Barcelona...
Trzy godziny lotu i jestem w innym klimacie. A tu wiosna akurat. Słońce od rana do nocy. Leniwie chodzę sobie La Ramblą i robię zdjęcia. Muzeum Szynki, Muzeum Seksu, Muzeum Czekolady.... Nie byłem jeszcze w Muzeum Marihuany. Może trochę za dużo jedzenia, może trochę za dużo wina. Ale za to także za dużo kroków, bo tu wszędzie blisko. Zwłaszcza do sklepów z płytami...
Stan zakupów na teraz: 2 razy Stevie Nicks, bo są tutaj dostępne zremasterowane deluxe edycje albumów "Bella Donna" i "The Wild Heart". Reszta to tutejsi. Bose Unplugged, Rosario - "Gloria A Ti", Alejandro Fernandez - Rompiendo Fronteras (numer jeden na liście sprzedaży), Joan Rovira - "Encara Tenim Temps", Sara Serena - "Skyline", Lori Meyers - "En La Espiral". I jeszcze 3CD &DVD składanka podsumowująca 2016 na rynku hiszpańskim. Ciekawe ile wykonałem pomyłek? O tym będę wiedział dopiero po powrocie, bo tak mam, że nowe płyty przesłuchuję w domu. A! Kiedy wczoraj wylądowałem w Barcelonie okazało się, że strajkują taksówkarze. Kolejka do autobusu była jak stąd do kraju. Ale poszło sprawnie. Dziś taksówkarze już nie strajkują. A słońce nadal świeci. To pójdę już na następny spacer. Pozdrowienia.
Pozostałe wpisy
» Ciąg dalszy nastąpił... (2024-12-07, 19:54)
» Znów zaczęli grzać... (2024-12-05, 19:54)
» Grudzień... (2024-12-03, 19:54)
» Sydney na zielono... (2024-11-30, 19:54)
» To tylko sen... (2024-11-28, 19:54)
» Jeszcze przed chwilą... (2024-11-26, 19:54)
» Biała zima... (2024-11-23, 19:54)
» Zima niebieska... (2024-11-21, 19:54)
» Forever Young... (2024-11-16, 19:54)
» Przeszłość... (2024-11-14, 19:54)