umieranie...
Babcia Leokadia i Dziadek Wincenty Niedźwiedzcy mieli dziwięcioro dzieci. Trójka zmarła w dzieciństwie, jedna córka i bracia bliźniacy. Wujek Antoni zginął w obozie koncentracyjnym podczas drugiej wojny światowej. Następnie odchodzili Franciszek, Jadwiga, Wojciech (mój Tato), Sabina (pół roku temu) i Barbara (3 dni temu). Cała moja rodzina z tamtego pokolenia jest już po tamtej stronie...
Nie wolno umierać! Zwłaszcza zimą... Pogrzeb w taki dzień jak dziś jest 100 razy smutniejszy. Na dodatek rozłożył mnie Pan Trębacz, który zagrał na cmentarzu "Amazing Grace", "Il Silencio" i na dodatek "Barkę". Rozdzierająco...
Ciotka Baśka była niezwykła. Pewnie jak wszystkie Ciotki. Dzwoniłem do Niej co jakiś czas, żeby porozmawiać o wszystkim. Narzekała na życie, psioczyła na polityków, ale była kochana. Odwiedzałem Ją pewnie za rzadko. Gdybym nie chciał zabrać przygotowanych przez Nią smakołyków, obiecała mnie straszyć po śmierci. Zawsze zabierałem... Zmarła 26 stycznia około 7.30. W nocy z niedzieli na poniedziałek drewniana łyżka, która stoi u mnie w kubku od ponad 15 lat wypadła z tego kubka. Na pewno przypadkiem... W nocy to brzmiało, jakby walił się świat.
Pozostałe wpisy
» Jeden film... (2024-12-10, 19:54)
» Ciąg dalszy nastąpił... (2024-12-07, 19:54)
» Znów zaczęli grzać... (2024-12-05, 19:54)
» Grudzień... (2024-12-03, 19:54)
» Sydney na zielono... (2024-11-30, 19:54)
» To tylko sen... (2024-11-28, 19:54)
» Jeszcze przed chwilą... (2024-11-26, 19:54)
» Biała zima... (2024-11-23, 19:54)
» Zima niebieska... (2024-11-21, 19:54)
» Forever Young... (2024-11-16, 19:54)