Taka Warszawa...
Poniedziałek. Fajnie, że Piracki przyleciał z Hobarta. Bo gdyby nie to, pewnie bym nie zobaczył tej jesieni w mieście... Jak to możliwe? Jakoś mam coraz mniej czasu. Kurczy się kurcze, czy co? Zaczęliśmy od Starówki. Pięknie się pokazała. Ale nie ma już sklepu z szyldem Niedźwiecki... Czas, czas, czas. Po dwugodzinnym spacerze befsztyk z prawdziwkami w Dyspensie smakował, jak w niebie. Znaczy nie wiem, jak tam jest, ale tak się chyba mówi?
Pirat mówi, że u nas jest pięknie i bogato. No i to jedzenie... Ja mu wierzę, choć szynka nie taka, chleb nie taki. Ale nabiał! Fakt, tam takiego smacznego nie mają. Zachwycił Go nawet smak musztardy. Co za czasy? Na obiad dziś podano kaszę gryczaną z podgrzybkami w śmietanie... Nieźle brzmi, a smakowało przednio albo jeszcze lepiej. Wczoraj słuchaliśmy Pascala Obispo z koncertu - "Goodbye Marylou" pozamiatała. Ale płyta na dziś, to nowy Pascal "OB-IS-POE". Premiera w ostatni piątek, a ja już to mam? Pani Aneto - doleciało, dziękuję. Świetny album! Ale ja tutaj jestem mało obiektywny. Tak mam... Będzie grane! To do tego wszystkiego Lindeman's Bin 65 Chardonnay 2017. Pycha, po prostu pycha... A dziś nie piątek a środa wszak.
Pozostałe wpisy
» Zimna wiosna... (2024-04-16, 19:54)
» Magiczne oko... (2024-04-13, 19:54)
» Weź to serce... (2024-04-11, 19:54)
» Zaćmienie... (2024-04-09, 19:54)
» Wojownicy... (2024-04-06, 19:54)
» Eagles... (2024-04-04, 19:54)
» Siłacz... (2024-04-02, 19:54)
» Biała kiełbasa... (2024-03-30, 19:54)
» Prawie nie ma takich miejsc... (2024-03-28, 19:54)
» Dziękuję... (2024-03-26, 19:54)