Ostatnia taka niedziela?
Tej jesieni raczej tak. 16 stopni i "słońca bez końca". Miała być niedziela socjalna, ale pomyślałem o Wilanowie. Kwadrans później już tam byłem. Nie tylko ja. Pół miasta tak pomyślało. Znalazłem jednak ostatnie wolne miejsce do zaparkowania samochodu i dlatego mogę pokazać warszawskie słońce. Australijskie zostawię na głębszą jesień. Pogoda dziś była absolutnie niewiarygodna. Lato...
Niedziela. W dzieciństwie msza poranna. Śniadanie rodzinne. Zajęcia własne. Obiad jakoś nie później niż o 13. Rosół, dwa, trzy rodzaje mięs. Bogato... Znaczy w latach 80 i 90. Wcześniej bywało biedniej. Tato był kierownikiem masarni. Głodni nie chodziliśmy. Spacer po obiedzie. W Szadku spacer, to znaczyło iść na groby rodzinne na dwa cmentarze. Całe miasto chodziło. Cmentarze koło lasu, więc można było przedłużyć spacer o las. Lubiłem chodzić na dworzec kolejowy. Marzyłem, że kiedyś pojadę na koniec świata... Patrzyłem na przejeżdżające pociągi i liczyłem wagony. Nie pamiętam tylko, czy miała mi przynieść szczęście parzysta, czy nieparzysta liczba wagonów. No nie pamiętam... Ale szczęście mam! I to najważniejsze. Od 17 radio, bo w Trójce była audycja "Zapraszamy Do Trójki". Można było nagrać fajną muzykę, wygrać jakąś płytę. Nagrywało się, wygrywało się! Wieczorem telewizja, bo w niedziele były "atrakcyjne" filmy. Tyle pamiętam... O tym myślałem siedząc dziś kilka chwil w kościele w Wilanowie. Lubię takie momenty. Przypominają o upływie czasu, ale dobrze nastawiają na przyszłość. Ciągle jeszcze tak jest. Taka niedziela... Jutro poniedziałek, a ja lubię poniedziałki!
Pozostałe wpisy
» To jest mój sen... (2024-04-23, 19:54)
» Król Kazimierz... (2024-04-20, 19:54)
» Zimna wiosna... (2024-04-16, 19:54)
» Magiczne oko... (2024-04-13, 19:54)
» Weź to serce... (2024-04-11, 19:54)
» Zaćmienie... (2024-04-09, 19:54)
» Wojownicy... (2024-04-06, 19:54)
» Eagles... (2024-04-04, 19:54)
» Siłacz... (2024-04-02, 19:54)
» Biała kiełbasa... (2024-03-30, 19:54)