie zobaczył tej jesieni w mieście... Jak to możliwe? Jakoś mam coraz mniej czasu. Kurczy się kurcze, czy co? Zaczęliśmy od Starówki. Pięknie się pokazała. Ale nie ma już sklepu z szyldem Niedźwiecki... Czas, czas, czas. Po dwugodzinnym spacerze befsztyk z prawdziwkami w Dyspensie smakował, jak w niebie. Znaczy nie wiem, jak tam jest, ale tak się chyba mówi?
(Dalej…)
Pisanie bloga. Kto by pomyślał? Wszystko w moim życiu dzieje się przypadkiem. Październik 2007 roku. Chwilowo nie było mnie w radiu, właśnie leciałem następny raz do Australii, moja przyjaciółka Alina Dragan miała swojego bloga, no to bach, będe miał i ja! Tak, żeby trochę mnie dla opuszczonych słuchaczy było. Dziś mija 11 lat od pierwszej notatki na blogu. Dziękuję za wierność i dobre słowo. Nawet jeśli to moje pisanie nie jest potrzebne nikomu, to jednak wpadłem w pułapkę. Lubię to robić...
(Dalej…)
Kolejny dzień lata. Liście lecą z drzew. Na potęgę... Tylko żółte i płomienne. Pięknie jest! Audycja zagrana, kroki zrobione, jabłka zjedzone. Pora się pojawić na blogu. Do tego muzyka. Płyta na dziś: Citizen K III, znaczy to trzeci album Pana Klasa Qvista ze Szwecji. Słuchacz przysłał, dziękuję Panie Raymondzie. To chyba najlepsze Radio Kalifornia w Europie. Trochę jak Bread, jak America, czasem jak Gilbert O'Sullivan. Koniecznie proszę poszukać, albo posłuchać w moich audycjach...
(Dalej…)
Nights Are Forever Without You... Kto to śpiewał? England Dan & John Ford Coley...40 lat temu z wąsem. Obiecałem nocne zdjęcia z Erbalungi i oto są. To był ciągle ten sam 7 września. Bardzo, bardzo, bardzo długi dzień. Po przyjeździe do Bastii i basenie młodziaków zdecydowaliśmy, że kolacja jednak w Erbalundze, bo jutro na kawę tam już nie będzie czasu. Dobra, jedziemy! Z przygodami i jazdą "po bandzie". Szczęśliwie dotarliśmy tam przed 22. Przedostatni goście na kolację w ulubionej restauracji?
(Dalej…)
7 września. To był długi dzień. Po odwiedzinach Liccioli pojechaliśmy do Bastii. Ostatnia noc przed powrotem. Niby znaliśmy adres hotelu, ale znaleźć go nie było łatwo. Jak widać - udało się. Hotel wybrany tak, żeby następnego dnia było blisko na lotnisko. I tak było... Wszyscy mieliśmy ochotę na kolację w Erbalundze. Ale o tym następnym razem. Przy hotelu piękny i ciągle jeszcze zielony ogród. I jak tu nie strzelać... zdjęć! No to strzelałem...
(Dalej…)
Jaka piękna ta jesień! Wczoraj pół dnia chodziłem w miejscach ulubionych. Drugą połowę dnia przespałem... No niestety tak mam. Widać organizm potrzebował. Niedziela była handlowa. W ulubionym sklepie z chlebem tuż po 10 wisiała kartka, zaraz wracam. Po kwadransie znudziło mnie i chleb nie został kupiony. Nic to, pomyślałem - będzie dzień bez chleba. Na rozmrożonym wrocławiaku sprzed dwóch tygodni nie połamałem zębów. A dziś kupiłem połowę Kaszuba. Też smaczny...
(Dalej…)
Dzień przed powrotem do Polski. Porto 7 września rano... Zostać się chciało, ale trzeba było wracać. Izabela powiedziała, że takiego deszczowego lata nie było na Korsyce od ponad 30 lat. Stąd ta zieleń. Bogata i piękna... Tak, Korsyka pozostaje na mojej krótkiej liście miejsc ulubionych na świecie. Na podium! Obok Australii i Gór Izerskich...
(Dalej…)
Premiera płyt za dwa tygodnie! A więc jednak będzie następny zestaw. Właśnie go słucham pierwszy raz. Ja jestem zadowolony, a jak będzie ze Słuchaczem? O tym się dowiem pewnie za kilka tygodni. Pierwszą płytę zaczynają Christopher Cross, Michael McDonald, Silje Nergaard i Peter Cincotti. Całość pod hasłem "starzy, dobrzy znajomi...". Nie udało się zdobyć tym razem Anny Marii Jopek i Branforda Marsalisa, ale to chyba dlatego, że ich wspólna płyta wychodzi właśnie dziś. Może następnym razem?
(Dalej…)
Powietrze pachnie wczesną jesienią. Uwielbiam takie dni. Spacerować jest bosko! 14 tysięcy kroków na koncie. Wystarczy na dziś... Na bazarku kupiłem prawdziwki i podgrzybki jak malowane. Nie pokazuję ich na zdjęciach, bo Alina pod Wałczem nie ma sezonu na misie. Po co Ją drażnić? Uwaga! Moja zamrażarka już załadowana na zimę. To teraz się będę koncentrował na jabłkach, gruszkach, węgierkach. Ale tak do zjedzenia "na dziś". A jutro będę robił leczo... Po elpetrójce. I przypominam o głosowaniu na Listę Trójki. Ta jutro z Polanicy - Piotr Baron. zaprasza. Festiwal Marii Czubaszek - Cały Kazio...
(Dalej…)
Był zawsze. I na zawsze z nami zostanie w swoim śpiewaniu. Dziś zmarł Charles Aznavour. Miał 94 lata... Pamiętam jego koncert w Sopocie na festiwalu piosenki w 1984 roku. Wiadomość o Jego śmieci dotarła jakoś tuż po południu. Zaśpiewał ponad 1000 piosenek sprzedanych na milionach płyt. Piękny Człowiek... Historia. Dobrze, że na mnie nie wypadło tym razem, bo jestem coraz gorszy w podawaniu takich wiadomości na antenie. Jutro we Wrocławiu pogrzeb Pawła. Dwa tygodnie temu byłem w Szklarskiej. Miesiąc temu na Korsyce.
(Dalej…)