Koniec długiego dnia...

Marek | Blog Marka | 2018-03-12, 19:54

Niech będą dwa takie dni. Dzień pierwszy - 20 października 2016 roku. Sydney. Wiosna, jak widać piękna i kolorowa. A może to tylko ja tak to widziałem? Z Manly wracałem. Kiedy wysiadłem w promu, już chciało się do domu. Ale światło było ciepłe i piękne... Pomyślałem, zrobię jeszcze trochę kroków i strzelę kilka zdjęć. Akurat tego dnia aparat nie odmawiał posłuszeństwa. Może dlatego, że to nie był sen?




Nie mogłem się rozstać z Circular Quay. Ale u Karoliny i Pawła czekał smaczny obiad, flaszka wina, deska wędlin i serów. Nie umiem sobie odmawiać przyjemności. Zwłaszcza tam... W pociągu powrotnym do Concord na pewno podsypiałem, jak większość pasażerów. Może nuciłem sobie w pamięci "The Day Before You Came"? Obiad był jak zwykle zbyt obfity, wina w sam raz, deska już tylko żeby mieć co spalać następnego dnia. W telewizji pokazywało być może film "Zaginiona 3". A potem spanie... Jakoś inaczej i beztrosko śpi mi się tam na Antypodach.
Dzień drugi - 12 marca 2018. Urodziny Ala Jarreau, Lizy Minnelli, Jamesa Taylora, Kazika Staszewskiego. Wszystkiego dobrego! Miłe spotkanie z Radosławem Bolewskim i Maciejem Tubisem. O płycie "Lunatyk". I Sławek Uniatowski zaśpiewał "Honolulu". Donna Summer, choć to jeszcze nie wiosna i Andrew Gold. A jednak... To był jakiś tylko taki sobie dzień. Może to ten deszcz. Wprawdzie wiosenny, ale jednak deszcz. Może za wysoka temperatura? Może coś z ciśnieniem? Dziwny był dzień...
Płyta na dziś: Someday Jacob "Everybody Knows Something Good". Dobrze, że udało się znowu jej posłuchać. W przypadku "Lunatyka" dziesięć na dziesięć, tak powiedziałem przez radio. Tutaj 11 na 11, bo jest jedenaście piosenek. Kwartet zza naszej zachodniej granicy, ale to cudowne Radio Kalifornia. A w piosence "Man Without a Cause" trochę jak The Beatles. Tak to słyszę... Koniecznie proszę poszukać tego albumu.
Wino na dziś: Paringa Shiraz 2014, South Australia.
Kroki: 20.10.16 - 23.409, znaczy 18.3 kilometra. 12.03.18 - 15.550, znaczy 12 kilometrów, jak nic...

Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...
Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...
Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...
Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...
Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...
Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...Koniec długiego dnia...

Pozostałe wpisy
» Przeszłość... (2024-11-14, 19:54)
» Launceston... (2024-11-12, 19:54)
» Wyłącz i włącz... (2024-11-07, 19:54)
» Forever... (2024-11-05, 19:54)
» Zaduszki... (2024-11-02, 19:54)
» Cukierek albo... (2024-10-31, 19:54)
» Barwy jesieni... (2024-10-29, 19:54)
» Wiosna w Hobart... (2024-10-26, 19:54)
» Vancouver... (2024-10-24, 19:54)
» Barwy ziemi... (2024-10-22, 19:54)
Marek Niedźwiecki RSS Feed

Ten blog to wyraz moich osobistych poglądów. MN