Chicago zimą...
To było dokładnie sześć lat temu. Co do dnia... Tam to są prawdziwe zimy. Amerykańskie! Poleciałem do Chicago na bal Wietrznego Radia. Bal jak bal, przepiękny. Tyle, że ja za takimi nie przepadam. Ale lubię Chicago. Także zimą, choć zimno tam jak diabli. Jak diabli, to powinno być gorąco. Latem mają za gorąco, zimą za zimno. Zawsze coś... A u nas jakoś zapachniało wiosną? Kroki zrobiłem rano, bo po południu miało padać...
A kiedy zaczynałem Tonację Trójki wyszło słońce. Piękne… Od razu zrobiło się jakoś raźniej. Słońce jest potężne! Kiedy przed 17 dojeżdżałem do domu było jeszcze jasno. Pierwszy raz tej zimy… Będzie dobrze. Sześć lat temu podróż do Chicago z przygodami. Zasypało, loty europejskie odwołane. Szczęśliwie LOT do Chicago się odbył, udało się złapać ostatnie miejsca w samolocie. Lecimy… Na ten bal nad balami. Wrócę do tematu w sobotę. Dzień po balu „Awatar”. Zrobił wrażenie! Rok 2054. Pamiętam, że napisałem wtedy, że gdyby jakieś biuro turystyczne organizowało takie wycieczki, to ja chętnie. Czasem mi się to śni, ale we śnie jest jednak inaczej. Nie da się tego fotografować. Zawsze w takich razach każdy mój następny aparacik odmawia posłuszeństwa. I ja nic na to nie umiem poradzić. Połazić po Downtown Chicago. Zawsze to lubię. Niby mróz był jak ta lala, a nie przeziębiło. A może sauna pomogła? Lubię saunę. Kawa w Starbucks, lunch w Hard Rock Cafe… Zawsze tak samo, ale ja lubię powtarzalność. Chicken Fingers Tupelo Style. Tak samo smakują w Chicago i Krakowie. Sprawdziłem. Od tamtego stycznia i lutego minęło sześć lat. Wtedy sobie powiedziałem, że nigdy więcej podróży samolotem zimą. Jak zwykle nie udało mi się dotrzymać postanowienia. Waciak… Ale w tym roku dotrzymuję. Codziennie pozbywać się niepotrzebnego.
Wino na dziś: The Victoria Derek 2013 Shiraz, Handcrafted Premium Shiraz, Barossa Valley, South Australia – nowa dostawa! Nigdy wcześniej nie próbowałem…
Muzyka na dziś: Daughter „Not To Disappear”. 4AD i to wystarcza za rekomendację. Nie wiem, czy zaprezentuję w radiu, ale w domu – zawsze chętnie!
Zdjęcia: Chicago i tuż przed wylotem. Chicago 28 stycznia 2010. Ładne wspomnienia…
PS: na Liście jutro będą zmiany, zmiany, zmiany. Proszę się wypowiedzieć głosując.
Pozostałe wpisy
» Jeden film... (2024-12-10, 19:54)
» Ciąg dalszy nastąpił... (2024-12-07, 19:54)
» Znów zaczęli grzać... (2024-12-05, 19:54)
» Grudzień... (2024-12-03, 19:54)
» Sydney na zielono... (2024-11-30, 19:54)
» To tylko sen... (2024-11-28, 19:54)
» Jeszcze przed chwilą... (2024-11-26, 19:54)
» Biała zima... (2024-11-23, 19:54)
» Zima niebieska... (2024-11-21, 19:54)
» Forever Young... (2024-11-16, 19:54)