Marek Niedźwiecki

To był dzień! 26 777 kroków. To znaczy ponad 20 kilometrów, ponad 1700 spalonych kalorii, ponad 60 pięter - wiadomo góry. Zion National Park. Niewiarygodny, niesamowity, niemożliwy. A jednak jest. Od milionów (miliardów) lat. Gigant... O nim innym razem. Marzena zasugerowała nam Kolob Canyon na koniec dnia. On jeden by na dziś wystarczył. Stamtąd więc kilka zdjęć. Nowym aparatem. Same się strzelają...


Niepotrzebnie wyjechaliśmy z St.George tak wcześnie. Śniadanie o 6,30, wyjazd o 7. w Zion byliśmy przed 8. Zimno było jak diabli! Dobrze, że zabrałem cienkiego polara. Przydał się. Co ja tutaj robię – pomyślałem. Nic to, podjechał busik parku narodowego. Jak oni mają tutaj świetnie to wszystko zorganizowane... Opcja chodzenia po wodzie, żeby zrobić trasę The Narrows odpadła, było za zimno. Zrobiliśmy trzy inne trasy. Tutaj by trzeba było posiedzieć ze dwa tygodnie, żeby zobaczyć wszystko. Tyle czasu nie mieliśmy. Po drugiej trasie odezwał się mój kręgosłup lędźwiowy. A co będzie jeśli? Latte z bardzo gorącym mlekiem pomogło... chyba? Zrobił się upał. Pić bardzo dużo wody. No to piłem. Jestem w Cedar City, Utah. Znowu ładnie... Na obiad (jadam tutaj dwa razy dziennie...) prawdziwa pizza włoska i za dużo sałaty z gorgonzolą. I do tego Layer Cake Primitivo a.k.a Zinfandel 2014 Puglia, Włochy. W drugim smaku suszona węgierka i wiśnie.
5.55 to w czasie lokalnym, tutaj jest przed 22, jeszcze wczoraj. Miłego dnia, a ja idę spać. Boli mnie cały człowiek... Jutro Bryce Canyon National Park.


TOP 30 (sobota, 30 września 2017)