Grzybobranie...
Wyrwać się na kilka dni do innego świata? Cudownie... Spałem po 9 godzin, bo taka była widać potrzeba. We wtorek rekord kroków - 33 tysiące. Znaczy 26 kilometrów w nogach. Trochę to czuję do teraz. Nic to, trzeba chodzić! Zwłaszcza, kiedy tam rosną TAKIE grzyby. Nie widziałem takich w naturze od dzieciństwa. To nic, że połowę trzeba było wyrzucić, bo były robaczywe. Niby robaczki małe i to białkowe, ale jakoś nie. Warto było jechać...
Miejsca ulubione lubię odwiedzać o każdej porze roku. Zawsze jest inaczej, nigdy mi się to nie znudzi. Pogoda w kratkę. Ale w sam raz na chodzenie. Prawie ciągle było zagrożenie deszczem, ale jakoś dałem radę suchą stopą. Niedziela w pałacach. Obiad w Staniszowie. To też wspomnienie sentymentalne. Zamówiłem chłodnik z ogórka i prawdziwki w śmietanie. Do tego kieliszek Wolf Blass Shiraz 2015. Pasowało… Odwiedziny u fana. Ksiądz Zbigniew w Miłkowie. Prawie jak w Szadku. W poniedziałek przez Samolot do Orlego. Tak, to jedna z moich ulubionych tras. W schronisku piwo czeskie, lokalnego akurat nie było na stanie. Posiedzieć w Orlem – bezcenne. Słońce prosto w oczy. Wtorek to grzybobranie. Zaczęło się nieśmiało. Na szczęście mieliśmy „torebkę plastyczną” od Księdza. Adam mówił, że to obciach zbierać grzyby do takiego czegoś, ale koszyka wiklinowego nie było. Potem już poszło, jak burza, która wisiała nad górami. Ale prawy! Drugi! Trzeci! Radość zbierania. Wieczorem sauna. Sucha i mokra. Czy to się nie kłóci? Zielona noc. Śniadanie… Pora wracać. Jeszcze tylko chleb w piekarni za księgarnią. Ten też, jak z dzieciństwa. Kiedyś ze Szklarskiej wracało się i 8 godzin. Teraz 4 i pół. A na dodatek od Kostomłotów do Galerii Mokotów bez stania na światłach. Jazda… Jak dobrze znowu być w domu.
Muzyka na dziś: Five For Fighting „Bookmarks” (2013). Płyta dotarła do mnie dziś. Ucieszyłem się. Pierwsze przesłuchanie – jakby słabo. Po trzecim jest OK. Słuchać…
Wino na dziś: czerwone! Torbreck Barossa Valley 2012 Woodcutter’s Shiraz, South Australia. Osadza się na zębach, ale smakuje świetnie…
Zdjęcia na dziś: Izery i okolice. Same cuda. Jak to tam. Naparstnice zostawiam na sobotę. Są zjawiskowo piękne i dorodne.
PS: autostrady to rewelacja. No chyba, że tir chce wyprzedzić tira. Czy to może jest jakaś gra? Jak łapanie pokemonów. Tragedia… A dziś starałem się złapać pokemona na Myśliwieckiej. Chrześniak Filip chciał mi ułatwić. Trzy razy już prawie go miałem…
Jutro Lista. 1801. Proszę pamiętać o głosowaniu…
Pozostałe wpisy
» Jeden film... (2024-12-10, 19:54)
» Ciąg dalszy nastąpił... (2024-12-07, 19:54)
» Znów zaczęli grzać... (2024-12-05, 19:54)
» Grudzień... (2024-12-03, 19:54)
» Sydney na zielono... (2024-11-30, 19:54)
» To tylko sen... (2024-11-28, 19:54)
» Jeszcze przed chwilą... (2024-11-26, 19:54)
» Biała zima... (2024-11-23, 19:54)
» Zima niebieska... (2024-11-21, 19:54)
» Forever Young... (2024-11-16, 19:54)