Marek Niedźwiecki

Mocno przyśpieszyło. Coraz więcej listów z kraju, coraz więcej spraw. Już za 10 dni zaczynam nowe życie zawodowe. Going For GOLD! Pojutrze polska premiera nowego albumu Eagles. Tak, to już pora wracać. Do kraju i do radia. To wracam! Jeszcze tylko Melbourne. Też lubię tutaj być, oj bardzo lubię. Mam Ankę i Edka, mam ulubione miejsca. Na powitanie Anka miała dla mnie niespodziankę.Bilety na musical "Priscilla, Queen Of The Desert". Film mogą Państwo pamiętać. Kilka lat temu to było wydarzenie. Bardzo australijski, ze światowymi hitami, takimi jak "I Will Survive", "I Love The Nightlife", "Hot Stuff". Długo by wymieniać... Musical jest oparty na tym samym scenariuszu. Bałem się, że może mi się nie podobać, a wychodziłem z teatru oczarowany! Rzecz o tolerancji. Zrobiona ze smakiem, humorem, dobrym aktorstwem, genialnymi kostiumami. Ponad 2 godziny fantastycznych barw, nastrojów, muzyki, hitów... Nie wszystko rozumiałem, co mówią i śpiewają artyści, bo slang australijski nie jest łatwy do zrozumienia, ale kontekst jest najważniejszy, a to łapałem. Gdyby ktoś miał szanse zobaczyć to przedstawienie - gorąco polecam. Kiedy przed 23 wyszliśmy z Anką z Regent Theatre, padał deszcz. To dla nich tutaj bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze. Australia wysycha, sól podchodzi coraz wyżej, stad tyle słonych jezior. Kiedy pada, wszyscy się cieszą. Pada do teraz, znaczy już kilkanaście godzin. To i tak za mało, ale zawsze coś. Kiedy wracaliśmy eukaliptusy pachniały jak szalone. Tak, kocham to miejsce także za zapach olejka eukaliptusowego. Jakaranda. W Sydney już przekwitła, w Perth był full bloom, tutaj zaczyna kwitnąć. Najpiękniejsza będzie w grudniu, przed świętami. To ja mimo deszczu biegnę do miasta, sklepy z płytami czekają!