31 lipca 2007 to nie był łatwy wtorek. Rozstawałem się z Trójką po 25 latach. Pięknych, ciekawych, niełatwych, trudnych, dobrych, niedobrych... Bo takie jest życie. Codziennik. Pojawiłem się u Balona o 11.30, zagraliśmy "Goodbye" Lionela i już było po wszystkim. No, nie do końca. Mówiłem chyba dziwnym, gardłowym głosem, a rozkleiłem się, kiedy po wyjściu ze studia, już w reżyserce dostałem bukiet kwiatów. Pożegnalnych... Rozkleiło mnie, bo do silnych raczej nie należę.
(Dalej…)
Słuchaczka i czytelniczka napisała do Aliny z pytaniem o czym my ze sobą rozmawiamy przez telefon. Codziennie po kilka razy. Tyle lat... W słońcu i w deszczu. Na co dzień i od święta. No rozmawiamy, po prostu rozmawiamy, bo trzeba rozmawiać! Zaczynamy od nieśmiałych emalii, kiedy ja już jestem na Czerskiej w radiu. Około 10, po wejściu na antenę wykonuję pierwszy telefon. Co słychać?
(Dalej…)
To było dzisiejsze zadnie dla słuchaczy. Przysłać mi widok z okna. Temat jak widać potraktowałem luźno. Dziękuję za udział i piękne zdjęcia. Najbardziej mi żal, że mnie nie było wczoraj w Jakuszycach. Nie da się jak widać być w dwu miejscach jednocześnie. Może kiedyś... Wczoraj Lista realizowana przez Asię (miała tremę), dziś "najsłodsze" już z Adamem (nie miał tremy). Życie płynie... Pięknie, czasami gorzej, ale takie już ono jest.
(Dalej…)
Była siostrą mojego Taty. Od kiedy pamiętałem mieszkała w Zduńskiej Woli i pracowała w banku. Jak dobrze było pojechać autobusem z Szadku do Zduńskiej. Odwiedzić Ciotki. Zawsze miała dla nas kawałek dobrego, domowego ciasta. Zawsze miała dla nas czas... W dzieciństwie taka Ciotka to był skarb.
(Dalej…)
... albo "długi deszczowy lipiec". Na zdjęciu obok Basi jest Betty, moja koleżanka z pracy ("Karuzela z gwiazdami") i Adam, realizator moich "złotych" audycji. Fotkę strzelał i tak ją wymyślił Piotr Filutowski. Chyba nieźle. Namawia mnie na taką dziwną sesję fotograficzną, ale jak zwykle pomyślę o tym jutro. Dziś zagrałem w radiu fragmenty mojej rozmowy z Basią i fragmenty Jej nowej płyty. Całość we wtorek w Smooth Jazz Cafe, więc pewnie jeszcze wrócę do tematu.
(Dalej…)
Nie widzieliśmy się ze 4 lata. Ostatni raz, gdy promowała album Matt Bianco "Matt's Mood". Basia Trzetrzelewska jest w Warszawie! Bałem się, że w ostatniej chwili zmieni zdanie, a jednak przyleciała. Prywatnie, ale udało się Ją namówić na wywiad do Złotych i Smooth Jazz Cafe. Miałem motylki w brzuchu, gdy dostałem wiadomość z portierni: "Panie Marku, jest gość i czeka...". Pobiegłem. Nie mam daleko.
(Dalej…)
Wczoraj to był bardzo długi dzień. I skończył się dopiero dzisiaj... Wyjechałem z Warszawy do Lublina w samo południe. Przede wszystkim zdziwiło mnie jaka dobra była droga. No fakt, nie cała. Około 14.30 Dojechaliśmy na miejsce. Termometr pokazał 32 stopnie Celsjusza. Nie bardzo mi się chciało wysiadać z klimatyzowanego auta. No ale mus to mus! Pojechałem zapowiedzieć koncert grupy Club des Belugas na Festiwalu Muzyki Strefa Inne Brzmienia...
(Dalej…)
"Jak by się nic nie stało". Taki tytuł nosi nowy album Carli. Ukazał się wczoraj w prawie całej Europie. Po francusku. I dobrze... Wolę, kiedy śpiewa w tym języku. Jej pierwsza płyta z 2003 roku bardzo mi się podobała. Modelka, a świetnie śpiewa. Nie wszystkim jej poprzedniczkom to wychodziło. Druga płyta sprzed półtora roku była po angielsku. Trochę bez wyrazu... Trzeciej jeszcze nie znam. Na pewno sprzeda się najlepiej. Mówiła wczoraj o tym telewizja...
(Dalej…)
Lubię wracać do miejsc, które lubię. W Grecji i Turcji byłem tylko jeden raz. W 1989 roku. Więcej mnie nie ciągnie. Dlaczego? Pojechałem w niedobrym momencie i nie do tych miejsc... Chyba tak. To były takie czasy, że mój kolega ze studiów (budownictwo lądowe) prowadził w Łodzi biuro podróży. Zaprosił mnie na rejs statkiem po Morzu Czarnym. Miało nie kołysać. No i na wycieczce miała być między innymi Halina Frąckowiak. Dwa razy nie trzeba mi było tego powtarzać...
(Dalej…)
Prawie dokładnie rok temu pojechałem w Bieszczady poprowadzić Listę Trójki z Wilczej Jamy Ani i Andrzeja Pawlaków. To było TRZYNASTEGO (a dziś jest 07.07) lipca 07. Nie wierzę w magię liczb. Nie wierzę w przypadki. Wszystko jest tam gdzieś poukładane, a my sobie po prostu żyjemy. Jadąc do Mucznego wiedziałem, że to moja przedostatnia lista wyjazdowa. Ostatnia miała być w następny piątek ze Szklarskiej Poręby.
(Dalej…)
Tak jest. Dobrze, że przy okazji pada deszcz, bo jest bardzo potrzebny. Burze są jednak bardziej gwałtowne, niż kiedyś. Walą gradem, leją wodą, straszą chmurami. Tak, to ocieplenie klimatu. Dobra, nie będę truł... Sami chcieliśmy. Kiedyś taka burza wiosenna, letnia, jesienna były piękne i monumentalne. Teraz są przerażające. I coraz częściej zabijają ludzi, niszczą ich dobytek. Dziś burza wyłączyła nam w radiu prawie wszystko. Nie musiałem się wylogowywać. Samo mnie wylogowało...
(Dalej…)
Kilkanaście tygodni temu zadzwonił do mnie Pan Jacek Grudzień z Łodzi. Kolega po fachu, bo pracuje w radiu i telewizji. Namawiał mnie na program w cyklu "Kocham łódzkie". Ludzie stamtąd wspominają swoje dawne dzieje. Powiedział, że ma już zarejestrowane Brzeziny według Zamachowskiego, Zbyszka Zamachowskiego. Trochę się opierałem, ale tylko trochę. Trzeci ustalony termin nagrania, to był właśnie 2 dzień lipca. Gorący...
(Dalej…)