Słuchacz zapytał dziś podczas grania elpetrójki, czy kiedy zaczynałem Listę Przebojów Programu Trzeciego w kwietniu 1982 roku, to myślałem, że kiedyś będzie miała 1800 wydanie? NIE! Chyba marzyłem o tym, żeby doczekać setki. Znaczy ja osobiście to raczej tej setki nie doczekam, ale lista dotrwała. A potem to już poszło... Zawsze tak się mówi, ale nie wiem, kiedy to minęło. Bywało lepiej i gorzej, ale to był jednak piękny czas...
(Dalej…)
Upalnie, gorąco, duszno, parno, deszczowo, burzowo... Środek lata po prostu. Ale jednak pojawiły się podgrzybki na moim bazarku. Hurrra! Będzie co mrozić. Bazarek zresztą jest bardzo, bardzo bogaty. U mnie numerem jeden są jednak znowu pomidory. Każde... Teraz najlepszy na nie sezon. Mogę jeść je trzy razy dziennie. Do pięciu... Dalej wiśnie, maliny, ciągle jeszcze trafia się dobry bób i żółta fasolka szparagowa. Najeść się na zapas?
(Dalej…)
Smaki z dzieciństwa. Lubię je sobie przypominać. Wiosną, podczas przeziębienia "odkryłem" wodę gazowaną z sokiem malinowym. Smakuje, jak z saturatora sprzed lat. Wczoraj ugotowałem kompot. Wiśnie i papierówki. Pamiętam, że Babcia i Mama wrzucały do gotowania także połówkę wyciśniętej cytryny. Tak dla złamania smaku. To działa... Z tym, że po zagotowaniu wody wyrzucam cytrynę. Nie wiem dlaczego kompot wyszedł z mody...
(Dalej…)
Tydzień temu w czwartek jeszcze nie wiedziałem, że w następny czwartek jednak pojadę do Sopotu. Lionel przyleciał do nas z końca świata, to co to jest dojechać na Jego koncert z Warszawy? Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Pendolino o 12.20 z Centralnego. Wagon 7, strefa ciszy. Jak to dobrze, że ktoś o tym pomyślał. Rewelacja... Już jestem fanem takiego podróżowania. Zielona herbata po drodze. Sopot - 15.25. Punktualnie...
(Dalej…)
Krzysiu, obsłuż Pana Niedźwieckiego, powiedziała Pani Na Bazarku. Ja go znam, mieszka tutaj od dawna. Kiedyś kupował śliwki w czekoladzie u mojej znajomej. Tak, kupowałem... Kiedy po kupieniu kilograma czereśni, odszedłem. Usłyszałem jeszcze: on też jest już stary, ja go znam. A papierówki nie są już takie jak pięćdziesiąt lat temu... Ta Pani ma rację. Nic nie jest już takie. No może poza czereśniami. Te są chyba nawet lepsze teraz...
(Dalej…)
Dwa końce świata? Tak dzień po dniu... Francja, Turcja. Boję się włączać radio przed 6 rano. Uciekam od wiadomości. A Madzia ciągle nie napisała dla mnie piosenki "Ludzie są dziwne". Zawsze mam ten sam dylemat. Co grać i co mówić w takich dniach. Najchętniej bym uciekł. Ale dokąd? To uciekamy dziś do Chorwacji. Przynajmniej na zdjęciach. Dziś bardzo wakacyjne. A woda w Adriatyku bardzo, bardzo przyjemna. To było dwa tygodnie temu...
(Dalej…)
a na szczycie góry ja... Ten z drugiego końca świata. W bluzie "On A Day Like Today", którą potem zostawiłem w Broome. Dziś rano znowu padał deszcz. Alina przysłała zdjęcie prawdziwków zebranych w godzinę! Z pięć kilogramów? Same piękne. Na bazarku w tej sprawie nadal pustki. Suche kurki po 40 złotych za kilogram. Tylko brać... Po godzinie 18, kiedy wróciłem z kroków wyszło słońce. A niech tam sobie trochę poświeci. Tyle jego...
(Dalej…)
Dziś w Warszawie było tak gorąco, jak w Chorwacji. Ba, jak w Australii... W tej ostatniej od miesiąca leje prawie bez przerwy. No przynajmniej w Melbourne. Wszystko się zmienia. Ostatnio Australia wysychała. Przynajmniej to zagrożenie minęło. Tam już coraz bliżej wiosny. Wczoraj jechałem nową trasą do Szadku. A2, to bez zmian. Jak dobrze, że jest! Przed Strykowem trzeba się kierować jak na Gdańsk. Ale od razu odbija się na S8...
(Dalej…)
Zobaczyłem bukiety zatrwianu na bazarze w Trogirze. No, ale jeszcze nie u nas? Pomyślałem. Trzy przepięknej urody kupiłem we wtorek na naszym bazarku. Takie z przewagą fioletek. Będą schły i pachniały w gorące dni. Do następnego sezonu. Mirabelki dojrzewają, kasztany już pokaźnych rozmiarów. Zatrwian znaczy jesień. Alina donosi, że w lesie pojawiły się już zamszowe podgrzybki. Takie najładniejsze, najsmaczniejsze. Jesienne...
(Dalej…)
Wyprałem koszulę za 15 milionów złotych! Znaczy kupon był w kieszeni. Nic po nim nie zostało. Wyprane pieniądze... Dobrze, że nikt tego dnia nie wygrał, bo bym się chyba zadręczył myślami, czy to nie byłem ja. A tak kupiłem następny kupon i do jutra mogę marzyć o milionach. "Żeby wygrać, trzeba grać". Niemcy? A ja trzymam kciuki za Francję. A tydzień temu byłem w Chorwacji. No tak, ale dziś czwartek, więc pora na brudnopis...
(Dalej…)
Czyli miasta na Z... Dalmacja, piękna Dalmacja. Nie można pominąć, trzeba się zagubić na chwilę. Połazić uliczkami, posiedzieć nad morzem. Wypić dobrą kawę, a jeśli jest upał wypić dużo dobrej wody. Naturalnie gazowana, ze słonym posmakiem. Inna niż Orezza na Korsyce, ale świetnie gasi pragnienie. Pierwszego dnia piłem tylko taką w temperaturze pokojowej. Potem już poszedłem na wojnę, bo z lodówki smakuje jeszcze lepiej...
(Dalej…)
też jestem spalony! 30 lat temu przyjąłem zaproszenie Joli i Marcina, żeby być świadkiem na Ich ślubie. Trzydzieści lat później świętowaliśmy ten jubileusz właśnie w Chorwacji. I jak tu nie jechać? Znaczy lecieć... Lecieć! Dwie i pół godziny od wakacji. Wspaniała sprawa. Byłem w Jugosławii w 1974 roku. Budva Becici, Dubrovnik, Sarajevo. Tyle pamiętam. Oraz smak brzoskwiń. Zapach upalnego lata. To chyba był zapach dojrzałych fig...
(Dalej…)
Chorwacja jest piękna. I gorąca... Znowu jestem spalony, ale o tym jutro. Bombardierem we wtorek do Splitu, Bombardierem dziś po południu do Warszawy. Rano było tam ponad 30 stopni. W Warszawie po 16 tylko 19. Miła odmiana... Było cudownie. Adriatyk ocean gorący. I słony... Za duże porcje jedzenia w restauracjach! Ale to tak jak wszędzie. To zdjęcie zrobiłem dziś tuż po 6 rano. Potem pospałem jeszcze do 8. W końcu to były wakacje!
(Dalej…)