Niespodziałek...
Nie mogę wyjść z tego lasu... I jakoś wcale mi się nie chce. Trochę tu pada, jest trochę słońca. Zamglenie. Ale przede wszystkim ta natura. Listek, mech, kwiatek. No tak już mam. Bo ciągle jestem w przeddzień Sylwestra 2010 roku. Ciągle jestem na Tasmanii. Cztery i pół roku temu. I zostanę tutaj jeszcze czas jakiś... Miesiąc temu było trzęsienie ziemi w Nepalu. Miesiąc temu Mama zmarła. I nic. Czy czas leczy rany? Pozwala nie pamiętać...
Tak się tylko mówi. Trzeba się pchać do przodu. Już zaraz będzie lato! No tak, ale później przyjdzie jesień. I tutaj się zatrzymam. Dojadam resztki zamrożonych grzybów z ostatniego sezonu. Jutro ugotuję młodą kapustę. Pierwszy raz. Żebym tylko niczego nie pomylił w przepisie! Dziś wpadłem w popłoch. Wydawało MISIE, że zgubiłem gdzieś nowy album Marka Sholteza. Tak, mam w domu za dużo płyt! Postaram się z tym uporać podczas urlopu. Obiecuję! Tak wiem, za dużo obiecuję. Ale tak już mam, niestety. Sholteza znalazłem… Leżał „tuż obok”. I to moja płyta na dziś! Piękna. Wyciszona. Delikatna… O tęsknocie. Za miejscami, za ludźmi. Oszczędna w realizacji. Krótka. 11 piosenek w 34 minuty. Zaznaczyłem 11 piosenek do zagrania. Fajnie, bo u nas nie jest do kupienia. Przyleciała z Hobart. Dzięki Gunia…
Wino na dziś – nowość! Quarisa Johnny Q 2010 Shiraz Viognier, South Australia.
Jutro mamy Dzień Mamy…
Pozostałe wpisy
» Prawie nie ma takich miejsc... (2024-03-28, 19:54)
» Dziękuję... (2024-03-26, 19:54)
» 24 Marka... (2024-03-23, 19:54)
» Cape Forestier... (2024-03-19, 19:54)
» Coś konkretnego... (2024-03-16, 19:54)
» Błędnik... (2024-03-14, 19:54)
» Frozen... (2024-03-07, 19:54)
» Rojst... (2024-03-05, 19:54)
» Koń jaki jest... (2024-03-02, 19:54)
» Kwiat czerwony... (2024-02-29, 19:54)