Page...
Richard Page, Mr.Mister. To na koncercie Ringo w Vegas. No tak, za 3 dni. Na razie jesteśmy koło miasta Page. Lake Powell Resorts & Marinas. Bogato... Zwłaszcza po dniu wczorajszym... OK, zapomniane. Ale tu pięknie! I jaka dobra kolacja. Pierś kurczaka zawinięta w prosciutto, z puree ziemniaczanym i brukselką. I porcja była taka w sam raz. Jak nie w Ameryce! To był kolejny niezwykły dzień. Przede wszystkim śniadanie w Retro było pyszne...
Jajki smakowały jak jajki. Bajgle, jak bajgle. Kawa, jak kawa. To wystarczy. No i banan na drogę. Po drodze znowu niesamowite widoki. Jedziemy najpierw do miejsca, w którym jest granica aż 4 stanów. Niby nic, a jednak coś. Dalej do Monument Valley. Niby nic już mnie miało nie zaskoczyć. Zaskoczyło. Australia Again? Rudość widzę... 17 mil po szutrowej drodze i kilkanaście stanowisk do robienia zdjęć. Grubo... A po wyjeździe z parku jeszcze dwie godziny do Lake Powell. Będziemy nocowali w parku narodowym. Też pięknie... Nasz kelner na dziś ma żonę Polkę. Ale to my nauczyliśmy go słowa: smacznego! Niby taka Ameryka, a Internet znowu słabo. Będzie mało zdjęć. Potraktujmy je jako pułapkę nęcącą.
Jutro też jest dzień... I znowu ma być pięknie. Popłyniemy statkiem po jeziorze. Znaczy jutro ma być luźniej. Pojutrze – Grand Canyon... A! Dziś minęła połowa mojej wycieczki. Pozdrowienia...
Pozostałe wpisy
» Upływ czasu... (2025-04-22, 19:54)
» Tin Machine... (2025-04-19, 19:54)
» Życie cudem jest... (2025-04-17, 19:54)
» Przyszła wiosna... (2025-04-15, 19:54)
» Bear Lake... (2025-04-12, 19:54)
» Rzym... (2025-04-10, 19:54)
» Sam na sam... (2025-04-08, 19:54)
» Zima trzyma... (2025-04-05, 19:54)
» A na plaży... (2025-04-03, 19:54)
» Prima Aprilis... (2025-04-01, 19:54)