Marek Niedźwiecki

Ależ to była piękna niedziela. "Beautiful Sunday", jak śpiewał kiedyś Daniel Boone. Tak, to był przebój lata. Lato u nas takie, że w sobotę było 30 stopni, a wczoraj tylko 13. Szczęśliwie "niedziela była dla nas". Co mi się dziś tak wszystko z hitami kojarzy? Mnie się wszystko z muzyką kojarzy. Ten typ tak ma. I wcale mi to nie przeszkadza. W końcu "Music Was My First Love"... & it will be my last.

Rano do Sieradza, odwiedziny u Rodziny. Bardzo przyjemnie. Dokładnie miesiąc temu Magdzie i Marcinowi urodziła się Basia. Piękna... Dzieci mają lepiej. Potem będą miały trochę gorzej, ale na razie o tym na szczęście nie wiedzą. Świat jest jednak piękny. Mimo wszystko. Słońce daje radość i chęć do życia. Radio gra. Jeśli nie radio, to Smooth Jazz Cafe 10. Akurat taki zestaw na podróż trochę ponad 200 kilometrów. 200 tam, 200 na powrót. Jeśli zasypiam za kierownicą, to mała czerwona puszka "doda mi skrzydeł". Znaczy bez Dody! SJC wystarczy...
Wczoraj dzień do zapomnienia, choć przecież tak bardzo lubię poniedziałki. Zasypiałem na stojąco, a za tym nie przepadam.
Dziś znowu słońce - jak dobrze.
Jutro Szadek...
Za tydzień - Gdańsk.
Za dwa tygodnie (znaczy trochę mniej, bo w poniedziałek) Wrocław. Spotkania z "ludzkością".
Na zdjęciach ogród mojej siostry - Małgoli. Ile tam piosenek? Proszę napisać, bo nagroda CD czeka...