Split...
Dziś w Warszawie było tak gorąco, jak w Chorwacji. Ba, jak w Australii... W tej ostatniej od miesiąca leje prawie bez przerwy. No przynajmniej w Melbourne. Wszystko się zmienia. Ostatnio Australia wysychała. Przynajmniej to zagrożenie minęło. Tam już coraz bliżej wiosny. Wczoraj jechałem nową trasą do Szadku. A2, to bez zmian. Jak dobrze, że jest! Przed Strykowem trzeba się kierować jak na Gdańsk. Ale od razu odbija się na S8...
Na Wrocław. To już teraz mam z Galerii Mokotów do Wrocławia bez żadnego stania na światłach. Czy nie cudownie? Pamiętam, jak w niedawnych czasach do Szklarskiej jechaliśmy wozem radiowym i 8 godzin. Tu zaszła zmiana… I niech tak już zostanie, proszę. Lawenda przywieziona z Chorwacji pachnie pięknie. Zwłaszcza w takie gorące dni, jak dziś. Wczoraj zrywałem wiśnie i papierówki. A potem były pierogi z jagodami. Jak w dzieciństwie. Dziś ugotowałem sobie kompot wiśniowo jabłkowy. Znowu smak dzieciństwa. Mirabelki już lecą z drzew. Takie dzikie, na Myśliwieckiej i na moim osiedlu. Na obiad „słoiki”. I dobrze, bo w takim upale nic nie chce się robić… Chyba zaraz będzie burza nad miastem. Chmury zbierają się już od kilku godzin. Oczyści się powietrze. Żebym tylko nie zapomniał, że i jutro gram „do południa”. A-ha… Portugalia mistrzem Europy w nogę. A Polska numerem jeden w lekkoatletyce! Nigdy bym w to nie uwierzył, gdybym nie widział. Serce rośnie!
Muzyka na dziś: DUŻO! Tadeusz Woźniak – Archiwum vol.1 i 2 (Kameleon Records). Rewelacja, bo to znowu wspomnienia z dzieciństwa. Gino Vannelli. Starałem się zebrać całą dyskografię Artysty na płytach kompaktowych. Brakowało mi tylko albumu „Crazy Life” z 1973 roku. Pani Basia, słuchaczka, znalazła gdzieś w sieci. Takie dziwne wydawnictwo, bo to dwie płyty na jednym dysku. Poza „Crazy Life” także „Yonder Tree” (1995). Dwa w jednym. Piracki jak nic! Ale jakoś to przełykam, bo MAM!
Wino na dziś: Two Hands Angels’ Share 2014 Shiraz, McLaren Vale, South Australia.
Zdjęcia ze Splitu. 30 czerwca 2016. Parny i gorący dzień. Na lunch okoń morski. Pójdźmy na lody do Polaka z Wielunia. Idźcie… Dla mnie była mrożona kawa. Też smaczna…
PS: 19.54 pierwsze krople deszczu. Niech pada. A Gino śpiewa „I Die A Little More Each Day”. To tak, jak ja...
Pozostałe wpisy
» Widok z okna... (2024-10-14, 19:54)
» Wątłusz... (2024-10-12, 19:54)
» Bonifacio... (2024-10-10, 19:54)
» Girolata... (2024-10-08, 19:54)
» Scandola... (2024-10-05, 19:54)
» Licciola, czyli gdzieś między... (2024-10-03, 19:54)
» Zaczęli grzać... (2024-10-01, 19:54)
» Plaża... (2024-09-28, 19:54)
» Zachodu jest warte... (2024-09-26, 19:54)
» Korsyka... (2024-09-24, 19:54)